sobota, 13 września 2014

Rozdział 3.

Hej. Tu znowu Misuzu. Info o nieobecności macie na pierwszym (najdłuższym) blogu, jak coś.
Ach... I trochę urwałam, bo byłoby za długie ; )



Kilka dni później...
Natsu wybrał dzisiejszy dzień na wykonanie tej misji. Z ramieniem nadal nie było najlepiej... ale przynajmniej mógł nim trochę ruszać, więc nie było źle. I był wkurwiony, co potęgowało jego motywację i chęć do działania. Wszedł niepostrzeżenie do bazy, a raczej zwykłej, opuszczonej kamienicy... i tam zaczęła się demolka. Dobrze, że kamienica była położona na uboczu miasta i nikt tędy nie przechodził, bo gdyby ktoś tu jednak był... słyszałby głośne strzały, krzyki, jęki, przewalanie mebli, stukot bieganiny... A potem wszystko ucichło i z budynku wyszedł Dragneel, wycierając z twarzy krew. Miał jej też dużo na koszulce i spodniach... Kurwa. Tak to się kończy, gdy strzela się w kogoś z aż za bliskiej odległości, a potem nagle kończy się amunicja i trzeba odrąbać komuś głowę siekierą, którą akurat znalazło się w pobliżu... Taa...
Cóż, koniec końców misja została wykonana i nawet go nie postrzelono. Jedynie dostał nożem w nogę i ramię, ale to nic. Teraz czas się tylko umyć... i iść do Laxusa.

~

Gray obserwował Natsu przez cały ten czas i musiał przyznać, że dobrze sobie radził, nawet z tą raną. Wyszedł z ukrycia, wywijając młynka zabezpieczoną bronią.
- Zepsułeś zabawę. Myślałem, że zginiesz, a ja przejmę tą misją, zgodnie ze wskazówkami szefa. - Ziewnął przeciągle, znudzony. Takie widoki były dla niego normą. - No nic, w zasadzie to wyszedłem po to, żeby zapytać, czy kręcił się koło ciebie jakiś dziwny, czarnowłosy typ. I nie, nie mam na myśli siebie.

~

Natsu podszedł do Graya z wkurwem.
-Czego ty w ogóle tu szukasz, co? -Drgnęła mu brew. -I nie, oprócz ciebie nie kręci się przy mnie żaden dziwak. -Warknął i go wyminął, by potem podejść do swego auta, zdjąć koszulkę i włożyć ją w reklamówkę, a potem założyć nową. Cóż... lepiej niech podczas powrotu do domu nie wzbudza podejrzeń policji.
-Nara, głąbie. -Rzucił jeszcze, a potem wsiadł do auta i odjechał, by się, kurwa, umyć.

~

Gray tylko się zaśmiał, widząc ten wkurw. Cóż... Zemsta szefa chyba się nie powiodła, bo Natsu dowiódł, że zasługuje na miano jego zabójcy. Ale... na pewno i tak go wyrucha. A to trochę zirytowało Graya. Zawsze walczył z Dragneelem... I teraz okazało się, że będą to robić na kolejnym froncie. A najśmieszniejsze było to... że o tej walce wiedział jedynie Fullbuster.

~
Po pół godzinie zajechał po dom szefa, w czystych ciuchach. Z westchnieniem wysiadł z auta, a potem je zamknął i ruszył do budynku. Wszedł do środka bez pukania i zatrzasnął za sobą drzwi, wkurzony. Wcale nie chciał się z nim widzieć...
-Jestem. -Warknął, wchodząc do salonu i krzyżując ramiona na piersi.

~

Laxus jak zawsze siedział na kanapie, ale tym razem w pełni ubrany. To jedyny element, który się zmienił. Spojrzał na Natsu z dziwnym błyskiem w oku.
- Siadaj obok mnie i zdaj relacje - nakazał, tonem nieznoszącym sprzeciwu. A więc przeżył, huh? Dobrze, bardzo dobrze. Pokazał, że jednak jest coś warty. Ale... i tak trzeba było mu pokazać, że stawianie jakiegokolwiek oporu nie ma sensu... i zemścić się. Dlatego wyczekiwał tylko na moment, w którym będzie mógł chociaż mu przyjebać.

~

Usiadł przy szefie, choć niechętnie.
-Wszyscy nie żyją, poszło łatwo. -Odparł obojętnie, zamykając na chwilę oczy. Potem jednak skierował wkurwiony wzrok na Laxusa. -Tylko nie rozumiem, czemu to JA dostałem misję za karę, a nie Fullbuster. Jak widać nie zabiliśmy wszystkich i ktoś go zaatakował kilka dni temu... i chuj nawet nie umiał go zabić. Tylko został zraniony nożem i zwiał. -Warknął, czując tu jawną niesprawiedliwość.

~

Laxus, słysząc to, na początku zamarł, zszokowany. O tym już mu Gray nie wspomniał przez te kilka dni, a przecież kazał WSZYSTKO sobie mówić. I... się wkurwił. Nie panując nad sobą, złapał Natsu za szyję i go poddusił.
- Że co, kurwa? - warknął. - Nie zabiliście wszystkich? Ile razy mam, kurwa, powtarzać, żeby sprawdzać każdy kąt?! Jesteście jacyś niedorobieni, czy co?! - krzyknął, a potem wymierzył pierwszy cios, w brzuch Dragneela. - To wina was wszystkich... ale za to, że Gray został zaatakowany i nic mi nie powiedział... oberwie i on. Teraz jednak... to ty jesteś pod ręką, głupi szczylu - syknął i wymierzył drugi cios, w jego twarz. Puścił też jego szyję i popchnął go gwałtownie, żeby się położył. - ROZBIERAJ SIĘ! - krzyknął, naprawdę wytrącony z równowagi. Oni wszyscy ostatnio za często go zawodzili. Fullbuster i Dragneel najbardziej. Ciągle coś pieprzyli, albo obrywali. To nie było coś, co cieszyło Dreyara. W końcu byli jego pupilkami, o ile można było to tak nazwać.

~

Natsu otworzył szerzej oczy, gdy poczuł mocny uścisk na swej szyi, który uniemożliwiał mu zaczerpnięcia powietrza. Wydobył z siebie głuchy jęk bólu, gdy dostał też niespodziewanie w brzuch, a potem w twarz... Zamarł, gdy został rzucony na kanapę i szef kazał mu się rozbierać, patrząc na niego TYM wzrokiem. Przeszedł go dreszcz. To... To na pewno nie skończy się dobrze.
-Czemu ja? To nie moja wina, że nie zabił go, jak miał okazję! Wyżyj się na Grayu, kurwa! -Zbuntował się, nie chcąc się dziś tak łatwo rozebrać.

~

- Oooch, ty się już o to nie martw, Gray oberwie i to porządnie - warknął, samemu zrywając z niego koszulkę. Potem sprzedał mu mocny cios w żebra i złapał go za włosy. Patrzył mu w oczy, wkurwiony. - Ty nie obrywasz za niego. Ty obrywasz za to, że nie sprawdziliście budynku i nie wybiliście WSZYSTKICH - syknął. - Rozbieraj się, kurwa, albo nie ręczę za siebie! - wykrzyczał mu w twarz.

~

Syknął, czując kolejne uderzenie. Ledwo powstrzymał chęć przyjebania szefowi i zwiania stąd. Ale wiedział... że to i tak na nic. W takim stanie, gdy był aż tak wkurwiony... Laxus równie dobrze mógłby go zabić. Posłusznie ściągnął z siebie dolną część garderoby, lecz mozolnie... bał się. Kurwa, nienawidził tego robić, a teraz wiedział, że szef nie będzie ani trochę delikatny. I że mu się oberwie... Mimo to, próbował zachować zimną krew.

~

W tym czasie Laxus zrzucił z siebie spodnie i bokserki, pozostając w koszulce. Nie będzie się całkiem rozbierał dla kogoś, kto nie umie wykonać prostego rozkazu i ciągle wszystko pieprzy. Potem szarpnął już nagim Dragneelem i szybko w niego wszedł, nie dając mu nawet chwili na dostosowanie się do na pewno bolesnego uczucia. Od razu wziął się za wykonywanie brutalnych, głębokich pchnięć. Do tego zacisnął rękę na jego zabandażowanym ramieniu, aby dostarczyć mu więcej cierpienia. Był zły. W chuj zły.

~

Nie mógł nic na to poradzić, ale... z jego ust uleciał głośny krzyk, gdy poczuł jednocześnie piekielny ból podczas penetracji, jak i ten spowodowany ściśnięciem jego rannego ramienia. Zaczął się szarpać, bo to bolało bardziej, niż kiedykolwiek. Szef jeszcze nigdy nie był AŻ TAK ostry... zawsze dawał mu chociaż czas na dostosowanie, a teraz... Kurwa. Zacisnął mocno oczy i zęby, sycząc, warcząc i jednocześnie... jęcząc z bólu. Nie mógł tego znieść. Kurwa!

~

- Nie rzucaj się, kurwa, bo tak cię załatwię, że nawet lekarz ci nie pomoże - warknął mu do ucha, usatysfakcjonowany tymi dźwiękami. Zawsze go podniecało to, że Natsu się tak bardzo go bał. Miło będzie sprowadzić go do pionu... żeby mimo tego się tak nie stawiał. Poruszał się w nim z całych sił. W pewnym momencie poczuł nawet, że wnętrze chłopaka staje się mokre. Zapewne od krwi. Milusio.

~

-N - nie! -Wrzasnął, dalej się rzucając. -Puść! Puść mnie! -Już nie chodziło nawet o samo pieprzenie, które i tak było wystarczająco bolesne. Jego ramię... to bolało najbardziej. Laxus zaciskał uchwyt tak mocno, jakby chciał mu samym tym złamać rękę. A nawet najmniejszy ruch tą ręką był bolesny, więc to, co działo się teraz... to był koszmar. Bolało. I to jak.
-Zostaw mnie, skurwielu! -Warczał i krzyczał, teraz też i wkurwiony tym, że tak łatwo został pokonany. Nie chciał. Nie chciał dawać Laxusowi satysfakcji! Musiał... pokazać mu, że nie jest potulny i nie da sobą tak pomiatać.

~

I wtedy padł kolejny cios w twarz. A potem w zranioną rękę. Tempo ruchów Laxus przyspieszył do maksimum, wkurwiony do granic możliwości.
- Sam tego chciałeś, pieprzony szczylu - warknął i zaczął okładać pięściami ciało Natsu. - Albo się uspokoisz, albo cię, kurwa, zabiję, dotarło?! - krzyknął po chwili, sprzedając mu bardzo mocny cios w klatę.

~

Na to nie był przygotowany. Laxus wymierzał wiele ciosów... w jego klatę, ramię, twarz... wszędzie. I to cholernie mocnych. Czuł jak zalewa go fala bólu, a z twarzy lała się krew. Nie był pewien, ale czuł, że Laxus złamał mu nos. I jedyne co mógł zrobić, to na to pozwalać i syczeć. Przy ostatnim uderzeniu... otworzył szerzej oczy i zachłysnął się powietrzem, wypluwając z ust krew. Nie mógł oddychać przez jakąś minutę. A gdy tylko odzyskał możność do zaczerpnięcia powietrza, zaczął je łapać ze strachem, że zaraz Laxus znów go uderzy, albo poddusi i nie będzie mógł tego zrobić. Z rannego ramienia... z odbytu... z nosa... wszędzie. Wszędzie teraz czuł cieknącą krew. I nawet się już nie szarpał. Serce biło mu jak oszalałe. Zamknął oczy i czekał. Czekał, aż Laxus skończy go pieprzyć. A tym bardziej... pilnował, by z oczu nie pociekła mu ani jedna łza. Kurwa, nie mogła! Jeszcze podczas żadnej misji nie czuł tak piekielnego bólu i upokorzenia... To było nie do wytrzymania.

~

Widząc, że się opanował, na razie przestał go bić. Na razie. Po prostu dalej go ruchał, z całych sił. Był tak cholernie zły, że nawet nie patrzył, że naprawdę może go zabić. Miał na to nawet ochotę, ale wiedział, że Dragneel jeszcze mu się przyda. Poza tym jest jeszcze trzech delikwentów, na których musiał się wyżyć... a do tego potrzebował sił. I zamierzał zrobić to dziś. Ukarać ich wszystkich. A że Natsu był pierwszy... oberwie najbardziej. Patrzył na jego zakrwawioną twarz i nawet go to nie ruszało. Wręcz przeciwnie... czuł satysfakcję.
- I opłaca się mi przeciwstawiać, mała dziwko? - syknął mu do ucha i w tym samym momencie doszedł w jego wnętrzu, zadowolony chociaż z tego. Ale to nie koniec. Wyszedł z niego i usiadł na kanapie, a potem zrzucił go z kanapy i złapał za włosy.
- Klękaj. Zrobisz mi loda - warknął i sięgnął po papierosy. Zapalił jednego, czekając, aż wreszcie Natsu zbierze się w sobie.

~

Czuł odrazę, gdy poczuł jak sperma tego skurwysyna wlewa się do jego wnętrza. Jęknął z bólu, gdy został jeszcze z hukiem zwalony na podłogę, jak jakiś śmieć. A gdy Laxus zmusił go do klęknięcia i pociągnął go za włosy tak, że teraz jego twarz była przy penisie tego pojeba... Ledwo powstrzymał odruch wymiotny. Od samego patrzenia.
-Nie... -Szepnął cicho, nie mając zamiaru wkładać sobie do ust czegoś, co przed chwilą było w jego wnętrzu. Aż tak go jeszcze nie pojebało. Na tym chuju na pewno roiło się od zarazków.

~

- Znowu zaczynasz? - warknął, mocniej nim szarpiąc. Wziął jedną jego dłoń i zrobił z niej sobie popielniczkę. - Zrób to, albo cię zabiję. Nie jesteś niezastąpiony, Dragneel. - Patrzył na niego z istną żądzą mordu. - Oczywiście nie zabiłbym cię od razu... ale wszystko do tego zmierza, nie sądzisz? - Kopnął go w brzuch, ale z racji tego, że dalej trzymał go za włosy, chłopak nie upadł na podłogę. Laxus miał w dupie to, że jego krew plami mu wszystko wokoło.
- ZACZNIJ! - krzyknął na niego, z istną groźbą w głosie.

~

Skrzywił się, na dodatkowy ból spowodowany gaszeniem na jego dłoni fajki oraz tym kopnięciem. Cholera... Zadrżał, gdy Laxus na niego krzyknął. Nie chciał się przyznać, ale w tym momencie naprawdę się bał, że szef go zabije. Przecież nie był dla niego nikim ważnym, więc nic go nie hamowało...
Powstrzymał w sobie odruchy wymiotne oraz upokorzenie, które mocno godziło w jego dumę i... wziął do ust tego penisa. Z odrazą. Nigdy jeszcze Laxus nie kazał mu tego robić. Zawsze zadowalał się seksem analnym... I Natsu nie potrafił robić loda. Nigdy tego nie robił! I to... wcale nie było przyjemne.

~

- No działaj, na co liczysz? - Wzmocnił uścisk na jego włosach, praktycznie dociskając jego głowę do swojej męskości, co spowodowało, że musiał ją wziąć głębiej w gardło. Dalej spokojnie palił, momentami strącając gorący żar na rękę Natsu, której chyba chłopak nie odważył się zabrać. Dreyar poczuł przypływ władzy.
- I żadnych numerów, albo zginiesz. I masz połknąć - syknął jeszcze, mrużąc oczy.

~

Początkowo Natsu próbował lizać jego penisa, ssać, mimo odrazy i upokorzenia. Ale w pewnym momencie już nie wytrzymał. Wycofał się mocno i zaczął łapać powietrze.
-N - nie mogę... -Wyszeptał, załamującym się głosem. To wszystko... złamało go. Jeszcze nigdy nie czuł tak wielkiej potrzeby, żeby się po prostu popłakać z bezsilności. Ale... nie mógł. Nie mógł okazać większej słabości. A to, dlaczego zabrał głowę... było spowodowane jego złamanym nosem. Czuł krew, która spływała mu do dróg oddechowych. Krztusił się i dusił, gdy próbował nabrać powietrza nosem. Dlatego też musiał oddychać ustami. A jeśli będzie miał w nich ciągle tego chuja... to umrze. Z braku tlenu.

~

Laxus zmrużył oczy, patrząc, jak chłopak łapie powietrze. Domyślił się, czym było to spowodowane. Cóż, chyba loda się dziś nie doczeka, bo w trakcie może mu zdechnąć.
- Nie możesz ustami, to zrób to ręką. Ale i tak będziesz musiał wszystko ładnie zlizać - warknął, już idąc na ustępstwo, ale w ramach kary kopnął go mocno w krocze. Zgasił papierosa przy jego sutku, a kiepa położył mu na dłoni, służącej za popielniczkę. - No na co, kurwa, czekasz?! - krzyknął, zachęcając go tym do działania. Złamał go. Widział, że go złamał i to bardzo go satysfakcjonowało. Ze strachu nie zrobi niczego głupiego. Będzie bał się śmierci.

~

Wydobył z siebie coś na rodzaj pisku, gdy poczuł kopnięcie w krocze. Już nawet nie zareagował, gdy na jego piersi została zgaszona fajka. Zaznał dziś tyle bólu... że to było nic. Zamknął oczy, cały drżąc. Ledwo oddychał i czuł piekący ból na niemal każdym skrawku ciała. Wyciągnął rękę i faktycznie zaczął obciągać Dreyarowi. Robił to dość szybko, chcąc, by doszedł już w tym momencie. Chciał, by to się już wreszcie skończyło.

~

Zaczął się trochę relaksować, ale i tak miał ochotę dziś zemścić się też na reszcie. Byli tak samo niekompetentni jak Dragneel i zasługiwali na podobny los.
Po kilku minutach wreszcie osiągnął spełnienie, z cichym sapnięciem. Ubrudził spermą dłoń Natsu i trochę kapnęło na brzuch.
- Zliż to - rozkazał ostro, patrząc na niego z groźbą.

~

Nie otworzył nawet na moment oczu. Nachylił się do jego penisa, którego dalej trzymał w dłoni i naszła go ochota, by go tak po prostu ugryźć. A najlepiej całkowicie odgryźć. Ale... nie mógł tego zrobić, bo zanim w ogóle by mu się to udało, pewnie Laxus by go zabił... jak psa. Dlatego też jedynie zlizał posłusznie spermę szefa i połknął ją... hamując odruchy wymiotne. Czuł tak wielkie obrzydzenie do własnej osoby... że równie dobrze Laxus mógłby go zabić. Teraz było mu już to obojętne.

~

Zadowolony, odkopnął go od siebie i wstał. Naciągnął bokserki i spodnie i spojrzał na niego jak na gorszy rodzaj zwierzęcia. Potem wyciągnął komórkę i napisał do Lokiego i Jellala, żeby przyjechali. Oni tylko dostaną po ryju. A Fullbuster... cóż, tu się pomyśli. Za to, że jest taką ciotą, powinien dostać przynajmniej porządny wpierdol. Po niego też napisał.
- Wypierdalaj. Nie chcę cię na razie widzieć - zwrócił się do Natsu, teraz obojętnie. - Tylko mi dywan brudzisz - prychnął jeszcze.

~

Natsu nic na to nie odpowiedział. Doczołgał się do kanapy i jakimś cudem nałożył na siebie bokserki, spodnie i koszulkę. Był tak zdenerwowany, serce biło mu tak mocno... że mimo piekącego bólu, wybiegł z mieszkania najszybciej jak mógł, zapominając wziąć kurtkę. Od razu też pognał do auta, odpalił je i postanowił skierować się do swego zaufanego lekarza... o ile dotrze tam, zanim nie zemdleje za kierownicą.

~

Laxus zaczął się niespokojnie kręcić po salonie. Jeden z jego służących właśnie czyścił dywan, a gdy skończył, do domu akurat weszli Loki, Jellal i Gray. Szybcy byli. Przyjechali w piętnaście minut. Wzrok Fullbustera padł na kurtkę Natsu, ale nic nie powiedział.
- Coś się stało? - zapytał obojętnie.
- Tak, kurwa, stało, wy pojeby - syknął Dreyar i podszedł do chłopaków. Najpierw przywalił Jellalowi, który cicho jęknął i zatoczył się do tyłu. Potem dostał też Loki. A Gray w porę się odsunął, co wkurwiło go jeszcze bardziej.
- Nie sprawdziliście, czy wszyscy nie żyją i sobie wyszliście, huh? Amatorzy, nie profesjonaliści! Następnym razem jak tak spartoczycie robotę, to was, kurwa, zabiję!
Jellal nic nie mówił. Wbijał wzrok w podłogę.
- Wy dwaj, wypierdalać, dopóki mam dobry humor. Fullbuster, zostań. Tobie mam jeszcze coś do zarzucenia.

~

Gdy dwójka wyszła i Dreyar został sam na sam z Grayem... złapał go za koszulkę, by mu nie zwiał, a potem mocno przyjebał mu w twarz. Potem w brzuch, kilkakrotnie. Wywalił go też na kanapę i zmierzył ostrym spojrzeniem.
-Klękaj. -Skoro Natsu nie był w stanie zrobić mu loda... zrobi to Fullbuster. I tak wiedział, że seks nie jest akurat dla niego dobrą karą.

~

Wydobył z siebie dźwięk, świadczący o bólu. Brzuch... kurwa, tam miał ranę. W ciągu kilku dni nie zdążyła się przecież zagoić i bolała przy gwałtowniejszych ruchach. Opadł na kanapę i złapał się za brzuch, krzywiąc się.
Natsu pewnie go wydał, pieprzony skurwiel. Zajebiście. Widząc, że Dreyar jest wkurzony aż za bardzo, postanowił dziś go już nie wkurzać i zrobić to, czego żąda. Stoczył się z kanapy i uklęknął przed nim, nawet na niego nie patrząc.
- Nic nie powiem... Bo wiem, że zjebałem. Ale dorwę skurwiela. Wtedy zostawiłem tu broń. Nie miałem jak go zabić - wytłumaczył się, czując taką potrzebę. Chociaż wiedział, że to i tak go nie ominie.

~

-Lepiej go dorwij, bo inaczej... Następnym razem nie skończy się na lodzie. Nie potrzebuję ludzi, którzy są niekompetentni. -Wysyczał, patrząc na niego z żądzą mordu. -Do roboty! -Warknął, każąc mu już zaczynać.

~

Bez słowa rozpiął mu spodnie i zsunął je razem z bokserkami. Spojrzał na jego penisa z lekką odrazą. Domyślił się, że Natsu miał go w dupie. I teraz on miał wziąć go do ust? Dobra. Ale potem będzie musiał porządnie się odkazić. Zabrał się do roboty - lekko gryzł, lizał i ssał jego męskość, dając z siebie jak najwięcej, aby doszedł szybko. Bo to było obrzydliwe, fu. Czas mijał... i w końcu poczuł, jak sperma spływa mu do gardła. Wycofał głowę i połknął to, a potem wytarł usta dłonią i popatrzył na Laxusa z udawanym znużeniem.
- Teraz mogę już iść? - zapytał, na razie nie ruszając się z miejsca.

~

-Spierdalaj. -Padła odpowiedź mężczyzny, który podciągnął sobie spodnie i zapiął rozporek, gdy tylko Gray skończył robotę. -I masz znaleźć tamtego śmiecia... Nie zawiedź mnie. -Wysyczał gniewnie.