- Streszczaj się, krwawię! - wydarł
się do niego i jak na razie sięgnął do kurtki po chusteczki. Zawsze nosił je
przy sobie. Teraz się przydały do ścierania krwi z okolic rany. Lepiej niech
Natsu się streszcza... już i tak stracił dużo krwi i był cały w niej brudny.
Właśnie. To mu o czymś przypomniało. Nalał na chusteczkę wody utlenionej i
zaczął przecierać nią twarz. Krew na niej już praktycznie zaschła, dlatego
musiał nawilżyć. Potem pozbył się brudnej koszulki, zrzucając ją na głowę tego martwego
typka. Ręce też wyczyścił z krwi. Potem rzucił okiem na ranę. Czerwona posoka
dalej się z niej sączyła... super.
~
Nie odpowiedział, bo nie miał siły
się drżeć. Nawet poruszać! Ale... już to dla niego zrobi. Byłoby kiepsko, gdyby
miał w domu dwa trupy, bo byłby kłopot z wyniesieniem ich z domu, w takim
stanie... Dlatego żywy Fullbuster w sumie by mu się przydał. Ach, tak bardzo
miłosierne podejście do sprawy.
Po kilku minutach w końcu udało mu się znaleźć potrzebne rzeczy, więc powolnym krokiem wrócił do sypialni, podpierając się przy tym ścian. A gdy doczłapał się cudem do łóżka... klęknął, by mieć lepszy dostęp do jego brzucha.
-Weź się jakoś unieś, to owinę ten bandaż. -Wychrypiał.
Po kilku minutach w końcu udało mu się znaleźć potrzebne rzeczy, więc powolnym krokiem wrócił do sypialni, podpierając się przy tym ścian. A gdy doczłapał się cudem do łóżka... klęknął, by mieć lepszy dostęp do jego brzucha.
-Weź się jakoś unieś, to owinę ten bandaż. -Wychrypiał.
~
Oddychał trochę słabiej, niż wcześniej. Siły go opuszczały, dlatego dziękował losowi, że Natsu w końcu wrócił. Z trudem uniósł się trochę wyżej, a do głowy przyszła mu myśl, że Dragneel przed nim klęka w wiadomym celu, hehe. Szybko wybił sobie z głowy takie durne wyobrażenia i spojrzał w sufit, nie chcąc się na niego patrzeć.
~
Gdy Gray się trochę uniósł, Natsu
zaczął mu obwiązywać bandaż wokół rany, precyzyjnie i z kamienną miną. Trochę
mu się zeszło i niejednokrotnie syczał z bólu, bo przy tej czynności musiał
używać też swego chorego ramienia... ale w końcu mu sie udało. Pochylił się do
podbrzusza chłopaka, by zębami zerwać końcówkę opatrunku. Potem go zawiązał
i...
-Gotowe. -Wycharczał, zmęczony. Z tego wszystkiego opadł na Graya głową i położył mu ją na kroczu... z braku sił. Nawet nie zauważył w jakiej pozycji się znaleźli.
-Gotowe. -Wycharczał, zmęczony. Z tego wszystkiego opadł na Graya głową i położył mu ją na kroczu... z braku sił. Nawet nie zauważył w jakiej pozycji się znaleźli.
~
Z westchnieniem ulgi opadł na pościel.
- Dzięki - szepnął, a potem... poczuł jego głowę nie tam, gdzie trzeba. Spojrzał w dół i powstrzymał chęć wybuchnięcia śmiechem. - Natsu? Ale ty wiesz, że moje krocze za poduszkę nie służy, no nie? Coś cię za bardzo ciągnie w tamte rejony. - Uśmiechnął się trochę wrednie, a potem podniósł się z trudem do siadu i złapał go pod pachami, by podnieść go na łóżko. Ale w trakcie... jęknął z bólu i opadł znowu na plecy, ciągnąc go na siebie.
- Kurwa mać... - stęknął. Nieprzyjemnie było być rannym.
~
-He? -Uniósł delikatnie głowę i...
dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, O CZYM mówił Gray. Oczywiście nie
obeszło się bez obfitego rumieńca na komentarz czarnowłosego.
-Zamknij ryj. To nie moja wina, że też jestem ranny. -Warknął. Syknął też z bólu, gdy chłopak złapał go pod pachy, bo jakby nie było... miał chore lewe ramię. Dlatego też... nie ruszył się z miejsca, gdy wylądował ciałem na chłopaku. Nie miał, kurwa, siły. -I co teraz? -Mruknął, leżąc na nim.
-Zamknij ryj. To nie moja wina, że też jestem ranny. -Warknął. Syknął też z bólu, gdy chłopak złapał go pod pachy, bo jakby nie było... miał chore lewe ramię. Dlatego też... nie ruszył się z miejsca, gdy wylądował ciałem na chłopaku. Nie miał, kurwa, siły. -I co teraz? -Mruknął, leżąc na nim.
~
Syknął cicho, poprawiając się na łóżku, a potem objął go za plecami, żeby było wygodniej leżeć.
- Teraz... To chyba leżymy, nie? Zostaję na noc... Nie dam rady teraz zająć się trupem i jeszcze jechać, żeby zdać raport. - Skrzywił się trochę. Objął go mocniej. Może nie była to najwygodniejsza pozycja, ale chociaż było ciepło. A to ważniejsze, niż komfort.
Syknął cicho, poprawiając się na łóżku, a potem objął go za plecami, żeby było wygodniej leżeć.
- Teraz... To chyba leżymy, nie? Zostaję na noc... Nie dam rady teraz zająć się trupem i jeszcze jechać, żeby zdać raport. - Skrzywił się trochę. Objął go mocniej. Może nie była to najwygodniejsza pozycja, ale chociaż było ciepło. A to ważniejsze, niż komfort.
~
-Ej... Nie jest mi wygodnie, dupku.
Już rób co chcesz i zostawaj na noc, jak musisz... Ale nie mam zamiaru na tobie
spać. -Warknął, poirytowany. Poruszył się niespokojnie. -Weź mnie puść. Wolę
spać OBOK.
~
- Yhy - mruknął tylko i zamknął oczy, nadal go trzymając. Dopiero po jakimś czasie zmienił ich pozycję tak, że teraz leżeli na boku, twarzami do siebie. Wtedy - z zamkniętymi oczami - wtulił twarz w jego szyję i przylgnął do niego mocno, praktycznie już śpiąc. Był wykończony.
~
Dobra... ta pozycja go
zdezorientowała i poczuł się co najmniej dziwnie.
-Nawet nie połknąłeś tabletki, draniu. -Mruknął, ale... chyba chłopak go już nie słuchał. Westchnął więc i dziękował Bogu, że leżał na prawym ramieniu, a nie chorym. Jakimś cudem naciągnął też na nich kołdrę, choć nie był zadowolony z pozycji, w jakiej miał zasnąć. Nie z tym dupkiem, phh! Od kiedy Fullbuster tuli się do snu, ech?!
-Ciota... -Burknął.
-Nawet nie połknąłeś tabletki, draniu. -Mruknął, ale... chyba chłopak go już nie słuchał. Westchnął więc i dziękował Bogu, że leżał na prawym ramieniu, a nie chorym. Jakimś cudem naciągnął też na nich kołdrę, choć nie był zadowolony z pozycji, w jakiej miał zasnąć. Nie z tym dupkiem, phh! Od kiedy Fullbuster tuli się do snu, ech?!
-Ciota... -Burknął.
~
Mruknął coś pod nosem, praktycznie go już nie słuchając. Przesunął dłoń na jego tyłek, ale nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Wepchnął też nogę między jego nogi, akurat to robiąc celowo. Wtulił się mocniej, szukając ciepła. Zawsze ciężko mu było zasnąć, bo... miewał, kurwa, koszmary. I to były jedyne momenty, w których się bał - nocne zjawiska. Teraz czuł... że nie będzie miał żadnego. Bo nie spał sam. Może to głupie, ale tak właśnie było.
~
Dobrze, że Gray miał zamknięte
oczy, bo inaczej zauważyłby mocny rumieniec na policzkach Natsu oraz jego dość
głupią minę. Miał lekki wytrzeszcz, zaciśnięte usta i nadęte policzki, co
wyglądało trochę śmiesznie. A to wszystko dlatego... że czuł, że zaraz jęknie
przez tą nogę między swymi nogami... i te ręce na dupie. Głupi Gray! Zapierdoli
go jutro!
~
Poruszył nogą, chcąc przybrać wygodniejszą pozycję. Odruchowo też zacisnął dłoń, którą trzymał na pośladku chłopaka. Oblizał wargi, przy czym musnął samym czubkiem języka szyjkę Natsu. Nawet nie bardzo zdawał sobie sprawę ze swoich poczynań. Ledwo ogarniał rzeczywistość, był bardzo bliski zaśnięcia.
~
Zawarczał i zmrużył oczy i nawet wykonał ruch, jakby chciał odepchnąć od siebie to gówno. Nie miał zamiaru tak spać! A zwłaszcza dlatego... że Gray zaczął go podniecać, kurwa mać. Oszczędziłby sobie to macanie. Najgorsze było to, że nie mógł odkręcić się do niego tyłem, bo leżałby na chorym ramieniu... fuck.
~
Usłyszał to warknięcie jak przez mgłę. Skojarzyło mu się z dzikim zwierzęciem. Dlatego... odruchowo chciał sięgnąć po broń, ale jej nie wyczuł, a to sprawiło, że... musiał wiać. Przylgnął do Natsu jak najmocniej się dało, myśląc... że wspina się na drzewo. I sięgnął do gałęzi... którą był jego penis.
- Umrę - szepnął przez sen, wtulając mu twarz w klatę.
~
-Co...?! -Otworzył szerzej oczy,
zszokowany. A potem warknął i odepchnął od siebie Fullbustera, wkurwiony.
-Trzymaj się ode mnie z dala, zjebie. -Mruknął i wtulił się w podusię,
zamykając oczy.
~
Obudził się ze snu, automatycznie. Oddychał ciężko i spojrzał na sufit. To go trochę przestraszyło.
- Co jest? - zapytał, próbując zorientować się w sytuacji. Popatrzył na Natsu i dostrzegł na jego twarzy rumieniec. - He? Czemu się rumienisz? – Przysunął się do niego, ale go nie dotknął, nie objął, nic. Po prostu leżał, nieświadomy tego, co odwalał w stanie półsnu.
~
-Macałeś mnie, debilu. -Warknął,
patrząc na niego ze zdezorientowaniem. -I... męczy mnie jedna rzecz. -Zmrużył
oczy. -Powiedziałeś, że Laxus... że... nie tylko mnie... uch... wiesz, o co chodzi.
-Nie umiał mówić na głos tego, że był pieprzony przez tamtego chuja. Nie umiał.
-I... Ty nigdy nie byłeś niezadowolony z tego, że idziesz zdać raport. Robisz
sobie ze mnie jaja, czy może lubisz naszego szefa, durniu? -Spytał wprost,
ciekaw odpowiedzi.
~
Spojrzał na niego, z początku lekko zdezorientowany.
- Laxus jest mi obojętny. Nie boję się go, w przeciwieństwie do was. Widzę, że się go obawiacie a ostatnio dowiedziałem się, dlaczego. Jellal, Loki, ty... ja... Wszystkich pieprzy. - Skrzywił się lekko. - A seks z nim... wolę traktować jako coś, co może być przyjemne dla obu stron. Nie lubię myśleć, że jestem do czegoś zmuszany. Skoro już musi poruchać, to i ja chcę coś z tego mieć - odpowiedział beznamiętnie, ale szczerze. Sam się sobie dziwił.
~
-Och... -Wydobył z siebie, patrząc
na Graya bez emocji. -Czyli się na to zgadzasz? -Jego oczy nie wyrażały w tym
momencie absolutnie nic. Zawsze, gdy przychodziło do tematu Laxusa... czuł
jedynie odrazę. -Rób co chcesz, Fullbuster... -Zamknął oczy. -Ale ja już nie
mam zamiaru się na to godzić. Już nigdy więcej mu na to nie pozwolę... Nawet,
jak ma mnie zabić. Trudno. -Postanowił. Pewnego dnia... na pewno uda mu się
uciec spod jego władzy. Po tym co mu zrobił... chciał być wolny. Nie chciał dla
niego dłużej pracować.
~
- Pracuję dla niego i tyle. Możesz mnie uważać za dziwkę, za kogo tam chcesz. - Wzruszył lekko ramionami. - I wydaje mi się, że osiągnął odwrotny efekt, niż zamierzał. Chciał sobie ciebie wytresować, ale chyba nie przemyślał strategii. Laxus czasami jest taki głupi... - Zaśmiał się cicho, rozbawiony tym. - Pobił cię, zgwałcił, chuj wie, co jeszcze... I myślał, że nie będziesz chciał zemsty. Urocze. - Jakby się nad tym zastanowić, to ten frajer dziś go pierwszy raz uderzył i zmusił do zrobienia sobie laski. Chyba zauważył, że interes wymyka mu się z rąk i chciał, żeby jego wierni zabójcy byli mu bardziej posłuszni i mniej nawalali... a wychodziło z tego coś zupełnie innego.
Gray odezwał się ponownie, po kilku minutach ciszy.
- Dziś zawaliłem. Może i go zabiłem, ale dostałem nożem. - W zasadzie nie wiedział, czemu to mówi.
~
-Nie mam cię za dziwkę... tylko za
skurwiela. I nie interesuj się tym, co kazał mi robić... -Mruknął w odpowiedzi
na pierwszą część słów Fullbustera. A co do kolejnego zdania... -I pewnie cię
za to ukarze. -Westchnął. -Nie ufam ci. -Spojrzał na Graya poważnie. -Ale wiem
też, że nie jesteś na tyle głupi, by mówić Laxusowi o tym, że mam zamiar się
zemścić... bo wtedy oberwie się pewnie tobie. Dreyar jest głupi, a jego metody
beznadziejne. Wyżywa się na tym, kogo ma pod ręką... Nie będę znosić tego, że
nawet po udanie wykonanej misji ma mi się oberwać za to, że ktoś cię dźgnął.
Ale w sumie... ja też jestem głupi. Powiem ci coś, Gray... On wyprał nam mózg.
Teraz jak o tym pomyślę... nie jesteśmy niczym innym, jak maszynkami do
zabijania oraz zabaweczkami seksualnymi. Może sobie nas wymieniać do woli. A
my? Staliśmy się pieprzonymi donosicielami. Zamiast założyć jakiś sojusz, skoro
i tak pracujemy razem... donosimy na siebie. I obrywamy. Wszyscy jesteśmy
głupi. -Szepnął.
~
Wypuścił głośno powietrze z płuc.
- Też ci nie ufam, Dragneel. Czasami nie ufam nawet sobie. Ciężko mi pracować w zespole i wiesz o tym. Zawsze najchętniej odesłałbym was z kwitkiem i sam się wszystkim zajął. Znasz mnie. - Przeczesał włosy palcami. - I masz rację. On nas po prostu wykorzystuje. Wiedziałem o tym od dawna, ale dopóki mi płacił, nie miałem zamiaru nic mówić. Potem doszedł seks i to też obróciłem na swoją korzyść. Bo nienawidzę czuć się wykorzystywany. Nie musisz tego rozumieć. - Skrzywił się lekko. - Nie różnimy się niczym od Dreyara, może nawet dorównujemy mu głupotą. Szczegóły misji... zawsze uważaliśmy to za normalne. A teraz... oberwałeś za mnie i mi się to wcale nie podoba. - Westchnął cicho. - Powinienem być teraz na twoim miejscu - dodał, nie patrząc na niego. Nie lubił, kiedy to inni dostawali za jego niekompetencje. W końcu to jego wina, no nie?
~
-Hah... Miękniesz. -Zaśmiał się,
zamykając oczy. Na ustach miał dość wredny uśmieszek. -Nigdy bym nie pomyślał,
że będziesz mieć poczucie winy za to, że ktoś za ciebie oberwał. Nie miałeś aby
obojętnego stosunku do WSZYSTKICH ludzi? -Uchylił powiekę, rozbawiony. -Nie
przejmuj się mną. Nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. Ba... Nie jesteśmy nawet kolegami.
~
- Zamknij ryj. Nie mięknę, to po prostu nie fair, że dostałeś za mnie wpierdol. Nieważne, jak bardzo bym cię nienawidził. Zawsze miałem takie podejście do takich spraw. - Spojrzał na niego bez emocji. - Jesteś mi obojętny tak samo, jak inni. Do NIKOGO nic nie czuję, dociera? Tak żyje się lepiej. Nie mam uczuć. - Obrócił się tyłkiem do niego, nie chciał kontynuować tej rozmowy.
~
-He? -Zamrugał, a potem...
wybuchnął śmiechem. -Co to za foch, Fullbuster? Nawet nie powiedziałem, że coś
możesz do mnie czuć. -Parsknął. -A moooże... Może mnie lubisz, he? -Dźgnął go w
bok, rozbawiony. -Jaram cię? Chcesz mnie przelecieć, o to ci chodzi? -Dalej
ledwo powstrzymywał śmiech. -No w sumie mnie pocałowaaałeś, więęęęc....
~
- Aż tak bardzo chcesz skończyć z chujem w dupie? - warknął, ledwo nad sobą panując. - Pocałowałem cię, bo się podnieciłeś i chciałem zobaczyć, jak zareagujesz na niewinnego buziaczka. - Odwrócił się gwałtownie znowu w jego kierunku i... syknął, łapiąc się za brzuch. Zupełnie zapomniał o ranie z tego wszystkiego. - Nie lubię cię. Mam cię w dupie - dodał.
~
-Och, straszny jesteś. -Zamiast się
speszyć, czy zrobić głupią minę... Natsu jedynie uśmiechnął się wrednie,
rozbawiony. -Obawiam się, że nawet bym nie poczuł, że coś mi wkładasz. Nie
wiem, czy twój chuj nie jest wielkości ogórka konserwowego. -Pokazał mu język,
mając niezłą bekę z całej tej sytuacji.
~
Cały czas wbijał w niego wkurwione spojrzenie. Potem sięgnął niżej i zaczął zsuwać z niego spodnie. Oczywiście nie zamierzał go pieprzyć. Chciał tylko zobaczyć, co teraz ten skurwiel zrobi.
- W takim razie przekonasz się, że poczujesz, jak ci wkładam - odparł poważnie.
~
Dobra, teraz Natsu zmrużył oczy,
gdy Gray zaczął mu zsuwać bokserki, które były jego jedyną garderobą w tym momencie.
-Na żartach się nie znasz, zjebie? -Warknął i się szarpnął. -Nie chcę, żebyś się wykrwawił podczas seksu, staruszku. Naruszysz sobie brzuszek. -Dodał, by pokazać mu, że nawet jakby chciał... to nie dałby rady. -No i ja się jeszcze nie myłem. Chcesz wkładać chuja w coś, w co Laxus się spuszczał? Gratuluję inteligencji. -Prychnął.
-Na żartach się nie znasz, zjebie? -Warknął i się szarpnął. -Nie chcę, żebyś się wykrwawił podczas seksu, staruszku. Naruszysz sobie brzuszek. -Dodał, by pokazać mu, że nawet jakby chciał... to nie dałby rady. -No i ja się jeszcze nie myłem. Chcesz wkładać chuja w coś, w co Laxus się spuszczał? Gratuluję inteligencji. -Prychnął.
~
Opadł na niego z westchnieniem, odpuszczając sobie tą zabawę.
- Daj mi po prostu zasnąć... I nie pierdol już tych bzdur... - szepnął, okazując tym zmęczenie. - PROSZĘ - dodał, widząc, że Natsu zamierza coś jeszcze powiedzieć. Stoczył się z niego, praktycznie na krawędź łóżka, nawet bez kołdry i skulił się, chcąc po prostu zasnąć i odzyskać siły. Za dużo dziś dziwnych rzeczy, za dużo uczuć... za dużo wszystkiego. Gray naprawdę miękł. Uczucia... osłabiały człowieka. Tylko ktoś, kto się ich wyzbył, może normalnie żyć. Zawsze tak uważał.
~
Natsu był bardzo zdziwiony tym... że Gray powiedział do
niego magiczne słowo „proszę". To cud! A z tego co wiedział... wigilii
dziś nie było. Zwierzęta nie powinny mówić ludzkim głosem, phh. Coś tu jest nie
tak. Mimo wszystko... postanowił już go nie wkurzać. Sam też był wystarczająco
obolały i zmęczony. Dlatego też... przekręcił sie na bok, niestety w stronę
Graya, bo tylko na jednym ramieniu mógł w ogóle sie kłaść, a potem wtulił się w
poduszkę i zamknął oczy...
~
Następny dzień, ranek...
Gray obudził się przed południem, przez uporczywy ból brzucha. Spojrzał na bandaż i nie zdziwił się, że krew przez niego przesiąkła. Olał to jednak i uniósł się do siadu, krzywiąc się. Spojrzał na Natsu, ale ten spał. To dobrze. Wstał z trudem z miejsca i zabrał mu stojący w rogu, zapewne nowy dywan. Jak przykro, że Dragneel go już nie zobaczy. Musiał jakoś wynieść trupa, nie? Był osłabiony, więc trochę mu zeszło z pakowaniem „niespodzianki". Potem zabrał Natsu z szafy jakąś czystą koszulkę, założył ją, przerzucił dywan przez ramię i cicho wyszedł, nie budząc go. Jakoś się doczłapał do samochodu i wsadził „pakunek" na tylne siedzenie. Sam wsiadł za kierownicę i ruszył z piskiem opon. Musiał zdać relacje Laxusowi, potem pojedzie do zaufanego lekarza, żeby coś zrobił z tą raną, zszył najlepiej. Uch.
Gray obudził się przed południem, przez uporczywy ból brzucha. Spojrzał na bandaż i nie zdziwił się, że krew przez niego przesiąkła. Olał to jednak i uniósł się do siadu, krzywiąc się. Spojrzał na Natsu, ale ten spał. To dobrze. Wstał z trudem z miejsca i zabrał mu stojący w rogu, zapewne nowy dywan. Jak przykro, że Dragneel go już nie zobaczy. Musiał jakoś wynieść trupa, nie? Był osłabiony, więc trochę mu zeszło z pakowaniem „niespodzianki". Potem zabrał Natsu z szafy jakąś czystą koszulkę, założył ją, przerzucił dywan przez ramię i cicho wyszedł, nie budząc go. Jakoś się doczłapał do samochodu i wsadził „pakunek" na tylne siedzenie. Sam wsiadł za kierownicę i ruszył z piskiem opon. Musiał zdać relacje Laxusowi, potem pojedzie do zaufanego lekarza, żeby coś zrobił z tą raną, zszył najlepiej. Uch.
~
Laxus siedział - nadal zdenerwowany
poprzednim wieczorem - na kanapie. Popalał fajkę, nie spodziewając się teraz
żadnych gości, więc zdziwiło go to, że nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.
Spojrzał obojętnie w stronę wejścia i...
-Och, domyślam się, że to nie jest po prostu dywan. -Wypuścił dym z płuc, czekając aż Fullbuster się do niego doczłapie.
-Och, domyślam się, że to nie jest po prostu dywan. -Wypuścił dym z płuc, czekając aż Fullbuster się do niego doczłapie.
~
Wreszcie dotarł na miejsce i wtargał dywan do domu Laxusa. Z trudem przeszedł do salonu, a potem upuścił go pod nogami Dreyara. Potem odwinął trupa.
- Niejaki Rogue. Tylko tyle o nim wiem. Ale udało mi się go załatwić. Tylko sypał groźbami, że przyjdą następni. Spoko, czekam. - Wzruszył ramionami, próbując udawać okaz zdrowia. Jakoś tak... nie chciał mu mówić, że znowu dostał.
~
-Hmm... dobra robota. -Pochwalił
go. Nie miał dziś ochoty nikogo pieprzyć... wyjątkowo. -Na stoliku masz kolejną
misję. Ale... idźcie na nią za kilka dni. -Wypuścił dym z płuc. -Poza tym to
wszystko. Na razie macie też dowiedzieć się szczegółów na temat Rogue’a, póki
sprawa jest świeża. -Oparł, patrząc na niego poważnie. -Moi ludzie zajmą się
trupem. Możesz już spierdalać. -Machnął ręką, nie w nastroju.
~
Początkowo myślał, że się przesłyszał, ale potem odetchnął z ulgą. Wziął kopertę ze stolika i ruszył do drzwi. W progu zatrzymał się jeszcze, bo nagle coś go rozbawiło. I stwierdził, że co mu szkodzi powiedzieć o ranie. Miał spierdalać... to spierdoli.
- Ach, jeden szczegół... Zostałem ranny - powiedział poważnie, a potem szybko pobiegł w stronę samochodu, nawet nie zamykając za sobą drzwi. No... w sumie nie biegł AŻ TAK szybko, ale udało mu się tam dopaść i już wsiadł za kierownicę, zabezpieczył drzwi, pomachał stojącemu w drzwiach wkurzonemu Laxusowi i pojechał, śmiejąc się jak psychopata.