środa, 18 marca 2015

Rozdział 13.

No cześć ;) Iris powiedziała, żebym już wstawiła rozdział, więc oto jest xD
Przypominam! To OSTATNI na jakiś czas. Kiedyś wrócimy do tego bloga, więc wpadajcie czasem ;)


Kolejny miesiąc później...
Na dobrą sprawę nic się nie zmieniło. Po za tym... że Natsu przestał się wtrącać. Już nie upominał, nie dbał i nie troszczył się o Graya. Dalej na niego krzyczał i dość często się przez niego wkurwiał... ale nic poza tym. Skoro on nie chce mieć z nim nic wspólnego... pogodzi się z tym. I jedyną dużą zmianą było to... że Natsu już nawet nie rozmawiał z Grayem na żadne tematy. Unikał go.
-Idź weź prysznic, bo nie umiem grać w takim smrodzie. -Natsu warknął do Fullbustera, siedząc na kanapie i grając z Orgą w karty.

~

- To nie chuchaj sobie pod nos, nie będzie ci śmierdziało - odparł Gray, który siedział na fotelu i palił fajkę. Odtrącił od siebie Dragneela dość skutecznie. Nie rozmawiali. Praktycznie cały miesiąc tylko sobie docinali. Tego właśnie chciał, prawda? A teraz... pora na to, żeby już odszedł. Dlatego...
- Ej, chłopaki... Muszę wam coś powiedzieć - powiedział nagle i zgasił niedopałek.
- Co jest? - Zapytał Sting, majstrujący przy podsłuchach. Loki siedział w jego pokoju, od dwóch tygodni... I blondyn miał chwilowo dość, bo nie potrafił go do siebie przekonać, uch.
- Za kilka dni... Wynoszę się stąd. Dużo myślałem. Już jest ze mną dobrze, wróciłem w miarę do formy i... wyjeżdżam. Znajdę gdzieś zatrudnienie, albo otworzę własny, samotny biznes. Nie chcę już być w tym mieście. Dzięki za wszystko. Kiedyś... Kiedyś może się odwdzięczę. Jeśli będzie okazja.
~
Natsu wypuścił karty z rąk, a one opadły niemal bezszelestnie na podłogę. Spuścił wzrok i zamarł na kilka chwil. Czuł jednocześnie zaskoczenie, złość, ból... i wiele innych emocji.
-Świetnie. Nikt nie będzie za tobą tęsknić. Tym bardziej nie ja. -Odparł z kamienną twarzą, choć na niego nie patrzył... i zaczął podnosić karty. -Huh... To chyba najlepszy pomysł, na jaki wpadłeś. Twoja osoba jest upierdliwa. -Zaśmiał się krótko. Każde słowo, które wypowiedział... było kłamstwem i mocno go bolało. Ale... Graya i tak to nie ruszy, więc to nie ma różnicy...

~

- Wiem. W końcu pozbędziesz się ciężaru - odpowiedział spokojnie, a potem wstał powoli z miejsca. Zabolało, ale... tak było lepiej, prawda? - Idę do pokoju, jestem zmęczony. Dobranoc - powiedział jeszcze i wyszedł. Na korytarzu włożył ręce do kieszeni, wbił wzrok w podłogę... i tak szedł, nie patrząc nawet, czy idzie w dobrym kierunku. Dlaczego musiał czuć się tak chujowo...?
*
Sting patrzył przez cały czas na Natsu. Przez dłuższą chwilę po wyjściu Fullbustera nic nie mówił, dopiero potem...
- Idź. Pogadajcie - rzekł po prostu i zabrał mu karty z rąk. - Przejmuję rozdanie - dodał.
~

-Niby o czym mam z nim gadać? -Warknął, gdy Sting zabrał mu karty. -Oddaj mi to, cwelu. -Wyciągnął dłoń po swoją własność. -Nic mnie z Grayem nie łączy, jesteśmy dla siebie obcy... po cholerę mam się przejmować jego problemami wieku dojrzewania? -Prychnął.

~

- ZAMKNIJ SIĘ - powiedział głośno i stanowczo. - Chociaż raz, kurwa, nie zaprzeczaj sam sobie i swoim uczuciom. - Złapał go za koszulkę, zły. - Chcesz się z nim rozstać w kłótni? Chociaż powiedzcie sobie to jebane "żegnaj"! Też kocham kogoś, kto tego nie odwzajemnia, do kurwy nędzy... Ale na pewno nie chciałbym, żeby tak po prostu sobie poszedł - warknął ciszej. To, że Natsu kocha Graya było tak cholernie oczywiste...
~
Odtrącił jego dłoń, równie wkurwiony.
-Och tak?! Kochasz Lokiego, choć nie gadaliście prawie W OGÓLE ze sobą?! -Zaśmiał się mu prosto w twarz. -Dla twojej wiadomości NIE MOGĘ czuć nic do Graya, bo go, kurwa, nawet nie pojmuję! - Odwrócił wzrok, zdenerwowany. -Obstajemy przy opcji, że się nienawidzimy i jesteśmy wrogami. Niech tak zostanie... Zawsze tak było i nie mieliśmy z tym problemu.

~

I wtedy Sting nie wytrzymał... Uderzył go mocno w brzuch.
- Tobie nic do mojej relacji z Lokim - syknął cicho i wstał. - Proszę bardzo... Daj Grayowi odejść, skoro tego właśnie pragniesz. Bo po co walczyć o uczucie? Po co próbować go zatrzymać? Lepiej unosić się dumą, huh? Wybacz... Ale ja tego nie pojmuję - szepnął i po prostu wyszedł, mając już to wszystko w dupie.
~
Natsu nie spodziewał się tego uderzenia, więc tylko skulił się na kanapie i zacisnął pięści, nic nie mówiąc. Kurwa... to było żenujące. Musiał wywlekać całą sprawę przy innych?
-Szlag by to... -Warknął, a potem wstał. Dobra, uda się do Graya. Po co? Nie wiedział. Pewnie go stamtąd wyrzuci jak tylko przekroczy próg jego pokoju... miłe.

~

Siedział na łóżku, z flaszką wódki w dłoni i papierosem w drugiej. Czasem sięgał po alkohol, w chwilach większego stresu, albo po udanej misji. Teraz... chciał się po prostu spić i nikt nie mógł mu tego zabronić. Strzepnął popiół do popielniczki i pociągnął porządny łyk z butelki, krzywiąc się. Paliło w przełyk i grzało w środku.
Gdy do pokoju wszedł Natsu, nie powiedział nic. Po prostu spojrzał na niego nieodgadnionym wzrokiem, a potem wbił spojrzenie w papierosa.
~
Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi... i również nic nie mówiąc, usiadł na łóżku, koło niego. Zabrał mu z rąk wódkę i sam pociągnął solidnego łyka. Dopiero potem oddał mu flaszkę.
-Chciałem ci powiedzieć... żegnaj, czy coś. -Szepnął, patrząc na swoje buty. W sumie nie wiedział, co miał mówić. Nie przemyślał tego.

~

- Prawdopodobnie ostatni raz tak ze sobą siedzimy. - Wziął kolejnego łyka i skrzywił się. - Miałem odejść za kilka dni... ale nie wiem, czy jest sens zwlekać - powiedział cicho i zaciągnął się mocniej papierosem. Po raz ostatni, potem go zagasił i odstawił popielniczkę na bok. - Tak więc... żegnaj. - Popatrzył na niego z powagą, ukrywając pozostałe uczucia.
~
-Tak... -Spojrzał w jego stronę ze smutkiem. Był wściekły, ale jakoś... teraz to minęło. Poczuł jakby serce mu się właśnie rozlatywało na kawałeczki. Jeszcze się nie rozstali... a już zaczynał tęsknić. Nie chciał, by Gray odchodził... Tak cholernie nie chciał...

~

I wtedy nie wytrzymał. Chciał chociaż raz... posmakować jego ust. To było strasznie nie fair, by ukraść mu pocałunek, a następnego dnia po prostu zniknąć bez słowa... Wiedział to. Wiedział, ale...
Schylił się w jego stronę i musnął wargami jego usta. Ten jeden raz... Więcej nie będzie miał na to szansy.
~
Otworzył szeroko oczy nie wiedząc, czy to, co się dzieje... To działo się naprawdę? Był zdezorientowany. Bo... niby czemu Gray go całuje? Kaprys? Zachcianka? Brakowało mu doznań? ...Ale w tym momencie dla Natsu to nie było ważne. Nawet, jeśli Gray nie podziela jego uczuć i zrobił to z własnych, egoistycznych pobudek... odwzajemnił ten pocałunek, niepewnie wplątując palce jednej dłoni w jego włosy. Przymknął też oczy... Chciał mieć choć jedno dobre wspomnienie.

~

Przesunął delikatnie dłonią po jego policzku, czując przypływ wielu emocji. Przede wszystkim pozytywnych, ale czuł też wyrzuty sumienia. Nie powinien był tego robić... Nie powinien był dawać mu nadziei... Ale nie umiał też się od niego oderwać...
Pogłębił ostrożnie ten pocałunek, jakby nie był pewien, czy powinien to robić. Teraz... już cholernie nie wiedział, co jest właściwe, a co nie.
~
Również nie patrzył już na konsekwencje. Przysunął się do Graya bliżej i położył drugą rękę na jego koszulce. Serce biło mu w piersi jak szalone, ale mimo to... Gray był dla niego jak narkotyk. Jak już posmakował, chciał więcej... W sumie teraz nie myślał, o jakie "więcej" mu chodzi. Po prostu chciał się całować do utraty tchu, bo... nigdy się z nikim nie całował. Ani z Laxusem, ani z nikim przypadkowym...

~

Postawił butelkę na szafkę, nawet nie zrywając tego pocałunku. Przyciągnął Natsu bliżej siebie, praktycznie wciągnął go na swoje kolana. Całował go z namiętnością, już praktycznie się zapominając. A później poniesie konsekwencje... Był tego pewien. Mimo wszystko ta chwila była czymś, czego nie chciał tracić. Będzie miał jedno, wspaniałe wspomnienie, do którego będzie mógł wracać w każdej chwili.
~
W pewnym momencie popchnął lekko Graya, by ten opadł na plecy. Sam położył się na nim i -dalej go całując- włożył mu dłoń pod koszulkę. Działał instynktownie. Poszukiwał pewnego rodzaju bliskości... i chciał zbliżyć się do Graya jak najbardziej. Przez umysł przemknęła mu myśl.. że może... jak do czegoś między nimi dojdzie... może Gray go nie zostawi?

~

Opadł na pościel i sam nie pozostał mu dłużny, jeśli chodzi o pieszczoty. Przesunął jedną dłoń na jego tyłek i ścisnął go lekko, a drugą też wepchnął mu pod koszulkę. Wodził nią po tej umięśnionej klacie, pragnąc więcej. Kochał go, kurwa... a mimo to, zamierzał go zostawić... Dlatego próbował się powstrzymać przed myśleniem o czymś więcej. Nie mógłby mu tego zrobić. Jeszcze potrafił myśleć w miarę racjonalnie...
~
Nie przejął się ręką na swoim pośladku, ani tą pod koszulką. Odebrał to tak... że Gray chce czegoś więcej. A skoro tego chce... Natsu był gotów mu to dać. O ile tylko z nim zostanie... Wiedział, że żaden z nich nie jest dobry w okazywaniu sobie uczuć. Więc może... może teraz uda mu się to ukazać? Poprzez gesty...
Spontanicznie zerwał pocałunek po to, by ściągnąć z Graya koszulkę. Gdy to zrobił... zaczął wodzić językiem po jego klacie, a potem dojechał do jednego z sutków, na którym się zassał.

~

Przesunął dłoń z jego tyłka i wplątał palce we włosy chłopaka. Sapnął cicho, zadowolony z pieszczot. Ale... sam też chciał mu ich dać jak najwięcej. W tym celu szybko zmienił ich pozycję i zsunął z chłopaka bluzkę. Pochylił się i przesunął języczkiem po jego szyi, a potem zrobił na niej malinkę. Później będzie się przejmował konsekwencjami... Odejdzie... ale nie bez pożegnania...
~
Wstrzymał na chwilę powietrze, gdy wylądował na plecach, pozbawiony koszulki... a Gray zassał się na jego szyi. Odruchowo odchylił głowę w bok, dając mu większy dostęp. Przymknął oczy i przeniósł jedną rękę na plecy chłopaka, a drugą wodził po jego klacie i podbrzuszu, aż w końcu... zjechał niżej i rozpiął mu guzik od spodni, a potem rozporek...

~

Pomógł mu zdjąć z siebie spodnie wraz z bokserkami, a potem wrócił do stawiania malinek na jego ciele, przede wszystkim szyi i klacie. Potem to z niego zsunął dolną część garderoby i przesunął języczkiem po penisie chłopaka, chcąc trochę go pobudzić. Dopiero później uniósł się wyżej.
- Natsu... - szepnął mu do ucha, z uczuciem. Chciał powiedzieć więcej, wyznać uczucia... ale w ostatniej chwili się powstrzymał i po prostu znowu złączył ich wargi w namiętnym pocałunku.
~
Jego oddech stał się nierówny, gdy tylko oboje byli na łóżku już całkiem nadzy... i przytłoczyła go myśl o tym, co zamierzają zaraz zrobić. Nie był pewien, czy jest na to gotowy. Miał złe wspomnienia. Mimo wszystko... póki to był Gray, był gotów zaryzykować.
Spojrzał na chłopaka z pewnym wyczekiwaniem, pewny, że chce mu coś powiedzieć... ale ten go po prostu pocałował. Fakt... rozczarował się, ale nie narzekał. Odwzajemnił pocałunek, obejmując chłopaka za plecami i ciągnąc go bliżej siebie. Nie chciał się od niego odrywać. Nie chciał, by odchodził. Nie chciał się żegnać... Nie chciał...

~

Wodził delikatnie dłonią po jego klacie, zahaczając momentami o męskość. Nie chciał się spieszyć, jeśli już mieli posunąć się dalej... Chciał, aby ten stosunek był wyjątkowy. Chciał też powiedzieć mu, co czuje... Ale nie był pewny, czy gdyby to zrobił, dałby radę odejść. Nie mógł tak ryzykować.
Przesunął dłoń niżej i dotknął samymi opuszkami palców jego otworu, ale nie wbił tam jeszcze palca. Jeśli Natsu wykona jakikolwiek ruch świadczący o tym, że ma się wycofać... zrobi to.
~
Niezauważalnie się spiął oraz mocniej zacisnął palce na plecach Fullbustera. Może Gray jeszcze nic nie zrobił... ale sam dotyk w ty miejscu przyprawiał go o ciarki. Przez Laxusa? Pewnie tak... Nic jednak nie zrobił. Chciał tego... chciał zbliżyć się do Graya i nawet jeśli to ma być wyrażone w taki sposób... nie dbał o to. I tak musiał kiedyś przełamać swoją niechęć do seksu. I... to był jedyny czas, kiedy mógł pokazać temu zadufanemu dupkowi swoje uczucia. Nie przez słowa... Gesty. Tylko gesty.

~

Zerwał pocałunek i zaczął pieścić językiem jego szyję i czasem ją przygryzać. Chciał go oznaczyć... tylko to mógł zrobić. Widział, że się spiął, dlatego tak od razu nie wsadził palca do jego wnętrza. Dopiero po kilku minutach to zrobił. Odczekał i włożył też drugiego. I dopiero wówczas zaczął nimi poruszać, chcąc dobrze go przygotować. Znowu tez złączył ich wargi w pocałunku, wkładając w nie całe swe uczucie. Cholera... dlaczego musiał się w nim zakochać? Ciężko będzie tak zwyczajnie odejść... Zwłaszcza po tym, co zrobią.
~
-Uch... -Zamknął oczy, próbując skupić się na malinkach i pieszczotach szyi, jakie zapewniał mu Gray, a nie na tym, że był właśnie penetrowany przez jego dwa palce. Dlatego gdy tylko pocałunek został ponowiony... oddał go z uczuciem i mocniej przyciągnął do siebie chłopaka. Zdarzyło mu się też wydobyć z ust kilka cichych, zgłuszonych jęków...

~

Przyspieszył mu oddech. Te jęki były... podniecające. Nawet, jeśli zagłuszone. Pogłębił pocałunek, nie zaprzestając dobrego przygotowania. Nie był jak Laxus. Nie był takim skończonym dupkiem, chociaż często na takiego pozował. Chciał pokazać Natsu to przyjemniejsze oblicze seksu...
Po pewnym czasie zastąpił palce swoim członkiem, nie był gwałtowny przy zatapianiu się w nim, tylko jak najdelikatniejszy. Musiał też zerwać pocałunek (niestety), jeszcze przed rozpoczęciem. Gdy już wszedł całkowicie, przeczesał palcami włosy Natsu, spojrzał na niego niemal z czułością... i powiedział to.
- Kocham cię.
~
-Ngh! -Zacisnął zęby i odchylił głowę do tyłu, gdy czuł jak Gray zatapia w nim swego wcale nie małego członka. Co prawda nie bolało aż tak bardzo, jak przy seksie z Laxusem... ale jakiś ból był. To jednak Natsu mógł przeżyć. Zawsze radził sobie z bólem, więc teraz też to zrobi. Wbił nieco paznokcie w plecy chłopaka i dalej z zamkniętymi oczami próbował się dostosować. Jedynie jego usta były lekko uchylone, czerpał powietrze. Lecz gdy usłyszał te słowa... zamarł. Świat się zatrzymał. Momentalnie otworzył szeroko oczy i spojrzał na Graya z czystym szokiem. Szokiem... ale i widoczną radością i nowymi pokładami nadziei. Jego policzki przybrały lekki odcień czerwieni i... zaniemówił. Nie wiedział, co zrobić, więc... przyciągnął do siebie Graya na tyle mocno, by całkiem na niego opadł. I dopiero, gdy miał usta przy jego uchu, a chłopak nie widział jego speszonej twarzy, szepnął:
-Ja ciebie też...

~

Po prostu na niego patrzył, aż za bardzo świadomy słów, które właśnie padły. Nie powinien był ich mówić... Tyle walczył z chęcią powiedzenia tego... Dlaczego teraz nie potrafił się powstrzymać?! Teraz jednak było już za późno. Bez protestów opadł na niego, nie spodziewając się, że usłyszy to samo. Poczuł wiele emocji na raz. Radość, ciepło rozchodzące się wewnątrz... ale też pierdolone wyrzuty sumienia, które właśnie próbował z siebie wypędzić.
- Wiem... - szepnął po długiej chwili. Przesunął dłonią po jego boku i zatrzymał ją na biodrze. Uniósł się też na tyle, że mógł na niego spojrzeć. I musnął lekko wargami usta chłopaka. Teraz... Teraz nie powinien myśleć o złych rzeczach. Jedynie o nim.
~
Odwzajemnił ten lekki, czuły pocałunek, patrząc na chłopaka z niewiarygodną czułością i... miłością. Wierzył, że teraz, jak wszystko się wyjaśniło... Gray z nim zostanie. Nie mógł odejść, prawda? Wezbrało się w nim aż taka gama pozytywnych uczuć, że czuł, że się zaraz jeszcze popłacze. I faktycznie, oczy mu się zaszkliły... ale nie wypuścił żadnej łzy. Nie był babą, do cholery! I nawet, jeśli czuł się teraz tak cholernie rozczulony... musiał też pokazać, że jest twardy.

~

Przesunął delikatnie dłonią po jego policzku i wykonał pierwsze, lekkie pchnięcie. Odczekał moment i wykonał następne. Nie zrywał pocałunku ani na chwilę, nawet uczynił go bardziej zachłannym.
Nie myśleć.
Czuć.
Raz w życiu poddać się uczuciom.
Nie myśleć, do cholery...
Poruszał się w nim spokojnie i delikatnie, nawet można rzec, że ostrożnie. Nie chciał go zranić. Chciał, aby obaj to dobrze zapamiętali.
~
Odwzajemniał pocałunek, mocno ciągnąc do siebie chłopaka tak, że ich klaty się o siebie ocierały. Nie mógł też powstrzymać lekkich jęków uciekających z jego ust podczas tych delikatnych pchnięć. Jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego podczas seksu. Nie czuł... tej troski i uczucia od drugiej osoby.

~

Stopniowo wzmacniał ruchy i przyspieszał je, nie będąc przy tym gwałtownym. Nie zerwał pocałunku ani na moment, chcąc poczuć wszystko bardziej. Co chwilę zalewały go fale gorąca i podniecenia. Te jęki... były słodkie. Nigdy by nie pomyślał, że usłyszy je z ust Natsu. Ale usłyszał. I był zadowolony z tego faktu.
~
Zacisnął palce na plecach chłopaka, czując z każdą kolejną chwilą nadmiar zalewających go emocji i... rozkoszy. Tak, rozkoszy. Nigdy nie przeszłoby mu przez myśl... że seks może być jednak przyjemny. I do tego taki... delikatny? Nie chodzi już o samo tempo uderzeń... a raczej o gesty. Zacisnął szczelnie oczy, lgnąc jednocześnie do ciała kochanka jak najbardziej. Owinął też nogi wokół jego bioder, spontanicznie. Po prostu... chciał więcej.

~

Zatapiał się w nim głęboko, coraz szybciej, ciut mocniej, ale nadal pozostawał przy tym w miarę delikatny. Kropelki potu zaczęły się tworzyć na jego ciele, było mu gorąco, czuł się wspaniale. Myślał tylko o tym, że ma pod sobą osobę, którą naprawdę kochał. Nic innego się nie liczyło, jedynie on. Tylko Natsu.
~
W pewnym momencie... zerwał pocałunek i odchylił głowę jak najbardziej do tyłu, równie jak i wygiął plecy w lekki łuk, a z jego ust wydobył się przeciągły jęk. Jęk... jakiego jeszcze nigdy w życiu nie wydał z siebie podczas zbliżenia. Nie przy Laxusie. Przy nikim innym. Gray musiał trafić w czułe miejsce w jego ciele. I to... było naprawdę cholernie przyjemne uczucie.

~

Trochę się rozczarował tym nagłym zerwaniem pocałunku, ale po chwili to zupełnie wyleciało mu z głowy, gdy usłyszał TAKI jęk. O, choleeera, to było jeszcze bardziej podniecające.
- Mrr... Jęcz tak dalej, skarbie - wymruczał mu do ucha, lekko zachrypniętym głosem. Cóż... trochę go ponosiło. Nawet ruchy przyspieszył. Tak troszkę.
~
- Aaaach~! -Ścisnął powieki i po wydobyciu z siebie kilku następnych jęków spróbował się nieco uciszyć poprzez zaciśnięcie zębów, ale... to i tak mało pomogło. Odwrócił głowę w bok, nie wiedząc co ze sobą zrobić. To było za wiele. Nigdy jeszcze się tak nie czuł. Uchylił usta i dalej co rusz jęczał. Zrobiło mu się gorąco, a policzki przyozdobiły dość pokaźne rumieńce. Czy to z z nadmiaru wrażeń, czy zawstydzenia... nieważne. Miał tylko nadzieję, że Saberzy nie będą go teraz podsłuchiwać pod drzwiami, jak usłyszą dziwne dźwięku, uh.

~

Polizał go po szyi i za uchem, narzucając coraz szybsze tempo. Sapnął cicho, zadowolony. O, tak... było idealnie. I pomyśleć, że w zasadzie pierwszy raz dominował. Seks z Laxusem nie był nigdy tak przyjemny jak TO. I to za dużo... czuł, że jak tak dalej pójdzie, to niedługo dojdzie, a przecież niedawno zaczęli. Trudno. Ważne, że było przyjemnie.
A Sabertooth nie podsłuchiwało pod drzwiami, więc nadzieje Natsu zostały w pewien sposób spełnione. Oni zwyczajnie... oglądali to na kamerach. To znaczy Sting. I Orga.
~
Niemal co chwilę wydobywał z siebie głośne i kompromitujące jęki. I w końcu... postanowił się jakoś zagłuszyć, w nieco lepszy sposób. Otworzył oczy, by zerknąć na Graya... a wtedy znów zaatakował jego usta, ciągnąc go do namiętnego pocałunku. Odczuwał w tym momencie tak wiele emocji, doznań, uczuć, podniecenia... że to go już powoli przerastało. Czuł, że dojdzie. I to... byłby w sumie pierwszy raz, gdy osiągnie spełnienie podczas stosunku. Laxusowi nigdy nie dał tej satysfakcji.

~

Od razu odwzajemnił ten pełen pasji pocałunek i nawet go pogłębił. Był szczęśliwy, jak nigdy wcześniej. To, co w tej chwili się działo było czymś, co w pełni oddawało uczucia. Nie trzeba było o nich mówić - gesty odwaliły całą robotę. I wreszcie... osiągnął spełnienie, spuszczając się obficie do wnętrza Natsu. Ale nawet po tym... nie zerwał pocałunku.
~
Nie musiał długo czekać. Doszedł zaledwie chwilę po Grayu, spuszczając się na swoją i jego klatę. I tym razem... nie czuł obrzydzenia, gdy tylko do jego wnętrza dostała się sperma kochanka. Tym razem... był zbyt szczęśliwy, by w ogóle się tym przejąć. Również nie zerwał pocałunku. Przeniósł jedną rękę z pleców chłopaka na jego głowę, by wplątać palce dłoni w jego czarne kosmyki. Tak po prostu...

~

Przez kilka kolejnych minut po prostu tak tkwili, całując się bez opamiętania. Dopiero później Gray oderwał się od jego ust i opuści ciało chłopaka. Opadł na łóżko tuż obok niego, łapiąc oddech. Dopiero w tej chwili zaczęło do niego docierać, co tak właściwie z Natsu zrobili i jak drastycznie wpłynęło to na ich życie. Wyznał chłopakowi uczucia, kochali się, a teraz on... miał tak po prostu odejść...
~
Poczuł rozczarowanie, gdy Gray się od niego oderwał i opadł koło niego na łóżku. Chwilę się nie ruszył, nie wiedząc, jak teraz zareagować... ale potem... przekręcił się na bok i ostrożnie położył głowę na klacie czarnowłosego oraz objął go jednym ramieniem w pasie. Zamknął oczy i nic nie powiedział. Samo to, że teoretycznie się teraz w niego wtulił... mocno go peszyło. Ale wyznali sobie uczucia... nie powinien się już chyba wstydzić... chyba.

~

Gdy Natsu się tak po prostu do niego przytulił, poczuł ściskanie w gardle, ale nic nie powiedział. Po prostu objął go ramieniem, a palce drugiej dłoni wplątał czule w jego włosy.
Jak tylko Dragneel zaśnie... Gray zniknie. Podjął ta decyzję już dawno temu. To, co stało się dziś... tylko go popchnęło ku temu. Gdyby został tu po ich wspólnej nocy i zwlekał z odejściem... pewnie w końcu zostałby w tym miejscu. Gdzieś, gdzie nie chciał być.
~
Leżał tak bez ruchu... czując multum emocji. Radość, bo teraz miał nadzieję, że Gray nie odejdzie i z nim zostanie, że może przekonał się do okazywania uczuć i może... Może będą szczęśliwi. Jednocześnie czuł lęk i zakłopotanie, bo to wszystko było dla niego nowe. Nigdy nie zbliżył się do tego stopnia do innego człowieka. Bał się teraz, że coś się spieprzy i będzie boleć... Mimo wszystko, odrzucił do siebie te myśli. Będzie dobrze. Musi. Obaj się o to postarają. Taką miał przynajmniej nadzieję.
Nie spał jeszcze długi czas, dalej tuląc się do chłopaka i nawet nie przejmując się tym, że nie byli przykryci żadną kołdrą - i tak było gorąco. Aż w końcu... po jakiejś niespełna godzinie usnął, mając nadzieję, że jutro będzie już lepiej...

~

Gdy Natsu zasnął, Gray jeszcze przez jakiś czas leżał w tej pozycji, bojąc się, że jak wstanie, to chłopak zaraz się obudzi. W końcu jednak poczuł, że jak nie podniesie się teraz, to już wcale tego nie zrobi. Dlatego bardzo ostrożnie wyplątał się z jego objęć, wytarł chustką spermę z ciała i cicho się ubrał. Nie patrzył na niego. Gdyby spojrzał, złamałby się. Chwycił kartkę i długopis i napisał tylko trzy słowa: "Przepraszam. Kocham Cię". Złożył papier na kilka części i wsunął go do kieszeni kurtki Dragneela. Potem skierował się do drzwi. Odwrócił się w progu, nie mogąc się powstrzymać. A gdy jego wzrok padł na śpiącego chłopaka... pod powiekami zebrały się łzy. Zostawiał go... tak po prostu go zostawiał jedynie przez swoje przekonania...
Wiedział jednak, że nie może postąpić inaczej. Wyszedł, bez słowa. Opuścił bazę, wsiadł do samochodu, który ostatnio podarował mu Orga... i odjechał. Zatrzymał się dopiero na jakimś odludziu, gdzie przyłożył dłoń do ust i wybuchnął szlochem, już w ogóle go nie hamując. Wiedział jedno - nie zawróci. Nieważne, jak bardzo bolało go to, co właśnie zrobił.


piątek, 13 marca 2015

Rozdział 12.

Tym razem krótko, ale następny to zrekompensuje ;)
INFORMACJA!
Blog zostanie zawieszony PO DODANIU NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU. Mamy z Iris niby więcej materiału, ale stwierdziłyśmy, że ciąg dalszy nie jest zbyt dobry, więc na razie chcemy przerwać i za jakiś czas do tego wrócić. Mamy nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać na powrót! ;)

Trzy miesiące później...
Gray odzyskał już prawię pełnię sił, mógł chodzić swobodnie, a rany się zagoiły... Cały czas to Natsu przy nim czuwał. Krzyczał na niego, darł się, był oschły i opryskliwy... ale jednak ZAWSZE dbał o to, by Grayowi niczego nie brakowało, by czuł się dobrze. Może i nie okazywał uczuć... ale i tak Sting, Orga i inni widzieli, że troszczy się o Fullbustera. Troszczy się... Tak... Ale ból po nieodwzajemnionym uczuciu dalej w nim tkwił. Może i spędzał z czarnowłosym większość czasu... rozmawiał z nim normalnie... ale dalej czuł się w jego towarzystwie na swój sposób nieswojo. I przeszywał go smutek, którego nie chciał nikomu pokazywać. Nikomu...
-Odłóż ten ciężarek, zjebie! -Zabrał Fullbusterowi z rąk dwa dziesięciokilowe ciężary. Może to nie było dużo, ale... -Jeszcze raz zobaczę, jak ćwiczysz zaraz po wyzdrowieniu, to cię zabiję! -Rzucił nimi w Orgę, który wydał z siebie jęk bólu.

~

Gray czuł się dziwnie, przebywając tyle w towarzystwie Natsu. Nie okazał mu jednak ani razu, że się nim interesuje. Nie chciał tego robić, dlatego bardzo się pilnował.
Teraz właśnie ćwiczył, chcąc wrócić do formy, ale... ten głąb zabrał mu ciężary, z czego bezczelnie śmiał się Sting.
- Tobie nic do tego, nie chcę stać się ciotą, więc muszę ćwiczyć - stwierdził poważnie i zmierzył go spojrzeniem.
- Hahahahah, jak stare małżeństwo - skomentował Sting i natychmiast strzelił poker face'a, a potem wyszedł, w obawie przed oberwaniem. Do tego miał ważną misję do wykonania! Misję o kryptonimie Loki. Tak... zamierzał go porwać do swej wieży. Serio... wpadał w jakąś obsesję, Natsu często się przez to z niego śmiał, pff.
~

-Stare... małżeństwo? -Warknął i drgnęła mu brew. Skierował od razu pełne nienawiści spojrzenie w stronę Stinga i już miał zamiar czymś w niego rzucić... ale zwiał, tchórz! -DORWĘ CĘ ZA TO! -Wrzasnął, zaciskając pięści. Naprawdę... miał dość porównywania jego i Fullbustera do kłótliwej pary, czy coś... To bolało, bo wiedział, że nigdy taką parą nawet nie będą...
Po chwili dopiero zwrócił wzrok na Graya i zmrużył oczy.
-Nie mówię, że masz stać się ciotą. Dopiero odzyskałeś siłę i wreszcie trochę przytyłeś, nie nadwyrężaj się tak od razu! Ćwicz na dwukilowych ciężarkach, a nie! -Wskazał palcem na te dwie kruszynki.

~

- Dwukilowych?! - Wstał z miejsca, jawnie oburzony takim brakiem wiary w jego możliwości. - Masz mnie za jakąś ciotę, serio! Będę ćwiczył na takich, na jakich mi się podoba, pff! - Po tych słowach podszedł do Orgi i zabrał z biedaka tamte hantle, co mięśniak chyba przyjął z ulgą. Teraz Gray spojrzał z wyzwaniem na Dragneela i zaczął sobie spokojnie owe ciężarki podnosić, specjalnie robiąc mu na złość.
- Nie muszę cię słuchać, jęczysz jakbym miał dostać co najmniej zawału. - Nadął lekko policzki. - Wybacz, Natsu, ale sam wiem, na ile mogę sobie pozwolić. - Musiał trochę poćwiczyć... jeśli miał niebawem odejść. Te słowa Stinga jego też bolały, a często była mowa o tym, że niby są parą... Chciałby, ale nie będzie im to dane.
~
-JA jęczę, jakbym miał dostać zawału?! A niby od kiedy ty wiesz, JAK ja jęczę?! -Warknął, już całkiem poirytowany. Gray nigdy nie chciał go słuchać, a to go wkurwiało, bo przecież robił wszystko, by nic mu się nie stało. Kurwa, troszczył się o niego, a on go zbywał! -I nie, nie wiesz. Ty zawsze MYŚLISZ, że jesteś w stanie coś zrobić, a potem jak to się kończy? Z Laxusem jakoś ci się nie udało. -Zmrużył oczy i zaczęła drgać mu na czole brew. -Odłóż ten ciężarek, nie zachowuj się jak dziecko. -Wysyczał.

~

Teraz się wkurzył. Rzucił ciężarkiem o ścianę, aż zrobiła się w niej dziura.
- Gówno ci do tego! Dla twojej informacji, chciałem go zabić DLA CIEBIE! To, jak to się skończyło, to już inna sprawa! - krzyknął, a kiedy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, wkurzył się jeszcze bardziej. - No i co się gapisz?! - warknął, a potem przepchnął się do drzwi. Musiał w końcu pogadać z kimś normalnym. A raczej utajnionym psycholem - Stingiem.
Ale gdy do niego poszedł... zastał go wsłuchującego się w jęki Lokiego... Tak, podsłuchy.
~
Natsu nie ruszył się z miejsca i stał jak wryty. Jak to... dla niego?
-Czemu dla mnie?! -Odwrócił się w stronę, w którą poszedł Gray i ruszył, by z nim pogadać. Nie przejmował się też szeptami i chichotami ze strony członków Sarbertooth. -Nie jesteś moją matką, ani nikim innym, kto byłby odpowiedzialny za zapewnienie mi bezpieczeństwa! -Wrzasnął, gdy go już dogonił. -Odwal się ode mnie i daj się sobą zająć! Jesteś beznadziejny! I w ogóle... ty też słuchasz jęków Lokiego? -Drgnęła mu brew i poczuł ból. Kurwa, no świetnie. Więc wszyscy lecą na Lokiego? Ekstra...

~

Gray stał z głupią miną w progu i nawet nie bardzo słuchał, co mówił Natsu. Jedynie ostatnie zdanie.
- Nie... Jak przylazłem, to Sting się w nie wsłuchiwał, to nie moja wina - prychnął.
Dopiero teraz blondyn odwrócił się i na nich spojrzał. Strzelił poker face'a.
- Ja tylko liczę na to, że usłyszę coś ciekawego! I dla waszej wiedzy, Loki i Jell porządnie oberwali po tym, jak Gray zniknął. Chcę sprowadzić tu któregoś z nich, żeby go przesłuchać i wyciągnąć informacje - próbował się usprawiedliwić.
- A ten ktoś to Loki, co? Jesteś beznadziejny. Widać, że się w nim bujasz. Miłość jest przereklamowana. - Ton głosu Graya był obojętny.
~
Natsu już chciał powiedzieć coś wrednego do Stinga, ale... powstrzymał się, gdy usłyszał słowa Graya. Momentalnie odwrócił wzrok i zacisnął pięści, znów czując przeszywający ból i ciarki na całym ciele. To bolało, kurwa... I to bardzo.
-Ta... Jak dla kogo. -Mruknął. -Zamknij się, Fullbuster. Jak Sting chce sprowadzić Lokiego i zrobić sobie love story... Niech robi. Lepiej dla Lokiego, że go uwolni od Laxusa. -Warknął, zaskakując swoją przemową blondyna... a potem wyszedł i skierował się do swojej sypialni, by odetchnąć.

~

Sting naprawdę był zaskoczony tymi słowami, ale Gray nie bardzo. Specjalnie to powiedział, żeby Natsu nie miał złudzeń. Widział, jak chłopak czasem na niego patrzył... I z jednej strony go to cieszyło, ale z drugiej nie. Bo to nie miało prawa istnieć.
- Dlaczego go odtrącasz? - Głos Stinga wyrwał Fullbustera z zamyślenia. Blondyn był poważny i dość smutny.
- Odtrącam, huh? Zawsze taki byłem. - Wyciągnął fajki z kieszeni i zapalił jedną. - Działam sam, nie w zespole. Nie umiem współpracować.
- Nie o tym mówię.
- Wiem. A czy tak trudno zrozumieć, że po prostu nie jestem w stanie kochać?
- Okłamujesz samego siebie, Gray.
- To twoje zdanie. I szczerze? Gówno mnie ono obchodzi. - Po tych słowach po prostu sobie poszedł.

~

Natsu położył się na łóżku i westchnął, patrząc w sufit. Wiedział... kurwa, wiedział, że Gray nic do niego nie czuje, że jest mu obojętny... Ale i tak cały czas miał nadzieję, że jak spędzą ze sobą trochę czasu... że może... odwzajemni jego uczucia? Tak... wiedział, że to był nierealny pomysł. Zwłaszcza dlatego, że on sam też odtrącał Fullbustera. Ciągle na niego warczał i krzyczał. Owszem, martwił się i się nim non stop opiekował... ale robił wszystko, by Gray nie pomyślał sobie, że robi to przez wzgląd na jakiekolwiek uczucia. Tylko z czystej litości. Tym bardziej zdezorientowały go dzisiejsze słowa o tym, że Gray porwał się na Laxusa DLA NIEGO.... po co? Czemu dla niego? Przecież go nienawidził. Miłość nie istnieje i jest niepotrzebna -tak mówił. Więc... po co?

~

Gray wyszedł na zewnątrz i ukrył się w cieniu drzew. Dalej spokojnie popalał papierosa, próbując nie dopuścić do siebie wyrzutów sumienia. Normalnie nie miałby problemu ze zranieniem kogokolwiek, ale Natsu był jego słabym punktem. Kolesie z Sabertooth im kibicowali, wiedzieli ich razem... ale Gray nie mógł zrozumieć, dlaczego. Przecież dla nich też powinno być jasne, że uczucie w życiu zabójcy mogło doprowadzić do zguby. Obu stron. A Sting... był skrajnie nieodpowiedzialny. Zakochał się w Lokim, który go nawet nie znał i chciał go tu sprowadzić. Jedyna nadzieja w tym, że rudzielec go odrzuci. Może wtedy by się opamiętał.
Westchnął ciężko, zgasił peta i wrócił do bazy. Do swojego pokoju, w którym już nikogo nie było.


poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 11.

Naprawdę przepraszam za zwłokę. Miłego czytania ;)



Tydzień później...
Sting siedział przy podsłuchach. Natsu chyba grał w karty z Orgą, ale on wolał posiedzieć sam. Dziś u Laxusa miał być Loki... i to chyba dlatego... hehe... ale się nie przyzna!
I gdy tak słuchał ich gadki, dźwięków stosunku... coś dotarło do jego uszu. Imię Graya. „Zdradził mnie". „Siedzi sobie w komfortowej piwnicy, hehe. Zasłużył. Lepiej mnie nie zawiedź, Loki, bo dołączysz do niego. I on raczej by nie uznał tego za przyjemne spotkanie".
- NATSU! - wydarł się, nasłuchując dalej. Tak... To było pewne. Dreyar go więził. Albo to pułapka, żeby ich zwabić... ale raczej nie. Tyle czasu nic nie wspominał, a Gray rzeczywiście zapadł się pod ziemię. Nigdzie go nie było. A w piwnicach... podsłuchu nie mieli. Dlatego Dreyar tak im znikał.

~

-Czego? -Natsu wbił do pokoju, patrząc na Stinga ze znużeniem. Tak długo nie było nawet słuchu o Grayu, że zaczął wątpić, że w ogóle coś odkryją. Podszedł do niego i usłyszał głos Lokiego, że mówił coś o tym, że go nie zawiedzie i że się postara, a potem chyba wyszedł.
-No co? -Powtórzył, nie widząc w tym nic nadzwyczajnego.

~

- Ma Graya. Piwnica. Dlatego nam znikał - powiedział po prostu, patrząc na niego z powagą. Złapał go też za nadgarstek, żeby nie zadziałał pochopnie. - Wiem, chcesz tam iść... Zbiorę ludzi. Musimy się przygotować. Idziesz ze mną. Nie zostawię cię samego, bo zrobisz coś głupiego - stwierdził, a potem wziął broń i wyprowadził go z pomieszczenia za sobą.

~

Na początku zamarł, nie wiedząc co powiedzieć... a potem zaczęło gotować się w nim ze złości.
-NIE! -Wyrwał rękę z uścisku, gdy już zaciągnął go do głównego pokoju, gdzie siedzieli prawie wszyscy Saberzy. -Wal się! Idę sam! -Nie przejmując się tym, że otaczali go ludzie Stinga... złapał blondyna za kołnierz i przyszpilił go mocno do ściany, wkurwiony. Nie był zły na Stinga... ale nie umiał panować nad emocjami, dlatego teraz musiał się jakoś wyładować. -Trzymał go dwa tygodnie?! DWA TYGODNIE?! On już może ledwo żyć! Idę sam! Jak Laxus zauważy nagle bandę idiotów, którzy będą mu się gromadzić przed domem, to myślisz, że nie zauważy?! Dobre mi sobie! Masz mi powiedzieć JAK włamaliście się do domu Laxusa, by założyć podsłuch... a wejdę tam SAM. JASNE?! SAM, DO CHOLERY! -Wrzasnął.

~

Sting był w szoku. Nie spodziewał się aż tak gwałtownej reakcji...
- Szyb wentylacyjny z boku domu. Wyjdziesz na piętrze. Drzwi do piwnic będziesz musiał znaleźć sam, ale wnioskuję, że są gdzieś w salonie. Zwykle gdzieś stamtąd znikały nam kroki. Ale pójdę z tobą. Nie myśl sobie, że puszczę cię samego - warknął. Złapał go za ręce i odepchnął od siebie. - Zostać na miejscach. Będę dzwonił w razie potrzeby. Siedźcie też przy podsłuchach. Idziemy. - I po tych słowach po prostu wyszedł, olewając wrzaski Natsu.

~
-Nie idziesz ze mną, do cholery! STÓJ! Gray to TYLKO MÓJ problem, jasne?! -Wrzeszczał... a to, że Sting go olał, wkurwiło go jeszcze bardziej. -Stój, kurwa, bo cię postrzelę! -Pobiegł za nim, najchętniej mając ochotę mu zajebać.
A gdy wyszli i złapał chłopaka przy aucie...
-Możesz siedzieć w samochodzie... ale to JA wchodzę do środka, czaisz? -Syknął, gromiąc go spojrzeniem pełnym nienawiści. -Gray uratował dupę mi... to teraz moja kolej. To nie będzie nic warte, jeśli ktoś mi pomoże.

~

Nic sobie z tego nie zrobił. Zmierzył go spokojnym, poważnym spojrzeniem i wsiadł za kierownicę, a gdy chłopak też zajął miejsce, powiedział: - Nie ma mowy, że puściłbym cię samego, Natsu. Zrozum, ja wiem, że unosisz się dumą... ale ktoś na zewnątrz ci się przyda. Nie wiadomo, na co trafimy, nie? Więc zamknij już ryj i daj mi prowadzić. - Po tych słowach ruszył z piskiem opon prosto do „fortecy” Dreyara. Zaparkował spory kawałek od mieszkania.
- No idź! Jak coś, to podjadę bliżej, jak puścisz mi sygnał. Na razie nie będziemy ryzykować... - Nie zdążył powiedzieć zdania do końca, bo Natsu już nie było. Super.

~

Natsu nawet nie słuchał słów Stinga. Praktycznie gdy tylko zaparkowali, wyskoczył z auta i biegiem pobiegł w pobliże domu Laxusa. Wiedział, w jakich miejscach są tu kamery. Na coś praca tutaj się przydała, heh. Korzystając ze swej wiedzy, udało mu się zajść na bok domu, omijając przypadkowych widzów: takich jak ogrodnik, czy pokojówka... a potem znalazł ten szyb. Od razu odłożył klapę na bok i wszedł do środka, pełznąc jak najdalej, aż w końcu... szyb stał się całkowicie pionowy. Wtedy musiał dziękować Bogu, że był na tyle szczupły i zwinny, by dać radę przytrzymać się ścinek i wspinać na górę. To było męczące... ale w pewnym momencie zobaczył koniec. Od razu wybił kraty od szybu i wskoczył na podłogę. Wylądował chyba w jakiejś bibliotece. Cóż... piętro, ta? Czyli teraz musi zejść na dół, do Dreyara. Kurwa... miał nadzieję, że nie będzie go w salonie.
Z tą myślą, cichaczem, omijając zwinnie całą obsługę Dreyara, znalazł składzik i... olśniło go. Niejednokrotnie pamiętał, że przez salon przechodził woźny z miotłą. A tu był jego kombinezon, więc... hehe, miał chyba plan.

~

Gray był wykończony. Chciał spać... ale napięte nerwy mu na to nie pozwalały, dlatego przez ostatni tydzień spał może trzy-cztery godziny. Leżał na zimnej podłodze, nie mając siły ruszyć choćby palcem. Ledwo oddychał. W pomieszczeniu śmierdziało szczynami. Jego ciało i twarz były pełne siniaków i ran od noża. Posypanych solą ran. I tak najbardziej ucierpiał jego odbyt... Nie dość, że tydzień temu Laxus go tak załatwił, to nie dał mu szans na zagojenie się. Sam często sobie na nim używał, nawet dwa razy dziennie. A gdy tego nie robił... wkładał tam sztuczny członek, dodając mu bólu. W dodatku był wygłodzony... przez ten tydzień za posiłek służyła mu tylko sperma Dreyara, pił dalej jedynie jego mocz. I już się złamał. Wiedział, że tu umrze. Nawet czuł, że już niedługo. I na to czekał.

~

Natsu nie czekał długo. Od razu wcielił swój plan w życie i teraz był ubrany w zacny kombinezonik i do tego chwycił miotłę. Pewnie dziadek, który sprzątał u Dreyara, miał dziś wolne, ale... Laxus mógł o tym zapomnieć, no nie?
Szedł teraz powoli, jedynie zakrywając twarz. O dziwo, ludzie nawet nie zwrócili już na niego uwagi. Specjalnie się garbił i co jakiś czas kasłał, tak samo jak tamten woźny.
A gdy doszedł do salonu... zobaczył, że Dreyar siedzi na kanapie. Rozejrzał się na boki i zauważył, że obok drzwi do kuchni... są też jakieś otwarte drzwi, przez które widać było schody, prowadzące na dół. Hmm, to teraz już wiedział, gdzie ma iść. Musi tylko udać, że idzie przez kuchnię, by wynieść śmieci i wyjść tylnym wyjściem do śmietnika. Obsługa zawsze tak robiła. Wziął głęboki wdech... a potem ruszył salonem, schylając mocno głowę i poprawiając czapeczkę, by nie było widać jego włosów. Zakasłał też i podpierał się co jakiś czas swoją miotłą. Kątem oka zobaczył, że Laxus na niego zerknął... ale zaraz potem wrócił do oglądania telewizji. Korzystając z tego faktu, Natsu ciut przyśpieszył, a potem... poszedł do piwnicy, idąc po schodach na paluszkach, by tylko nie wydać żadnego dźwięku. Hehehe, misja udana!

~

Dawał sobie dzień, może dwa... i będzie po nim. Miał taką nadzieję. Marzył o tym, żeby zginąć. Nawet sobie wmawiał, że już za sekundę nic nie będzie czuł, że odpłynie... ale to nie następowało. Dlatego dalej leżał... w zupełnym bezruchu. Nie ruszył się nawet wtedy, gdy usłyszał ciche kroki. Laxus wracał, żeby po raz kolejny się wyżyć? A więc tak szybko nadszedł nowy dzień? Nieważne... To już nieważne.

~

Natsu odłożył miotłę pod ścianę, a potem powoli i cicho szedł w głąb piwnicy, szukając Graya. A gdy w oddali zauważył uchylone, kraciane drzwi... szybko do nich podszedł. To, co zobaczył, przeraziło go. Zamarł na kilka sekund, a potem szybko kucnął przy Grayu i uniósł lekko daszek od czapki, by widział jego twarz.
-Powiedz mi, czy wiesz, gdzie ma klucz od kajdanek. -Szepnął poważnym tonem. Jego wzrok był zdeterminowany. Jak to profesjonalista... nie mógł okazać podczas trwania misji tego, że ruszył go stan Fullbustera.

~

Uniósł zamglony wzrok na osobę, która przypominała mu Natsu. Chyba majaczył. Niby co on by tu robił? Dwa tygodnie nikt go nie szukał, a teraz nagle pojawia się on?
- Nie wiem. Idź stąd. Uciekaj - szepnął z trudem i na powrót zamknął oczy. Ciężko było pozostawiać je otwarte na dłużej, niż kilka sekund.

~

Złapał go mocno za ramiona i potrząsnął, a gdy to nie dało efektu... strzelił mu plaskacza w policzek, gdyż nie chciał go zranić, a jedynie jakoś otrzeźwić.
-Gray. TO JA. -Szeptał, ale mówił twardym tonem głosu. -Dopiero teraz odkryliśmy to, gdzie jesteś przetrzymywany. Nie utrudniaj mi zadania, bo chcę żyć, jasne? Uciekniemy stąd. Razem, albo w ogóle. -Patrzył mu poważnie w oczy.

~

Przez jego umysł w końcu jakimś cudem przebiło się to, że Natsu naprawdę tu jest. I to kazało mu... go stąd wypierdolić. Jak on chciał uciec jeszcze z nim jako obciążeniem?
- Nie utrudniaj mi tego... Ja tu umrę, Natsu. Złapie cię... a tego nie chcę. Kocham cię, Natsu... - szepnął cicho, nawet nie otwierając oczu. Nawet nie mógł określić, co go boli, a co nie. Nie dałby rady uciec.

~

Zamarł, a jego oczy maksymalnie się rozszerzyły. Nie mógł uwierzyć w to, co słyszy, ale... zalała go fala ciepła, po usłyszeniu tych słów... Słów, których nie słyszał jeszcze od nikogo w swoim życiu. Szybko się jednak otrząsnął. Nie czas teraz na wyznania. Muszą stąd wiać.
-Pogadamy o tym w domu. -Odparł, a potem wstał i zaczął się rozglądać za kluczami. Nie znalazł ich... ale za to chwycił jakiś kawałek drutu. Niby Sabertooth to dobrzy szpiedzy, tak? Hah, to niech wiedzą, że Natsu ma wprawę we włamywaniu się do wszelakiej maści budynków. Kucnął przy Grayu i zaczął majsterkować przy kajdankach. Szło ciężko... Ale po kilkunastu minutach udało mu się je rozkuć. Z ulgą wypuści powietrze z płuc, a potem pociągnął Graya do uścisku, spontanicznie.
-Widzisz? Jesteś już wolny. Jeszcze tylko musimy wydostać się na powierzchnię... -Serce biło mu jak oszalałe, gdy tylko pomyślał o tym, że Dreyar może tu w każdej chwili wejść. Dlatego też... napisał Stingowi sms'a: "Mam Graya. Zapytaj chłopków czy Laxus dalej jest w salonie, bo nie wiem, czy mogę wyjść".

~

Sting siedział, niecierpliwie pukając palcami o kierownicę. Kiedy przyszła wiadomość, od razu zadzwonił do Orgi. „Droga wolna, jest w kiblu, chyba grubsza potrzeba" - odpisał Dragneelowi, gdy już dowiedział się tego, czego chciał. I podjechał trochę bliżej.
*
Nawet nie zareagował. Ciało przeszyła fala bólu i przeszły go dreszcze, gdy Natsu pociągnął go do siebie.
- Wyjmij to... ze mnie... - szepnął słabo, wykończony. Nie wierzył w to, że im się uda, ale Dragneel widocznie nie odpuści, dopóki go stąd nie wyciągnie.

~

Gdy dostał sms'a... zalała go fala nadziei. Szybko schował komórkę do kieszeni, a potem spojrzał na Graya, na początku nie ogarniając, o czym mówi... a potem szybko wyjął z niego sztucznego członka.
-Przepraszam, nie zauważyłem. -Szepnął po czym założył na chłopaka bokserki i spodnie, wstał i wziął Fullbustera na ręce. Szybko pobiegł do wyjścia i wspiął się do góry. Nie ryzykował wychodzenia głównym wyjściem. Skierował się do kuchni i wyszedł prosto do ogródka. Nie zraził się nawet tym, że ogrodnik spojrzał na niego dziwnie, widocznie zdezorientowany. Po prostu wiał. Jak najprędzej. Brakowało mu tchu przez obciążenie -bo nie oszukujmy się, Gray jest w chuj ciężką osobą. Gdyby nie był teraz taki chudy i widocznie wygłodzony... Natsu pewnie w połowie drogi nie dałby rady. Ale teraz się udało. Pobiegł do samochodu Stinga, wsiadł na tylne siedzenie wraz z Grayem i...
-JEDŹ! -Krzyknął, bo nie był pewien, czy służba Laxusa nie powie mu o tym, że woźny nagle ozdrowiał i uciekał z Fullbusterem.

~

Tylko cicho jęknął. Poczuł krew w tamtym miejscu, ale nie miał siły nic powiedzieć. A ubrania sprawiły, że ból się bardziej rozchodził. Nic nie powiedział. Dał się wynieść i nawet w pewnym momencie po postu zemdlał. Nie słyszał krzyku Natsu, nie czuł, że samochodem szarpnęło, gdy Sting ruszył z piskiem opon.
- Jak bardzo jest źle? - zapytał blondyn, zerkając w lusterko, w którym odbijała się twarz Dragneela.

~

Natsu westchnął, gdy tylko samochód ruszył. Od razu zdjął z siebie tą badziewną czapeczkę i rzucił ją w bok. Rozpiął też trochę kombinezon, bo było mu za gorąco.
-Powiedziałbym, że fatalnie. Macie w bazie jakąś kroplówkę? Wydaje mi się, że teraz nic nie przełknie, bo jego żołądek odmówi mu posłuszeństwa... A bez witamin i potrzebnych minerałów po prostu umrze. -Mówił to poważnie, patrząc na Graya ze smutkiem i złością na Laxusa. Pogłaskał go po głowie, która znajdowała się na jego kolanach i wplątał palce w jego włosy. Musiał się nim zająć...

~

- Nie wiem - odparł, zgodnie z prawdą. - Powiem Ordze, żeby coś zorganizował. Albo ty mu powiedz. - Rzucił Natsu telefon. - Nie znam się na takich sprawach i tylko bym coś popieprzył - dodał, a potem przyspieszył, aby jak najszybciej dotrzeć do bazy. Nie mógł pozwolić, żeby Gray umarł... bo Natsu pewnie by się załamał, chociaż się nie przyzna.
Już po kilku minutach wjechali do garażu i Sting wysiadł z auta, a potem pomógł Dragneelowi przetransportować Graya do wolnego pokoju.


~

Gdy tylko dostał telefon, zadzwonił do Orgi i faktycznie kazał mu kupić kroplówkę. Jakąkolwiek. Właściwie... to się na niego wydarł, że MUSI zdobyć ten przedmiot. Czasem z Natsu nie było co dyskutować. Zwłaszcza, jak był wkurwiony.
Gdy dotarli na miejsce, wraz ze Stingiem przenieśli Graya do pokoju, póki co ignorując ciekawski wzrok ludzi z bazy.
-Idź do nich i popędź Orgę... Ja tu zostanę. -Szepnął, a potem usiadł na łóżku i pogłaskał chłopaka po włosach. Dopiero, gdy Sting wyszedł, Natsu rozebrał Fullbustera do naga, a potem poszedł do łazienki po miskę z wodą i gąbkę, po czym zaczął przemywać delikatnie rany na jego ciele... pełne soli, piachu i kurzu.

~

Dwa dni później...
Obudził się, bo promienie słoneczne raziły go po oczach. Chwila... słoneczne? Tam, gdzie był, nie było słońca... Może w końcu umarł? Otworzył z trudem powieki i rozejrzał się zamglonym wzrokiem po pomieszczeniu. Poruszył ręką i dostrzegł doczepione do niej kabelki. Kroplówka...? Czyli żył? Ale... gdzie był? I wtedy... jego spojrzenie padło na Natsu. Siedział przy nim i... trzymał go za drugą rękę. Gray nic nie powiedział. Nie miał siły.

~

Natsu siedział przy Grayu niemal non stop przez te dwa dni. Prawie nie spał, nie jadł... tylko czuwał. Teraz spał, siedząc na krześle, trzymając Graya za rękę i mając głowę opartą o skrawek łóżka. Tak... to raczej nie była najwygodniejsza pozycja. Dopiero, gdy poczuł, że ręka, którą trzymał, się poruszyła... uchylił powieki i uniósł głowę. Obudził się tylko dlatego, że przez to, że chciał opiekować się Grayem... miał słaby sen. I gdy zobaczył, że ten ma otwarte oczy... Niemal się na niego rzucił, nie mogąc powstrzymać nagłego odruchu, chęci przytulenia go.
-Jak się czujesz? -Wyszeptał, uśmiechając się do niego radośnie. Jakoś... w tym jednym, jedynym momencie nie umiał grać, że wcale nie zależy mu na Fullbusterze. Myślał, że go straci.

~

Zaskoczyła go ta reakcja, ale objął go słabym ramieniem i przymknął oczy.
- Wszystko mnie boli... Gdzie jestem? - zapytał dość sennie, z przyjemnością wdychając jego zapach. Zauważył też, że chyba miał przemyte i obandażowane rany... i chyba był na przeciwbólowych, bo nie bolało go AŻ TAK. I tak najgorzej było z odbytem. Jak ruszał nogą, to automatycznie go trochę naruszał... Upierdliwe.

~

-Rozumiem... ale spokojnie, jesteś już bezpieczny, wyliżesz się. W bazie Sabertooth. -Odpowiedział, cały czas patrząc na niego z uśmiechem i pewnego rodzaju rozczuleniem. -Przepraszam... Powinienem przyjść wcześniej, domyślić się, że cię więzi, ale... -Wziął głęboki wdech. -KTO CI, GŁUPKU, POZWOLIŁ RWAĆ SIĘ NA LAXUSA W POJEDYNKĘ?! -Wrzasnął na niego i pacnął go lekko w łeb. Cóż... musiał to zrobić, phh.

~

Tego wrzasku też się nie spodziewał. Od razu go puścił i odwrócił wzrok. Wiedział, że to było głupie z jego strony...
- A czy to ważne? Chciałem go zabić, ale nie wybrałem odpowiedniej chwili. Musiał się czegoś domyślić. To i tak nie ważne... za dwa tygodnie byłbym trupem. - Skrzywił się lekko, gdy przed oczami stanęły mu obrazy tortur.

~

Wziął głęboki wdech na uspokojenie. Cóż.. wydarł się na niego, więc już może zapomnieć o sprawie.
-Rozumiem... ale nie rób nic podobnego ponownie. -Odpowiedział szeptem, a potem... -Gray, czy ty... mówiłeś w piwnicy poważnie? -Przygryzł lekko dolną wargę. Przez ten czas, gdy czuwał na Grayem... przemyślał wszystko. I zdał sobie sprawę, że podziela jego uczucia. Cholera... zakochał się. A cały czas próbował to zamaskować, odrzucić od siebie...

~

Z początku nie wiedział, o czym on mówi. Dopiero, kiedy wysilił umysł... zrozumiał, że wyznał mu, że go kocha... I tak, było, kochał. Ale przywiązywanie się... Nie powinien był się przywiązywać i nadal tak uważał.
- Huh... Chciałem, żebyś uciekł. Myślałem, że wystraszysz się, jak to powiem... I po prostu mnie zostawisz, dasz mi zginąć... - skłamał. Przecież jego i tak to nie ruszy. W końcu... Natsu nawet go nie lubił, ratował go tylko po to, aby spłacić dług. Nie będzie się poniżał.

~

Otworzył szerzej oczy. Zamarł. A potem szybko odwrócił wzrok i wstał, odkręcając się do Graya plecami. Nie chciał, by teraz widział jego twarz, która wyrażała ból, rozczarowanie... Te słowa go zraniły. I to naprawdę głęboko. Pierwszy raz ktoś wyznał mu, że go kocha... Pierwszy raz zdał sobie sprawę, że podziela te uczucia i że może znalazł wreszcie tą osobę, z którą może być szczęśliwy mimo swego trudnego życia... a to wszystko było kłamstwem? Chciał tylko go wystraszyć?
-Nic się nie stało... Hah, wiedziałem, że kłamiesz. Przecież to niemożliwe, żebyś mnie nawet lubił. To by było dziwne. -Dalej stał do niego tyłem, panując jedynie nad tym, by nie załamał mu się głos i nie zdradził prawdziwych uczuć.

~

Również odwrócił od niego spojrzenie. Zacisnął dłonie w pięści, chcąc ukryć ich drżenie. Bolało go to, że skłamał, ale co innego miał zrobić? Nie chciał narażać ani jego, ani siebie na nieprzyjemności. A jakby powiedział mu prawdę, Dragneel by go wyśmiał. I to bolało.
- Nie jestem w stanie nikogo pokochać. - Kolejne, bezlitosne kłamstwo. - Zresztą, mnie też się nie da kochać. Jestem takim typem... I samotność jest mi chyba pisana, hah. Przepraszam, jeśli tamto wyznanie cię rozbawiło, a na pewno rozbawiło. - Dość. Więcej nie powie.

~

-Ani trochę mnie nie rozbawiło. -Odparł oschle, nie mając nawet ochoty sobie żartować. -Może ciebie takie wyznania bawią... ale ja zdaję sobie sprawę, jak poważne jest wypowiedzenie tych słów, zwłaszcza w naszym zawodzie. Dlatego... spoko, nie mam zamiaru wypominać ci tego, że powiedziałeś mi to, chcąc jedynie bym uciekł i się ratował. Ale jesteś głupi... bo gdybyś naprawdę coś do mnie czuł, to tym bardziej nie mógłbym cię zostawić. -Mówił to gorzko, ledwo przechodziły mu te słowa przez gardło, bo czuł... że mimo tego, że był twardy... ten żart zranił go na tyle mocno, że jak zaraz stąd nie wyjdzie, to polecą łzy. Łzy bezradności i uczucia oszukania przez bliską osobę. Osobę... którą kochał, ale ona miała go najwyraźniej w dupie.
-Ty uratowałeś mnie, ja ciebie... jesteśmy kwita. Nie musimy tego roztrząsać. -Wzruszył ramionami... a potem wyszedł, nie dając Grayowi niczego powiedzieć.

~


- Natsu! - krzyknął za nim, ale chłopak już go nie słuchał. Tak po prostu wyszedł, nie dając mu szansy na powiedzenie czegoś, co trochę złagodziłoby sytuację. To było dziwne, że Natsu zareagował właśnie w ten sposób. Myślał raczej, że albo go wyśmieje, albo pierdolnie w łeb za takie głupie żarty. Mimo wszystko to lepiej, że nie powiedział mu prawdy... Tylko by się przywiązali, niepotrzebnie. Gray już podjął decyzję - jak tylko będzie już zdrowy, odejdzie. Ale na razie... nie zamierzał o tym wspominać. Niech myślą, że zostanie w ich organizacji. Niestety, nie będzie tak. Nie zamierzał już na nikim polegać i nikogo denerwować swoją obecnością. Poza tym to, co czuł do Dragneela utrudniłoby mu pobyt i w końcu by się to wydało... Nie mógł ryzykować.
Odetchnął głęboko i zamknął oczy, chcąc odpłynąć w sen. Nie miał siły na myślenie. Po prostu nie miał.

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 10.

Tydzień później...
Natsu dalej siedział u Sabertooth. Nawet dali mu własny pokój. I... wszystko byłoby dobrze, bo niby polubił z wzajemnością tych kolesi, ale... nadal nie mogli znaleźć Graya. Dzwonił do niego - nie odbierał. Szukali go w domu i wszędzie - jakby zapadł się pod ziemię. Chcieli usłyszeć coś o nim przez podsłuch - Laxus zawsze ucinał temat, gdy Loki czy Jell go poruszali. Już sam nie wiedział... co ma o tym myśleć.

~

Sting zaczynał być trochę nerwowy. Fullbuster nie mógł tak po prostu zniknąć. Z tego, co mówił Laxus nie dało się nic wywnioskować - ciągle tylko pieprzył, że to nie sprawa tych jego kolegów, gdzie się Gray szlaja. Coś było mocno nie tak, ale nie mogli powziąć żadnych kroków, dopóki Dreyar nie powie nic, co by wskazywało na to, że gdzieś go wysłał, albo przetrzymuje. To było cholernie dziwne.
- Ej, Natsu. Nie czatuj już przy tym podsłuchu. Dreyar chyba nie zamierza dziś ruszyć dupska z kanapy - mruknął.

~

-Ciii! -Fuknął Natsu na Stinga, gdy usłyszał jakieś kroki. Niestety... na krokach się zakończyło. -Ta, super... ja się staram, a on pewnie poszedł do kibla. -Warknął i się odsunął od monitora, wkurwiony.
*
A Dreyar faktycznie wstał... ale nie poszedł do kibla. Poszedł do Graya, którego przez ten tydzień trochę bił i katował, a do jedzenia dawał mu kromkę chleba dziennie, a do picia własne siki. Cóż... grunt, że dbał o niego na tyle, by nie zdechł, no nie? Dziś jednak postanowił go pomęczyć ciut bardziej i... wyjąć mu z odbytu w końcu tego chuja.

~

- W kiblu też mamy podsłuch. Nie wiem, gdzie on ciągle znika, że nie mamy go na podsłuchu - mruknął Sting, sfrustrowany. - Sypialnia, kibel, salon, pięć innych pokoi, całe następne piętro w podsłuchach... a on tak po prostu znika? Coś jest nie tak... Żaden z podsłuchów nie został zdjęty.
*
Gray jeszcze się trzymał. Zawsze mogło być gorzej, nie? Co prawda był bity, ale obrażenia fizyczne dało się znieść. Żołądek zaczynał się przyzwyczajać do małej ilości jedzenia i nawet już się nie buntował, gdy Laxus ciągle dostarczał mu szczyny, zamiast normalnego picia. Najbardziej niekomfortowy był sztuczny członek. Cały TYDZIEŃ trzymania go w dupie... to było bolesne i ledwo wytrzymywał. Ze względu na to próbował się za bardzo nie ruszać. Był zmęczony... mało sypiał. Było zimno. I wszystko w pewnym stopniu go bolało...

~

-Po co wam podsłuch w kiblu? -Natsu spojrzał na Stinga jak na jakiegoś psychopatę. -Lubisz słuchać, jak sra? Masz jakiś fetysz, zboczeńcu? Ooo, tylko mi nie mów, że w kiblu była kiedyś kamera! -To by było dziwne...
*
-Witaj, słońce. -Otworzył drzwi i wszedł do Graya, witając go chamskim uśmieszkiem. -Gotów? Dziś w końcu wyjmę ci chuja, ale... pożałujesz, że nie było ci dane trzymać go dłużej. -Oblizał lubieżnie wargi, ale najpierw, według obietnicy... kucnął i wyciągnął zabawkę z jego wnętrza, a potem rzucił ją w kąt. -Hmm... niezła dziura ci się zrobiła. Wyglądasz jak nadużyta kurwa.

~

- Kamery w kiblu nie było, a dla twojej informacji, Laxus, siedząc tam, często wykonuje ważne telefony służbowe - prychnął, patrząc na niego jak na debila. Cóż... poczuł się dziwnie, bo rzeczywiście mogło to wyglądać tak, jakby lubił słuchać odgłosu kupy wpadającej do sedesu. Fu.
*
Spojrzał na niego, ale nic nie powiedział. Odetchnął w końcu, gdy ta pieprzona zabaweczka wreszcie znalazła się poza nim. Odruchowo przysunął się bliżej rury, bo wzrok Dreyara nie zapowiadał niczego dobrego. Do tego typu wyzwisk z jego ust był już - powiedzmy - przyzwyczajony. Rzeczywiście czuł się jak dziwka, gdy miał to coś w środku.

~

-Dobra... zwracam honor. -Prychnął. -Ale i tak mam cię za maniaka kup. Jesteś jeszcze gorszy, niż Gray. -Skomentował jakże uprzejmie.
*
-Widzę, że nic nie mówisz... a szkoda, bo dziś ci knebla nie założę, więc masz szansę się wygadać. -Zaśmiał się i wyjął zza paska nóż. Przyłożył go do szyi chłopaka i zrobił w niej wcięcie. -Nie ciesz się... nie zabiję cię dzisiaj. Jeszcze mam duuużo zabaw do wykorzystania. -Zaśmiał się i sunął nożem od szyi po klatkę piersiową, aż do podbrzusza, znacząc krwawy szlak. A na koniec... przyłożył ostrze do odbytu chłopaka. -Ciekaw jestem, czy krzykniesz... -Powiedział beznamiętnie, a potem wepchnął ostrze lekko w jego otwór. Jeśli „lekko” można nazwać włożenie noża do połowy jego długości...

~

- Ej, ej, wypraszam sobie! - Jawnie się oburzył. Skrzyżował ramiona na piersi i nadął lekko policzki. Miał ochotę tego debila zastrzelić! Ale nie mógł, pff. W końcu sam go chciał w organizacji, to teraz miał.
*
Początkowo nawet nie zareagował, gdy nóż przeciął skórę na jego szyi, klacie, podbrzuszu. Ale gdy poczuł ostrze wewnątrz siebie, w odbycie... krzyknął głośno i powstrzymał chęć szarpnięcia się. Tylko pogorszyłby sprawę.
- Skurwiel... - syknął, przytulając twarz do skutych kajdankami rąk. Ledwo wytrzymywał... bolało. Bardzo bolało. Za bardzo.

~

-Tak, tak. -Machnął ręką, nawet na niego nie patrząc. -Idź mi przynieś kanapkę i kawę, jak się nudzisz. Albo w sumie zapiekanki. Z serem i szynką i dodaj jakąś przyprawę, by było na ostro. I na koniec polej pikantnym ketchupem. -Zażądał. Widząc jednak, że chłopak się nie rusza... -A mam powiedzieć chłopakom, że raz ci stanął, gdy słuchałeś jęków Lokiego? -Tak... Natsu umiał być wredny. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że umie grać Stingowi na nerwach, hehe.
*
-Ooo, jak słodko. -Wbił ostrze głębiej, z satysfakcją patrząc jak krew leje się z jego odbytu. -A wiesz, że przy wyjmowaniu będzie boleć bardziej? -Oblizał lubieżnie wargi i przekręcił nożem w jego wnętrzu, chcąc zranić go bardziej.

~

Stingowi drgnęła brew. Mimo tej jawnej groźby, nie ruszył się z miejsca.
- Sam sobie zrób, nie stanął mi wcale. - Kłamstwo. Stanął... Ten chłopaczek, Loki... taki słodki był, tak słodko jęczał! Każdy by się podniecił, noo! Ale nie, on wcale się nim nie zauroczył. No skąd! - No wypad, bo mnie wkurzasz. - Nadął policzki.
*
Nie mógł powstrzymać krzyków. Ledwo się też powstrzymywał, żeby się tu nie poryczeć. Przez niego długi czas nie będzie mógł chodzić... Chociaż jakie to ma znaczenie? I tak tu umrze. Jeszcze jakieś trzy tygodnie... albo i mniej. Zależy od tego, jak będzie się nim bawił w następnych tygodniach.
- ZOSTAW! - krzyknął na cały głos, tak, że chyba go kurwa u sąsiada słyszeli, bo poczuł, jak mężczyzna przekręca ostrze... Już by wolał, jakby go ruchał nie wiadomo ile razy z rzędu, niż takie coś...

~

-Hehehe, jaaaasne~! -Odwrócił się na krześle w stronę Stinga z chamskim uśmieszkiem na ustach. -Podnieciłeś się mniej więcej w momencie, gdy Loki jęczał coś takiego: „Ach~! Nhhg~! Ooch~! Booże~! Kyaah~!" -Wydusił z siebie jęki, jakich on sam nigdy przy Laxusie nie wydobył. Ale... w każdym razie, nawet dobrze mu to naśladownictwo wyszło, hehe. -Pewnie wolałeś usłyszeć tam: „O boże, Stiiing~!" -Znów słodziutko jęknął. -No nie? -Uśmiechnął się wrednie, widząc jego minę.
*
-Spokojnie, misiek. -Zaśmiał się i teraz... wyjął gwałtownie z niego ostrze, raniąc jeszcze mocniej jego odbyt. -Cóż... trochę krwi pociekło. Ale luz, jak już mniej więcej przestaniesz krwawić... może cię ruchnę i bardziej naruszę. -Złapał go za policzek, tarmosząc go jak dziecku. -Taki mały, bezbronny Grayciu. -Powiedział przesłodzonym głosikiem, chcąc go jeszcze bardziej upokorzyć.

~

Patrzył na niego z wkurwem i zażenowaniem. No bo... chciał to usłyszeć... hehe... he...
- Zamknij się, jęczydełko. Tak słodziachnie jęęęęczysz, nawet jeśli tylko udajesz, hehe. - Uśmiechnął się wrednie, szybko odzyskując rezon. - Ja nie mieszam spraw zawodowych z życiem prywatnym, a słuchanie tego to po prostu część mojej pracy. - Wzruszył ramionami.
*
Znowu z jego gardła wydobył się głośny krzyk, nawet śmiało można nazwać to wrzaskiem. Przez jego ciało przeszedł gwałtowny dreszcz bólu i zimna. Czuł, jak wnętrze zalewa mu krew, a Laxus... skurwiel miał radochę. Gray przeklinał samego siebie za to, że w ogóle tu trafił. Zwłaszcza w tej chwili. Ten tydzień, który tu spędził... to było nic. Chyba dopiero teraz zaczyna się prawdziwe piekło.
- Zostaw mnie w spokoju - chciał warknąć, ale zabrzmiało to bardziej jak zbolały szept.

~

Nie zniechęcił się nazwaniem go jęczydełkiem, a jedynie wredniej się uśmiechnął.
-Po pierwsze... NIGDY nie jęczałem tak podczas seksu, bo z Laxusem to raczej nie chciałem nawet pisnąć, żeby nie dać mu satysfakcji, więc ci trochę nie wyszło. -Zaśmiał się. -A po drugie... jasne. O ile dostanie erekcji to też część twojej pracy. -Prychnął, ale chamski uśmiech nie schodził mu z twarzy. Po chwili wstał, gdy do głowy wpadł mu kolejny pomysł. Stanął i podszedł do Stinga, po czym pochylił się oraz oparł ręce na udach chłopaka, a potem szepnął mu na ucho: -Ale przyznaj... chciałbyś, by ktoś tak dla ciebie jęczał. -Wymruczał seksownie. Oczywiście... nie zamierzał go podrywać, ani nic. Chciał się tylko podroczyć, bo odkąd Gray zniknął... nie miał kogo wkurzać.
*
-Och, spokojnie. Za jakieś trzy tygodnie, albo i więcej... Dam ci spokój. Wieczny. -Zaśmiał się i wbił ostrze noża w udo chłopaka. A potem wstał, nie mając nawet zamiaru póki co go wyjmować. -Hmm... co by ci tu zrobić. -Postukał palcem po brodzie. -A może odciąć ci palec? Albo rękę... hehe.

~

Sting początkowo nic nie powiedział i nie zareagował, gdy Natsu wyraźnie dał mu do zrozumienia, że chce mieć dziś ból dupy, kurwa. Chcąc zobaczyć, co na to powie... złapał go za tyłek i mocniej do siebie przyciągnął. Tak, że na niego poleciał.
- A co, może miałbyś ochotę tak dla mnie pojęczeć, huh? - szepnął zmysłowo, uśmiechając się zadziornie. Chciał zobaczyć reakcję, hehe.
*
Nic nie powiedział, tylko od czasu do czasu jęczał z bólu, zalewającego ciało. Był bliski poddania się. Już i tak nie miał po co walczyć. Jedyne, co nie pozwalało mu się załamać, to duma. I myśl o tym, że Natsu jest bezpieczny... ale nie wiadomo, jak długo. Dlatego jeszcze nie poprosił, aby zabił go już teraz... Poza tym i tak by tego nie zrobił.

~

Zdziwił się trochę, gdy zamiast usłyszeć jakiś komentarz typu „zostaw mnie, debilu", obaj padli na łóżko, w czym on leżał na blondynie, a Sting... ściskał mu tyłek, kurwa. Drgnęła mu brew, ale nie chciał po sobie poznać zirytowania, bo... nie umiał się szybko poddawać. Spoko, jak grać, to grać. Podnieci go, a potem wyjdzie, to jest plan, hehe.
-A co, jeśli tak? -Zamruczał i ugryzł blondyna w ucho, a rękę wsadził mu pod koszulkę. Ciekaw był, ile jeszcze wytrzyma i kiedy mu w końcu stanie, hyhy.
*
Laxus schylił się do kartonu z akcesoriami, a potem wyjął z niego... sól. Podszedł do Graya i wysypał ją na jego udo, w którym tkwił nóż, a potem na odbyt, hehe.
-Jako, że nie mam już oryginalnego pomysłu... teraz nakarmię cię. -Rozpiął sobie spodnie i podstawił penisa do jego ust. -Rób mi loda.

~

Sting wpadł na ten sam pomysł - podnieci go, a potem będzie się z niego śmiał, hyhy. Wiedział, że to zwykła gra. Ale Natsu nie musi o tym wiedzieć...
Szybko zmienił ich pozycje i teraz to on wepchnął mu rękę pod koszulkę i otarł kroczem o jego krocze.
- Jeśli tak... To chętnie skorzystam. - Polizał go po uchu, a potem się schylił i przygryzł lekko skórę na szyi chłopaka. Taka tam niewinna zabawa.
*
Nawet nie patrzył, gdzie idzie. Nawet nie patrzył, z czym wrócił. I może to był błąd. Poczuł piekący, wzmożony ból w zranionych miejscach i znowu wrzasnął. Miał ochotę płakać, ale nie mógł. Nie, dopóki on tu jest... Mimo wszystko, zamiast posłusznie wykonać jego prośbę, pokręcił głową na znak, że tego nie zrobi. Nie mógł tak łatwo się poddać... nie mógł...

~

Zmarszczył brwi, gdy Sting za bardzo zaczął wykorzystywać jego fałszywą propozycję i chęć. Jebany skurwiel... jak posunie się za daleko, to odrąbie mu tego fiuta. Mimo wszystko... jęknął głośno (sztucznie, ale Sting nie musiał o tym wiedzieć), gdy otarli się o siebie kroczem.
-Mrrr, to na co czekasz, tygrysie? -Spojrzał na niego z drapieżnym uśmiechem, a potem pociągnął go bliżej, by szepnąć mu zmysłowo na ucho: -Nie marnuj okazji do zaspokojenia się moim ciałem... Pierwszy raz robię to dobrowolnie. -Zamruczał, a potem ścisnął Stinga w kroczu, chcąc wybadać rozmiar jego chuja.
 -Mmm, nawet, nawet. -A tak serio... to był chyba mniejszy od tego Graya, hah. Ale nie powie mu tego, by go nie zniechęcać. Musiał go w końcu podniecić, nie?
*
-Albo to zrobisz, albo wypieprzę cię JUŻ TERAZ, nie dając ci szansy na dostosowanie się do bólu. -Warknął, a potem przekręcił jego głowę i przystawił do ust penisa. -Jak nie będziesz grzeczny, to serio odrąbię ci jakąś część ciała. Nawet pozwolę wybrać. Ręka, noga czy chuj?

~

- Spokojnie. Daj mi się pobawić. - Uśmiechnął się szelmowsko, mając ochotę się roześmiać. Oczywiście wiedział, że ten jęk był sztuczny. Dało się to wyczaić. Zsunął dłoń na jego krocze i zaczął je masować przez materiał spodni. Wolną ręką złapał jego łapki, aby nie mógł macać jego. Zaczął też języczkiem wodzić po jego szyi, walcząc z rozbawieniem.
*
Jeśli już miał wybierać... to wolał nie rozstawać się z żadną kończyną, a jakby go teraz przeleciał... to by nie wytrzymał. Dlatego w końcu się ugiął i wziął jego penisa do ust, z obrzydzeniem. Zwlekał trochę, zanim się na nim zassał i przeszedł do działania. Zamknął też oczy, nie chcąc teraz patrzeć na jego twarz. Pewnie zdobił ją teraz chamski uśmieszek. Nie chciał na to patrzeć.

~

Prychnął, nadymając policzki.
-Ej... ja też chcę pomacać. -Oburzył się, gdy chłopak zabrał mu pole do manewru. I jak on ma to teraz podniecić? Mowy nie ma, że zrobi to pierwszy! To Sting miał być ofiarą, a nie on! Dlatego...Wyrwał ręce z uścisku i zgrabnym ruchem zmienił ich pozycje, a potem sam złapał Stinga za łapki i uniemożliwił mu pole manewru. A potem schylił się i polizał go po szyi. Potem dopiero wyprostował się, choć dalej siedział na chłopaku okrakiem. Złapał jego dłonie i położył je na swoich pośladkach, unosząc się lekko, by miał większy dostęp. -I co, pogardzisz? -Oblizał lubieżnie wargi.
*
-I gdzie twoja duma i obojętny stosunek do życia, Fullbuster? -Zaśmiał się, pozwalając mu manewrować na swym członku. -Jesteś sam, absoluuutnie sam. Nikt o ciebie nie dba, ani nawet nie spróbuje cię uratować. Czekasz na śmierć, która nadejdzie dopiero po miesiącu tortur... Warto? Co ci z odrąbania nogi? I tak już nie pochodzisz. -Uśmiechał się wrednie.

~

Sting był trochę niezadowolony z tego, że znowu znalazł się na dole. Nie ma mowy... to ON go podnieci, nie odwrotnie. Mimo wszystko uśmieszek nie schodził z jego twarzy. Macał go po tyłeczku z zadowoleniem. Ale... jedną dłoń znowu przeniósł na jego męskość.
- Nie pogardzę, kotek. - Puścił mu oczko, rozbawiony. Serio... ta zabawa była śmieszna.
*
Każde słowo boleśnie raniło, ale też ukazywało prawdę. Był sam. Nikt nawet go nie szukał. Nie próbował szukać. A to bolało bardziej niż te wszystkie rany i sprawiało, że powoli pękał... W dodatku to, do czego teraz się zniżył tylko po to, by nie dodawać sobie bólu nieposłuszeństwem... Tak nisko upadł. Mimo tej świadomości, nie przestawał. Chciał, żeby po prostu sobie poszedł... zostawił go w spokoju... Nienawidził go całym sercem.
~

-No to ja dalej nie wiem, na co czekasz... -Poruszył kilkukrotnie biodrami, jakby go w tej chwili ujeżdżał. Odchylił też głowę to tyłu i jęknął udawanie, choć nie można było tego wyczuć. Po chwili pochylił się i ugryzł chłopaka w ucho, choć dalej się o niego ocierał. -Chcę cię w sobie... Pokaż mi, jak to jest czerpać przyjemność z seksu. -Zamruczał.
*
Zaśmiał się, widząc, że chłopak powoli pęka. To rajcowało go jeszcze bardziej. Nie powiedział już nic... a po kilku minutach doszedł w jego ustach, a potem się wycofał i zakrył mu je dłonią, zmuszając go do połknięcia. A gdy to zrobił...
-Najadłeś się, więc dziś ci chleba przynosić nie muszę. -Zaśmiał się głośno. -Wieczorem dam ci pić... A teraz... Chyba cię póki co zostawię. Z nożem i posolonymi ranami... -Oblizał wargi. -Wrócę i cię wypieprzę. Na razie nie chcę brudzić penisa w krwi. I... otworzenie ci już mniej więcej zatamowanych ran i ponowienie bólu... będzie bardziej satysfakcjonujące. -Uśmiechnął się psychopatycznie... a potem wyszedł. Ale... na pewno tu wróci. I to niebawem.
*
Tymczasem...
Gdy Natsu usłyszał kroki, momentalnie zerwał się z blondyna i usiadł na krześle, nie patrząc nawet, czy udało mu sie go podniecić, czy też nie. Był zbyt zajęty nasłuchiwaniem, czy aby Dreyar powie coś o Grayu...

~

Nie zdążył nic zrobić, powiedzieć, nic... bo Natsu szybko się zerwał z miejsca, zostawiając go leżącego na łóżku. W sumie zaczął się troszkę podniecać, ale to szybko opadło. Leżał dalej, też nasłuchując. Jak na razie Laxus nic nie mówił.
*
Gray połknął to z obrzydzeniem, a potem po prostu opadł na podłogę. Powstrzymał łzy do chwili, gdy Dreyar nie zniknął na górze. Wtedy... już się nie hamował. Łzy torowały sobie drogę po policzkach, ciałem wstrząsał szloch. Jęczał cicho z bólu, który rozchodził się po ciele. Wolał umrzeć już teraz, niż później... Potrafił dużo wytrzymać, ale Laxus dobrze wiedział, jak załamać człowieka. A kiedyś Gray myślał, że psychikę ma silną... jak bardzo się mylił...
~

Kilka godzin później...
Laxus wrócił do Graya i bez słowa rozpiął sobie spodnie, a potem uśmiechając się wrednie, klęknął przy chłopaku i pociągnął go do siebie za biodra.
-Dobra, zrobimy resztę dzisiejszy tortur migiem, bo jestem wkurwiony jednym telefonem... -Warknął, a potem bez przygotowania w niego wszedł. Nie przejął się tym, że chłopak od razu zaczął krwawić, ani tym, że przy pchnięciach jego chuj ocierał się o sól.

~

Spodziewał się tego, że wróci, ale to i tak sprawiło, że poczuł pewnego rodzaju strach. Nie mógł nawet zaprotestować... i to było najgorsze. Krzyknął głośno, gdy Laxus zatopił się w jego wnętrzu. Sól wniknęła w krew... i ból był jeszcze większy. Wrzeszczał, jakby ktoś go co najmniej zabijał. Przez cały czas. Aż w końcu zachrypł. Drżał na całym ciele, przechodziły go dreszcze bólu... ale nie mógł tu płakać. Chociaż to jedno umiał powstrzymać. Na razie.

~

Minuty mijały... a Laxus absolutnie nic nie robił sobie z tych krzyków. Ba... to go jarało. Chciał sprawić Grayowi taki ból, by przed samą śmiercią... BŁAGAŁ o poderżnięcie sobie gardła.
Gdy po pewnym czasie poczuł, że dojdzie... szybko wyszedł z jego wnętrza, wstał i zaczął się masturbować, by potem spuścić się obficie na twarz chłopaka. Cóż... tak będzie bardziej upokarzająco. A spuszczenie się w jego odbycie tylko uśmierzyłoby mu może ból i wypłukało sól... a tego nie chciał, heh.

~

Myślał, że już go zostawił... ale w sumie zaskoczyło go to, że nie spuścił mu się do wnętrza. I później odkrył, czemu tego nie zrobił. Poczuł odruch wymiotny, gdy sperma trysnęła mu na twarz, ale nawet nie miał czym wymiotować. Próbował zetrzeć jak najwięcej tego świństwa ramionami... ale i tak część została. Upokarzające...

~


-Ładnie ci tak. -Podciągnął spodnie, a potem wyjął z kieszeni telefon i pstryknął Grayowi fotkę. -Jak cię zabiję, będę tak miły, że zrobię ci grób... a na nagrobku dam TO zdjęcie. Będzie co wspominać. -Uśmiechnął się, a potem... puścił mu oczko i wyszedł, zamykając drzwi. -Wrócę jutro! -Krzyknął, a potem po piwnicy rozległ się jego głośny śmiech...