czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 10.

Tydzień później...
Natsu dalej siedział u Sabertooth. Nawet dali mu własny pokój. I... wszystko byłoby dobrze, bo niby polubił z wzajemnością tych kolesi, ale... nadal nie mogli znaleźć Graya. Dzwonił do niego - nie odbierał. Szukali go w domu i wszędzie - jakby zapadł się pod ziemię. Chcieli usłyszeć coś o nim przez podsłuch - Laxus zawsze ucinał temat, gdy Loki czy Jell go poruszali. Już sam nie wiedział... co ma o tym myśleć.

~

Sting zaczynał być trochę nerwowy. Fullbuster nie mógł tak po prostu zniknąć. Z tego, co mówił Laxus nie dało się nic wywnioskować - ciągle tylko pieprzył, że to nie sprawa tych jego kolegów, gdzie się Gray szlaja. Coś było mocno nie tak, ale nie mogli powziąć żadnych kroków, dopóki Dreyar nie powie nic, co by wskazywało na to, że gdzieś go wysłał, albo przetrzymuje. To było cholernie dziwne.
- Ej, Natsu. Nie czatuj już przy tym podsłuchu. Dreyar chyba nie zamierza dziś ruszyć dupska z kanapy - mruknął.

~

-Ciii! -Fuknął Natsu na Stinga, gdy usłyszał jakieś kroki. Niestety... na krokach się zakończyło. -Ta, super... ja się staram, a on pewnie poszedł do kibla. -Warknął i się odsunął od monitora, wkurwiony.
*
A Dreyar faktycznie wstał... ale nie poszedł do kibla. Poszedł do Graya, którego przez ten tydzień trochę bił i katował, a do jedzenia dawał mu kromkę chleba dziennie, a do picia własne siki. Cóż... grunt, że dbał o niego na tyle, by nie zdechł, no nie? Dziś jednak postanowił go pomęczyć ciut bardziej i... wyjąć mu z odbytu w końcu tego chuja.

~

- W kiblu też mamy podsłuch. Nie wiem, gdzie on ciągle znika, że nie mamy go na podsłuchu - mruknął Sting, sfrustrowany. - Sypialnia, kibel, salon, pięć innych pokoi, całe następne piętro w podsłuchach... a on tak po prostu znika? Coś jest nie tak... Żaden z podsłuchów nie został zdjęty.
*
Gray jeszcze się trzymał. Zawsze mogło być gorzej, nie? Co prawda był bity, ale obrażenia fizyczne dało się znieść. Żołądek zaczynał się przyzwyczajać do małej ilości jedzenia i nawet już się nie buntował, gdy Laxus ciągle dostarczał mu szczyny, zamiast normalnego picia. Najbardziej niekomfortowy był sztuczny członek. Cały TYDZIEŃ trzymania go w dupie... to było bolesne i ledwo wytrzymywał. Ze względu na to próbował się za bardzo nie ruszać. Był zmęczony... mało sypiał. Było zimno. I wszystko w pewnym stopniu go bolało...

~

-Po co wam podsłuch w kiblu? -Natsu spojrzał na Stinga jak na jakiegoś psychopatę. -Lubisz słuchać, jak sra? Masz jakiś fetysz, zboczeńcu? Ooo, tylko mi nie mów, że w kiblu była kiedyś kamera! -To by było dziwne...
*
-Witaj, słońce. -Otworzył drzwi i wszedł do Graya, witając go chamskim uśmieszkiem. -Gotów? Dziś w końcu wyjmę ci chuja, ale... pożałujesz, że nie było ci dane trzymać go dłużej. -Oblizał lubieżnie wargi, ale najpierw, według obietnicy... kucnął i wyciągnął zabawkę z jego wnętrza, a potem rzucił ją w kąt. -Hmm... niezła dziura ci się zrobiła. Wyglądasz jak nadużyta kurwa.

~

- Kamery w kiblu nie było, a dla twojej informacji, Laxus, siedząc tam, często wykonuje ważne telefony służbowe - prychnął, patrząc na niego jak na debila. Cóż... poczuł się dziwnie, bo rzeczywiście mogło to wyglądać tak, jakby lubił słuchać odgłosu kupy wpadającej do sedesu. Fu.
*
Spojrzał na niego, ale nic nie powiedział. Odetchnął w końcu, gdy ta pieprzona zabaweczka wreszcie znalazła się poza nim. Odruchowo przysunął się bliżej rury, bo wzrok Dreyara nie zapowiadał niczego dobrego. Do tego typu wyzwisk z jego ust był już - powiedzmy - przyzwyczajony. Rzeczywiście czuł się jak dziwka, gdy miał to coś w środku.

~

-Dobra... zwracam honor. -Prychnął. -Ale i tak mam cię za maniaka kup. Jesteś jeszcze gorszy, niż Gray. -Skomentował jakże uprzejmie.
*
-Widzę, że nic nie mówisz... a szkoda, bo dziś ci knebla nie założę, więc masz szansę się wygadać. -Zaśmiał się i wyjął zza paska nóż. Przyłożył go do szyi chłopaka i zrobił w niej wcięcie. -Nie ciesz się... nie zabiję cię dzisiaj. Jeszcze mam duuużo zabaw do wykorzystania. -Zaśmiał się i sunął nożem od szyi po klatkę piersiową, aż do podbrzusza, znacząc krwawy szlak. A na koniec... przyłożył ostrze do odbytu chłopaka. -Ciekaw jestem, czy krzykniesz... -Powiedział beznamiętnie, a potem wepchnął ostrze lekko w jego otwór. Jeśli „lekko” można nazwać włożenie noża do połowy jego długości...

~

- Ej, ej, wypraszam sobie! - Jawnie się oburzył. Skrzyżował ramiona na piersi i nadął lekko policzki. Miał ochotę tego debila zastrzelić! Ale nie mógł, pff. W końcu sam go chciał w organizacji, to teraz miał.
*
Początkowo nawet nie zareagował, gdy nóż przeciął skórę na jego szyi, klacie, podbrzuszu. Ale gdy poczuł ostrze wewnątrz siebie, w odbycie... krzyknął głośno i powstrzymał chęć szarpnięcia się. Tylko pogorszyłby sprawę.
- Skurwiel... - syknął, przytulając twarz do skutych kajdankami rąk. Ledwo wytrzymywał... bolało. Bardzo bolało. Za bardzo.

~

-Tak, tak. -Machnął ręką, nawet na niego nie patrząc. -Idź mi przynieś kanapkę i kawę, jak się nudzisz. Albo w sumie zapiekanki. Z serem i szynką i dodaj jakąś przyprawę, by było na ostro. I na koniec polej pikantnym ketchupem. -Zażądał. Widząc jednak, że chłopak się nie rusza... -A mam powiedzieć chłopakom, że raz ci stanął, gdy słuchałeś jęków Lokiego? -Tak... Natsu umiał być wredny. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że umie grać Stingowi na nerwach, hehe.
*
-Ooo, jak słodko. -Wbił ostrze głębiej, z satysfakcją patrząc jak krew leje się z jego odbytu. -A wiesz, że przy wyjmowaniu będzie boleć bardziej? -Oblizał lubieżnie wargi i przekręcił nożem w jego wnętrzu, chcąc zranić go bardziej.

~

Stingowi drgnęła brew. Mimo tej jawnej groźby, nie ruszył się z miejsca.
- Sam sobie zrób, nie stanął mi wcale. - Kłamstwo. Stanął... Ten chłopaczek, Loki... taki słodki był, tak słodko jęczał! Każdy by się podniecił, noo! Ale nie, on wcale się nim nie zauroczył. No skąd! - No wypad, bo mnie wkurzasz. - Nadął policzki.
*
Nie mógł powstrzymać krzyków. Ledwo się też powstrzymywał, żeby się tu nie poryczeć. Przez niego długi czas nie będzie mógł chodzić... Chociaż jakie to ma znaczenie? I tak tu umrze. Jeszcze jakieś trzy tygodnie... albo i mniej. Zależy od tego, jak będzie się nim bawił w następnych tygodniach.
- ZOSTAW! - krzyknął na cały głos, tak, że chyba go kurwa u sąsiada słyszeli, bo poczuł, jak mężczyzna przekręca ostrze... Już by wolał, jakby go ruchał nie wiadomo ile razy z rzędu, niż takie coś...

~

-Hehehe, jaaaasne~! -Odwrócił się na krześle w stronę Stinga z chamskim uśmieszkiem na ustach. -Podnieciłeś się mniej więcej w momencie, gdy Loki jęczał coś takiego: „Ach~! Nhhg~! Ooch~! Booże~! Kyaah~!" -Wydusił z siebie jęki, jakich on sam nigdy przy Laxusie nie wydobył. Ale... w każdym razie, nawet dobrze mu to naśladownictwo wyszło, hehe. -Pewnie wolałeś usłyszeć tam: „O boże, Stiiing~!" -Znów słodziutko jęknął. -No nie? -Uśmiechnął się wrednie, widząc jego minę.
*
-Spokojnie, misiek. -Zaśmiał się i teraz... wyjął gwałtownie z niego ostrze, raniąc jeszcze mocniej jego odbyt. -Cóż... trochę krwi pociekło. Ale luz, jak już mniej więcej przestaniesz krwawić... może cię ruchnę i bardziej naruszę. -Złapał go za policzek, tarmosząc go jak dziecku. -Taki mały, bezbronny Grayciu. -Powiedział przesłodzonym głosikiem, chcąc go jeszcze bardziej upokorzyć.

~

Patrzył na niego z wkurwem i zażenowaniem. No bo... chciał to usłyszeć... hehe... he...
- Zamknij się, jęczydełko. Tak słodziachnie jęęęęczysz, nawet jeśli tylko udajesz, hehe. - Uśmiechnął się wrednie, szybko odzyskując rezon. - Ja nie mieszam spraw zawodowych z życiem prywatnym, a słuchanie tego to po prostu część mojej pracy. - Wzruszył ramionami.
*
Znowu z jego gardła wydobył się głośny krzyk, nawet śmiało można nazwać to wrzaskiem. Przez jego ciało przeszedł gwałtowny dreszcz bólu i zimna. Czuł, jak wnętrze zalewa mu krew, a Laxus... skurwiel miał radochę. Gray przeklinał samego siebie za to, że w ogóle tu trafił. Zwłaszcza w tej chwili. Ten tydzień, który tu spędził... to było nic. Chyba dopiero teraz zaczyna się prawdziwe piekło.
- Zostaw mnie w spokoju - chciał warknąć, ale zabrzmiało to bardziej jak zbolały szept.

~

Nie zniechęcił się nazwaniem go jęczydełkiem, a jedynie wredniej się uśmiechnął.
-Po pierwsze... NIGDY nie jęczałem tak podczas seksu, bo z Laxusem to raczej nie chciałem nawet pisnąć, żeby nie dać mu satysfakcji, więc ci trochę nie wyszło. -Zaśmiał się. -A po drugie... jasne. O ile dostanie erekcji to też część twojej pracy. -Prychnął, ale chamski uśmiech nie schodził mu z twarzy. Po chwili wstał, gdy do głowy wpadł mu kolejny pomysł. Stanął i podszedł do Stinga, po czym pochylił się oraz oparł ręce na udach chłopaka, a potem szepnął mu na ucho: -Ale przyznaj... chciałbyś, by ktoś tak dla ciebie jęczał. -Wymruczał seksownie. Oczywiście... nie zamierzał go podrywać, ani nic. Chciał się tylko podroczyć, bo odkąd Gray zniknął... nie miał kogo wkurzać.
*
-Och, spokojnie. Za jakieś trzy tygodnie, albo i więcej... Dam ci spokój. Wieczny. -Zaśmiał się i wbił ostrze noża w udo chłopaka. A potem wstał, nie mając nawet zamiaru póki co go wyjmować. -Hmm... co by ci tu zrobić. -Postukał palcem po brodzie. -A może odciąć ci palec? Albo rękę... hehe.

~

Sting początkowo nic nie powiedział i nie zareagował, gdy Natsu wyraźnie dał mu do zrozumienia, że chce mieć dziś ból dupy, kurwa. Chcąc zobaczyć, co na to powie... złapał go za tyłek i mocniej do siebie przyciągnął. Tak, że na niego poleciał.
- A co, może miałbyś ochotę tak dla mnie pojęczeć, huh? - szepnął zmysłowo, uśmiechając się zadziornie. Chciał zobaczyć reakcję, hehe.
*
Nic nie powiedział, tylko od czasu do czasu jęczał z bólu, zalewającego ciało. Był bliski poddania się. Już i tak nie miał po co walczyć. Jedyne, co nie pozwalało mu się załamać, to duma. I myśl o tym, że Natsu jest bezpieczny... ale nie wiadomo, jak długo. Dlatego jeszcze nie poprosił, aby zabił go już teraz... Poza tym i tak by tego nie zrobił.

~

Zdziwił się trochę, gdy zamiast usłyszeć jakiś komentarz typu „zostaw mnie, debilu", obaj padli na łóżko, w czym on leżał na blondynie, a Sting... ściskał mu tyłek, kurwa. Drgnęła mu brew, ale nie chciał po sobie poznać zirytowania, bo... nie umiał się szybko poddawać. Spoko, jak grać, to grać. Podnieci go, a potem wyjdzie, to jest plan, hehe.
-A co, jeśli tak? -Zamruczał i ugryzł blondyna w ucho, a rękę wsadził mu pod koszulkę. Ciekaw był, ile jeszcze wytrzyma i kiedy mu w końcu stanie, hyhy.
*
Laxus schylił się do kartonu z akcesoriami, a potem wyjął z niego... sól. Podszedł do Graya i wysypał ją na jego udo, w którym tkwił nóż, a potem na odbyt, hehe.
-Jako, że nie mam już oryginalnego pomysłu... teraz nakarmię cię. -Rozpiął sobie spodnie i podstawił penisa do jego ust. -Rób mi loda.

~

Sting wpadł na ten sam pomysł - podnieci go, a potem będzie się z niego śmiał, hyhy. Wiedział, że to zwykła gra. Ale Natsu nie musi o tym wiedzieć...
Szybko zmienił ich pozycje i teraz to on wepchnął mu rękę pod koszulkę i otarł kroczem o jego krocze.
- Jeśli tak... To chętnie skorzystam. - Polizał go po uchu, a potem się schylił i przygryzł lekko skórę na szyi chłopaka. Taka tam niewinna zabawa.
*
Nawet nie patrzył, gdzie idzie. Nawet nie patrzył, z czym wrócił. I może to był błąd. Poczuł piekący, wzmożony ból w zranionych miejscach i znowu wrzasnął. Miał ochotę płakać, ale nie mógł. Nie, dopóki on tu jest... Mimo wszystko, zamiast posłusznie wykonać jego prośbę, pokręcił głową na znak, że tego nie zrobi. Nie mógł tak łatwo się poddać... nie mógł...

~

Zmarszczył brwi, gdy Sting za bardzo zaczął wykorzystywać jego fałszywą propozycję i chęć. Jebany skurwiel... jak posunie się za daleko, to odrąbie mu tego fiuta. Mimo wszystko... jęknął głośno (sztucznie, ale Sting nie musiał o tym wiedzieć), gdy otarli się o siebie kroczem.
-Mrrr, to na co czekasz, tygrysie? -Spojrzał na niego z drapieżnym uśmiechem, a potem pociągnął go bliżej, by szepnąć mu zmysłowo na ucho: -Nie marnuj okazji do zaspokojenia się moim ciałem... Pierwszy raz robię to dobrowolnie. -Zamruczał, a potem ścisnął Stinga w kroczu, chcąc wybadać rozmiar jego chuja.
 -Mmm, nawet, nawet. -A tak serio... to był chyba mniejszy od tego Graya, hah. Ale nie powie mu tego, by go nie zniechęcać. Musiał go w końcu podniecić, nie?
*
-Albo to zrobisz, albo wypieprzę cię JUŻ TERAZ, nie dając ci szansy na dostosowanie się do bólu. -Warknął, a potem przekręcił jego głowę i przystawił do ust penisa. -Jak nie będziesz grzeczny, to serio odrąbię ci jakąś część ciała. Nawet pozwolę wybrać. Ręka, noga czy chuj?

~

- Spokojnie. Daj mi się pobawić. - Uśmiechnął się szelmowsko, mając ochotę się roześmiać. Oczywiście wiedział, że ten jęk był sztuczny. Dało się to wyczaić. Zsunął dłoń na jego krocze i zaczął je masować przez materiał spodni. Wolną ręką złapał jego łapki, aby nie mógł macać jego. Zaczął też języczkiem wodzić po jego szyi, walcząc z rozbawieniem.
*
Jeśli już miał wybierać... to wolał nie rozstawać się z żadną kończyną, a jakby go teraz przeleciał... to by nie wytrzymał. Dlatego w końcu się ugiął i wziął jego penisa do ust, z obrzydzeniem. Zwlekał trochę, zanim się na nim zassał i przeszedł do działania. Zamknął też oczy, nie chcąc teraz patrzeć na jego twarz. Pewnie zdobił ją teraz chamski uśmieszek. Nie chciał na to patrzeć.

~

Prychnął, nadymając policzki.
-Ej... ja też chcę pomacać. -Oburzył się, gdy chłopak zabrał mu pole do manewru. I jak on ma to teraz podniecić? Mowy nie ma, że zrobi to pierwszy! To Sting miał być ofiarą, a nie on! Dlatego...Wyrwał ręce z uścisku i zgrabnym ruchem zmienił ich pozycje, a potem sam złapał Stinga za łapki i uniemożliwił mu pole manewru. A potem schylił się i polizał go po szyi. Potem dopiero wyprostował się, choć dalej siedział na chłopaku okrakiem. Złapał jego dłonie i położył je na swoich pośladkach, unosząc się lekko, by miał większy dostęp. -I co, pogardzisz? -Oblizał lubieżnie wargi.
*
-I gdzie twoja duma i obojętny stosunek do życia, Fullbuster? -Zaśmiał się, pozwalając mu manewrować na swym członku. -Jesteś sam, absoluuutnie sam. Nikt o ciebie nie dba, ani nawet nie spróbuje cię uratować. Czekasz na śmierć, która nadejdzie dopiero po miesiącu tortur... Warto? Co ci z odrąbania nogi? I tak już nie pochodzisz. -Uśmiechał się wrednie.

~

Sting był trochę niezadowolony z tego, że znowu znalazł się na dole. Nie ma mowy... to ON go podnieci, nie odwrotnie. Mimo wszystko uśmieszek nie schodził z jego twarzy. Macał go po tyłeczku z zadowoleniem. Ale... jedną dłoń znowu przeniósł na jego męskość.
- Nie pogardzę, kotek. - Puścił mu oczko, rozbawiony. Serio... ta zabawa była śmieszna.
*
Każde słowo boleśnie raniło, ale też ukazywało prawdę. Był sam. Nikt nawet go nie szukał. Nie próbował szukać. A to bolało bardziej niż te wszystkie rany i sprawiało, że powoli pękał... W dodatku to, do czego teraz się zniżył tylko po to, by nie dodawać sobie bólu nieposłuszeństwem... Tak nisko upadł. Mimo tej świadomości, nie przestawał. Chciał, żeby po prostu sobie poszedł... zostawił go w spokoju... Nienawidził go całym sercem.
~

-No to ja dalej nie wiem, na co czekasz... -Poruszył kilkukrotnie biodrami, jakby go w tej chwili ujeżdżał. Odchylił też głowę to tyłu i jęknął udawanie, choć nie można było tego wyczuć. Po chwili pochylił się i ugryzł chłopaka w ucho, choć dalej się o niego ocierał. -Chcę cię w sobie... Pokaż mi, jak to jest czerpać przyjemność z seksu. -Zamruczał.
*
Zaśmiał się, widząc, że chłopak powoli pęka. To rajcowało go jeszcze bardziej. Nie powiedział już nic... a po kilku minutach doszedł w jego ustach, a potem się wycofał i zakrył mu je dłonią, zmuszając go do połknięcia. A gdy to zrobił...
-Najadłeś się, więc dziś ci chleba przynosić nie muszę. -Zaśmiał się głośno. -Wieczorem dam ci pić... A teraz... Chyba cię póki co zostawię. Z nożem i posolonymi ranami... -Oblizał wargi. -Wrócę i cię wypieprzę. Na razie nie chcę brudzić penisa w krwi. I... otworzenie ci już mniej więcej zatamowanych ran i ponowienie bólu... będzie bardziej satysfakcjonujące. -Uśmiechnął się psychopatycznie... a potem wyszedł. Ale... na pewno tu wróci. I to niebawem.
*
Tymczasem...
Gdy Natsu usłyszał kroki, momentalnie zerwał się z blondyna i usiadł na krześle, nie patrząc nawet, czy udało mu sie go podniecić, czy też nie. Był zbyt zajęty nasłuchiwaniem, czy aby Dreyar powie coś o Grayu...

~

Nie zdążył nic zrobić, powiedzieć, nic... bo Natsu szybko się zerwał z miejsca, zostawiając go leżącego na łóżku. W sumie zaczął się troszkę podniecać, ale to szybko opadło. Leżał dalej, też nasłuchując. Jak na razie Laxus nic nie mówił.
*
Gray połknął to z obrzydzeniem, a potem po prostu opadł na podłogę. Powstrzymał łzy do chwili, gdy Dreyar nie zniknął na górze. Wtedy... już się nie hamował. Łzy torowały sobie drogę po policzkach, ciałem wstrząsał szloch. Jęczał cicho z bólu, który rozchodził się po ciele. Wolał umrzeć już teraz, niż później... Potrafił dużo wytrzymać, ale Laxus dobrze wiedział, jak załamać człowieka. A kiedyś Gray myślał, że psychikę ma silną... jak bardzo się mylił...
~

Kilka godzin później...
Laxus wrócił do Graya i bez słowa rozpiął sobie spodnie, a potem uśmiechając się wrednie, klęknął przy chłopaku i pociągnął go do siebie za biodra.
-Dobra, zrobimy resztę dzisiejszy tortur migiem, bo jestem wkurwiony jednym telefonem... -Warknął, a potem bez przygotowania w niego wszedł. Nie przejął się tym, że chłopak od razu zaczął krwawić, ani tym, że przy pchnięciach jego chuj ocierał się o sól.

~

Spodziewał się tego, że wróci, ale to i tak sprawiło, że poczuł pewnego rodzaju strach. Nie mógł nawet zaprotestować... i to było najgorsze. Krzyknął głośno, gdy Laxus zatopił się w jego wnętrzu. Sól wniknęła w krew... i ból był jeszcze większy. Wrzeszczał, jakby ktoś go co najmniej zabijał. Przez cały czas. Aż w końcu zachrypł. Drżał na całym ciele, przechodziły go dreszcze bólu... ale nie mógł tu płakać. Chociaż to jedno umiał powstrzymać. Na razie.

~

Minuty mijały... a Laxus absolutnie nic nie robił sobie z tych krzyków. Ba... to go jarało. Chciał sprawić Grayowi taki ból, by przed samą śmiercią... BŁAGAŁ o poderżnięcie sobie gardła.
Gdy po pewnym czasie poczuł, że dojdzie... szybko wyszedł z jego wnętrza, wstał i zaczął się masturbować, by potem spuścić się obficie na twarz chłopaka. Cóż... tak będzie bardziej upokarzająco. A spuszczenie się w jego odbycie tylko uśmierzyłoby mu może ból i wypłukało sól... a tego nie chciał, heh.

~

Myślał, że już go zostawił... ale w sumie zaskoczyło go to, że nie spuścił mu się do wnętrza. I później odkrył, czemu tego nie zrobił. Poczuł odruch wymiotny, gdy sperma trysnęła mu na twarz, ale nawet nie miał czym wymiotować. Próbował zetrzeć jak najwięcej tego świństwa ramionami... ale i tak część została. Upokarzające...

~


-Ładnie ci tak. -Podciągnął spodnie, a potem wyjął z kieszeni telefon i pstryknął Grayowi fotkę. -Jak cię zabiję, będę tak miły, że zrobię ci grób... a na nagrobku dam TO zdjęcie. Będzie co wspominać. -Uśmiechnął się, a potem... puścił mu oczko i wyszedł, zamykając drzwi. -Wrócę jutro! -Krzyknął, a potem po piwnicy rozległ się jego głośny śmiech...