Bar... Taki sam jak każdy. Muzyka,
obściskujące się pary...
Przy barze za to siedziała czwórka mężczyzn, popijając wódkę. Ale nie byli oni zwykłymi pijaczynami, którzy zasną zaraz pod jakąś ścianą. Nie...
-To twoja wina. -Syknął umięśniony chłopak o różowych włosach i czarnej, wytartej, skórzanej kurtce oraz równie czarnych spodniach. -Gdybyś nie zajmował się strzelaniem w już i tak martwego faceta, tamten by nie zwiał!
Przy barze za to siedziała czwórka mężczyzn, popijając wódkę. Ale nie byli oni zwykłymi pijaczynami, którzy zasną zaraz pod jakąś ścianą. Nie...
-To twoja wina. -Syknął umięśniony chłopak o różowych włosach i czarnej, wytartej, skórzanej kurtce oraz równie czarnych spodniach. -Gdybyś nie zajmował się strzelaniem w już i tak martwego faceta, tamten by nie zwiał!
~
Brunetowi drgnęła brew. Wyciągnął spokojnie z kieszeni szarej kurki paczkę papierosów i zapalniczkę. Zapalił jedną fajkę, a resztę schował. Zaciągnął się dymem głęboko w płuca, okręcił się na stołku tak, że teraz opierał się o ladę, a twarzą zwrócony był w stronę sali. Zwrócił znudzony wzrok na różowowłosego i chuchnął mu dymem w twarz.
- Może jeszcze głośniej? Chcesz ściągnąć nam psiarnię na głowę, "profesjonalisto"? - zapytał oschle. - I to twoja wina. Nie dobiłeś gościa, więc musiałem zrobić to za ciebie. Było go gonić, zamiast patrzeć się na to, co robię.
- Skończcie, to się robi nudne - burknął niebieskowłosy chłopak z tatuażem na twarzy. Bawił się kieliszkiem, rozdrażniony. - Przynajmniej udało nam się dorwać i tamtego. To miała być łatwa misja, jak zawsze szef podstawił nam jakieś gówno, pierdoląc o łatwości zadania, a okazuje się, że jest ciężko - prychnął, niezadowolony z tego faktu.
~
Odgonił dym od swej twarzy i
drgnęła mu brew na czole.
-Przestań pieprzyć, ciulu. -Syknął, patrząc wrogo na swego czarnowłosego partnera. -Chcesz się bawić w moją mamę, huh? Facet BYŁ martwy, zjebie. Trzeba było gonić za tamtym. Sam też mógłbym dobić tego pierwszego, wiesz? -Warczał, ale mówił stosunkowo cicho.
-Oooj, Natsuuu~! -Loki poprawił okulary i poklepał chłopaka po ramieniu. -Zluzuj. Napij się więcej, czy coś... Psujesz nastrój, a po a tym... faktycznie mogłeś pobiec za uciekinierem, a nie zaczynać drzeć się na Graya. -Zgasił go.
-Przestań pieprzyć, ciulu. -Syknął, patrząc wrogo na swego czarnowłosego partnera. -Chcesz się bawić w moją mamę, huh? Facet BYŁ martwy, zjebie. Trzeba było gonić za tamtym. Sam też mógłbym dobić tego pierwszego, wiesz? -Warczał, ale mówił stosunkowo cicho.
-Oooj, Natsuuu~! -Loki poprawił okulary i poklepał chłopaka po ramieniu. -Zluzuj. Napij się więcej, czy coś... Psujesz nastrój, a po a tym... faktycznie mogłeś pobiec za uciekinierem, a nie zaczynać drzeć się na Graya. -Zgasił go.
~
- Widzisz, Loki się ze mną zgadza. - Uśmiechnął się swoim typowym, drapieżnym uśmieszkiem. Nie spuszczał z Natsu obojętnego spojrzenia. Dalej też nie robił sobie nic z zakazu palenia wewnątrz klubu, a z podłogi uczynił popielniczkę. - Przestań robić problemy tam, gdzie ich nie ma. Zresztą Jellal ma rację, chociaż nam się udało, mieliśmy szczęście. Po chuj robić z igły widły? - zbagatelizował sprawę.
- Kto tym razem idzie zdać relację szefowi? - Tu się wymieniali. Po każdej misji chodził do niego ktoś inny, mieli ustaloną nawet kolejkę, ale w tej chwili Jell po prostu zapomniał, czyja kolej.
~
-Phh... -Natsu prychnął i zgarbił
się nad barem, po czym zabrał Lokiemu kieliszek i wypił go jednym haustem.
Zamówił też następny trunek u barmana. Świetnie... wszyscy mieli do NIEGO
pretensje. A to przecież była wina Fullbustera.... Kurwa. Tak bardzo
nienawidził tego gościa. Za wszystko.
Zacisnął uścisk na szklance, a po chwili dopiero zmierzył Jellala i Graya, którzy siedzieli z jego lewej strony, obojętnym spojrzeniem.
-Dziś idę ja... Co mi się w chuj nie podoba. -Warknął. Taa... wizyty u szefa nie należały do najprzyjemniejszych. Przynajmniej dla Natsu...
Zacisnął uścisk na szklance, a po chwili dopiero zmierzył Jellala i Graya, którzy siedzieli z jego lewej strony, obojętnym spojrzeniem.
-Dziś idę ja... Co mi się w chuj nie podoba. -Warknął. Taa... wizyty u szefa nie należały do najprzyjemniejszych. Przynajmniej dla Natsu...
~
Gray już nic nie powiedział. Powiódł znudzonym wzrokiem po sali, ale nie dostrzegł niczego interesującego.
- Nie podoba... Wiem coś o tym. Też nie lubię do niego chodzić - mruknął Jellal, pogrążając się w ponurych myślach.
- Dlaczego? Bo jest skończonym dupkiem? - zapytał retorycznie Gray. Cóż, on potrafił z szefem się dogadać... i to nawet dobrze. Pewnie dlatego, że z reguły miał wszystko gdzieś, a zabójstwa, chamstwo, nawet seks były dla niego codziennością.
- Wszyscy wiedzą, że nim jest - stwierdził Jellal, zamawiając kolejny kieliszek.
~
Loki nawet nie wtrącił się w
rozmowę na temat szefa. Sposępniał i przeszły go ciarki, ale to wszystko.
-Tak, tak... Ja idę na podryw, cieniasy. -Wstał i zagłębił się w tłum baru, zostawiając trójkę samą.
-A ja... dopiję i idę do szefa... -Mruknął Dragneel, lejąc sobie kolejny kieliszek. A gdy tylko go dokończył... -Zapłać za mnie, Fullbuster. -Rzucił i z wrednym uśmieszkiem, oddalił się szybkim krokiem, znikając z baru.
-Tak, tak... Ja idę na podryw, cieniasy. -Wstał i zagłębił się w tłum baru, zostawiając trójkę samą.
-A ja... dopiję i idę do szefa... -Mruknął Dragneel, lejąc sobie kolejny kieliszek. A gdy tylko go dokończył... -Zapłać za mnie, Fullbuster. -Rzucił i z wrednym uśmieszkiem, oddalił się szybkim krokiem, znikając z baru.
~
Chłopcy olali Lokiego. Jellal dalej zamulał nad teraz już pełnym kieliszkiem, a Gray się wkurzył.
- Pieprzony skurwiel - syknął za Dragneelem, a potem tylko westchnął i zapłacił za niego, a potem też za siebie. Jeszcze mu się za to odpłaci. Zawsze się odpłacał.
~
Natsu nie zajęło dużo czasu
dojechać swym autem pod dom szefa. Westchnął, a potem wyszedł i zamknął
samochód, by następnie ruszyć do drzwi. Jak zwykle otwarte.
-Przyszedłem zdać raport! -Krzyknął, wiedząc też i to, że teraz szef był w domu sam i że najprawdopodobniej siedział w salonie... jak zawsze. Dlatego też się tam udał. Bez zaskoczenia zobaczył jak blondyn siedzi na dużej kanapie, ze znużeniem.
-Przyszedłem zdać raport! -Krzyknął, wiedząc też i to, że teraz szef był w domu sam i że najprawdopodobniej siedział w salonie... jak zawsze. Dlatego też się tam udał. Bez zaskoczenia zobaczył jak blondyn siedzi na dużej kanapie, ze znużeniem.
~
Laxus siedział w salonie przed telewizorem, znużony i zmęczony. Ostatnio miał dużo roboty, a te głupie szczyle coraz częściej zaliczały wpadki na misjach. Ale byli najlepsi w tym, co robili... I miał też z nich pewnego rodzaju pożytek. Dlatego, gdy tylko usłyszał głos Natsu, zwrócił na niego wzrok.
- Podejdź. Usiądź sobie obok mnie i mów - nakazał. Tak... zamierzał się dziś trochę pobawić.
~
Natsu wcale nie spodobało się to,
że Dreyar kazał mu się do siebie zbliżyć. Teraz wiedział już... że się nie
wywinie. Nie pokazał jednak po sobie emocji i podszedł do szefa, a potem usiadł
przy nim na kanapie.
-Mieliśmy drobne problemy, jeden prawie uciekł... ale koniec końców wykonaliśmy zadanie i wszyscy nie żyją. -Odpowiedział poważnie, patrząc na szefa obojętnie.
-Mieliśmy drobne problemy, jeden prawie uciekł... ale koniec końców wykonaliśmy zadanie i wszyscy nie żyją. -Odpowiedział poważnie, patrząc na szefa obojętnie.
~
- Problemy, huh? - Laxusowi drgnęła brew. Złapał Natsu za szczękę, a potem zbliżył twarz do jego twarzy. - Ostatnio zawsze macie problemy. Czy wy, kurwa, nie umiecie wykonać najprostszego zlecenia BEZ problemów? Profesjonaliści od siedmiu boleści. - Patrzył na niego z lekkim wkurwem. Tak... musiał się dziś wyżyć, zdecydowanie. Gwałtownie popchnął Natsu tak, żeby się położył. Sam się nad nim pochylił.
- Wyskakuj z ciuszków, Dragneel... zabawimy się - szepnął mu na ucho.
~
Natsu przeżył wiele i nie miał
problemu z zabijaniem ludzi, ale... musiał przyznać, że jego własny szef
przyprawiał go o dreszcze.
-Już... -Szepnął jedynie, nie chcąc się przeciwstawiać. Wiedział, że jeśli to zrobi... Laxus i tak dostanie to, czego chciał, ale w dużo bardziej drastyczny i bolesny sposób... Dlatego też Dragneel usunął z siebie kurtkę, potem koszulkę, rzucając je na podłogę. Westchnął i następnie zaczął też usuwać swą dolną część garderoby, choć trochę mozolnie. Nienawidził tego, czego ciągle wymagał od niego szef... Nienawidził, kurwa.
-Już... -Szepnął jedynie, nie chcąc się przeciwstawiać. Wiedział, że jeśli to zrobi... Laxus i tak dostanie to, czego chciał, ale w dużo bardziej drastyczny i bolesny sposób... Dlatego też Dragneel usunął z siebie kurtkę, potem koszulkę, rzucając je na podłogę. Westchnął i następnie zaczął też usuwać swą dolną część garderoby, choć trochę mozolnie. Nienawidził tego, czego ciągle wymagał od niego szef... Nienawidził, kurwa.
~
Z satysfakcją patrzył, jak ten dumny zabójca zdejmuje z siebie ciuszki. Lubił mieć taką władzę. Każdy z jego podwładnych robił to, na co tylko Dreyar miał ochotę, bo wiedzieli, że w innym wypadku skończą marnie.
Sam zsunął z siebie bokserki - gdyż jedynie w nich był - i od razu dorwał się do jego ciała. Przygryzał ucho, wodził ręką po klacie, tu i ówdzie szczypiąc skórę. Zjeżdżał coraz niżej, podniecony tym, że mógł wszystko.
- Mogę dziś bez przygotowania, nie? To taka mała kara za wasze błędy - mruknął mu do ucha.
~
Zamknął oczy i pozwalał Laxusowi na
to wszystko... Przeklinał się za to, że serce biło mu mocniej, że bał się szefa
i tak po prostu dawał za wygraną... Brzydził się sobą, że nawet nie
protestował.
-Jak szef chce... -Szepnął, powstrzymując ochotę, do przyjebania mu w tą twarz. Kurwa... nie mógł zrobić NIC. Tylko czekać, aż Laxus się zadowoli.
-Jak szef chce... -Szepnął, powstrzymując ochotę, do przyjebania mu w tą twarz. Kurwa... nie mógł zrobić NIC. Tylko czekać, aż Laxus się zadowoli.
~
Uśmiechnął się zadziornie, a potem uniósł jego pośladki do góry i ustawił się przy wejściu chłopaka, by potem zacząć przeciskać się do jego wnętrza. I to wcale nie tak delikatnie. Powstrzymał chęć roześmiania się, gdy patrzył na jego twarz. Tak... kochał takie momenty. Tylko na jednej twarzy zawsze w podobnych chwilach widział uśmieszek, ale nie pora na myślenie o tym.
Kiedy patrzył na Dragneela, czuł dziwną ekscytację. Bo wiedział, że różowowłosy się go boi... a niejednokrotnie widział go w akcji i nie mógł powiedzieć, że należał do tych, którzy trzęsą portkami na widok niebezpieczeństwa.
Utopił się w nim do końca i niemal od razu zaczął się poruszać. Na razie powali, niech chłopaczek zna jego łaskę.
~
Syknął i zacisnął zęby, by nie
wydobyć z siebie żadnych dźwięków. Kurwa... To zawsze go bolało. I ten ból był
o wiele gorszy od jakiekolwiek rany podczas akcji... Bo teraz, cierpiała
również jego duma. Odmówił też patrzenia na Dreyara.
-Uch... -Odkręcił głowę w bok, zgrzytając zębami, byleby NIE jęknąć. Zawsze to samo... nie chciał dać szefowi większej satysfakcji. Przeniósł ręce na jego plecy po omacku, tylko by wbić w nie paznokcie, w celu wyładowania emocji.
-Uch... -Odkręcił głowę w bok, zgrzytając zębami, byleby NIE jęknąć. Zawsze to samo... nie chciał dać szefowi większej satysfakcji. Przeniósł ręce na jego plecy po omacku, tylko by wbić w nie paznokcie, w celu wyładowania emocji.
~
Teraz z kolei to zachowanie go rozbawiło. To, że próbował nie jęczeć, a nigdy mu się to nie udawało. Laxus przyspieszył ruchy, mając na celu usłyszenie chociaż kilku dźwięków. Wtedy będzie usatysfakcjonowany już w pełni. I go upokorzy. Lubił znęcać się nad ludźmi psychicznie. Nawet bardziej, niż fizycznie.
- No dalej, Natsu... Czyżby nie było ci przyjemnie? - zapytał z rozbawieniem, patrząc na niego z pewną ciekawością. Interesujący egzemplarz z tego Dragneela.
~
Pokręcił przecząco głową i
przeniósł dłoń od ust, by mocno się w nią wgryźć. Nie ma mowy, że jęknie. Nie
dziś! Na pewno nie! Ledwo teraz wciskał tylko paznokcie jednej ręki w plecy
szefa. Nienawidził go. Nienawidził go za to, że przyprawiał go o ciarki... że
sprawiał, że się go bał... że chciał seksu i doprowadzał go w końcu do takiego
stanu, że musiał jęknąć... To było upokarzające. Mocno godziło w jego dumę.
Nienawidził tego, kurwa....
~
- Ojoj, czyżbym był takim złym kochankiem? - zapytał, oczywiście nie na poważnie. Gówno go obchodziło, co myśleli o nim ci, których pieprzył. Złapał ręce Natsu i przytrzymał je w uścisku, dalej do posuwając, coraz szybszym tempem.
- Nie ma tak łatwo. Jeszcze zmiękniesz. - Polizał go po szyi, jeszcze wzmacniając siłę pchnięć. Doskonale wiedział, że Natsu najchętniej by go zabił. Ale się bał, a strach to silny przeciwnik. A w walce nie miałby szans, jakkolwiek dobry by nie był.
~
Uchylił powieki i teraz spojrzał
Laxusowi w oczy z czystą nienawiścią. Jego żądza mordu w oczach wyrażała
doskonale emocje skierowane do szefa. Zaciskał też mocno zęby, warcząc, gdy Dreyar
przyśpieszył pchnięcia. Nawet się szarpnął, bo ledwo już wytrzymywał. Nie
chciał wydobyć z siebie żadnego dźwięku! A jeśli tak dalej pójdzie...
-Ach! -...stanie się to.
-Ach! -...stanie się to.
~
Uśmiechnął się wrednie, patrząc mu w oczy z pożądaniem i rozbawieniem. Nic sobie nie robił z jego nienawiści. Zupełnie nic. A karą za to, że się szarpnął, było ponowne przyspieszenie ruchów.
- Ładnie. Tak słodko jęczysz, Dragneel... Chcę więcej - zamruczał.
~
Warknął, gdy usłyszał te słowa. On?
Słodko? Phh... niedoczekanie. Był teraz zdeterminowany do tego, by nie wypuścić
z siebie już ani jednego dźwięku. Zaciskał zęby i usta tak mocno... że jeśli
już jęknął, to był to zgłuszony dźwięk. Nie da się tak łatwo. Na pewno nie...
~
Wzmocnił ruchy do maksimum, a na wiele było go stać. Natsu powinien się złamać lada chwila. Zawsze się łamał. I zawsze to Laxus tryumfował. A jak to nie wyjdzie... zawsze może kazać mu zrobić sobie loda. Pięknie byłoby popatrzeć, jak ten dumny chłopak w ten sposób się przed nim płaszczy.
~
Zacisnął dłonie w pięści, wbijając
sobie samemu w skórę paznokcie. Do krwi. Zacisnął też mocniej zęby, nie chcąc
jęczeć. Nie mógł! Wytrzymywał te w chuj mocne pchnięcia długi czas, ale
potem... pękł. Tak po prostu. Jęknął głośno, ale zaraz potem się szarpnął,
czując upokorzenie. Tak cholerne upokorzenie... Zaczął warczeć, wkurwiony na
samego siebie. Zawsze... zawsze to samo. Cholera...
~
- Słodziutko. Ale nie denerwuj się... Przecież wiesz, że zawsze dostaję to, czego chcę. - Uśmiechnął się do niego chamsko, a w jego oczach pojawił się złowróżbny błysk. Poczuł też, że niedługo dojdzie, podniecony tym niemym oporem. Zacisnął mocniej palce na jego nadgarstkach i już po chwili doszedł, z głośnym westchnieniem. Celowo jednak nie opuszczał jego ciała.
~
Skrzywił się, gdy poczuł jak szef
dochodzi w jego wnętrzu. Powstrzymał odruchy wymiotne, spowodowane
obrzydzeniem. Cieszył się przynajmniej z tego... że to się już skończyło. I że
niedługo będzie mógł wrócić do siebie. Lecz gdy mijały minuty, a Laxus dalej
nie opuszczał jego ciała... otworzył oczy i spojrzał na niego z wkurwem.
-Coś nie tak, szefie? -Spytał niby uprzejmie, ale tak naprawdę gotowało się w nim z nienawiści.
-Coś nie tak, szefie? -Spytał niby uprzejmie, ale tak naprawdę gotowało się w nim z nienawiści.
~
- Nie, wszystko w porządku, Dragneel. A teraz słuchaj... - Puścił jego jedną rękę i złapał go za włosy. - Następne zlecenie. Celów jest dziesięć. Jakaś popieprzona sekta. Mogą być uzbrojeni. Najlepiej zakradnijcie się do ich bazy i tam ich załatwcie. Dokładne dane masz w kopercie na stole. Przeanalizujcie je i ostrzegam... nie spieprzcie tego. Jeden, mały błąd... a następny, który do mnie przyjdzie, pożałuje - warknął. To była jawna groźba. Dopiero teraz opuścił jego ciało i naciągnął bokserki.
~
Gdy Laxus opuścił jego ciało, Natsu
bez słowa ubrał się, wstał i sięgnął po kopertę z obojętnością.
-Nie obchodzi mnie to, czy ktoś oberwie za spieprzenie akcji, czy nie. To już nie moja sprawa, bo nie będę to ja. -Rzucił pełne odrazy spojrzenie na szefa. Spojrzenie, które mówiło, że gdyby tylko mógł... zabiłby go na miejscu. -Dobranoc, szefie. -Odparł jeszcze, a potem prychnął i skierował się do wyjścia, jak najbardziej uważając na to... by nie kuleć. Nie chciał ośmieszyć się jeszcze i w ten sposób.
-Nie obchodzi mnie to, czy ktoś oberwie za spieprzenie akcji, czy nie. To już nie moja sprawa, bo nie będę to ja. -Rzucił pełne odrazy spojrzenie na szefa. Spojrzenie, które mówiło, że gdyby tylko mógł... zabiłby go na miejscu. -Dobranoc, szefie. -Odparł jeszcze, a potem prychnął i skierował się do wyjścia, jak najbardziej uważając na to... by nie kuleć. Nie chciał ośmieszyć się jeszcze i w ten sposób.
~
- Przekaż im to - powiedział jeszcze, a potem wrócił do oglądania telewizji. Szczerze mówiąc... marzyło mu się obicie komuś mordy, ale wolał tego uniknąć w przypadku swoich pracowników. Uderzy dopiero wtedy, gdy będzie miał wyraźny powód. Na razie... postanowił odpuścić. A co do Natsu... następnym razem oduczy go takiego zachowania. Na pewno.~
Ciekawie się zapowiada. A taką miałam na początku nadzieję, że to Loki pójdzie do Laxusa X3
OdpowiedzUsuńZuy internet i burza nie dali mi przeczytać wczoraj rozdziału T^T
OdpowiedzUsuńSuper się zapowiada. Natsu jako nie-ciota? Może być XD
Jeżeli to Loki będzie następny i Laxiemu znowu się zachce kogoś bzyknąć, to będzie fajnie xDD
Pozdrawiam i weny życzę, Maja.
Wy to jednak jesteście zajebiste. Tyle blogów, ale ja nie narzekam bo je kocham. Uhm Natsu taki seksowny nawet gwałcony, no cóż widać że tutaj to on jest najgorszy z całej czwórki. Ciekawe czy naprawdę mu się następnym razem oberwie, nie miałabym nic przeciwko. No to czekam na kolejny bo naprawdę mnie zaciekawiłyście.
OdpowiedzUsuńLOKII, KOCHANIE MOJE <3
OdpowiedzUsuńWreszcie wygląda na to, że będzie jednym z głównych bohaterow! ;_; to taka zajebista wiadomość. I od razu blog staje się lepszy xD
Aww, Laxi gwałcący wszystkich znowu <3 Uwielbiam go w takiej roli, pasuje do tego :D
Więcej weny :3