Dwa dni później...
-Ciszej, Jellal, cioto urodzona... -Natsu strzelił sobie mentalnego facepalma, sycząc na kolegę, który właśnie potknął się o pustą, szklaną butelkę. I niby mieli wejść do bazy niezauważeni? Ech...
-Obaj się zamknijcie. -Warknął Loki, nabijając pistolet i ze skupieniem rozglądając się po dość obskurnym budynku.
-Ciszej, Jellal, cioto urodzona... -Natsu strzelił sobie mentalnego facepalma, sycząc na kolegę, który właśnie potknął się o pustą, szklaną butelkę. I niby mieli wejść do bazy niezauważeni? Ech...
-Obaj się zamknijcie. -Warknął Loki, nabijając pistolet i ze skupieniem rozglądając się po dość obskurnym budynku.
~
- Sorry - mruknął Jell, spalając buraka. Nigdy nie był dość uważny, często czymś ich zdradzał.
Gray nic nie powiedział, tylko zakręcił młynka nabita bronią, olewając to, że może nią strzelić w samego siebie, jak nie będzie ostrożny. Potem zaczął skradać się pod ścianą w kierunku przeciwległych drzwi. Tu nikogo nie było... to może będą tam? Skinął na towarzyszy, zachęcając ich, aby szli za nim.
~
Wszyscy ruszyli za Grayem w
skupieniu. Wszyscy... oprócz Natsu, który nigdy w życiu nie miał zamiaru robić
czegoś, co kazał mu ten skurwysyn. Prędzej umrze, phh... Oddalił się więc od
reszty i zajrzał do zupełnie innych drzwi i gdy je otworzył... w jego kierunku
poleciało wiele strzałów. Co prawda zrobił unik, ale oberwało mu się w lewe
ramię, więc z syknięciem opadł na kolana, a broń wypadła mu z ręki... kurwa.
Świetnie.
~
Wszyscy odruchowo zwrócili się w kierunku Natsu, mierząc z broni. Ale... tylko Gray się ruszył. Szybko przemknął dzielący ich dystans, po drodze oddając kilka strzałów w otwarte teraz drzwi. Jęki wskazywałyby na to, że kogoś trafił. Dopadł do Dragneela, złapał jego broń i wsadził mu ją w prawą rękę, a potem odepchnął w kierunku chłopaków, którzy już też tu biegli.
- Wiej, kurwa - syknął, a sam... wbiegł do pomieszczenia, z którego wcześniej padły strzały. Tak... Gray i jego spontany.
- Ty pojebie! Wszystko spierdolisz! - Jell rzucił się za nim.
~
Natsu nie bardzo ogarnął to, co się dzieje... Ale gdy tylko to zrobił, wezbrał w nim gniew. Szybko poderwał się na równe nogi i ignorując to, że miał postrzelone ramię... nabił sobie pistolet i pognał za Grayem do pomieszczenia. Nie będzie od niego gorszy, kurwa. A gdy tylko znalazł się w środku... zastrzelił jakiegoś gościa, do którego właśnie celował Fullbuster.
-Za późno. Dwa do jednego. Póki co wygrywasz. -Syknął, obliczając dzisiejszą liczbę zabójstw na podstawie trupów. -I poza tym... CO TY SOBIE MYŚLISZ?! -Wydarł się, wkurwiony. -Nigdy więcej mnie nie ratuj. NIGDY! -Warknął, podchodząc do niego bliżej. -Zajmij się sobą, zjebie.
~
Gray spojrzał na niego bez emocji i wycelował broń w kolejnego kolesia, który zaraz potem padł martwy na ziemię.
- Chcesz zginąć? Dobra. Giń sobie, nie będę po tobie płakał - powiedział, niewzruszony.
- UWAŻAJCIE! - Jell pisnął jak mała dziewczynka. Gray odwrócił wzrok od Natsu i zobaczył mknący ku nim pocisk. Ignorując swoje wcześniejsze słowa, rzucił się na Dragneela i powalił na ziemię. Poczuł kulę przelatującą o milimetr od swojej głowy. I to go wkurwiło. Dalej leżąc na Natsu, wycelował w trzech pozostałych gości i załatwił ich tak szybko, że nikt nie zdążył zareagować.
- I po problemie. Mogę iść zdać raport - powiedział. W jego głosie słychać było złość, a to rzadkie. Praktycznie nigdy nie okazywał emocji.
~
Natsu był zbyt zaskoczony, by
początkowo zareagować. Dodatkowo przyjebał głową w posadzkę, więc go przyćmiło.
A potem... spojrzał na leżącego na nim chłopka z istną nienawiścią.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Po cholerę mnie ratujesz?! Umiem radzić sobie sam! -Wydarł się. -I poza tym... umiesz dziecko liczyć? -Drgnęła mu brew. -Załatwiliśmy siedmiu. Jeszcze trzech tu jest. -Prychnął, a potem zrzucił z siebie Fullbustera mocnym kopnięciem. Potem wstał... choć z trudnością, przez wzgląd na ranę w ramieniu.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Po cholerę mnie ratujesz?! Umiem radzić sobie sam! -Wydarł się. -I poza tym... umiesz dziecko liczyć? -Drgnęła mu brew. -Załatwiliśmy siedmiu. Jeszcze trzech tu jest. -Prychnął, a potem zrzucił z siebie Fullbustera mocnym kopnięciem. Potem wstał... choć z trudnością, przez wzgląd na ranę w ramieniu.
~
Gray upadł na podłogę, ale natychmiast się z niej poderwał.
- Loki zabił dwóch i Jell jednego, debilu - powiedział zimno i oschle. - Wiesz, jak tak bardzo chcesz radzić sobie sam i umrzeć, to twoja wola. Ale dziś to JA zdaję raport i nie dopuszczę do żadnych błędów, bo to mi się, kurwa, oberwie. A już i tak zdążyłeś wpaść pod kulę i dwa razy byś nie żył, gdyby nie ja, więc może trochę wdzięczności, mały skurwysynu? - Przeładował broń i spojrzał na niego, jakby to właśnie on był w tej chwili jego celem.
~
Natsu nic sobie nie zrobił z tego,
że Gray naładował pistolet, patrząc na niego pseudo groźnie. Nigdy się go nie
bał. Jedynym, który przysparzał go o ciarki... był Laxus.
-Ta, strzelaj do mnie. Jesteś bardzo inteligentny, skoro najpierw kogoś ratujesz, a potem chcesz go zabić. Wooow... klękajcie narody, bo Fullbuster jest zdenerwowany. -Prychnął i przewrócił oczami. Schował pistolet do kieszeni i złapał się zdrową ręką za obolałe ramię. -No już... strzelaj. Na co czekasz? -Podszedł do niego bliżej z wyzwaniem w oczach. -Mi tam to w sumie obojętne.
-Ej... bez przesady, chłopaki. -Odezwał się Loki, który... miał już w sumie dość ich wiecznych kłótni.
-Ta, strzelaj do mnie. Jesteś bardzo inteligentny, skoro najpierw kogoś ratujesz, a potem chcesz go zabić. Wooow... klękajcie narody, bo Fullbuster jest zdenerwowany. -Prychnął i przewrócił oczami. Schował pistolet do kieszeni i złapał się zdrową ręką za obolałe ramię. -No już... strzelaj. Na co czekasz? -Podszedł do niego bliżej z wyzwaniem w oczach. -Mi tam to w sumie obojętne.
-Ej... bez przesady, chłopaki. -Odezwał się Loki, który... miał już w sumie dość ich wiecznych kłótni.
~
Złapał go za koszulkę i oparł czoło o jego czoło, mrużąc oczy.
- Chętnie bym cię zapierdolił... ale nie dziś. Dziś mam dzień dobroci dla zwierząt. - Zabezpieczył pistolet i zatknął go za pasek od spodni. Patrzył na niego z zagadkowym błyskiem w oku. - Jeśli jeszcze raz zaczniesz jebaną awanturę o nic... to nie ręczę za siebie... Natsu - wysyczał mu do ucha, mimowolnie ciągnąc go bliżej siebie. A potem tak po prostu go odepchnął. Mocno. - Zajmijcie się nim - powiedział do chłopaków, a sam skierował się do wyjścia.
~
Dragneel był więcej, niż zdziwiony
takim zachowaniem. A już zwłaszcza tym spojrzeniem... Odbił się od klaty
Lokiego, w którego stronę został popchnięty i zanim się wyjebał, czy coś...
rudzielec go złapał.
-Jestem zwierzęciem? -Syknął, wyrywając się z uścisku Lokiego, a potem patrząc na Graya z uśmieszkiem. -Och, czyli mnie awansowałeś z roli „śmiecia". No proszę... -Zagwizdał, a potem wyminął jego, jak i resztę. -Nikt mi nie będzie mówić, co mam robić. -Rzucił jeszcze, a potem wyszedł jako pierwszy z budynku, kierując się do auta Lokiego. Żeby nie wzbudzać podejrzeń, pojechali tylko dwoma samochodami, ech...
-Jestem zwierzęciem? -Syknął, wyrywając się z uścisku Lokiego, a potem patrząc na Graya z uśmieszkiem. -Och, czyli mnie awansowałeś z roli „śmiecia". No proszę... -Zagwizdał, a potem wyminął jego, jak i resztę. -Nikt mi nie będzie mówić, co mam robić. -Rzucił jeszcze, a potem wyszedł jako pierwszy z budynku, kierując się do auta Lokiego. Żeby nie wzbudzać podejrzeń, pojechali tylko dwoma samochodami, ech...
~
- Niekoniecznie - odparł krótko Fullbuster i wsiadł do swojego samochodu. Jell zajął miejsce pasażera, a wtedy Gray ruszył z piskiem opon, by najpierw odstawić go do domu, a potem pojechać do szefa. Nie miał na to najmniejszej ochoty, bo ten pieprzony, różowy debil go wkurzył. Zawsze go wkurzał. Był jedyną osobą, która potrafiła naprawdę wytrącić go z równowagi.
Zostawił Jellala przed domem, a potem ruszył dalej. Po kilku minutach zaparkował przy mieszkaniu Laxusa. Wysiadł z auta i zapukał do drzwi, a potem wszedł do środka, nie czekając na odpowiedź.
- Ja z raportem - powiedział głośno i poszedł w głąb domu.
~
Laxus siedział na tej samej
kanapie, co poprzednio, lecz oczywiście wyczyszczonej. Różnicą było to, że
teraz oprócz bokserek, miał na sobie i spodnie.
-Gray, hm? -Spojrzał z obojętnością na przybysza. -Siadaj. -Poklepał miejsce koło siebie. -I gadaj. -Nakazał ostro.
-Gray, hm? -Spojrzał z obojętnością na przybysza. -Siadaj. -Poklepał miejsce koło siebie. -I gadaj. -Nakazał ostro.
~
Usiadł obok niego, z niczego niewyrażającą miną.
- Poszło dobrze, wszyscy nie żyją. Tylko... Natsu dostał w ramię. Lekkie draśnięcie, ale mimo wszystko uznałem, że trzeba o tym wspomnieć - powiedział obojętnie. - Mogę zapalić? - zapytał nagle i przeniósł wzrok na Laxusa.
~
-Natsu... dostał? -Laxusowi drgnęła
brew. -Ta, możesz. -Odparł z obojętnością. -I dobrze, że wspomniałeś. Nawet
bardzo dobrze... -Na jego usta wpłynął chamski uśmieszek. Chyba właśnie znalazł
powód i okazję, by doprowadzić Dragneela do porządku. -Powiedz Natsu, że
następnym razem to ON ma zdać raport. W ramach... kary. Jak widać zawalił.
-Odparł, a potem spojrzał na Graya, jakby się nad czymś zastanawiał. -Jak
skończysz palić... Klęknij. -Proste słowo, a tyle znaczyło...
~
Gray sięgnął po fajki i odpalił jedną. Podstawił też sobie popielniczkę bliżej. Nie dał po sobie poznać, że rozdrażniły go te słowa. Nie miał ochoty na takie zabawy, kurwa.
- Dobra, powiem mu. - Wzruszył ramionami. - I... wybacz, ale nie dziś. Zawsze się zgadzam... to dziś odmówię. - Tak, Gray chyba jako jedyny nie bał się Laxusa. I w sumie najchętniej do niego przychodził.
~
Laxus zmierzył Graya niby
obojętnym... ale i rozbawionym spojrzeniem.
-Odmówisz? Och... To ty myślałeś, że MOŻESZ mi odmówić, jak zechcesz? Słodkie. -Uśmiechnął się i pokręcił głową. -Klękaj, Fullbuster. -Powtórzył ostrzejszym tonem.
-Odmówisz? Och... To ty myślałeś, że MOŻESZ mi odmówić, jak zechcesz? Słodkie. -Uśmiechnął się i pokręcił głową. -Klękaj, Fullbuster. -Powtórzył ostrzejszym tonem.
~
Zaciągnął się spokojnie papierosem. Spodziewał się tego.
- Nie myślałem tak, ale warto było spróbować, no nie? - Spojrzał na niego ze znużeniem. - Mógłbyś dziś sobie darować, zawsze cię zadowalam tak, jak tego chcesz i sam też trochę z tego mam, bo czemu by nie. - Wzruszył ramionami i ponownie wciągnął dym do płuc, nie ruszając się z miejsca.
~
-Oj, nie jesteś jedynym, który mnie
zadowala. -Zaśmiał się na to. -Zasada jest prosta... Albo robisz to, co mówię,
albo... pogadamy inaczej. -Teraz zmrużył oczy, spokojnie wyczekując, aż ten
dumny chłopak wreszcie przed nim uklęknie.
~
- Nie wątpię - odparł, choć to go trochę wkurzyło. Bo chuj nie używał prezerwatywy i jak go zaraził jakimś syfem... to nie będzie za fajnie. Strzepnął popiół do popielniczki, ignorując następne słowa.
- Jakieś nowe zlecenia? - zapytał, zmieniając temat i w dalszym ciągu odwlekając to, co nieuniknione.
~
-Tak. Masz klęknąć. -Odparł obojętnie,
coraz bardziej poirytowany tym zapędem Fullbustera. -Resztę wyjaśnię już po
twojej małej uczcie. -Uśmiechnął się i z dobrej woli sam sobie rozpiął rozporek
i spuścił spodnie. Z bokserkami niech sobie radzi.
~
- Nie zrobię tego. Możesz mnie przelecieć piętnaście razy z rzędu, ale klękać nie zamierzam. - Nawet na niego nie patrzył, tylko dalej spokojnie palił. Nie był w nastroju na takie zabawy. Nie ten dzień, kurwa.
~
Laxus dłuższą chwilę nic nie mówił,
a potem... Wyrwał Grayowi fajkę i zgasił ją o jego dłoń.
-Skoro takie jest twoje życzenie... to będzie kilka rundek, słonko. -Oznajmił z wkurwem, a potem wywalił go na kanapę i się nad nim pochylił. Pozbył się własnych spodni w całości. -Ale... rozebrać to się musisz sam. Na co czekasz?
-Skoro takie jest twoje życzenie... to będzie kilka rundek, słonko. -Oznajmił z wkurwem, a potem wywalił go na kanapę i się nad nim pochylił. Pozbył się własnych spodni w całości. -Ale... rozebrać to się musisz sam. Na co czekasz?
~
Skrzywił się tylko, gdy papieros został zgaszony na jego ręce. Spojrzał na niego obojętnie i zaczął zrzucać z siebie ubrania, nie spiesząc się z tym. Gdy pozbył się wszystkich... po prostu się do niego uśmiechnął.
- Pokaż, co potrafisz... Laxus - powiedział wyzywająco. Pierwszy raz powiedział do szefa po imieniu. I to było... dziwne.
~
Uniósł brew do góry, rozbawiony.
-Od kiedy jesteśmy na ty, Gray? -Uśmiechnął się drapieżnie. Zawsze intrygowało go to, że ten chłopak, jako jedyny się go nie obawiał i... w sumie lubił to, do czego był zmuszany. Ciekawe...
-Naprawdę tak bardzo lubisz w dupę, hm? -Wyszeptał mu do ucha, by potem je przygryźć. -Wiesz... nie przygotuję cię. Nie lubię tego robić. Chyba nie masz nic przeciwko? Choć... na pewno nie masz. Kochasz to. -Uśmiechnął się wrednie, wodząc ręką po jego klacie.
-Od kiedy jesteśmy na ty, Gray? -Uśmiechnął się drapieżnie. Zawsze intrygowało go to, że ten chłopak, jako jedyny się go nie obawiał i... w sumie lubił to, do czego był zmuszany. Ciekawe...
-Naprawdę tak bardzo lubisz w dupę, hm? -Wyszeptał mu do ucha, by potem je przygryźć. -Wiesz... nie przygotuję cię. Nie lubię tego robić. Chyba nie masz nic przeciwko? Choć... na pewno nie masz. Kochasz to. -Uśmiechnął się wrednie, wodząc ręką po jego klacie.
~
Zignorował jego pierwsze pytanie, bo nie widział sensu odpowiadania na nie. Za to się roześmiał.
- Tyle czasu ze mną sypiasz i jeszcze nie wiesz, że wolę traktować ten seks jako coś, co może dać przyjemność obu stronom, a nie tylko jednej? Przynajmniej umiesz mnie zaspokoić... powiedzmy. I spoko, możesz bez przygotowania. Mam to gdzieś. - Wzruszył ramionami i sam leniwie przesunął dłonią po jego klatce piersiowej. Podobały mu się te mięśnie. Nawet lubił seks z Laxusem. Ale nic więcej. Nie żywił do niego żadnych uczuć. Ten facet był mu po prostu obojętny, tak samo jak wszyscy inni.
~
-Och, dobrze to wiem. Po prostu
zawsze warto spróbować kogoś podrażnić, nie? -Uśmiechnął się wrednie. -A poza
tym... Liczyłem na ostrzejszą reakcję, pewnie z przyzwyczajenia. -Zniżył się i
ugryzł go w ucho, by do niego szeptać. -Natsu jest bardziej buntowniczy i na
niego takie teksty działają. -I po tych słowach mocno i szybko w niego wszedł.
~
Gray automatycznie się spiął, gdy usłyszał o Natsu. Jego... jego też pieprzył? No, nieźle... Wydobył z siebie głośny jęk, gdy Laxus się w nim zatopił. Odetchnął głęboko, na uspokojenie, a potem spojrzał na Dreyara.
- To już wiem, dlaczego Natsu zawsze ma parszywy humor, jak ma do ciebie przychodzić. Co, Lokiego i Jellala też pieprzysz? - Wkurzył się trochę. Nie wiedział, dlaczego, ale zawsze sam siebie miał za ulubieńca Laxusa. Może dlatego, że nigdy nie dostał za nieposłuszeństwo, a inni tak? Bosko.
~
Na chwilę nie wykonywał pchnięć, by
odpowiedzieć Grayowi na zadane pytanie. Spojrzał na niego z satysfakcją,
widząc, że chłopak się zdenerwował.
-Wszystkich. -Padła krótka odpowiedź. -Ale powiem ci... że tylko ty i Natsu mnie intrygujecie. Pozostała dwójka zachowuje się raczej ciotowato i robi wszystko, co każę. Za to ty... się mnie nie boisz i czerpiesz z tego przyjemność. Ciekawe. Dragneel z kolei... boi się mnie. Oj, i to jaaak. -Uśmiechnął się, rozbawiony. -Ale mimo to... nigdy nie robi posłusznie tego, co każę. Warczy, szarpie się, stawia... to słodkie, że za każdym razem chce wyjść na twardego, a i tak zawsze przegrywa. -Zaśmiał się i dopiero wtedy zaczął się poruszać. Od razu głęboko i mocno.
-Wszystkich. -Padła krótka odpowiedź. -Ale powiem ci... że tylko ty i Natsu mnie intrygujecie. Pozostała dwójka zachowuje się raczej ciotowato i robi wszystko, co każę. Za to ty... się mnie nie boisz i czerpiesz z tego przyjemność. Ciekawe. Dragneel z kolei... boi się mnie. Oj, i to jaaak. -Uśmiechnął się, rozbawiony. -Ale mimo to... nigdy nie robi posłusznie tego, co każę. Warczy, szarpie się, stawia... to słodkie, że za każdym razem chce wyjść na twardego, a i tak zawsze przegrywa. -Zaśmiał się i dopiero wtedy zaczął się poruszać. Od razu głęboko i mocno.
~
Teraz poczuł, jak go krew zalewa po prostu. Super. ruchał wszystkich, a żaden o tym nie wiedział i pewnie miał się za tego, który ma pecha. Lub szczęście, zależy od perspektywy patrzenia.
- Boi? Nigdy nie widziałem, żeby Natsu się bał, to trochę śmieszne - warknął, nie mogąc się do końca opanować. Potem znowu z jego gardła wydobył się jęk, gdy Dreyar zaczął działać. - Poza tym... ugh... tu nie ma czego się bać. - Spojrzał na niego z pewnego rodzaju wyzwaniem. - I jak mnie, kurwa, syfem zarazisz, to cię zabiję... ach!... - Dodał, wyginając się w lekki łuk. Bolało, ale dało się przeżyć. Gray był do tego przyzwyczajony.
~
-Och, boi się, uwierz.
-Przyśpieszył pchnięcia i położył dłonie na biodrach chłopaka, by wbijać się
głębiej. Polizał go też po szyi, podniecony. -Ale nie chcę teraz gadać o nim...
sam się go zapytaj, czemu nigdy mi się nie sprzeciwił. Jedyne, co umie robić,
to warczenie i patrzenie na mnie z nienawiścią. -Uśmiechnął się, rozbawiony.
Dragneel na pewno był ciekawą osobą, skoro mimo przerażenia było stać go na
takie gesty. -A co do syfa... O ile twoi przyjaciele są zdrowi, to raczej nic
ci nie będzie. -Zaśmiał się, w ogóle się tym nie przejmując.
~
Przejechał paznokciami po jego plecach, a drugą rękę zarzucił na jego szyję, zupełnie spontanicznie. W tej chwili miał ochotę go zatłuc. Zabicie kochanka podczas seksu mogłoby być... ciekawe. Już nic nie odpowiedział, chociaż w dalszym ciągu był wkurzony i miał ochotę mu dogryźć. Z jego ust wydobywały się dźwięki świadczące o bólu, jak i przyjemności. Żeby się trochę zagłuszyć, wbił zęby w szyję Dreyara, z satysfakcją.
~
-Mmm... Jęcz, gryź... Rób, co
chcesz, kochaniutki. -Zamruczał, jak najbardziej zadowolony. Patrzył na
czarnowłosego z ekscytacją i pożądaniem. Wzmocnił pchnięcia jeszcze bardziej,
chcąc usłyszeć więcej dźwięków. Świadczących o bólu, czy przyjemności...
nieważne. Każde go satysfakcjonowały.
~
Drgnęła mu brew, bo ta radocha, słyszana w głosie Laxusa, wcale mu humoru nie poprawiła. Wgryzł się mocniej w jego szyję, do krwi, chcąc się teraz i zagłuszyć i najlepiej przegryźć mu tętnicę. Wplótł palce w jego włosy i zacisnął je mocno. Wydobywał z siebie nieartykułowane dźwięki i głośne jęki, mimo prób zagłuszania ich. Szlag by to trafił, kurwa.
~
-Oj... ale nie próbuj się zagłuszać
mimo woli, bo zaczynasz mi przypominać Natsu. -Spojrzał na niego z
rozbawieniem, absolutnie nic sobie nie robiąc z tego, że chłopak wgryzał mu się
w szyję. Po prostu dalej mocno go pieprzył. A nawet... jeszcze mocniej, niż
wcześniej. Chciał go ukarać za to, że był taki pewny siebie.
~
Zlizał krew, ściekającą po szyi mężczyzny, teraz z kolei zdenerwowany porównaniem jego osoby do tego skurwiela Dragneela.
- Nie porównuj... ugh!... mnie z n - nim - wyjęczał, próbując być groźnym, ale utrudniało mu to to, że był mocno posuwany. Przyjemność mieszała się z bólem. Spojrzał na niego niczego niewyrażającym spojrzeniem... a potem tak po prostu przyciągnął go bliżej i wpił wargami w jego usta. Tak, chciał go zszokować. I chyba mu się to udało.
~
Dobra... Ten ruch zaskoczył
Dreyara. Mimo to, był zadowolony z takiego obrotu sprawy i że chłopak tak
bardzo rozkoszuje się tym seksem, mrau. Oddał pocałunek, bo to było na swój
sposób ciekawe urozmaicenie. Nie zaprzestawał jednak mocnych pchnięć. Ani
myślał być delikatny.
~
Pogłębił ten pocałunek i jęczał do niego, pozwalając, żeby pochłonęły go emocje. Rzadko na to pozwalał, ale dziś... musiał się po prostu odprężyć. Oplótł go nogami wokół bioder, pozwalając mu nawet trochę pogłębić pchnięcia. Chuj, że bolało. Dopóki czuł też lekką przyjemność, było dobrze. Najwyżej nie będzie mógł chodzić przez kilka dni, trudno.
~
Zamruczał z zadowolenia i wbił
paznokcie w biodra chłopaczka, byleby tylko dać upust jeszcze większej żądzy i
móc przyśpieszyć pchnięcia do maksimum. Czuł też, że niedługo dojdzie, mrr.
Fullbuster i Dragneel zawsze byli na swój sposób ekscytujący i szybko go
zaspokajali.
~
Sam też był podniecony, a Laxus mimo wszystko umiał go doprowadzić do orgazmu... i chyba tylko jego. Ugryzł go w dolną wargę, do krwi i potem ją zlizał, zadowolony. Czuł, że to już blisko, że osiągnie spełnienie szybciej, niż zwykle... I potem zostanie tylko upierdliwy ból tyłka. Nie przejmował się tym jednak. Jęknął głośno po raz ostatni i doszedł, brudząc spermą siebie, kochanka i kanapę.
~
Osiągnął spełnienie chwilę po
chłopaku, spuszczając się do jego wnętrza. Od razu też z niego wyszedł, a potem
założył sobie bokserki i sięgnął po fajki, odpalając sobie jedną. Jakoś nie
miał ochoty na kolejne rundki. Teraz... myślał tylko o zemście na Dragneelu,
hah. Będzie ciekawie.
-Pamiętaj, żebyś kazał Natsu do mnie przyjść z raportem. -Odezwał się po kilku minutach. -I... kolejna misja leży na stoliku. Weź to i... daj TYLKO jemu. Ma chorą rękę? Albo niech zginie, albo pokaże, że jest godny być moim człowiekiem. -Zaśmiał się wrednie.
-Pamiętaj, żebyś kazał Natsu do mnie przyjść z raportem. -Odezwał się po kilku minutach. -I... kolejna misja leży na stoliku. Weź to i... daj TYLKO jemu. Ma chorą rękę? Albo niech zginie, albo pokaże, że jest godny być moim człowiekiem. -Zaśmiał się wrednie.
~
Sięgnął do kieszeni kurtki po chusteczki i wytarł się ze spermy, a potem z lekkim trudem usiadł i zaczął zakładać na siebie ubrania. Gdy już to zrobił, sam odpalił papierosa i potarł palcem poparzoną dłoń. Niedobrze. Będzie blizna.
- Nigdy cię nie zawiodłem, więc teraz też tego nie zrobię - odparł obojętnie i sięgnął po kopertę. - Dam mu to. I dopilnuję, żeby Loki i Jellal się za nim nie przypałętali - dodał. Sam zamierzał trochę poobserwować Natsu na misji, żeby zobaczyć, czy sam też będzie tak kozakował, jak wtedy, gdy są w grupie. Oczywiście pomagać mu nie zamierzał. Chciał tylko popatrzeć.
~
-Mam taką nadzieję. -Odparł,
popalając fajkę. Wypuścił głośno dym z ust. -I jak umrze... to ty masz wykonać
misję za niego. Z Jellalem i Lokim lub sam... potem mi to już obojętne.
-Wzruszył ramionami.
~
- Zrobię to sam, jeśli już. -
Wzruszył ramionami, strzepnął popiół do popielniczki, a potem wstał, schował
kopertę do tajnej kieszeni w kurtce i spojrzał na Laxusa ze znużeniem. - To ja
lecę. Pokażę się w najbliższych dniach. - Uśmiechnął się seksownie, a potem
skierował do drzwi, normalnym krokiem, chociaż ból skłaniał go raczej ku temu,
by trochę pokuleć.
Wyszedł na zewnątrz i rozejrzał się uważnie, ale nikogo nie dostrzegł, więc podszedł spokojnie do auta i już miał zamiar je otworzyć, gdy nagle poczuł ostrze noża przy swoim brzuchu. Nawet nie usłyszał, że ktoś się do niego podkradł! I on śmiał się nazywać profesjonalistą? Zamarł w bezruchu, oceniając swoje szanse.
Wyszedł na zewnątrz i rozejrzał się uważnie, ale nikogo nie dostrzegł, więc podszedł spokojnie do auta i już miał zamiar je otworzyć, gdy nagle poczuł ostrze noża przy swoim brzuchu. Nawet nie usłyszał, że ktoś się do niego podkradł! I on śmiał się nazywać profesjonalistą? Zamarł w bezruchu, oceniając swoje szanse.
~
-Nawet nie próbuj się ruszyć.
-Wysyczał głos za Fullbusterem. Czarnowłosy chłopak zaszedł go od tyłu i teraz
trzymał nóż na brzuchu ofiary, w każdej chwili mogąc ją wykończyć. -Tak kończą
ci, którzy myślą, że mogą zabić moich towarzyszy. -Wysyczał, a potem wbił nóż w
jego ciało. Oczywiście, że chodziło o sprawę z sektą. Jakby inaczej...
~
Gdy poczuł, że ostrze zatapia się w jego ciele i od razu zrozumiał, że musi zagadać tego gościa i wykorzystać moment nieuwagi, aby kontratakować.
- O czym ty mówisz? - warknął, łapiąc za jego rękę, która trzymała nóż. Nie mógł pozwolić na to, aby ostrze weszło głębiej i przebiło ważne organy. - Nikogo nie zabiłem. - To było jawne kłamstwo. - Jestem szanującym się obywatelem, który działa w obronie mądrych ludzi i tępi debili - mruknął, czując krew, cieknącą z rany. I wtedy... szarpnął rękę napastnika tak, że nóż wyszedł z jego ciała. Szybko mu go zabrał, uderzył faceta z łokcia w klatkę piersiową, sprawiając, że na chwilę go przytkało, a potem błyskawicznie się odwrócił i wymierzył kopniaka w krocze. Zamierzał go zabić. On coś wiedział. Odruchowo sięgnął po broń... ale jej nie miał. Cholera jasna, musiał zostawić u Laxusa. Szlag, więc musiał wiać. Miał do obrony tylko zabrany czarnowłosemu nóż i do tego był ranny i bolał go tyłek. Nie miał szans.
- Asta lavista. - Mrugnął do niego i szybko wskoczył do samochodu, by potem odjechać z piskiem opon. Do Natsu. Dać mu zlecenie. Raną zajmie się później.
~
Dragneel siedział w domu, opatrując
sobie ranę. Oczywiście najpierw samodzielne usunął sobie z ramienia kulę.
Świetnie... Dobre chociaż tyle, że nie raz już musiał to robić, więc znał się
na rzeczy. Westchnął, przyglądając się krwawemu bandażowi na ramieniu. Ech...
Pewnie nie będzie dość skuteczny na następnej misji.
Błąkał się po domu w samych bokserkach, gdy nagle ktoś zadzwonił do jego drzwi. Odruchowo chwycił pistolet, podszedł spokojnie, nabił go i uchylił drzwi, ale potem...
-Co TY tu robisz? -Otworzył je w całości i opuścił broń. -Domu nie masz? -Drgnęła mu brew.
Błąkał się po domu w samych bokserkach, gdy nagle ktoś zadzwonił do jego drzwi. Odruchowo chwycił pistolet, podszedł spokojnie, nabił go i uchylił drzwi, ale potem...
-Co TY tu robisz? -Otworzył je w całości i opuścił broń. -Domu nie masz? -Drgnęła mu brew.
~
Dotarł do domu Natsu w kilka minut i zadzwonił do drzwi, rozglądając się dookoła. Nie wiedział, czy nie był śledzony, a jeśli tak... to nie będzie za miło. Gdy tylko chłopak mu otworzył, wszedł do środka, trzymając się za brzuch. Koszulka była zakrwawiona, tak samo jak i ręka. Ostrze musiało wejść głębiej, niż przypuszczał.
- Mam dla ciebie zlecenie od szefa. Masz iść na misję sam, a potem zdać mu raport - powiedział i sięgnął drugą dłonią do tajnej kieszonki, z której wyjął kopertę ze szczegółami dotyczącymi zadania. - Daj mi wodę utlenioną i bandaż, czy coś. Jakiś chuj mnie podszedł - syknął i opadł na łóżko Dragneela, nic sobie nie robiąc z jego wkurzonej miny.
~
Wziął od niego kopertę i przeczytał
zlecenie, poirytowany. Świetnie... Miał niby sam załatwić pięciu ludzi w TAKIM
stanie? Lepiej być nie mogło...
-Czyli mnie wydałeś, tak? Dzięki, naprawdę marzyłem o tym, by następnym razem iść do szefa. -Warknął i zgniótł kopertę, rzucając ją w kąt pokoju. Spojrzał na Graya i jego krwawiącą ranę obojętnie. -Nie poplam mi kanapy, śmieciu. I po bandaż... sam sobie idź. -Wzruszył ramionami, a potem poszedł do kuchni, by napić się wody.
-Czyli mnie wydałeś, tak? Dzięki, naprawdę marzyłem o tym, by następnym razem iść do szefa. -Warknął i zgniótł kopertę, rzucając ją w kąt pokoju. Spojrzał na Graya i jego krwawiącą ranę obojętnie. -Nie poplam mi kanapy, śmieciu. I po bandaż... sam sobie idź. -Wzruszył ramionami, a potem poszedł do kuchni, by napić się wody.
~
- Spierdalaj, skurwielu - syknął, nie ruszając się z miejsca. Nie czuł się na siłach. Trochę krwi stracił przez ten czas, jakby nie było. Zaciskał dłoń na brzuchu, czując w nim uporczywy ból. - Powiedziałem mu, że poszło dobrze, tylko lekko cię drasnęło. Nie mówiłem, że byłeś idiotą i wystawiłeś się na strzały. Chciałem raczej po raz kolejny uratować ci dupę. Miło, że to doceniasz, kurwa - warknął, zamykając oczy. - I poza tym, chyba szef podał nam mylne dane. Było ich więcej, niż dziesięciu. Dorwał mnie jeden. Gadał coś w stylu „tak kończą ci, którzy zabijają moich towarzyszy”, jakoś tak. To na pewno chodzi o tą sprawę z sektą. Lepiej uważaj, ciebie też mogą chcieć dorwać. Muszę ostrzec jeszcze Lokiego i Jellala, ale najpierw przynieś mi ten pieprzony bandaż. I wodę utlenioną - mówił głośno, żeby go usłyszał w kuchni.
~
Natsu wyszedł z kuchni z szklanką
wody w ręce. Brew drgała mu niebezpiecznie na czole, ale mimo to spokojnie
opróżnił najpierw zawartość szklanki, zanim zaczął mówić. Wtedy odłożył
naczynie i podszedł do kanapy, z wkurwem.
-Chciałeś... uratować mi ZNOWU dupę? Och, urocze. Tak bardzo jestem ci wdzięczny. -Rzucił z sarkazmem. -Zrozum, że wolę zginąć, niż być ratowany przez CIEBIE, dupku! -Warknął, a potem spojrzał na jego ranę. -Phh... Słaby jesteś. I niby ty nazywasz się profesjonalistą? Skończyłeś gorzej ode mnie. -Prychnął, krzyżując ramiona na piersi.
-Chciałeś... uratować mi ZNOWU dupę? Och, urocze. Tak bardzo jestem ci wdzięczny. -Rzucił z sarkazmem. -Zrozum, że wolę zginąć, niż być ratowany przez CIEBIE, dupku! -Warknął, a potem spojrzał na jego ranę. -Phh... Słaby jesteś. I niby ty nazywasz się profesjonalistą? Skończyłeś gorzej ode mnie. -Prychnął, krzyżując ramiona na piersi.
~
- Wiem, dałem się podejść jak jakiś dzieciak - mruknął obojętnie. Uniósł koszulkę, pokazując dość głęboką, ciągle krwawiącą ranę.- Gdybyś zginął, miałbym przesrane. Ale spoko, w czasie tej misji nawet nie będzie miał kto cię uratować, także luz, zdychaj sobie, ale mi do grobu nie spieszno. Mogłem, kurwa, od razu wrócić do Laxusa i tam dostać wpierdol za to, że dałem się zranić, niż przyłazić tu i słuchać twojego narzekania - warknął, niezadowolony.
~
Nie mówił nic dłuższy czas, mierząc
tylko Graya obojętnym, przesączonym odrazą spojrzeniem. Prychnął, a potem bez
słowa poszedł do łazienki. Po chwili wrócił z wodą utlenioną i bandażem. Rzucił
tym w Fullbustera, na odwal się.
-Tylko się nie posraj, dziecko. -Rzucił w powietrze, nawet na niego nie patrząc. A potem usiadł na fotelu i włączył sobie telewizję, rozsiadając się wygodnie.
-Tylko się nie posraj, dziecko. -Rzucił w powietrze, nawet na niego nie patrząc. A potem usiadł na fotelu i włączył sobie telewizję, rozsiadając się wygodnie.
~
Odwzajemnił się tym samym, jeszcze z dozą wkurwu. Wziął wodę utlenioną i wylał ją obficie na ranę, zaciskając zęby, żeby tylko nie syknąć. Kurwa, bolało, ale musiał dobrze to odkazić. Chusteczkami starł krew z okolic rany i znowu polał ją wodą. Wykorzysta mu całą, a co tam. Tak też zrobił, a potem obwiązał się bandażem i wstał.
- Dobra, chuju. Jadę, spłoń w piekle - mruknął do Dragneela, a potem opuścił mieszkanie. Musiał wyrzucić gdzieś auto, tamten koleś mógł go przez nie znaleźć. Pora kupić nowe, no cóż. Trzeba było też zadzwonić do chłopaków. A potem... wreszcie położyć się spać.
INFORMEJSZYN!
Jako że sporo osób odwiedza bloga, a komentatorów praktycznie brak... z Iris się zbuntowałyśmy i nie będziemy długo wstawiać rozdziałów, jeśli jakieś się nie pojawią. Krytyka też jest mile widziana, komentarze nie muszą być długie i kreatywne, nawet SŁOWO wystarczy. To tyle.
Jako że sporo osób odwiedza bloga, a komentatorów praktycznie brak... z Iris się zbuntowałyśmy i nie będziemy długo wstawiać rozdziałów, jeśli jakieś się nie pojawią. Krytyka też jest mile widziana, komentarze nie muszą być długie i kreatywne, nawet SŁOWO wystarczy. To tyle.
No wy chcecie mnie zabić! Za każdym razem jak widzę to INFORMEJSZYN czuję że coś we mnie umiera D: Dlaczego mam cierpieć za głupotę innych? Dobra padam na twarz, więc skomentuję rozdział w miarę zrozumiale (Taaa Natsu chciałabyś). Emm czemu Natsu i Gray mnie rozwalają? XD Ja i tak wyczuwam miłość między nimi, od nienawiści do miłości czy jakoś tak to się mówiło. No no robi się całkiem ciekawie, Natsu sam na misji. Dawajcie dawajcie dawajcie kolejny rozdział i dajcie se spokój z buntem. Laxus rucha każdego, kto bogatemu zabroni xD Wybaczcie ale musiałam coś powiedzieć, to było silniejsze ode mnie. Błagam dawajcie kolejny bo muszę wiedzieć jak pójdzie Natsu na misji. A no i Dragneel w samych bokserkach mniam!
OdpowiedzUsuńOww, uwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńW sumie fajnie jest poczytać o takich strzelankach, bo lubię te klimaty *_*
I biedny Natsu, mam nadzieję, że nic mu się nie stanie, bo zabiję was ;-; a potem siebie, tak.
Jak wstawiłyście, to przeczytałam, ale dopiero teraz komentuję, bo wcześniej zapomniałam ;A;
OdpowiedzUsuńUjmę to tak: podobało mi się XD
Śpieszy mi się, bo chcę już przeczytać kolejny rozdział, także pozdrawiam i weny życzę, Maja c: