piątek, 13 marca 2015

Rozdział 12.

Tym razem krótko, ale następny to zrekompensuje ;)
INFORMACJA!
Blog zostanie zawieszony PO DODANIU NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU. Mamy z Iris niby więcej materiału, ale stwierdziłyśmy, że ciąg dalszy nie jest zbyt dobry, więc na razie chcemy przerwać i za jakiś czas do tego wrócić. Mamy nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać na powrót! ;)

Trzy miesiące później...
Gray odzyskał już prawię pełnię sił, mógł chodzić swobodnie, a rany się zagoiły... Cały czas to Natsu przy nim czuwał. Krzyczał na niego, darł się, był oschły i opryskliwy... ale jednak ZAWSZE dbał o to, by Grayowi niczego nie brakowało, by czuł się dobrze. Może i nie okazywał uczuć... ale i tak Sting, Orga i inni widzieli, że troszczy się o Fullbustera. Troszczy się... Tak... Ale ból po nieodwzajemnionym uczuciu dalej w nim tkwił. Może i spędzał z czarnowłosym większość czasu... rozmawiał z nim normalnie... ale dalej czuł się w jego towarzystwie na swój sposób nieswojo. I przeszywał go smutek, którego nie chciał nikomu pokazywać. Nikomu...
-Odłóż ten ciężarek, zjebie! -Zabrał Fullbusterowi z rąk dwa dziesięciokilowe ciężary. Może to nie było dużo, ale... -Jeszcze raz zobaczę, jak ćwiczysz zaraz po wyzdrowieniu, to cię zabiję! -Rzucił nimi w Orgę, który wydał z siebie jęk bólu.

~

Gray czuł się dziwnie, przebywając tyle w towarzystwie Natsu. Nie okazał mu jednak ani razu, że się nim interesuje. Nie chciał tego robić, dlatego bardzo się pilnował.
Teraz właśnie ćwiczył, chcąc wrócić do formy, ale... ten głąb zabrał mu ciężary, z czego bezczelnie śmiał się Sting.
- Tobie nic do tego, nie chcę stać się ciotą, więc muszę ćwiczyć - stwierdził poważnie i zmierzył go spojrzeniem.
- Hahahahah, jak stare małżeństwo - skomentował Sting i natychmiast strzelił poker face'a, a potem wyszedł, w obawie przed oberwaniem. Do tego miał ważną misję do wykonania! Misję o kryptonimie Loki. Tak... zamierzał go porwać do swej wieży. Serio... wpadał w jakąś obsesję, Natsu często się przez to z niego śmiał, pff.
~

-Stare... małżeństwo? -Warknął i drgnęła mu brew. Skierował od razu pełne nienawiści spojrzenie w stronę Stinga i już miał zamiar czymś w niego rzucić... ale zwiał, tchórz! -DORWĘ CĘ ZA TO! -Wrzasnął, zaciskając pięści. Naprawdę... miał dość porównywania jego i Fullbustera do kłótliwej pary, czy coś... To bolało, bo wiedział, że nigdy taką parą nawet nie będą...
Po chwili dopiero zwrócił wzrok na Graya i zmrużył oczy.
-Nie mówię, że masz stać się ciotą. Dopiero odzyskałeś siłę i wreszcie trochę przytyłeś, nie nadwyrężaj się tak od razu! Ćwicz na dwukilowych ciężarkach, a nie! -Wskazał palcem na te dwie kruszynki.

~

- Dwukilowych?! - Wstał z miejsca, jawnie oburzony takim brakiem wiary w jego możliwości. - Masz mnie za jakąś ciotę, serio! Będę ćwiczył na takich, na jakich mi się podoba, pff! - Po tych słowach podszedł do Orgi i zabrał z biedaka tamte hantle, co mięśniak chyba przyjął z ulgą. Teraz Gray spojrzał z wyzwaniem na Dragneela i zaczął sobie spokojnie owe ciężarki podnosić, specjalnie robiąc mu na złość.
- Nie muszę cię słuchać, jęczysz jakbym miał dostać co najmniej zawału. - Nadął lekko policzki. - Wybacz, Natsu, ale sam wiem, na ile mogę sobie pozwolić. - Musiał trochę poćwiczyć... jeśli miał niebawem odejść. Te słowa Stinga jego też bolały, a często była mowa o tym, że niby są parą... Chciałby, ale nie będzie im to dane.
~
-JA jęczę, jakbym miał dostać zawału?! A niby od kiedy ty wiesz, JAK ja jęczę?! -Warknął, już całkiem poirytowany. Gray nigdy nie chciał go słuchać, a to go wkurwiało, bo przecież robił wszystko, by nic mu się nie stało. Kurwa, troszczył się o niego, a on go zbywał! -I nie, nie wiesz. Ty zawsze MYŚLISZ, że jesteś w stanie coś zrobić, a potem jak to się kończy? Z Laxusem jakoś ci się nie udało. -Zmrużył oczy i zaczęła drgać mu na czole brew. -Odłóż ten ciężarek, nie zachowuj się jak dziecko. -Wysyczał.

~

Teraz się wkurzył. Rzucił ciężarkiem o ścianę, aż zrobiła się w niej dziura.
- Gówno ci do tego! Dla twojej informacji, chciałem go zabić DLA CIEBIE! To, jak to się skończyło, to już inna sprawa! - krzyknął, a kiedy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, wkurzył się jeszcze bardziej. - No i co się gapisz?! - warknął, a potem przepchnął się do drzwi. Musiał w końcu pogadać z kimś normalnym. A raczej utajnionym psycholem - Stingiem.
Ale gdy do niego poszedł... zastał go wsłuchującego się w jęki Lokiego... Tak, podsłuchy.
~
Natsu nie ruszył się z miejsca i stał jak wryty. Jak to... dla niego?
-Czemu dla mnie?! -Odwrócił się w stronę, w którą poszedł Gray i ruszył, by z nim pogadać. Nie przejmował się też szeptami i chichotami ze strony członków Sarbertooth. -Nie jesteś moją matką, ani nikim innym, kto byłby odpowiedzialny za zapewnienie mi bezpieczeństwa! -Wrzasnął, gdy go już dogonił. -Odwal się ode mnie i daj się sobą zająć! Jesteś beznadziejny! I w ogóle... ty też słuchasz jęków Lokiego? -Drgnęła mu brew i poczuł ból. Kurwa, no świetnie. Więc wszyscy lecą na Lokiego? Ekstra...

~

Gray stał z głupią miną w progu i nawet nie bardzo słuchał, co mówił Natsu. Jedynie ostatnie zdanie.
- Nie... Jak przylazłem, to Sting się w nie wsłuchiwał, to nie moja wina - prychnął.
Dopiero teraz blondyn odwrócił się i na nich spojrzał. Strzelił poker face'a.
- Ja tylko liczę na to, że usłyszę coś ciekawego! I dla waszej wiedzy, Loki i Jell porządnie oberwali po tym, jak Gray zniknął. Chcę sprowadzić tu któregoś z nich, żeby go przesłuchać i wyciągnąć informacje - próbował się usprawiedliwić.
- A ten ktoś to Loki, co? Jesteś beznadziejny. Widać, że się w nim bujasz. Miłość jest przereklamowana. - Ton głosu Graya był obojętny.
~
Natsu już chciał powiedzieć coś wrednego do Stinga, ale... powstrzymał się, gdy usłyszał słowa Graya. Momentalnie odwrócił wzrok i zacisnął pięści, znów czując przeszywający ból i ciarki na całym ciele. To bolało, kurwa... I to bardzo.
-Ta... Jak dla kogo. -Mruknął. -Zamknij się, Fullbuster. Jak Sting chce sprowadzić Lokiego i zrobić sobie love story... Niech robi. Lepiej dla Lokiego, że go uwolni od Laxusa. -Warknął, zaskakując swoją przemową blondyna... a potem wyszedł i skierował się do swojej sypialni, by odetchnąć.

~

Sting naprawdę był zaskoczony tymi słowami, ale Gray nie bardzo. Specjalnie to powiedział, żeby Natsu nie miał złudzeń. Widział, jak chłopak czasem na niego patrzył... I z jednej strony go to cieszyło, ale z drugiej nie. Bo to nie miało prawa istnieć.
- Dlaczego go odtrącasz? - Głos Stinga wyrwał Fullbustera z zamyślenia. Blondyn był poważny i dość smutny.
- Odtrącam, huh? Zawsze taki byłem. - Wyciągnął fajki z kieszeni i zapalił jedną. - Działam sam, nie w zespole. Nie umiem współpracować.
- Nie o tym mówię.
- Wiem. A czy tak trudno zrozumieć, że po prostu nie jestem w stanie kochać?
- Okłamujesz samego siebie, Gray.
- To twoje zdanie. I szczerze? Gówno mnie ono obchodzi. - Po tych słowach po prostu sobie poszedł.

~

Natsu położył się na łóżku i westchnął, patrząc w sufit. Wiedział... kurwa, wiedział, że Gray nic do niego nie czuje, że jest mu obojętny... Ale i tak cały czas miał nadzieję, że jak spędzą ze sobą trochę czasu... że może... odwzajemni jego uczucia? Tak... wiedział, że to był nierealny pomysł. Zwłaszcza dlatego, że on sam też odtrącał Fullbustera. Ciągle na niego warczał i krzyczał. Owszem, martwił się i się nim non stop opiekował... ale robił wszystko, by Gray nie pomyślał sobie, że robi to przez wzgląd na jakiekolwiek uczucia. Tylko z czystej litości. Tym bardziej zdezorientowały go dzisiejsze słowa o tym, że Gray porwał się na Laxusa DLA NIEGO.... po co? Czemu dla niego? Przecież go nienawidził. Miłość nie istnieje i jest niepotrzebna -tak mówił. Więc... po co?

~

Gray wyszedł na zewnątrz i ukrył się w cieniu drzew. Dalej spokojnie popalał papierosa, próbując nie dopuścić do siebie wyrzutów sumienia. Normalnie nie miałby problemu ze zranieniem kogokolwiek, ale Natsu był jego słabym punktem. Kolesie z Sabertooth im kibicowali, wiedzieli ich razem... ale Gray nie mógł zrozumieć, dlaczego. Przecież dla nich też powinno być jasne, że uczucie w życiu zabójcy mogło doprowadzić do zguby. Obu stron. A Sting... był skrajnie nieodpowiedzialny. Zakochał się w Lokim, który go nawet nie znał i chciał go tu sprowadzić. Jedyna nadzieja w tym, że rudzielec go odrzuci. Może wtedy by się opamiętał.
Westchnął ciężko, zgasił peta i wrócił do bazy. Do swojego pokoju, w którym już nikogo nie było.


2 komentarze:

  1. Ekstra notka! Czekam na kolejną z wielką niecierpliwością :)
    M.J.E

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdzialik ;)
    A myślałam że już nie dodasz , tyle się naczekać.
    Ale było warto! Ale pytanie: Kiedy w końcu będzie jakaś ,,sytuacją" z ... ekhem Gratsu? Taka jak w 4 rozdziale. Tak się tylko pytam , nie żebym na to czekała , gdzieżby , ekhem. No. A ogólnie to super wyszło!

    OdpowiedzUsuń