czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 7.

Miłego czytania! ;3


Kilka godzin później...
Dobra. Natsu zaczął się już trochę niepokoić. Ale nie to, że się martwił! Nie! Po prostu... był ciekaw. Tak, właśnie. Był ciekaw, czy Gray serio zdechł, czy nie. Mijały godziny, a on dalej mu nie odpisał, więc... Uch! Raz kozie śmierć!
Poderwał się z łóżka, na którym dotąd leżał, całkiem już ubrany. Potem poleciał do kuchni i wziął jakiś duuuży worek (zwykle używał go do śmieci, ale... może Gray też się zmieści? Jak coś, to potnie jego trupa na kawałki, to na bank wejdzie do worka).
Z tą myślą wyszedł z domu i wsiadł do auta. Po parunastu minutach zajechał pod dom Fullbustera i zapukał, ale... nikt mu nie odpowiedział. Pociągnął za klamkę i na szczęście czy też nieszczęście drzwi były otwarte. Wszedł do środka, rozejrzał się... aż w końcu trafił do sypialni, gdzie zastał...
-A ja już worek na zwłoki ze sobą wziąłem! -Wydarł się na palącego bruneta, wkurzony.

~

Gray przespał się trochę, ale obudził go ból. Te pieprzone tabletki nie działały długo. Właśnie zdążył zapalić sobie papierosa, gdy do pokoju wbił Natsu z wielkim worem w ręce.
- Sorry... Trochę się przeliczyłem. Ale spoko, wór się nie zmarnuje - wychrypiał i strzepał popiół na podłogę. Nie miał w pobliżu popielniczki, niestety. W zasadzie zdziwiło go, że Dragneel w ogóle tu przyjechał. Może się martwił? Nie no, ta myśl była tak absurdalna, że aż zabawna.

~

-Gówno mnie to obchodzi. -Rzucił w niego workiem, a potem skrzyżował ramiona na piersi. -Pakuj się w to. Wykopałem już dół. Nie będzie się marnował. -Prychnął, patrząc na chłopaka poważnie. Choć... serio to żadnego dołu nie wykopał.

~

Zrzucił z siebie worek i wciągnął dym głęboko w płuca. Spojrzał na niego z wyraźnym znużeniem.
- Nie drzyj się. Ja tu umieram, a ty zachowujesz się zdecydowanie za głośno. Daj mi odejść w spokoju, okay? - mruknął, rozdrażniony. - Ach, właśnie... Co do wiadomości... Nikt nie robi lepszej palcówki ode mnie - dodał.

~

Na te słowa uniósł brew do góry, rozbawiony.
-Och, taaa? A robiłeś komuś oprócz mnie? -Spytał i widząc jego minę... mógł domyślić się odpowiedzi, hehe. -Jesteś zwykłym ukesiem Laxusa, złotko.

~

- Ty też, więc się nie wymądrzaj - powiedział ostro, a potem zaciągnął się ostatni raz papierosem i zgasił go o ścianę. - Wypad z mojego domu. - Przekręcił się na bok i jęknął cicho. Nie powinien zmieniać pozycji, kurwa. Mimo tego dzielnie zakrył się kołdrą. I żałował, że powiedział Natsu o Laxusie. Cholernie żałował.

~

-Nie. JA jestem gwałconym ukesiem. Ty robisz to, bo lubisz. To jest różnica. -Uśmiechnął się wrednie i przekrzywił słodko główkę w bok. O tak, kochał go wkurzać. -Hmm... czyli nikogo nie pieprzyłeś... To dlatego tak dziwnie zareagowałeś, gdy podczas schodzenia z ciebie, musiałem trochę się o ciebie otrzeć? Och, tak. Zaważyłem to. -Zaśmiał się, widząc jego minę, gdy chłopak spojrzał w jego stronę.

~

Popatrzył na niego z istnym wkurwem.
- Gówno. Ci. Do. Tego - warknął i rzucił w niego poduszką. Zaraz też się skrzywił, bo nawet to sprawiło, że zabolał go brzuch. Świetnie. - Poza tym sam lepszy nie jesteś, Dragneel. Podnieciłem cię samym DOTKNIĘCIEM twojego penisa, a to już było dziwne samo w sobie. A moja reakcja wcale nie musiała znaczyć, że nikogo nie pieprzyłem. Pieprzyłem, a i owszem. Za to o tobie nie mógłbym powiedzieć tego samego. A teraz grzecznie wyjdź, zanim strzelę ci w łeb.

~

-I tak ci nie wierzę. -Burknął, nadymając lekko policzki, bo... Gray trafił w jego czuły punkt. To nie była jego wina, że się podniecił, skoro nie obcował z żadnym innym człowiekiem prócz Laxusa... I nikt nigdy nie macał go po penisie... No bo sorry, Laxus do najdelikatniejszych nie należał.
-I zamknij mordę. Nie podnieciłeś mnie dotknięciem! -Warknął, chcąc się jakoś bronić. -To przez ten palec w dupie i twoje pseudo delikatne macanie! -I... teraz się zastanowił, czy aby na pewno powinien to mówić.

~

Teraz na twarz Graya wypłynął dość chamski uśmieszek.
- Och? A więc jednak cię podnieciłem. Miło to słyszeć, a teraz albo ładuj się do łóżka, albo wypierdalaj z tego domu - powiedział, a potem... strzelił poker face'a. Dlaczego niby zaproponował mu, żeby się z nim położył?! - A raczej... Nawet się nie zbliżaj i wypierdzielaj drzwiami, albo oknem - poprawił się i przytulił do siebie poduszkę.

~

Natsu wryło, gdy usłyszał tą propozycję. Zamrugał, ewidentnie zszokowany. Czy Gray aby...
-Myślisz, że przyszedłem tu dla seksu?! -Wydarł się, najwyraźniej źle interpretując słowa kolegi „ładuj się do łóżka, albo wypierdalaj". -Chyba cię pojebało! Nigdy! -Wydarł się, podniósł wcześniej rzuconą w niego poduszkę i przyjebał nią Grayowi.

~

- Nie chce się z tobą ruchać, ty zjebie! - warknął Gray, odrzucając poduszkę w bok. - Idź już lepiej, zamiast mi drzeć ryja nad uchem, chcę spać. I tabletki. I spać. I tabletki. I spać. I tabletki. I spać. - Powtórzył to kilka razy dla lepszego efektu, a potem tylko bardziej wtulił buźkę w poduszkę. - I niech ktoś mi zdejmie te spodnie, uwierają mnie w brzuch - poskarżył się, zachowując w tej chwili jak małe dziecko. Myślał, że Dragneel już wyszedł, bo był wyjątkowo cicho.

~

-Ooo, ja chętnie zdejmę ci spodnie! -Zaproponował Natsu z chamskim uśmieszkiem na ustach. Podszedł do Graya, rozpiął mu rozporek i zanim ten zdążył zaprotestować... ściągnął z niego szybko i mocno spodnie, ale... wraz z bokserkami!
-Ha! Wiedziałem, że...! -Chciał zatriumfować i wyśmiać rozmiar jego ptaszka, ale zamiast tego... zagapił się na jego krocze. -Ale... -Szepnął, bo spodziewał się czegoś małego, a nie... a nie... TEGO! Tego pytona!

~

Zanim Gray zdążył zaprotestować, został pozbawiony nie tylko spodni... ale i gaci. Syknął cicho, bo znowu się ruszył i rana się odezwała. Wcale nie był przejęty swoją nagością w dolnych rejonach ciała. Spojrzał na Natsu i już chciał go opieprzyć, ale zamiast tego tylko drapieżnie się uśmiechnął.
- Coś nie tak... Natsu? - zaakcentował jego imię, wyraźnie rozbawiony. - Mówiłem, że mam większego - dodał.

~

-P - przecież ja nic nie mówię! -Warknął, zdezorientowany takim potokiem wydarzeń. Odwrócił wzrok w bok i zaczął mamrotać coś pod nosem o niesprawiedliwości świata, a potem wyrzucił spodnie w kąt pokoju, a bokserki podał Grayowi. -Wkładaj to na dupsko. Nie chcę widzieć tego... czegoś. -Nadął policzki.

~

- Wiem, że chcesz popatrzeć dłużej. Poza tym... sam mi je załóż, bo ty mi je ściągnąłeś. Nie mogę się schylać. Laxus za bardzo skatował mój brzuch. I daj mi tabletki. - Popatrzył na niego już bez zainteresowania. - Dużo tabletek. Całe opakowanie. Chuj, że przedawkuję. Daj mi je! Są w szufladzie. Daaaaj! - A teraz z kolei zaczął zachowywać się jak jakiś odstawiony od dragów ćpun.

~

Natsu zmrużył oczy i uniósł jedną brew do góry. Skrzyżował ramiona na piersi i prychnął.
-Chyba sobie ze mnie kpisz. Nie dam ci ani tabletek, ani nie założę ci gaci. -Usiadł sobie na łóżku. -Jak umrzesz z mojej winy... to będę musiał się wyspowiadać! Jesteś takim egoistą! -Odparł, choć oczywiście... nie mówił poważnie.

~

Sięgnął do niego dłonią z zamiarem uderzenia, ale skończyło się na lekkim pacnięciu w udo.
- Daj mi je. - Spojrzał na niego lekko zamglonym wzrokiem. Nie mógł wytrzymać. Coś naprawdę było nie tak. To nie miało prawa tak boleć. A może się przemęczył? W końcu z taką raną powinien leżeć z tydzień, a nie miał na to czasu. Wczepił palce w koszulkę Natsu. - Albo daj mi broń. Strzelę ci w łeb, a potem sobie. Romantycznie, nie sądzisz?

~

-Heee? -Drgnęła mu brew i odtrącił od siebie tą łapę. -A po cholerę mam umierać Z TOBĄ w jednym łóżku i to do tego romantycznie, głąbie? Nawet cię nie lubię. -Prychnął i przewrócił oczami. -A tak dla twojej wiadomości... nie jesteś w moim typie. Phi.

~

- I tak mnie kochasz - stwierdził, a potem przysunął się bliżej i położył głowę na jego kolanach. - Podaj mi te tabletki, dalej się nie doczołgam. Umieram - zaczął dramatyzować. Zamknął oczy, oddychając dość urywanie. Chciało mu się spać... ale ból nie pozwoli mu zasnąć.

~

Teraz to się autentycznie zdziwił, gdy Gray zrobił sobie z jego kolan poduszkę. Co on? Jego matka? Od kiedy w ogóle zaczęli się tak ze sobą spoufalać?!
-Nic ci nie dam. Umieraj z dala ode mnie, świrze. -Prychnął, a potem trzepnął go w głowę. -Wara od mego krocza.

~

Gray chyba lgnął do niego podświadomie. Zawsze był sam. Zawsze sypiał sam. Nigdy nie miał rodziny z prawdziwego zdarzenia. Nie lubił angażować się w związki, do ludzi podchodził w sposób obojętny... Tylko Lyon - którego traktował jak brata - był kimś, kogo na swój sposób kochał. Byli nierozłączni. A potem on odszedł. I Gray został sam. Sam. Sam. Sam.
- Zawsze sam - szepnął bardzo, bardzo cicho, odruchowo wtulając twarz w jego udo.
Nie wiedział, czemu akurat teraz coś takiego się w nim obudziło. Zawsze trzymał dystans. Zawsze. Dlatego teraz... tłumaczył to wszystko odniesionymi ranami, bólem w nich i łykaniem prochów, które go otumaniały. To nie mogło być nic innego.

~

Natsu teraz... nie wiedział co zrobić. Obudziło się w nim lekkie współczucie i zrozumienie... Niepewnie położył rękę na włosach Fullbustera i westchnął cicho.
-Nie wiem nic o tobie... ale rozumiem. -Szepnął. -Też nikogo nie mam. Nawet nie znałem swoich rodziców. Żyłem i dorastałem w sierocińcu, w mieście niedaleko. -Sam nie wiedział, czemu mu to mówił. Tak jakoś... po prostu.

~

- To tak jak ja. Ale nie jestem stąd. Tu się po prostu znalazłem... I Laxus mnie przygarnął, byłem już pełnoletni, gdy się spotkaliśmy. Musiał dostrzec we mnie dobry materiał na zabójcę, bo od razu zaproponował mi tą pracę. Zgodziłem się. Nie miałem nic do stracenia. Potem doszliście wy... i się zaczęło - mówił cicho, przytulając się do uda chłopaka. - W tamtym miejscu... W sierocińcu... był ktoś. Jedna, jedyna osoba, którą traktowałem jak rodzinę. Lyon. Starszy od nas. Wyciągnął do mnie rękę. Nauczył walczyć. A potem odszedł. Tak po prostu, bez słowa. Uciekłem. Chciałem go znaleźć. I trafiłem tu. Ze świadomością, że już nigdy nikomu nie zaufam - wyznał. Dlaczego mówił to akurat jemu? Nie miał pojęcia.

~

-Och... -Nie wiedział czemu, ale w pewnym momencie zaczął po prostu głaskać chłopaka po włosach, czułym gestem. -Współczuję. -Szepnął smutno. Wiedział, jak to jest czuć się samotnym. -Ale... pewnie nigdy nie będę wiedzieć, co czujesz, bo... ja nie miałem w życiu nawet jednej takiej osoby. Nikogo nie straciłem... bo nikogo nie miałem. -Uśmiechnął się smutno. -Może to i lepiej? Przynajmniej nie wiem, za czym mógłbym tęsknić.

~

- Zazdroszczę. Chciałbym nie zastanawiać się od czasu do czasu, co teraz robi Lyon i dlaczego nic nie powiedział, tylko jednego dnia był, a następnego zniknął. Chujowe uczucie. Dlatego lepiej się nie przywiązywać, nie? Sądzę, że gdybym się do kogoś za bardzo przyzwyczaił, przestałbym być skuteczny jako zabójca. Wkroczyłyby myśli... a uczucie do kogoś mogłoby mnie nawet zabić. Ktoś mógłby się o nim dowiedzieć, wykorzystać je przeciw mnie, albo chcieć zabić osobę bliską memu sercu. Nie, nie dałbym rady podźwignąć takiej odpowiedzialności... Zwłaszcza, że teraz nawet o siebie nie umiem zadbać. Żałosne. - Skrzywił się nieznacznie, ale tego Natsu nie mógł zauważyć, gdyż Gray dalej przytulał mu twarz do nogi.

~

Nic nie powiedział. Nigdy... nigdy nie myślał, że Gray tak bardzo cierpi każdego dnia. Że ma takie poglądy, że boi się ludzi... bo boi się, że ktoś stanie się mu bliski.
-Nie podzielam twoich przekonań. -Szepnął po kilku minutach ciszy. -Osobiście chciałbym mieć osobę, z którą mógłbym o wszystkim porozmawiać... czuć się swobodnie. Dlatego... myśl co chcesz. Może jestem słaby, ale jakbym znalazł taką osobę... to nie chciałbym się przed nią ukrywać. W dupie mam to życie zabójcy. Laxusa... wszystko. Wolałbym żyć normalnie.

~

- Nie myślę, że jesteś słaby. Gdybyś był, złamałbyś się i dalej był wiernym pieskiem Laxusa... a ty chcesz z nim walczyć. Podziwiam to. Ja... po prostu mam to w dupie. Obojętne mi, czy Laxus będzie żył, czy umrze. Mi jest nawet obojętne to, czy umrę, czy przeżyję - wyznał szczerze. Naprawdę o to nie dbał. - A osoba, o której mówisz, być może przydałaby się każdemu. Ale od rozmów na każdy temat, od przebywania ze sobą dzień w dzień... Może zrodzić się uczucie. Nie chcę uczuć. Do tej pory miałem je pod kontrolą. A teraz tak po prostu mięknę... Jestem żałosny. Nie mam pojęcia, co się dzieje.

~

-To znajdź sobie osobę, z którą będziesz rozmawiać co drugi dzień, a nie codziennie. -Zaśmiał się i dalej głaskał go po głowie, uśmiechając się do niego... chyba po raz pierwszy raz szczerze i radośnie. Chciał zmienić temat i jakoś wyprowadzić go z doła. Jakoś... nie chciał patrzeć na Graya w takim stanie. Wolał go jako wrednego skurwiela, z którym mógł się posprzeczać na każdy temat.

~

- Jesteś głupi, wiesz? - Uniósł się trochę wyżej i przygniótł go cielskiem, żeby upadł na łóżko. Zamaskował to jednak tym, że niby chciał sięgnąć do szuflady. Udało mu się nawet wyciągnąć z niej tabletki, ale na tym koniec. Jakby Natsu chciał się uwolnić, musiałby go z siebie zrzucić. Nie ma innej rady.

~

-E? -Zamrugał, gdy nagle poczuł, że leży całkowicie na łóżku, a Gray go gniecie swym wieeelkim... nagim... fiutem. O, cholera! Teraz dopiero przypomniał sobie o nagości kolegi, gdy poczuł tego pytona na swym kroczu. No kurwa.
-Weź zejdź ze mnie, durniu!

~

- Nie podołam. Wiesz, jak mnie boli ten brzuch? Chyba serio umieram. Może zakażenie mi się wdało, czy coooś - mruknął, z twarzą w pościeli, obok jego szyi. Nie ruszał się z miejsca. - Dorwałem leki. Nie mam jak połknąć. Help me! - Ruszył biodrami, chcąc się unieść wyżej. To nie pomogło. Tkwił w miejscu. Jak drzewo. Czy coś.
~

-Uch! -Wydobył z siebie zaskoczony okrzyk, gdy Gray poruszył biodrami... jakby... Jakby chciał go tutaj ruchać, kurwa. CO to ma być za pozycja?! Pięknie, chyba spalił buraka i przyśpieszyło mu tętno. -Zejdź! No mówię, zeeeeejdź! -Próbował go z siebie zepchnąć, ale mu się nie udawało, bo się ułożył jak jakiś parszywy rodzaj pijawki.

~

- Hee? Co się drzesz, ja tu zmartwychwstać próbuję. - Odwrócił głowę, by na niego spojrzeć i teraz chuchał mu na szyjkę. - Nie mogę, wszystko mnie boli. Zrzuć mnie, jak chcesz się mnie pozbyć. Ale możemy tak zostać. Mi tam wygodnie. I ciepło. No... tylko po tyłku trochę wieje. Serio musiałeś zdejmować mi bokserki? - mruczał, niezadowolony. I znowu wykonał ten sam ruch, choć nieświadomy, że tak to na Natsu działa. Spróbował też wstać, ale bez skutku - znów opadł na ciało chłopaka.

~

-Kya! -Pisnął, a potem spalił buraka, bo... to nie był męski okrzyk. Momentalnie zwalił z siebie chłopaka mocnym kopem, a następnie zeskoczył z łóżka i odkaszlnął, speszony. –A psik! Znaczy... -Poprawił się, chcąc udać, że żadnego "kya!" nie było. -No tego, ten... -Błądził wzrokiem po pokoju. -Masz coś do jedzenia? -Zmienił temat.

~

Prawie krzyknął, gdy został tak bezczelnie skopany.
- Masz fart, że nie dostałem w brzuch, kobieto - syknął, celowo nazywając go babą. - Wydałeś z siebie babski pisk, bo chciałem się podnieść? Koleś, opanuj emocje. - Skulił się i pogrążył w Emo - świecie. A potem połknął z pięć tabletek przeciwbólowych. - Idź poszukaj w kuchni, jak już chcesz jeść. Może coś mam - mruknął po kilku minutach na jego pytanie. Potem zakrył się kołdrą, strzelając focha.

~

-Aha! -Pokazał na niego palcem. -Więc przyznajesz, że chciałeś mnie podniecić! -Patrzył na niego jak jakiś rasowy detektyw, który znalazł poszlaki zbrodni. -I ty się tak nie dziw, że to mnie d-denerwuje... -Zadrżał. -Seks kojarzy mi się z Laxusem, więc takie emocje z mojej strony są normalne. -Mruknął, niezadowolony. -Poza tym... Laxus mnie nigdy nie podniecił, ani ja sam siebie też nie... Koleś! Demoralizujesz mnie! -Tak... powiedział zabójca do zabójcy.

~

Gray spojrzał na niego jak na kretyna. Co najmniej.
- Słyszysz ty sam siebie? - zapytał, jakby wierząc w to, że tych słów nie było. - Chciałem WSTAĆ, a nie cię podniecać. Nie rozumiem... aż tak na ciebie działam? - Przy tym uśmiechnął się zadziornie, bo akurat to go bawiło. Bardzo bawiło. - I nie musisz mi się zwierzać ze swojego życia intymnego. Uwierz, wystarczy mi sama wiedza, że cię rucha i nie potrzebuję słuchać o tym, że nie umie cię podniecić. - Przewrócił oczami, już nie komentując słów o demoralizowaniu.

~

-Pheh... -Skrzyżował ramiona na piersi, strzelając focha. -Musiałem dać ci jakieś szczegóły z mego życia... by się zemścić. -Zmrużył oczy. -Już wystarczy, że ja w ostatnich dniach wyobrażam sobie jak jęczysz pod Laxusem i... kurwa. Te wizję są gorrrrące. -Uśmiechnął się seksownie. A tak serio... nie wyobrażał sobie niczego takiego. Chciał go speszyć.

~

- A więc wyobrażasz sobie MNIE? - Podchwycił, wyjątkowo nie zamierzając pokazać po sobie złości. - I Laxus też jest w twoich erotycznych wizjach, hmm. To dziwne, zważywszy na to, jak bardzo go nienawidzisz. A może jednak jara cię to, że on cię gwałci, huh? - Tak, też chciał go trochę wkurzyć. - A może tu chodzi jedynie o moją osobę, co? Może tak naprawdę wyobrażasz sobie, jak cię pieprzę, huh? - Zadawał te pytania, patrząc na niego z drapieżnym uśmieszkiem. - Może w twojej głowie tworzą się obrazy jak cię całuję... Zsuwam się niżej, do szyi, klaty, pieszczę sutki... Zniżam się i wsadzam paluszki do twojego wnętrza, by potem zastąpić je moim chujem... i jęczysz pode mną, zalewany przyjemnością... To właśnie sobie wyobrażasz, nie? - Mówił to na spontana... ale, kurwa, sam aż zaczął o tym myśleć. To głupota. Czysta głupota.
~

-H - huh? -Otworzył szerzej oczy i zamrugał kilkakrotnie, nie chcąc przyjąć do wiadomości tego, co usłyszał, ale... za późno. Wyobraził to sobie. Przegrał. Kurwa. Już po nim. Ta wizja go teraz nie opuści! A... to było chore! Głupie! I po pierwsze...
-Wcale nie wyobrażam sobie Laxusa. -Warknął, chcąc jakoś zatuszować to, że tamte słowa... w pewien sposób na niego podziałały. -Żartowałem, okay? Nie wyobrażam sobie ani ciebie... ani jego. -Gdy teraz pomyślał o Dreyarze, podniecenie momentalnie spadło, a jego oczy stały się beznamiętne. -I tym bardziej... nie mów, że podoba mi się to, że mnie gwałci, Fullbuster... Nie po tym, jak ostatnio chciał mnie po prostu zabić. -Mówił poważnie i nadzwyczaj spokojnie, jak na niego.

~

- Wybacz. Przegiąłem z tym. Chciałem ci po prostu dopiec, ale akurat to było głupie z mojej strony. - Tak, panie i panowie... Gray przeprosił! To podchodzi pod cud. - I nie patrz na mnie, jakbyś UFO zobaczył. Zostajesz na noc, czy jedziesz do domu? Bo leki zaczynają działać i chyba zaraz zasnę, więc szybka decyzja - mruknął, a potem opatulił się kołdrą po same uszy i zamknął oczka.

~

- Niech będzie, że... zostanę. -Westchnął, podejmując decyzję. -I mam nadzieję, że szybko zaśniesz. A najlepiej snem wiecznym, bo worek czeka. -Mruknął, a potem zdjął sobie spodnie i koszulkę, a potem wpierdolił się do łóżka, pod kołdrę... ale odsunął się jak najdalej na drugi koniec łóżka i odwrócił do Graya plecami.

~


- Tak, tak. - Westchnął cicho, a potem już się zamknął i pozwolił sobie odpłynąć. Gdy już zasnął, zmienił jednak pozycję - odwrócił się w stronę Natsu i przytulił go od tyłu. Tej nocy nic mu się nie śniło.

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 6.

Tyle czasu nic nie było, że trzeba w końcu wstawić XD"


Kilka dni później...
Natsu przez ten czas siedział w domu i powoli wracał do siebie. Mógł już chodzić w miarę sprawnie, a to był postęp. Ale skoro mieli dziś iść na misję... najpierw nałykał się środków przeciwbólowych, zanim wyszedł z domu. Tak w razie czego, bo nie chciał wyjść na ciotę. Poza tym... pewnie oberwie mu się od Jella i Lokiego za wsypanie ich wtedy z tym Roguem. Gray mówił mu, że żaden z nich nie był zadowolony.
Dlatego, gdy tylko spotkał się z ekipą w umówionym miejscu w lesie...
-Ty jebany skurwysynu! -Wydarł się Loki, gdy tylko go zobaczył. A potem złapał go za koszulkę, jakby chciał mu przyjebać. Ech... piękny początek dnia.
-Wyluzuj... -Syknął, odtrącając jego rękę.

~

Gray też nie czuł się za dobrze i czuł, że dziś może zawalić. Prochy pomagały tylko chwilowo, a Laxus ciągle do niego wydzwaniał, pewnie po to, żeby przyszedł. Chciał mu wpierdolić, to jasne. W chwili, gdy przyszedł Natsu, był właśnie zajęty nieodbieraniem telefonu. Trzymał go z dala od siebie, jakby bał się czymś zarazić.
Jellal za to dopadł do Dragneela zaraz po Lokim.
- Wydałeś nas, frajerze! Wszystkim się oberwało! - warknął. - Myślisz, że to takie miłe, jak ktoś na ciebie donosi?!
- WYSTARCZY! - Wtrącił się Gray. - Łapcie - rzucił im swój telefon. Szefuncio coś nie odpuszczał sobie tego dzwonienia. - Wywalcie to gdzieś, sprzedajcie, gówno mnie to obchodzi. I zamknijcie już ryje, wy też nie raz kogoś podpierdoliliście - dodał, a potem ruszył przodem w stronę leśnych ruin. Tam bazę miał jakiś gang, który wszystkich tylko wkurwiał. Trzeba było go usunąć.

~

Natsu westchnął, gdy chłopaki ruszyli za Grayem i zostawili go w spokoju. Ruszył za nimi. Ta... na coś jednak ten czarnowłosy zjeb się przydaje. Czasem. Mimo to... ostatnio Dragneel miał dziwne, mieszane uczucia, gdy z nim przebywał. Nadal miał ochotę mu przejebać, nawrzeszczeć i zmieszać go z błotem, ale też... poczuł, jakby delikatnie poprawili swoje relacje. Tamtej nocy, gdy gadali ze sobą w sumie na luzie i normalnie. Nawet takie wygłupianie... To sprawiło, że Natsu zaczął postrzegać go nieco inaczej. Nie jako pustą maszynkę do zabijania, bez najmniejszych uczuć, ale... dostrzegł, że Fullbuster też potrafi się bać. W nocy. I... wyglądał mu na samotnego. Inaczej podświadomie by się do niego nie tulił, prawda?
Tak pogrążył się w swych myślach, że nie zauważył, że doszli już na miejsce.

~

- Po chuj mi twój telefon? - zapytał szeptem Jellal, dostrzegając, że co jakiś czas dzwonił szef. - I dlaczego olewasz szefa? Wkurzy się.
- Już się na mnie wkurzył. Teraz mamy misję, nie? Nie będę jej przerywał, żeby do niego lecieć - mruknął Gray, odbezpieczając broń. - Teraz się zamknij. - Spojrzał na nich wszystkich obojętnie, a potem dotknął ściany i zaczął się przemieszczać tuż przy niej. Jak najciszej. Nie mogli też zauważyć ich przedwcześnie. Nie wiedział, czy mogą ufać danym i tych facetów jest tylko piętnastu. Pamiętał słowa Rogue, który przestrzegał go, że przyjdą następni. Zdaje się, że ściągnął na siebie i innych jakąś bandę zjebów. Teraz też mogli tu być. A to... nie byłoby dobre.

~

Natsu szedł na tyle, ale... nie ubezpieczał im pleców. Był nieobecny. Nie chciał ani pracować dla Laxusa, ani narażać życia dla jego potrzeb. Loki, Jell i Gray... też nie byli mu bliscy. Miał ich wszystkich gdzieś. Dlatego też nawet nie wyjął broni, mając nadzieję, że odwalą robotę za niego. Niestety, przeliczył się, gdy nagle ktoś zakrył mu usta i odciągnął od reszty. O cholera. Nie chciał ginąć akurat teraz! Wolał już umrzeć zgwałcony przez kota, byleby tylko nie na misji dla Laxusa!

~

Sting i jego ludzie oczywiście wiedzieli, że Laxus przyśle tu swoich zabójców. Widząc, że jego cel jest nieobecny myślami i nawet nie wyciągnął broni, a tamci skupiają się bardziej na obserwowaniu przodu... ruszył do akcji. Zakradł się cicho i złapał różowowłosego w pasie, jednocześnie zakrywając mu usta dłonią. Nie robiąc sobie nic z tych szarpań, zaciągnął go w pewne oddalenie od reszty, ale nie puścił.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. A raczej... nic ci nie zrobimy - szepnął mu do ucha. - Nie masz powodów do obaw. Chcemy tylko porozmawiać. O Dreyarze. A raczej zlikwidowaniu skurwysyna.

~

Gdy tylko usłyszał o co chodzi... przestał się szarpać. Odwrócił głowę w bok, spoglądając na jakiegoś blondyna i stojących za nimi kolesi. Uniósł jedną rękę do góry w geście poddania się, a gdy uścisk zelżał... odtrącił od swoich ust i pasa ręce. Odwrócił się przodem do nieznajomego i zmrużył oczy.
-Skąd pewność, że wam pomogę? -Spytał, chcąc wyczuć grunt.

~

Widząc, że załapał, zluzował uścisk.
- To proste. Śledzimy was wszystkich. Jedynie ten czarny, co zabił nam kumpla, się pokapował - odezwał się wysoki mięśniak i skrzyżował ręce na piersi.
- Daj mi mówić, Orga - uciszył go Sting. - Wiemy, że ostatnio Dreyar posunął się za daleko. Byłbyś głupi, gdybyś nie chciał zemsty - powiedział, patrząc na niego z powagą. - Przyznam, że z początku mieliśmy w planach was wszystkich zabić, żeby w ten sposób uderzyć w tego skończonego dupka... ale uznałem, że lepiej będzie zniszczyć go od środka. Pomożesz nam, czy wolisz dalej wiernie mu służyć?

~

Zmrużył oczy jeszcze bardziej, po usłyszeniu, co mają do powiedzenia.
-Skąd wiecie, że posunął się za daleko? I... skąd wiecie, ze to Gray go zabił, skoro Rogue był w MOIM domu? -Chciał wybadać, jak bardzo są poinformowani. -A poza tym... chyba sobie ze mnie kpisz, jeśli uważasz, że chcę służyć Dreyarowi. -Warknął. -Kilka dni temu całkiem stracił resztki szacunku w moich oczach. -Zacisnął pięści, wkurwiony.

~

- Mamy szpiegów wszędzie, kochanie - odpowiedział Sting. - Może wy jesteście profesjonalistami, ale nie dorastacie nam do pięt... W końcu Sabertooth słynie z najlepszych szpiegów. - Uśmiechnął się szeroko na widok jego miny. - Pluskwy też robią swoje, wiesz? A co do Rogue... Zemścimy się kiedyś. Na razie chcemy tylko twojej pomocy. Pozostali się nie sprzeciwią Laxusowi. Może jeszcze w tym czarnym byłaby nadzieja, ale on raczej wybierze własną drogę. - Wyciągnął do Natsu dłoń. - Wchodzisz w to? Razem wymyślimy coś, co pomoże nam zniszczyć Laxusa Dreyara.

~

- Czekaj! -Natsu nagle zaczął się denerwować i spojrzał na Stinga z wyraźnym zakłopotaniem. -A-ale... nie chcecie mi chyba powiedzieć, że widzieliście w-wszystko?! -Otworzył szerzej oczy i poczuł, jak pot leje mu się po czole. Kurwa, nie mogli widzieć, jak Gray go maca! Nie widzieli, prawda?!
-W-wszystko też słyszeliście?! W-wszystko? -Czyli wiedzieli, że Laxus ich ruchał? O, bosko... Pewnie mają go za jakiegoś śmiecia. -Phh, nie pomogę komuś, kto bawi się w podglądacza. -Warknął i skrzyżował ramiona na piersi. Fochnął się.

~

- Spoko... SŁYSZELIŚMY tak, ale nie widzieliśmy. I nie wszystko, tylko od pewnego momentu. Dopiero niecałe dwa tygodnie temu udało nam się w ogóle dostać do posiadłości Laxusa. - Uspokoił go Sting. - Wiemy, co wam robi i nie pochwalamy tego. Jest jeszcze większym gnojkiem, niż myślałem wcześniej. Naprawdę chcesz być dalej zmuszany do czegoś takiego? Pomyśl, Dragneel... Chcemy ci pomóc. Tobie i wam wszystkim uwolnić się od tego śmiecia. Jest nic nie warty. Pomożesz nam, czy nie? - Sting zaczął już się niecierpliwić. Dalej wyciągał dłoń w jego kierunku.

~

-Dobra, pomogę... -Spojrzał na Stinga dziwnym wzrokiem i nawet nie uścisnął mu dłoni. -Ale powiem wam jedno... Skoro Rogue nazwał mnie i Graya „kochasiami"... musicie mieć wszyscy błędne wyobrażenia! Jeśli ktokolwiek z was będzie mnie porównywać do tamtego czarnowłosego gówna, lub nawet MYŚLEĆ, że coś mnie z nim łączy... odchodzę! -Zagroził z drgającą na czole brwią.

~

- To tylko Rogue coś takiego palnął. Nie powinniście byli brać tego na poważnie. - Sting strzelił poker face'a. W sumie wszyscy byli przekonani, że ci dwaj na siebie lecą, ale nic nie powie, bo Natsu odejdzie już teraz, a ledwo do nich dołączył. - Dobra, to masz mój numer. - Podał mu małą karteczkę. - Zadzwoń jutro o dwudziestej. Powiem ci, gdzie masz przyjechać. Wymyślimy plan, który doprowadzi do śmierci Dreyara. Teraz wracaj do towarzyszy. Pewnie się zastanawiają, gdzie wsiąkłeś.
- Macie rację, zastanawiają. - Gray wyszedł z cienia, wycierając twarz z krwi. W ręku dalej trzymał broń. - Załatwiliśmy już wszystkich, idziesz, czy zostajesz? - Zwrócił się do Natsu, jak gdyby nigdy nic.
- Skurwiel... Ile słyszałeś? - Sting sam wyciągnął broń i wymierzył w Fullbustera.
- Wystarczająco dużo, by wiedzieć, że to nie moja sprawa. - Uśmiechnął się tamten. - Natsu, chłopaki czekają przy samochodzie.

~

Natsu ledwo chwycił numer i włożył wizytówkę do kieszeni, a z krzaków wyłonił się ten pojeb.
-Od kiedy jesteśmy po imieniu?! -Wydarł się na niego, podrażniony nadal tym, że ktoś mógłby ich wziąć za kochanków. -Spierdalaj mi z oczu, Fullbuster! Co ty, moja matka?! Umiem sam dojść do auta! -Wydarł się i minął go, szturmując w stronę drogi, by dojść do Jellala i Lokiego. A gdy znikł wszystkim z oczu...
-IDZIESZ?! -To był okrzyk skierowany zapewne do Graya.

~

Gray wybuchnął głośnym śmiechem na reakcję Natsu.
- Wybaczcie, Saberki... Mój kochaś się wstydzi swojego pedalstwa. A wiecie, jak słodko jęczy, jak go posuwam? Mmm, raj dla uszu. - Tak, Fullbuster znalazł sobie zabawę.
- Wiedziałem, że są razem - mruknął Orga.
- Jak nas wydasz... - zaczął Sting.
- Nie wydam, w końcu mój misiek z wami pracuje, nie? Trzeba mu chronić dupę, żeby nie skończył po raz kolejny jako suka Laxusa. Nara! - Pożegnał się i ruszył za Natsu, który raczej nie mógł już słyszeć ich wymiany zdań.
A kiedy zrównał z nim krok, dalej miał na twarzy uśmieszek.

~

-I czego się szczerzysz? -Natsu zmrużył oczy, gdy Gray raczył w końcu ruszyć z nim w drogę powrotną. Miał dziwny wyraz twarzy, który nie wróżył niczego dobrego... -Znowu myślisz o zabiciu kogoś, czy co? -Warknął. -I poza tym... jak mnie wydasz, to cię zabiję. Pamiętaj.

~

- Nieważne, Dragneel.. Nieważne. - Spojrzał na niego i teraz jego uśmieszek stał się bardziej wredny. - A może powinienem powiedzieć... miśku? - Wybuchnął śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Dopiero teraz zabezpieczył broń i schował ją do kieszeni. Kiedy się uspokoił i wytarł łezkę z oka, dodał: - Spoko, nic nie powiem. To nie moja spawa, żywot Dreyara mnie nie obchodzi. - Wzruszył ramionami.

~

-Jaki miśku?! -Drgnęła mu brew i wydarł się na Graya, wkurwiony takim zwrotem. -Nie jestem twoim miśkiem! Nie jestem twoim NIKIM! Pierdol się! -Darł się tak mocno, że pewnie nawet Sarbertooth mogło go usłyszeć, jeśli dalej stali w tamtym miejscu... -I... to dobrze. -Burknął na następne słowa, nadal naburmuszony.

~

- Oj już, kochaaanie, nie denerwuj się. - Znowu się zaśmiał, rozbawiony taką reakcją. - Chodź grzecznie do samochodziku, pokrzycz, pojęcz... Niech Saberki myślą, że cię ruchnąłem. - Puścił mu oczko, a potem przyspieszył kroku, już nawet się na niego nie oglądając. Od śmiechu rozbolał go brzuch. Rana się odezwała. Chciał już wracać.

~

Teraz... to Natsu się wkurzył. I to porządnie. A do tego chyba się zarumienił.
-Kto ci, zjebie, pozwolił klepać mnie po tyłku, heee?! -Cały drżał z poirytowania.
-Oj, Nacuś, nie rumień się, złotko. -Tym razem odezwał się Loki, który... szybko wskoczył do auta, chroniąc się przed dość dużym kamieniem, którym rzucił w niego Dragneel, rozbijając szybę auta.
-Patrz, co zrobiłeś, Fullbuster! -Oskarżył czarnowłosego, a potem wszedł do auta, na przednie siedzenie, tylko po to, by... przyjebać Grayowi w twarz z pięści. -Dobra. Teraz możemy jechać. -Skrzyżował ramiona na piersi, wkurzony.

~

Jellal wskoczył na tylne siedzenie, mając z nich bekę. Śmiał się jak debil, ale nic więcej nie powiedział. W dodatku uważał, by nie wylądować na szkle.
A Grayowi drgnęła brew i odpłacił się Natsu tym samym. Cudownym, mocnym ciosem w buźkę.
- Tak, teraz możemy już jechać, słodziutki. - Spojrzał na niego z rozbawieniem, a potem ruszył z miejsca, z piskiem opon. - Jell, możesz mi oddać telefon - przypomniał sobie nagle.
- No masz. Szef już nie dzwonił, z tego, co widzę - powiedział i wepchnął Grayowi komórkę do kieszeni kurtki.
- Gówno mnie on obchodzi. Kto dziś zdaje raport?
- Chyba ja - mruknął niebieskowłosy, wyraźnie niezadowolony.
- Poszedłbym za ciebie... ale może lepiej nie - mruknął Fullbuster, ignorując zabójcze spojrzenia Natsu.
- Idź - poprosił natychmiast Jell, węsząc szansę do uniknięcia bólu dupy.

~

Natsu mierzył Graya wkurwionym spojrzeniem CAŁY czas. A już zwłaszcza po tym, jak oddał mu cios.
-Ta, idź, Gray. Ja wiem, że lubisz. -Uśmiechnął się dość wrednie, pamiętając jego słowa o czerpaniu przyjemności z seksu z szefem.
-Że lubi co? -Odezwał się Loki, zaciekawiony.
-Że lubi Laxusa. -Ziewnął Natsu.
-HE?!
-Nooo.
-SERIO!?
-Nooooo.... -Inteligentna wymiana zdań Natsu i Lokiego. Tak.

~

- Mam Laxusa gdzieś. Nie obchodzi mnie ten typ - powiedział obojętnie, od razu przybierając niczego niewyrażający wyraz twarzy. - Chociaż może lepiej, żeby Jellalowi się za mnie, kurwa, nie oberwało. Ostatnio trochę szefuńcia wkurwiłem. - O tym, że był zdenerwowany, świadczyły tylko dłonie, mocno zaciskane na kierownicy. Wcisnął gaz do dechy, chcąc jak najszybciej pozbyć się ich z samochodu.
- A ty, Natsu... - Spojrzał na niego takim wzrokiem, który wyrażał nie tylko złość i nienawiść... ale i w pewnym sensie ból. - Lepiej zamknij ryj. Po prostu się zamknij i nie zatruwaj innym życia swoją obecnością. Zdechnij, spłoń, kurwa, cokolwiek...!
- Ej, Gray, spokojnie... Czemu taka reakcja? - Jellal był zbity z tropu. Dotychczas Fullbuster nigdy nie tracił opanowania. - Co się z tobą dzieje?
- To przez tą ranę i prochy... Tracę nad sobą panowanie. - Zatrzymał auto i położył głowę na kierownicy. Kłamstwo. Sam nie wiedział, co się z nim działo. Sięgnął do schowka i wyciągnął leki. Bolało... chyba coś mu się wdało w tą ranę... a była już zszyta. Zajebiście. Połknął kilka tabletek na raz, odetchnął głęboko, a potem ruszył dalej... już z kamiennym wyrazem twarzy.

~

Natsu otworzył aż szerzej oczy na reakcję Fullbustera. O co mu, kurwa, chodzi? Przecież nie powiedział nic, bo mogłoby go oczernić... bo ani Loki, ani Jell nie wiedzą, że Laxus rucha ich wszystkich, więc nie wezmą Graya za dziwkę. A poza tym... wątpił, by którykolwiek z nich wziął jego słowa na poważnie. Przecież on ZAWSZE mówił o Grayu różne rzeczy, które niekoniecznie były prawdą, tylko po to, by go wkurzyć. Więc... czemu teraz zareagował na to tak ostro? Mimo wszystko... Dragneel poczuł się trochę winny. Czyżby Gray miał mu to za złe, bo... nawet, jeśli chłopaki w to nie wierzyli, to wydał część czegoś, co powiedział tylko jemu? Ale... to było dziwne. To by znaczyło, że ufał mu i powiedział pewne rzeczy TYLKO jemu, w zaufaniu. Kurwa. Przecież sam powiedział, że mu nie ufa! Teraz miał mętlik w głowie.

~

Nikt się już nie odezwał. Gray jechał najszybciej, jak potrafił. Najpierw odstawił Lokiego, potem Jellala, a na koniec Natsu. Nie odezwał się ani słowem do żadnego z towarzyszy. A potem tak po prostu pojechał do Laxusa. Zaparkował przed jego domem, wysiadł z auta i zamknął je, a potem zapalił papierosa. Oparł się o bok pojazdu i zaciągnął dymem głęboko w płuca. Natsu go wkurzył. Nie lubił, gdy ktoś mówił innym coś, czego nie powinni wiedzieć. Może nie powiedział wszystkiego dosłownie, ale samo to wystarczyło, żeby wyprowadzić Fullbustera z równowagi.
W końcu wyrwał się z rozmyślań i zgasił peta, by potem wejść do mieszkania Dreyara i zamknąć za sobą drzwi. Przybrał obojętny wyraz twarzy i ruszył do salonu.
- Przyszedłem zdać raport - powiedział po prostu.

~

Natsu poszedł do swego mieszkania, ale... potem zrobił coś, o co nigdy w życiu by się nie podejrzewał. Zrobiło mu się trochę głupio, że ma taki długi język i najwidoczniej musiał złamać jakąś ważną zasadę dla Graya, dlatego... napisał mu sms'em krótkie „Przepraszam". Nic więcej. Po prostu chciał być fair, nawet, jeśli dalej nie trawił tego typa.
*
Laxus siedział tak jak zwykle... i gdy tylko zobaczył idącego w jego kierunku Graya, wstał z miejsca.
-Kogo ja tu widzę... A myślałem, że będziesz unikać tego domu przez długi czas. -Drgnęła mu brew. -Ostatnio zlekceważyłeś moją osobę, wychodząc w ten sposób. -Warknął.

~

Gray poczuł wibracje telefonu, ale je olał. Na razie miał ważniejsze sprawy na głowie, niż odczytywanie wiadomości.
- Sam kazałeś mi wyjść. - Wzruszył ramionami, patrząc na Laxusa beznamiętnie. - A nie odbierałem, bo byłem na misji z chłopakami, wybacz. Wszyscy nie żyją, jak chciałeś. Nikt nie ucierpiał. Nikt nic nie widział, nie słyszał, sprawdzałem to - zdał krótki raport i nawet chciał już wyjść, ale musiał zaczekać na to, co powie Dreyar.

~

-Och, to bardzo dobrze. -Zbliżył się do niego, jak widać było, że nie był w pełni zadowolony. -Ale... jesteś ostatnio zbyt pewny siebie, Fullbuster. -Złapał go za koszulkę, a potem pociągnął do siebie i zadał mocny cios kolanem w żebra. -I mi się to nie podoba. -Warknął, rzucając go na ścianę, by potem uderzyć go pięścią w to samo miejsce. -Zostałeś ranny, taaa? Gdzie? -Znów uderzył w brzuch. -Hmm... wydaje mi się, że mam dobrą intuicję. -Uśmiechnął się wrednie.

~

Spodziewał się tego, dlatego nie zaskoczyło go to, że dostał najpierw w żebra, a potem w brzuch. Wydał z siebie nieartykułowany dźwięk i złapał za obolałe miejsce.
- Myślisz, że jak mi zajebiesz, to to ci w czymś pomoże? - zapytał, oddychając ciężko. Bolało. Rana i bez tego dawała o sobie znać. W dodatku koło niej była przecież druga, choć o wiele płytsza. Cholera. - Dobra, wyżyj się, bij mnie, rób co chcesz - syknął cicho, nie zamierzając nie pyskować. Zawsze pyskował.

~

-Och... spokojnie. Nie mam zamiaru robić ci dziś nic więcej. -Zacmokał, a potem uderzył z całej siły w ranę... i pochylił się chłopakowi do ucha. -Przynajmniej nie dziś. -Uśmiechnął się wrednie. -Jeszcze raz zjebiesz... a pogadamy jeszcze inaczej, skarbie. -Odchylił się, złapał chłopaka za koszulkę i szarpnął nim tak, by wywalił się na podłogę twarzą. -Możesz już iść. -Ziewnął, ukazując tym swój obojętny stosunek do jego cierpienia.

~

Zdusił krzyk, zanim ten wydobył się z jego gardła. Przerodził się w głośny jęk bólu. Opadł na podłogę i od razu złapał się za brzuch, czując ten cholerny, rozchodzący się po ciele ból. Zanim w ogóle coś powiedział, czy zrobił, minęło kilka minut. Potem znalazł w sobie dość siły, by się podnieść.
- Nic nie zepsuję - powiedział obojętnym tonem i z trudem poszedł do drzwi. Ciężko mu było też doczłapać się do samochodu, a kiedy znalazł się już w środku, położył głowę na kierownicy i sięgnął po telefon. Zdziwił się, widząc wiadomość od Natsu. Odczytał i jeszcze bardziej zaskoczyła go treść. Gdy wyszedł z szoku, tylko prychnął. I odpisał: „Właśnie umieram, więc miło jako jedną z ostatnich rzeczy w życiu dostać wiadomość przeprosinową od rywala". Potem wziął głęboki oddech, wyciągnął tabletki ze schowka i połknął kilka na raz, nic sobie nie robiąc z tego, że może przedawkować. A potem wreszcie ruszył w drogę do domu.

~

Natsu akurat wyszedł spod prysznica, gdy do jego uszu doleciał dźwięk przyjścia wiadomości. Podszedł w samych bokserkach i ręczniku na głowie do komórki, która leżała na stoliku w salonie, a potem usiadł i odczytał wiadomości. A gdy to zrobił... przewrócił jedynie oczami i odpisał: „Skoro możesz pisać do mnie sms'y, to nie jest z tobą jeszcze aż tak źle, idioto."

~

Zatrzymał samochód pod domem i dopiero wtedy odpisał Dragneelowi. Przejrzał go, pff. Ale pora grać dalej. „Nie, serio, już prawie po mnie. Piszę do ciebie i czekam na śmierć. Kop już dół" - odpisał, a potem wysiadł z auta i potoczył się do domu, nadal z trudem. Tabletki jeszcze nie do końca zaczęły działać.

~

Na jego usta wpłynął dość rozbawiony uśmieszek, gdy przeczytał tą wiadomość. „Och, nie wiesz, jak cholernie mi miło, że myślisz o mnie w ostatnich chwilach swego życia. Wzruszyłem się." Oczywiście... wszystko pisał z sarkazmem.

~

Wybuchnął śmiechem na tą wiadomość, ale szybko tego pożałował, bo syknął z bólu. Zdjął kurtkę i położył się ostrożnie na łóżku. Dopiero wtedy postanowił odpisać. „Tylko ty do mnie teraz piszesz, kotek. To przeznaczenie. A teraz wybacz, ale chyba ta kula, którą sprzedał mi Laxus postanowiła mnie już wykończyć. Piszę to ostatkiem sił. Żegnaj.". Ta... kula. Gdyby Dreyar naprawdę chciał go wykończyć, już dawno by to zrobił, ale... może Natsu się nabierze. Był trochę łatwowierny pod tą maską twardziela.

~

Natsu uniósł brew, gdy przeczytał o kuli. Przez chwilę się zawahał, czy aby Gray serio udaje, czy może coś mu się stało, ale potem... prychnął. Oczywiście, że robi sobie z niego jaja. Jakby dostał kulkę, to już by nie żył. Poza tym... Laxus nie pozwoliłby mu pisać u siebie w domu sms'ów, więc pewnie Gray był już u siebie. Hah, nie wyszło mu to kłamstwo.
„Żegnaj, kochaniee~! <3 Położę ci pokrzywkę na grobie, chlip.
Ps. Robisz kiepską palcówkę, ziom." -odpisał.

~


Grayowi drgnęła brew na ostatnie słowa, ale postanowił to już olać. Zwłaszcza, że tabletki zaczęły działać i lekko otumaniły mu umysł. Gdyby ktoś chciał go teraz zabić, nie dałby rady się obronić. Zamknął oczy, chcąc w końcu zasnąć. Ostatnio rzadko sypiał... Zwykle w nocy był aktywny, a w dzień odsypiał, albo nie miał na to nawet chwili. Gdy nie był na misji, to załatwiał coś innego, śledził ludzi, albo po prostu płacił rachunki, zakupy robił, cokolwiek. Dlatego teraz... przyjemnie będzie usnąć. Przesunął rękę na brzuch i w takiej pozycji zamarł.