niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 6.

Tyle czasu nic nie było, że trzeba w końcu wstawić XD"


Kilka dni później...
Natsu przez ten czas siedział w domu i powoli wracał do siebie. Mógł już chodzić w miarę sprawnie, a to był postęp. Ale skoro mieli dziś iść na misję... najpierw nałykał się środków przeciwbólowych, zanim wyszedł z domu. Tak w razie czego, bo nie chciał wyjść na ciotę. Poza tym... pewnie oberwie mu się od Jella i Lokiego za wsypanie ich wtedy z tym Roguem. Gray mówił mu, że żaden z nich nie był zadowolony.
Dlatego, gdy tylko spotkał się z ekipą w umówionym miejscu w lesie...
-Ty jebany skurwysynu! -Wydarł się Loki, gdy tylko go zobaczył. A potem złapał go za koszulkę, jakby chciał mu przyjebać. Ech... piękny początek dnia.
-Wyluzuj... -Syknął, odtrącając jego rękę.

~

Gray też nie czuł się za dobrze i czuł, że dziś może zawalić. Prochy pomagały tylko chwilowo, a Laxus ciągle do niego wydzwaniał, pewnie po to, żeby przyszedł. Chciał mu wpierdolić, to jasne. W chwili, gdy przyszedł Natsu, był właśnie zajęty nieodbieraniem telefonu. Trzymał go z dala od siebie, jakby bał się czymś zarazić.
Jellal za to dopadł do Dragneela zaraz po Lokim.
- Wydałeś nas, frajerze! Wszystkim się oberwało! - warknął. - Myślisz, że to takie miłe, jak ktoś na ciebie donosi?!
- WYSTARCZY! - Wtrącił się Gray. - Łapcie - rzucił im swój telefon. Szefuncio coś nie odpuszczał sobie tego dzwonienia. - Wywalcie to gdzieś, sprzedajcie, gówno mnie to obchodzi. I zamknijcie już ryje, wy też nie raz kogoś podpierdoliliście - dodał, a potem ruszył przodem w stronę leśnych ruin. Tam bazę miał jakiś gang, który wszystkich tylko wkurwiał. Trzeba było go usunąć.

~

Natsu westchnął, gdy chłopaki ruszyli za Grayem i zostawili go w spokoju. Ruszył za nimi. Ta... na coś jednak ten czarnowłosy zjeb się przydaje. Czasem. Mimo to... ostatnio Dragneel miał dziwne, mieszane uczucia, gdy z nim przebywał. Nadal miał ochotę mu przejebać, nawrzeszczeć i zmieszać go z błotem, ale też... poczuł, jakby delikatnie poprawili swoje relacje. Tamtej nocy, gdy gadali ze sobą w sumie na luzie i normalnie. Nawet takie wygłupianie... To sprawiło, że Natsu zaczął postrzegać go nieco inaczej. Nie jako pustą maszynkę do zabijania, bez najmniejszych uczuć, ale... dostrzegł, że Fullbuster też potrafi się bać. W nocy. I... wyglądał mu na samotnego. Inaczej podświadomie by się do niego nie tulił, prawda?
Tak pogrążył się w swych myślach, że nie zauważył, że doszli już na miejsce.

~

- Po chuj mi twój telefon? - zapytał szeptem Jellal, dostrzegając, że co jakiś czas dzwonił szef. - I dlaczego olewasz szefa? Wkurzy się.
- Już się na mnie wkurzył. Teraz mamy misję, nie? Nie będę jej przerywał, żeby do niego lecieć - mruknął Gray, odbezpieczając broń. - Teraz się zamknij. - Spojrzał na nich wszystkich obojętnie, a potem dotknął ściany i zaczął się przemieszczać tuż przy niej. Jak najciszej. Nie mogli też zauważyć ich przedwcześnie. Nie wiedział, czy mogą ufać danym i tych facetów jest tylko piętnastu. Pamiętał słowa Rogue, który przestrzegał go, że przyjdą następni. Zdaje się, że ściągnął na siebie i innych jakąś bandę zjebów. Teraz też mogli tu być. A to... nie byłoby dobre.

~

Natsu szedł na tyle, ale... nie ubezpieczał im pleców. Był nieobecny. Nie chciał ani pracować dla Laxusa, ani narażać życia dla jego potrzeb. Loki, Jell i Gray... też nie byli mu bliscy. Miał ich wszystkich gdzieś. Dlatego też nawet nie wyjął broni, mając nadzieję, że odwalą robotę za niego. Niestety, przeliczył się, gdy nagle ktoś zakrył mu usta i odciągnął od reszty. O cholera. Nie chciał ginąć akurat teraz! Wolał już umrzeć zgwałcony przez kota, byleby tylko nie na misji dla Laxusa!

~

Sting i jego ludzie oczywiście wiedzieli, że Laxus przyśle tu swoich zabójców. Widząc, że jego cel jest nieobecny myślami i nawet nie wyciągnął broni, a tamci skupiają się bardziej na obserwowaniu przodu... ruszył do akcji. Zakradł się cicho i złapał różowowłosego w pasie, jednocześnie zakrywając mu usta dłonią. Nie robiąc sobie nic z tych szarpań, zaciągnął go w pewne oddalenie od reszty, ale nie puścił.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. A raczej... nic ci nie zrobimy - szepnął mu do ucha. - Nie masz powodów do obaw. Chcemy tylko porozmawiać. O Dreyarze. A raczej zlikwidowaniu skurwysyna.

~

Gdy tylko usłyszał o co chodzi... przestał się szarpać. Odwrócił głowę w bok, spoglądając na jakiegoś blondyna i stojących za nimi kolesi. Uniósł jedną rękę do góry w geście poddania się, a gdy uścisk zelżał... odtrącił od swoich ust i pasa ręce. Odwrócił się przodem do nieznajomego i zmrużył oczy.
-Skąd pewność, że wam pomogę? -Spytał, chcąc wyczuć grunt.

~

Widząc, że załapał, zluzował uścisk.
- To proste. Śledzimy was wszystkich. Jedynie ten czarny, co zabił nam kumpla, się pokapował - odezwał się wysoki mięśniak i skrzyżował ręce na piersi.
- Daj mi mówić, Orga - uciszył go Sting. - Wiemy, że ostatnio Dreyar posunął się za daleko. Byłbyś głupi, gdybyś nie chciał zemsty - powiedział, patrząc na niego z powagą. - Przyznam, że z początku mieliśmy w planach was wszystkich zabić, żeby w ten sposób uderzyć w tego skończonego dupka... ale uznałem, że lepiej będzie zniszczyć go od środka. Pomożesz nam, czy wolisz dalej wiernie mu służyć?

~

Zmrużył oczy jeszcze bardziej, po usłyszeniu, co mają do powiedzenia.
-Skąd wiecie, że posunął się za daleko? I... skąd wiecie, ze to Gray go zabił, skoro Rogue był w MOIM domu? -Chciał wybadać, jak bardzo są poinformowani. -A poza tym... chyba sobie ze mnie kpisz, jeśli uważasz, że chcę służyć Dreyarowi. -Warknął. -Kilka dni temu całkiem stracił resztki szacunku w moich oczach. -Zacisnął pięści, wkurwiony.

~

- Mamy szpiegów wszędzie, kochanie - odpowiedział Sting. - Może wy jesteście profesjonalistami, ale nie dorastacie nam do pięt... W końcu Sabertooth słynie z najlepszych szpiegów. - Uśmiechnął się szeroko na widok jego miny. - Pluskwy też robią swoje, wiesz? A co do Rogue... Zemścimy się kiedyś. Na razie chcemy tylko twojej pomocy. Pozostali się nie sprzeciwią Laxusowi. Może jeszcze w tym czarnym byłaby nadzieja, ale on raczej wybierze własną drogę. - Wyciągnął do Natsu dłoń. - Wchodzisz w to? Razem wymyślimy coś, co pomoże nam zniszczyć Laxusa Dreyara.

~

- Czekaj! -Natsu nagle zaczął się denerwować i spojrzał na Stinga z wyraźnym zakłopotaniem. -A-ale... nie chcecie mi chyba powiedzieć, że widzieliście w-wszystko?! -Otworzył szerzej oczy i poczuł, jak pot leje mu się po czole. Kurwa, nie mogli widzieć, jak Gray go maca! Nie widzieli, prawda?!
-W-wszystko też słyszeliście?! W-wszystko? -Czyli wiedzieli, że Laxus ich ruchał? O, bosko... Pewnie mają go za jakiegoś śmiecia. -Phh, nie pomogę komuś, kto bawi się w podglądacza. -Warknął i skrzyżował ramiona na piersi. Fochnął się.

~

- Spoko... SŁYSZELIŚMY tak, ale nie widzieliśmy. I nie wszystko, tylko od pewnego momentu. Dopiero niecałe dwa tygodnie temu udało nam się w ogóle dostać do posiadłości Laxusa. - Uspokoił go Sting. - Wiemy, co wam robi i nie pochwalamy tego. Jest jeszcze większym gnojkiem, niż myślałem wcześniej. Naprawdę chcesz być dalej zmuszany do czegoś takiego? Pomyśl, Dragneel... Chcemy ci pomóc. Tobie i wam wszystkim uwolnić się od tego śmiecia. Jest nic nie warty. Pomożesz nam, czy nie? - Sting zaczął już się niecierpliwić. Dalej wyciągał dłoń w jego kierunku.

~

-Dobra, pomogę... -Spojrzał na Stinga dziwnym wzrokiem i nawet nie uścisnął mu dłoni. -Ale powiem wam jedno... Skoro Rogue nazwał mnie i Graya „kochasiami"... musicie mieć wszyscy błędne wyobrażenia! Jeśli ktokolwiek z was będzie mnie porównywać do tamtego czarnowłosego gówna, lub nawet MYŚLEĆ, że coś mnie z nim łączy... odchodzę! -Zagroził z drgającą na czole brwią.

~

- To tylko Rogue coś takiego palnął. Nie powinniście byli brać tego na poważnie. - Sting strzelił poker face'a. W sumie wszyscy byli przekonani, że ci dwaj na siebie lecą, ale nic nie powie, bo Natsu odejdzie już teraz, a ledwo do nich dołączył. - Dobra, to masz mój numer. - Podał mu małą karteczkę. - Zadzwoń jutro o dwudziestej. Powiem ci, gdzie masz przyjechać. Wymyślimy plan, który doprowadzi do śmierci Dreyara. Teraz wracaj do towarzyszy. Pewnie się zastanawiają, gdzie wsiąkłeś.
- Macie rację, zastanawiają. - Gray wyszedł z cienia, wycierając twarz z krwi. W ręku dalej trzymał broń. - Załatwiliśmy już wszystkich, idziesz, czy zostajesz? - Zwrócił się do Natsu, jak gdyby nigdy nic.
- Skurwiel... Ile słyszałeś? - Sting sam wyciągnął broń i wymierzył w Fullbustera.
- Wystarczająco dużo, by wiedzieć, że to nie moja sprawa. - Uśmiechnął się tamten. - Natsu, chłopaki czekają przy samochodzie.

~

Natsu ledwo chwycił numer i włożył wizytówkę do kieszeni, a z krzaków wyłonił się ten pojeb.
-Od kiedy jesteśmy po imieniu?! -Wydarł się na niego, podrażniony nadal tym, że ktoś mógłby ich wziąć za kochanków. -Spierdalaj mi z oczu, Fullbuster! Co ty, moja matka?! Umiem sam dojść do auta! -Wydarł się i minął go, szturmując w stronę drogi, by dojść do Jellala i Lokiego. A gdy znikł wszystkim z oczu...
-IDZIESZ?! -To był okrzyk skierowany zapewne do Graya.

~

Gray wybuchnął głośnym śmiechem na reakcję Natsu.
- Wybaczcie, Saberki... Mój kochaś się wstydzi swojego pedalstwa. A wiecie, jak słodko jęczy, jak go posuwam? Mmm, raj dla uszu. - Tak, Fullbuster znalazł sobie zabawę.
- Wiedziałem, że są razem - mruknął Orga.
- Jak nas wydasz... - zaczął Sting.
- Nie wydam, w końcu mój misiek z wami pracuje, nie? Trzeba mu chronić dupę, żeby nie skończył po raz kolejny jako suka Laxusa. Nara! - Pożegnał się i ruszył za Natsu, który raczej nie mógł już słyszeć ich wymiany zdań.
A kiedy zrównał z nim krok, dalej miał na twarzy uśmieszek.

~

-I czego się szczerzysz? -Natsu zmrużył oczy, gdy Gray raczył w końcu ruszyć z nim w drogę powrotną. Miał dziwny wyraz twarzy, który nie wróżył niczego dobrego... -Znowu myślisz o zabiciu kogoś, czy co? -Warknął. -I poza tym... jak mnie wydasz, to cię zabiję. Pamiętaj.

~

- Nieważne, Dragneel.. Nieważne. - Spojrzał na niego i teraz jego uśmieszek stał się bardziej wredny. - A może powinienem powiedzieć... miśku? - Wybuchnął śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Dopiero teraz zabezpieczył broń i schował ją do kieszeni. Kiedy się uspokoił i wytarł łezkę z oka, dodał: - Spoko, nic nie powiem. To nie moja spawa, żywot Dreyara mnie nie obchodzi. - Wzruszył ramionami.

~

-Jaki miśku?! -Drgnęła mu brew i wydarł się na Graya, wkurwiony takim zwrotem. -Nie jestem twoim miśkiem! Nie jestem twoim NIKIM! Pierdol się! -Darł się tak mocno, że pewnie nawet Sarbertooth mogło go usłyszeć, jeśli dalej stali w tamtym miejscu... -I... to dobrze. -Burknął na następne słowa, nadal naburmuszony.

~

- Oj już, kochaaanie, nie denerwuj się. - Znowu się zaśmiał, rozbawiony taką reakcją. - Chodź grzecznie do samochodziku, pokrzycz, pojęcz... Niech Saberki myślą, że cię ruchnąłem. - Puścił mu oczko, a potem przyspieszył kroku, już nawet się na niego nie oglądając. Od śmiechu rozbolał go brzuch. Rana się odezwała. Chciał już wracać.

~

Teraz... to Natsu się wkurzył. I to porządnie. A do tego chyba się zarumienił.
-Kto ci, zjebie, pozwolił klepać mnie po tyłku, heee?! -Cały drżał z poirytowania.
-Oj, Nacuś, nie rumień się, złotko. -Tym razem odezwał się Loki, który... szybko wskoczył do auta, chroniąc się przed dość dużym kamieniem, którym rzucił w niego Dragneel, rozbijając szybę auta.
-Patrz, co zrobiłeś, Fullbuster! -Oskarżył czarnowłosego, a potem wszedł do auta, na przednie siedzenie, tylko po to, by... przyjebać Grayowi w twarz z pięści. -Dobra. Teraz możemy jechać. -Skrzyżował ramiona na piersi, wkurzony.

~

Jellal wskoczył na tylne siedzenie, mając z nich bekę. Śmiał się jak debil, ale nic więcej nie powiedział. W dodatku uważał, by nie wylądować na szkle.
A Grayowi drgnęła brew i odpłacił się Natsu tym samym. Cudownym, mocnym ciosem w buźkę.
- Tak, teraz możemy już jechać, słodziutki. - Spojrzał na niego z rozbawieniem, a potem ruszył z miejsca, z piskiem opon. - Jell, możesz mi oddać telefon - przypomniał sobie nagle.
- No masz. Szef już nie dzwonił, z tego, co widzę - powiedział i wepchnął Grayowi komórkę do kieszeni kurtki.
- Gówno mnie on obchodzi. Kto dziś zdaje raport?
- Chyba ja - mruknął niebieskowłosy, wyraźnie niezadowolony.
- Poszedłbym za ciebie... ale może lepiej nie - mruknął Fullbuster, ignorując zabójcze spojrzenia Natsu.
- Idź - poprosił natychmiast Jell, węsząc szansę do uniknięcia bólu dupy.

~

Natsu mierzył Graya wkurwionym spojrzeniem CAŁY czas. A już zwłaszcza po tym, jak oddał mu cios.
-Ta, idź, Gray. Ja wiem, że lubisz. -Uśmiechnął się dość wrednie, pamiętając jego słowa o czerpaniu przyjemności z seksu z szefem.
-Że lubi co? -Odezwał się Loki, zaciekawiony.
-Że lubi Laxusa. -Ziewnął Natsu.
-HE?!
-Nooo.
-SERIO!?
-Nooooo.... -Inteligentna wymiana zdań Natsu i Lokiego. Tak.

~

- Mam Laxusa gdzieś. Nie obchodzi mnie ten typ - powiedział obojętnie, od razu przybierając niczego niewyrażający wyraz twarzy. - Chociaż może lepiej, żeby Jellalowi się za mnie, kurwa, nie oberwało. Ostatnio trochę szefuńcia wkurwiłem. - O tym, że był zdenerwowany, świadczyły tylko dłonie, mocno zaciskane na kierownicy. Wcisnął gaz do dechy, chcąc jak najszybciej pozbyć się ich z samochodu.
- A ty, Natsu... - Spojrzał na niego takim wzrokiem, który wyrażał nie tylko złość i nienawiść... ale i w pewnym sensie ból. - Lepiej zamknij ryj. Po prostu się zamknij i nie zatruwaj innym życia swoją obecnością. Zdechnij, spłoń, kurwa, cokolwiek...!
- Ej, Gray, spokojnie... Czemu taka reakcja? - Jellal był zbity z tropu. Dotychczas Fullbuster nigdy nie tracił opanowania. - Co się z tobą dzieje?
- To przez tą ranę i prochy... Tracę nad sobą panowanie. - Zatrzymał auto i położył głowę na kierownicy. Kłamstwo. Sam nie wiedział, co się z nim działo. Sięgnął do schowka i wyciągnął leki. Bolało... chyba coś mu się wdało w tą ranę... a była już zszyta. Zajebiście. Połknął kilka tabletek na raz, odetchnął głęboko, a potem ruszył dalej... już z kamiennym wyrazem twarzy.

~

Natsu otworzył aż szerzej oczy na reakcję Fullbustera. O co mu, kurwa, chodzi? Przecież nie powiedział nic, bo mogłoby go oczernić... bo ani Loki, ani Jell nie wiedzą, że Laxus rucha ich wszystkich, więc nie wezmą Graya za dziwkę. A poza tym... wątpił, by którykolwiek z nich wziął jego słowa na poważnie. Przecież on ZAWSZE mówił o Grayu różne rzeczy, które niekoniecznie były prawdą, tylko po to, by go wkurzyć. Więc... czemu teraz zareagował na to tak ostro? Mimo wszystko... Dragneel poczuł się trochę winny. Czyżby Gray miał mu to za złe, bo... nawet, jeśli chłopaki w to nie wierzyli, to wydał część czegoś, co powiedział tylko jemu? Ale... to było dziwne. To by znaczyło, że ufał mu i powiedział pewne rzeczy TYLKO jemu, w zaufaniu. Kurwa. Przecież sam powiedział, że mu nie ufa! Teraz miał mętlik w głowie.

~

Nikt się już nie odezwał. Gray jechał najszybciej, jak potrafił. Najpierw odstawił Lokiego, potem Jellala, a na koniec Natsu. Nie odezwał się ani słowem do żadnego z towarzyszy. A potem tak po prostu pojechał do Laxusa. Zaparkował przed jego domem, wysiadł z auta i zamknął je, a potem zapalił papierosa. Oparł się o bok pojazdu i zaciągnął dymem głęboko w płuca. Natsu go wkurzył. Nie lubił, gdy ktoś mówił innym coś, czego nie powinni wiedzieć. Może nie powiedział wszystkiego dosłownie, ale samo to wystarczyło, żeby wyprowadzić Fullbustera z równowagi.
W końcu wyrwał się z rozmyślań i zgasił peta, by potem wejść do mieszkania Dreyara i zamknąć za sobą drzwi. Przybrał obojętny wyraz twarzy i ruszył do salonu.
- Przyszedłem zdać raport - powiedział po prostu.

~

Natsu poszedł do swego mieszkania, ale... potem zrobił coś, o co nigdy w życiu by się nie podejrzewał. Zrobiło mu się trochę głupio, że ma taki długi język i najwidoczniej musiał złamać jakąś ważną zasadę dla Graya, dlatego... napisał mu sms'em krótkie „Przepraszam". Nic więcej. Po prostu chciał być fair, nawet, jeśli dalej nie trawił tego typa.
*
Laxus siedział tak jak zwykle... i gdy tylko zobaczył idącego w jego kierunku Graya, wstał z miejsca.
-Kogo ja tu widzę... A myślałem, że będziesz unikać tego domu przez długi czas. -Drgnęła mu brew. -Ostatnio zlekceważyłeś moją osobę, wychodząc w ten sposób. -Warknął.

~

Gray poczuł wibracje telefonu, ale je olał. Na razie miał ważniejsze sprawy na głowie, niż odczytywanie wiadomości.
- Sam kazałeś mi wyjść. - Wzruszył ramionami, patrząc na Laxusa beznamiętnie. - A nie odbierałem, bo byłem na misji z chłopakami, wybacz. Wszyscy nie żyją, jak chciałeś. Nikt nie ucierpiał. Nikt nic nie widział, nie słyszał, sprawdzałem to - zdał krótki raport i nawet chciał już wyjść, ale musiał zaczekać na to, co powie Dreyar.

~

-Och, to bardzo dobrze. -Zbliżył się do niego, jak widać było, że nie był w pełni zadowolony. -Ale... jesteś ostatnio zbyt pewny siebie, Fullbuster. -Złapał go za koszulkę, a potem pociągnął do siebie i zadał mocny cios kolanem w żebra. -I mi się to nie podoba. -Warknął, rzucając go na ścianę, by potem uderzyć go pięścią w to samo miejsce. -Zostałeś ranny, taaa? Gdzie? -Znów uderzył w brzuch. -Hmm... wydaje mi się, że mam dobrą intuicję. -Uśmiechnął się wrednie.

~

Spodziewał się tego, dlatego nie zaskoczyło go to, że dostał najpierw w żebra, a potem w brzuch. Wydał z siebie nieartykułowany dźwięk i złapał za obolałe miejsce.
- Myślisz, że jak mi zajebiesz, to to ci w czymś pomoże? - zapytał, oddychając ciężko. Bolało. Rana i bez tego dawała o sobie znać. W dodatku koło niej była przecież druga, choć o wiele płytsza. Cholera. - Dobra, wyżyj się, bij mnie, rób co chcesz - syknął cicho, nie zamierzając nie pyskować. Zawsze pyskował.

~

-Och... spokojnie. Nie mam zamiaru robić ci dziś nic więcej. -Zacmokał, a potem uderzył z całej siły w ranę... i pochylił się chłopakowi do ucha. -Przynajmniej nie dziś. -Uśmiechnął się wrednie. -Jeszcze raz zjebiesz... a pogadamy jeszcze inaczej, skarbie. -Odchylił się, złapał chłopaka za koszulkę i szarpnął nim tak, by wywalił się na podłogę twarzą. -Możesz już iść. -Ziewnął, ukazując tym swój obojętny stosunek do jego cierpienia.

~

Zdusił krzyk, zanim ten wydobył się z jego gardła. Przerodził się w głośny jęk bólu. Opadł na podłogę i od razu złapał się za brzuch, czując ten cholerny, rozchodzący się po ciele ból. Zanim w ogóle coś powiedział, czy zrobił, minęło kilka minut. Potem znalazł w sobie dość siły, by się podnieść.
- Nic nie zepsuję - powiedział obojętnym tonem i z trudem poszedł do drzwi. Ciężko mu było też doczłapać się do samochodu, a kiedy znalazł się już w środku, położył głowę na kierownicy i sięgnął po telefon. Zdziwił się, widząc wiadomość od Natsu. Odczytał i jeszcze bardziej zaskoczyła go treść. Gdy wyszedł z szoku, tylko prychnął. I odpisał: „Właśnie umieram, więc miło jako jedną z ostatnich rzeczy w życiu dostać wiadomość przeprosinową od rywala". Potem wziął głęboki oddech, wyciągnął tabletki ze schowka i połknął kilka na raz, nic sobie nie robiąc z tego, że może przedawkować. A potem wreszcie ruszył w drogę do domu.

~

Natsu akurat wyszedł spod prysznica, gdy do jego uszu doleciał dźwięk przyjścia wiadomości. Podszedł w samych bokserkach i ręczniku na głowie do komórki, która leżała na stoliku w salonie, a potem usiadł i odczytał wiadomości. A gdy to zrobił... przewrócił jedynie oczami i odpisał: „Skoro możesz pisać do mnie sms'y, to nie jest z tobą jeszcze aż tak źle, idioto."

~

Zatrzymał samochód pod domem i dopiero wtedy odpisał Dragneelowi. Przejrzał go, pff. Ale pora grać dalej. „Nie, serio, już prawie po mnie. Piszę do ciebie i czekam na śmierć. Kop już dół" - odpisał, a potem wysiadł z auta i potoczył się do domu, nadal z trudem. Tabletki jeszcze nie do końca zaczęły działać.

~

Na jego usta wpłynął dość rozbawiony uśmieszek, gdy przeczytał tą wiadomość. „Och, nie wiesz, jak cholernie mi miło, że myślisz o mnie w ostatnich chwilach swego życia. Wzruszyłem się." Oczywiście... wszystko pisał z sarkazmem.

~

Wybuchnął śmiechem na tą wiadomość, ale szybko tego pożałował, bo syknął z bólu. Zdjął kurtkę i położył się ostrożnie na łóżku. Dopiero wtedy postanowił odpisać. „Tylko ty do mnie teraz piszesz, kotek. To przeznaczenie. A teraz wybacz, ale chyba ta kula, którą sprzedał mi Laxus postanowiła mnie już wykończyć. Piszę to ostatkiem sił. Żegnaj.". Ta... kula. Gdyby Dreyar naprawdę chciał go wykończyć, już dawno by to zrobił, ale... może Natsu się nabierze. Był trochę łatwowierny pod tą maską twardziela.

~

Natsu uniósł brew, gdy przeczytał o kuli. Przez chwilę się zawahał, czy aby Gray serio udaje, czy może coś mu się stało, ale potem... prychnął. Oczywiście, że robi sobie z niego jaja. Jakby dostał kulkę, to już by nie żył. Poza tym... Laxus nie pozwoliłby mu pisać u siebie w domu sms'ów, więc pewnie Gray był już u siebie. Hah, nie wyszło mu to kłamstwo.
„Żegnaj, kochaniee~! <3 Położę ci pokrzywkę na grobie, chlip.
Ps. Robisz kiepską palcówkę, ziom." -odpisał.

~


Grayowi drgnęła brew na ostatnie słowa, ale postanowił to już olać. Zwłaszcza, że tabletki zaczęły działać i lekko otumaniły mu umysł. Gdyby ktoś chciał go teraz zabić, nie dałby rady się obronić. Zamknął oczy, chcąc w końcu zasnąć. Ostatnio rzadko sypiał... Zwykle w nocy był aktywny, a w dzień odsypiał, albo nie miał na to nawet chwili. Gdy nie był na misji, to załatwiał coś innego, śledził ludzi, albo po prostu płacił rachunki, zakupy robił, cokolwiek. Dlatego teraz... przyjemnie będzie usnąć. Przesunął rękę na brzuch i w takiej pozycji zamarł.

3 komentarze: