czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 7.

Miłego czytania! ;3


Kilka godzin później...
Dobra. Natsu zaczął się już trochę niepokoić. Ale nie to, że się martwił! Nie! Po prostu... był ciekaw. Tak, właśnie. Był ciekaw, czy Gray serio zdechł, czy nie. Mijały godziny, a on dalej mu nie odpisał, więc... Uch! Raz kozie śmierć!
Poderwał się z łóżka, na którym dotąd leżał, całkiem już ubrany. Potem poleciał do kuchni i wziął jakiś duuuży worek (zwykle używał go do śmieci, ale... może Gray też się zmieści? Jak coś, to potnie jego trupa na kawałki, to na bank wejdzie do worka).
Z tą myślą wyszedł z domu i wsiadł do auta. Po parunastu minutach zajechał pod dom Fullbustera i zapukał, ale... nikt mu nie odpowiedział. Pociągnął za klamkę i na szczęście czy też nieszczęście drzwi były otwarte. Wszedł do środka, rozejrzał się... aż w końcu trafił do sypialni, gdzie zastał...
-A ja już worek na zwłoki ze sobą wziąłem! -Wydarł się na palącego bruneta, wkurzony.

~

Gray przespał się trochę, ale obudził go ból. Te pieprzone tabletki nie działały długo. Właśnie zdążył zapalić sobie papierosa, gdy do pokoju wbił Natsu z wielkim worem w ręce.
- Sorry... Trochę się przeliczyłem. Ale spoko, wór się nie zmarnuje - wychrypiał i strzepał popiół na podłogę. Nie miał w pobliżu popielniczki, niestety. W zasadzie zdziwiło go, że Dragneel w ogóle tu przyjechał. Może się martwił? Nie no, ta myśl była tak absurdalna, że aż zabawna.

~

-Gówno mnie to obchodzi. -Rzucił w niego workiem, a potem skrzyżował ramiona na piersi. -Pakuj się w to. Wykopałem już dół. Nie będzie się marnował. -Prychnął, patrząc na chłopaka poważnie. Choć... serio to żadnego dołu nie wykopał.

~

Zrzucił z siebie worek i wciągnął dym głęboko w płuca. Spojrzał na niego z wyraźnym znużeniem.
- Nie drzyj się. Ja tu umieram, a ty zachowujesz się zdecydowanie za głośno. Daj mi odejść w spokoju, okay? - mruknął, rozdrażniony. - Ach, właśnie... Co do wiadomości... Nikt nie robi lepszej palcówki ode mnie - dodał.

~

Na te słowa uniósł brew do góry, rozbawiony.
-Och, taaa? A robiłeś komuś oprócz mnie? -Spytał i widząc jego minę... mógł domyślić się odpowiedzi, hehe. -Jesteś zwykłym ukesiem Laxusa, złotko.

~

- Ty też, więc się nie wymądrzaj - powiedział ostro, a potem zaciągnął się ostatni raz papierosem i zgasił go o ścianę. - Wypad z mojego domu. - Przekręcił się na bok i jęknął cicho. Nie powinien zmieniać pozycji, kurwa. Mimo tego dzielnie zakrył się kołdrą. I żałował, że powiedział Natsu o Laxusie. Cholernie żałował.

~

-Nie. JA jestem gwałconym ukesiem. Ty robisz to, bo lubisz. To jest różnica. -Uśmiechnął się wrednie i przekrzywił słodko główkę w bok. O tak, kochał go wkurzać. -Hmm... czyli nikogo nie pieprzyłeś... To dlatego tak dziwnie zareagowałeś, gdy podczas schodzenia z ciebie, musiałem trochę się o ciebie otrzeć? Och, tak. Zaważyłem to. -Zaśmiał się, widząc jego minę, gdy chłopak spojrzał w jego stronę.

~

Popatrzył na niego z istnym wkurwem.
- Gówno. Ci. Do. Tego - warknął i rzucił w niego poduszką. Zaraz też się skrzywił, bo nawet to sprawiło, że zabolał go brzuch. Świetnie. - Poza tym sam lepszy nie jesteś, Dragneel. Podnieciłem cię samym DOTKNIĘCIEM twojego penisa, a to już było dziwne samo w sobie. A moja reakcja wcale nie musiała znaczyć, że nikogo nie pieprzyłem. Pieprzyłem, a i owszem. Za to o tobie nie mógłbym powiedzieć tego samego. A teraz grzecznie wyjdź, zanim strzelę ci w łeb.

~

-I tak ci nie wierzę. -Burknął, nadymając lekko policzki, bo... Gray trafił w jego czuły punkt. To nie była jego wina, że się podniecił, skoro nie obcował z żadnym innym człowiekiem prócz Laxusa... I nikt nigdy nie macał go po penisie... No bo sorry, Laxus do najdelikatniejszych nie należał.
-I zamknij mordę. Nie podnieciłeś mnie dotknięciem! -Warknął, chcąc się jakoś bronić. -To przez ten palec w dupie i twoje pseudo delikatne macanie! -I... teraz się zastanowił, czy aby na pewno powinien to mówić.

~

Teraz na twarz Graya wypłynął dość chamski uśmieszek.
- Och? A więc jednak cię podnieciłem. Miło to słyszeć, a teraz albo ładuj się do łóżka, albo wypierdalaj z tego domu - powiedział, a potem... strzelił poker face'a. Dlaczego niby zaproponował mu, żeby się z nim położył?! - A raczej... Nawet się nie zbliżaj i wypierdzielaj drzwiami, albo oknem - poprawił się i przytulił do siebie poduszkę.

~

Natsu wryło, gdy usłyszał tą propozycję. Zamrugał, ewidentnie zszokowany. Czy Gray aby...
-Myślisz, że przyszedłem tu dla seksu?! -Wydarł się, najwyraźniej źle interpretując słowa kolegi „ładuj się do łóżka, albo wypierdalaj". -Chyba cię pojebało! Nigdy! -Wydarł się, podniósł wcześniej rzuconą w niego poduszkę i przyjebał nią Grayowi.

~

- Nie chce się z tobą ruchać, ty zjebie! - warknął Gray, odrzucając poduszkę w bok. - Idź już lepiej, zamiast mi drzeć ryja nad uchem, chcę spać. I tabletki. I spać. I tabletki. I spać. I tabletki. I spać. - Powtórzył to kilka razy dla lepszego efektu, a potem tylko bardziej wtulił buźkę w poduszkę. - I niech ktoś mi zdejmie te spodnie, uwierają mnie w brzuch - poskarżył się, zachowując w tej chwili jak małe dziecko. Myślał, że Dragneel już wyszedł, bo był wyjątkowo cicho.

~

-Ooo, ja chętnie zdejmę ci spodnie! -Zaproponował Natsu z chamskim uśmieszkiem na ustach. Podszedł do Graya, rozpiął mu rozporek i zanim ten zdążył zaprotestować... ściągnął z niego szybko i mocno spodnie, ale... wraz z bokserkami!
-Ha! Wiedziałem, że...! -Chciał zatriumfować i wyśmiać rozmiar jego ptaszka, ale zamiast tego... zagapił się na jego krocze. -Ale... -Szepnął, bo spodziewał się czegoś małego, a nie... a nie... TEGO! Tego pytona!

~

Zanim Gray zdążył zaprotestować, został pozbawiony nie tylko spodni... ale i gaci. Syknął cicho, bo znowu się ruszył i rana się odezwała. Wcale nie był przejęty swoją nagością w dolnych rejonach ciała. Spojrzał na Natsu i już chciał go opieprzyć, ale zamiast tego tylko drapieżnie się uśmiechnął.
- Coś nie tak... Natsu? - zaakcentował jego imię, wyraźnie rozbawiony. - Mówiłem, że mam większego - dodał.

~

-P - przecież ja nic nie mówię! -Warknął, zdezorientowany takim potokiem wydarzeń. Odwrócił wzrok w bok i zaczął mamrotać coś pod nosem o niesprawiedliwości świata, a potem wyrzucił spodnie w kąt pokoju, a bokserki podał Grayowi. -Wkładaj to na dupsko. Nie chcę widzieć tego... czegoś. -Nadął policzki.

~

- Wiem, że chcesz popatrzeć dłużej. Poza tym... sam mi je załóż, bo ty mi je ściągnąłeś. Nie mogę się schylać. Laxus za bardzo skatował mój brzuch. I daj mi tabletki. - Popatrzył na niego już bez zainteresowania. - Dużo tabletek. Całe opakowanie. Chuj, że przedawkuję. Daj mi je! Są w szufladzie. Daaaaj! - A teraz z kolei zaczął zachowywać się jak jakiś odstawiony od dragów ćpun.

~

Natsu zmrużył oczy i uniósł jedną brew do góry. Skrzyżował ramiona na piersi i prychnął.
-Chyba sobie ze mnie kpisz. Nie dam ci ani tabletek, ani nie założę ci gaci. -Usiadł sobie na łóżku. -Jak umrzesz z mojej winy... to będę musiał się wyspowiadać! Jesteś takim egoistą! -Odparł, choć oczywiście... nie mówił poważnie.

~

Sięgnął do niego dłonią z zamiarem uderzenia, ale skończyło się na lekkim pacnięciu w udo.
- Daj mi je. - Spojrzał na niego lekko zamglonym wzrokiem. Nie mógł wytrzymać. Coś naprawdę było nie tak. To nie miało prawa tak boleć. A może się przemęczył? W końcu z taką raną powinien leżeć z tydzień, a nie miał na to czasu. Wczepił palce w koszulkę Natsu. - Albo daj mi broń. Strzelę ci w łeb, a potem sobie. Romantycznie, nie sądzisz?

~

-Heee? -Drgnęła mu brew i odtrącił od siebie tą łapę. -A po cholerę mam umierać Z TOBĄ w jednym łóżku i to do tego romantycznie, głąbie? Nawet cię nie lubię. -Prychnął i przewrócił oczami. -A tak dla twojej wiadomości... nie jesteś w moim typie. Phi.

~

- I tak mnie kochasz - stwierdził, a potem przysunął się bliżej i położył głowę na jego kolanach. - Podaj mi te tabletki, dalej się nie doczołgam. Umieram - zaczął dramatyzować. Zamknął oczy, oddychając dość urywanie. Chciało mu się spać... ale ból nie pozwoli mu zasnąć.

~

Teraz to się autentycznie zdziwił, gdy Gray zrobił sobie z jego kolan poduszkę. Co on? Jego matka? Od kiedy w ogóle zaczęli się tak ze sobą spoufalać?!
-Nic ci nie dam. Umieraj z dala ode mnie, świrze. -Prychnął, a potem trzepnął go w głowę. -Wara od mego krocza.

~

Gray chyba lgnął do niego podświadomie. Zawsze był sam. Zawsze sypiał sam. Nigdy nie miał rodziny z prawdziwego zdarzenia. Nie lubił angażować się w związki, do ludzi podchodził w sposób obojętny... Tylko Lyon - którego traktował jak brata - był kimś, kogo na swój sposób kochał. Byli nierozłączni. A potem on odszedł. I Gray został sam. Sam. Sam. Sam.
- Zawsze sam - szepnął bardzo, bardzo cicho, odruchowo wtulając twarz w jego udo.
Nie wiedział, czemu akurat teraz coś takiego się w nim obudziło. Zawsze trzymał dystans. Zawsze. Dlatego teraz... tłumaczył to wszystko odniesionymi ranami, bólem w nich i łykaniem prochów, które go otumaniały. To nie mogło być nic innego.

~

Natsu teraz... nie wiedział co zrobić. Obudziło się w nim lekkie współczucie i zrozumienie... Niepewnie położył rękę na włosach Fullbustera i westchnął cicho.
-Nie wiem nic o tobie... ale rozumiem. -Szepnął. -Też nikogo nie mam. Nawet nie znałem swoich rodziców. Żyłem i dorastałem w sierocińcu, w mieście niedaleko. -Sam nie wiedział, czemu mu to mówił. Tak jakoś... po prostu.

~

- To tak jak ja. Ale nie jestem stąd. Tu się po prostu znalazłem... I Laxus mnie przygarnął, byłem już pełnoletni, gdy się spotkaliśmy. Musiał dostrzec we mnie dobry materiał na zabójcę, bo od razu zaproponował mi tą pracę. Zgodziłem się. Nie miałem nic do stracenia. Potem doszliście wy... i się zaczęło - mówił cicho, przytulając się do uda chłopaka. - W tamtym miejscu... W sierocińcu... był ktoś. Jedna, jedyna osoba, którą traktowałem jak rodzinę. Lyon. Starszy od nas. Wyciągnął do mnie rękę. Nauczył walczyć. A potem odszedł. Tak po prostu, bez słowa. Uciekłem. Chciałem go znaleźć. I trafiłem tu. Ze świadomością, że już nigdy nikomu nie zaufam - wyznał. Dlaczego mówił to akurat jemu? Nie miał pojęcia.

~

-Och... -Nie wiedział czemu, ale w pewnym momencie zaczął po prostu głaskać chłopaka po włosach, czułym gestem. -Współczuję. -Szepnął smutno. Wiedział, jak to jest czuć się samotnym. -Ale... pewnie nigdy nie będę wiedzieć, co czujesz, bo... ja nie miałem w życiu nawet jednej takiej osoby. Nikogo nie straciłem... bo nikogo nie miałem. -Uśmiechnął się smutno. -Może to i lepiej? Przynajmniej nie wiem, za czym mógłbym tęsknić.

~

- Zazdroszczę. Chciałbym nie zastanawiać się od czasu do czasu, co teraz robi Lyon i dlaczego nic nie powiedział, tylko jednego dnia był, a następnego zniknął. Chujowe uczucie. Dlatego lepiej się nie przywiązywać, nie? Sądzę, że gdybym się do kogoś za bardzo przyzwyczaił, przestałbym być skuteczny jako zabójca. Wkroczyłyby myśli... a uczucie do kogoś mogłoby mnie nawet zabić. Ktoś mógłby się o nim dowiedzieć, wykorzystać je przeciw mnie, albo chcieć zabić osobę bliską memu sercu. Nie, nie dałbym rady podźwignąć takiej odpowiedzialności... Zwłaszcza, że teraz nawet o siebie nie umiem zadbać. Żałosne. - Skrzywił się nieznacznie, ale tego Natsu nie mógł zauważyć, gdyż Gray dalej przytulał mu twarz do nogi.

~

Nic nie powiedział. Nigdy... nigdy nie myślał, że Gray tak bardzo cierpi każdego dnia. Że ma takie poglądy, że boi się ludzi... bo boi się, że ktoś stanie się mu bliski.
-Nie podzielam twoich przekonań. -Szepnął po kilku minutach ciszy. -Osobiście chciałbym mieć osobę, z którą mógłbym o wszystkim porozmawiać... czuć się swobodnie. Dlatego... myśl co chcesz. Może jestem słaby, ale jakbym znalazł taką osobę... to nie chciałbym się przed nią ukrywać. W dupie mam to życie zabójcy. Laxusa... wszystko. Wolałbym żyć normalnie.

~

- Nie myślę, że jesteś słaby. Gdybyś był, złamałbyś się i dalej był wiernym pieskiem Laxusa... a ty chcesz z nim walczyć. Podziwiam to. Ja... po prostu mam to w dupie. Obojętne mi, czy Laxus będzie żył, czy umrze. Mi jest nawet obojętne to, czy umrę, czy przeżyję - wyznał szczerze. Naprawdę o to nie dbał. - A osoba, o której mówisz, być może przydałaby się każdemu. Ale od rozmów na każdy temat, od przebywania ze sobą dzień w dzień... Może zrodzić się uczucie. Nie chcę uczuć. Do tej pory miałem je pod kontrolą. A teraz tak po prostu mięknę... Jestem żałosny. Nie mam pojęcia, co się dzieje.

~

-To znajdź sobie osobę, z którą będziesz rozmawiać co drugi dzień, a nie codziennie. -Zaśmiał się i dalej głaskał go po głowie, uśmiechając się do niego... chyba po raz pierwszy raz szczerze i radośnie. Chciał zmienić temat i jakoś wyprowadzić go z doła. Jakoś... nie chciał patrzeć na Graya w takim stanie. Wolał go jako wrednego skurwiela, z którym mógł się posprzeczać na każdy temat.

~

- Jesteś głupi, wiesz? - Uniósł się trochę wyżej i przygniótł go cielskiem, żeby upadł na łóżko. Zamaskował to jednak tym, że niby chciał sięgnąć do szuflady. Udało mu się nawet wyciągnąć z niej tabletki, ale na tym koniec. Jakby Natsu chciał się uwolnić, musiałby go z siebie zrzucić. Nie ma innej rady.

~

-E? -Zamrugał, gdy nagle poczuł, że leży całkowicie na łóżku, a Gray go gniecie swym wieeelkim... nagim... fiutem. O, cholera! Teraz dopiero przypomniał sobie o nagości kolegi, gdy poczuł tego pytona na swym kroczu. No kurwa.
-Weź zejdź ze mnie, durniu!

~

- Nie podołam. Wiesz, jak mnie boli ten brzuch? Chyba serio umieram. Może zakażenie mi się wdało, czy coooś - mruknął, z twarzą w pościeli, obok jego szyi. Nie ruszał się z miejsca. - Dorwałem leki. Nie mam jak połknąć. Help me! - Ruszył biodrami, chcąc się unieść wyżej. To nie pomogło. Tkwił w miejscu. Jak drzewo. Czy coś.
~

-Uch! -Wydobył z siebie zaskoczony okrzyk, gdy Gray poruszył biodrami... jakby... Jakby chciał go tutaj ruchać, kurwa. CO to ma być za pozycja?! Pięknie, chyba spalił buraka i przyśpieszyło mu tętno. -Zejdź! No mówię, zeeeeejdź! -Próbował go z siebie zepchnąć, ale mu się nie udawało, bo się ułożył jak jakiś parszywy rodzaj pijawki.

~

- Hee? Co się drzesz, ja tu zmartwychwstać próbuję. - Odwrócił głowę, by na niego spojrzeć i teraz chuchał mu na szyjkę. - Nie mogę, wszystko mnie boli. Zrzuć mnie, jak chcesz się mnie pozbyć. Ale możemy tak zostać. Mi tam wygodnie. I ciepło. No... tylko po tyłku trochę wieje. Serio musiałeś zdejmować mi bokserki? - mruczał, niezadowolony. I znowu wykonał ten sam ruch, choć nieświadomy, że tak to na Natsu działa. Spróbował też wstać, ale bez skutku - znów opadł na ciało chłopaka.

~

-Kya! -Pisnął, a potem spalił buraka, bo... to nie był męski okrzyk. Momentalnie zwalił z siebie chłopaka mocnym kopem, a następnie zeskoczył z łóżka i odkaszlnął, speszony. –A psik! Znaczy... -Poprawił się, chcąc udać, że żadnego "kya!" nie było. -No tego, ten... -Błądził wzrokiem po pokoju. -Masz coś do jedzenia? -Zmienił temat.

~

Prawie krzyknął, gdy został tak bezczelnie skopany.
- Masz fart, że nie dostałem w brzuch, kobieto - syknął, celowo nazywając go babą. - Wydałeś z siebie babski pisk, bo chciałem się podnieść? Koleś, opanuj emocje. - Skulił się i pogrążył w Emo - świecie. A potem połknął z pięć tabletek przeciwbólowych. - Idź poszukaj w kuchni, jak już chcesz jeść. Może coś mam - mruknął po kilku minutach na jego pytanie. Potem zakrył się kołdrą, strzelając focha.

~

-Aha! -Pokazał na niego palcem. -Więc przyznajesz, że chciałeś mnie podniecić! -Patrzył na niego jak jakiś rasowy detektyw, który znalazł poszlaki zbrodni. -I ty się tak nie dziw, że to mnie d-denerwuje... -Zadrżał. -Seks kojarzy mi się z Laxusem, więc takie emocje z mojej strony są normalne. -Mruknął, niezadowolony. -Poza tym... Laxus mnie nigdy nie podniecił, ani ja sam siebie też nie... Koleś! Demoralizujesz mnie! -Tak... powiedział zabójca do zabójcy.

~

Gray spojrzał na niego jak na kretyna. Co najmniej.
- Słyszysz ty sam siebie? - zapytał, jakby wierząc w to, że tych słów nie było. - Chciałem WSTAĆ, a nie cię podniecać. Nie rozumiem... aż tak na ciebie działam? - Przy tym uśmiechnął się zadziornie, bo akurat to go bawiło. Bardzo bawiło. - I nie musisz mi się zwierzać ze swojego życia intymnego. Uwierz, wystarczy mi sama wiedza, że cię rucha i nie potrzebuję słuchać o tym, że nie umie cię podniecić. - Przewrócił oczami, już nie komentując słów o demoralizowaniu.

~

-Pheh... -Skrzyżował ramiona na piersi, strzelając focha. -Musiałem dać ci jakieś szczegóły z mego życia... by się zemścić. -Zmrużył oczy. -Już wystarczy, że ja w ostatnich dniach wyobrażam sobie jak jęczysz pod Laxusem i... kurwa. Te wizję są gorrrrące. -Uśmiechnął się seksownie. A tak serio... nie wyobrażał sobie niczego takiego. Chciał go speszyć.

~

- A więc wyobrażasz sobie MNIE? - Podchwycił, wyjątkowo nie zamierzając pokazać po sobie złości. - I Laxus też jest w twoich erotycznych wizjach, hmm. To dziwne, zważywszy na to, jak bardzo go nienawidzisz. A może jednak jara cię to, że on cię gwałci, huh? - Tak, też chciał go trochę wkurzyć. - A może tu chodzi jedynie o moją osobę, co? Może tak naprawdę wyobrażasz sobie, jak cię pieprzę, huh? - Zadawał te pytania, patrząc na niego z drapieżnym uśmieszkiem. - Może w twojej głowie tworzą się obrazy jak cię całuję... Zsuwam się niżej, do szyi, klaty, pieszczę sutki... Zniżam się i wsadzam paluszki do twojego wnętrza, by potem zastąpić je moim chujem... i jęczysz pode mną, zalewany przyjemnością... To właśnie sobie wyobrażasz, nie? - Mówił to na spontana... ale, kurwa, sam aż zaczął o tym myśleć. To głupota. Czysta głupota.
~

-H - huh? -Otworzył szerzej oczy i zamrugał kilkakrotnie, nie chcąc przyjąć do wiadomości tego, co usłyszał, ale... za późno. Wyobraził to sobie. Przegrał. Kurwa. Już po nim. Ta wizja go teraz nie opuści! A... to było chore! Głupie! I po pierwsze...
-Wcale nie wyobrażam sobie Laxusa. -Warknął, chcąc jakoś zatuszować to, że tamte słowa... w pewien sposób na niego podziałały. -Żartowałem, okay? Nie wyobrażam sobie ani ciebie... ani jego. -Gdy teraz pomyślał o Dreyarze, podniecenie momentalnie spadło, a jego oczy stały się beznamiętne. -I tym bardziej... nie mów, że podoba mi się to, że mnie gwałci, Fullbuster... Nie po tym, jak ostatnio chciał mnie po prostu zabić. -Mówił poważnie i nadzwyczaj spokojnie, jak na niego.

~

- Wybacz. Przegiąłem z tym. Chciałem ci po prostu dopiec, ale akurat to było głupie z mojej strony. - Tak, panie i panowie... Gray przeprosił! To podchodzi pod cud. - I nie patrz na mnie, jakbyś UFO zobaczył. Zostajesz na noc, czy jedziesz do domu? Bo leki zaczynają działać i chyba zaraz zasnę, więc szybka decyzja - mruknął, a potem opatulił się kołdrą po same uszy i zamknął oczka.

~

- Niech będzie, że... zostanę. -Westchnął, podejmując decyzję. -I mam nadzieję, że szybko zaśniesz. A najlepiej snem wiecznym, bo worek czeka. -Mruknął, a potem zdjął sobie spodnie i koszulkę, a potem wpierdolił się do łóżka, pod kołdrę... ale odsunął się jak najdalej na drugi koniec łóżka i odwrócił do Graya plecami.

~


- Tak, tak. - Westchnął cicho, a potem już się zamknął i pozwolił sobie odpłynąć. Gdy już zasnął, zmienił jednak pozycję - odwrócił się w stronę Natsu i przytulił go od tyłu. Tej nocy nic mu się nie śniło.

2 komentarze:

  1. O jeju! To takie... no śmieszne.. troche chore ale śmieszne i fajne :)
    Śle dużo weny i czasu , czekam na kolejną notkę :)
    M.J.E

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham♥♥♥

    OdpowiedzUsuń