poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 9.

Przepraszam za obsuwę z rozdziałem, mam nadzieję, że się on spodoba, czy coś xd


Tymczasem...
Poszukiwania szpiega trwały. Tylko Orga został w to wtajemniczony i rozsiał plotki o śmierci Natsu. Ten z Sabertooth, który nagle zniknie, aby zdać Dreyarowi raport... będzie tym szpiegiem. Nie trzeba było długo czekać, aż Sting na kamerach ujrzał, że wychodzi jakiś żółtodziób. A raczej... na takiego pozował. Niby chciał się uczyć od najlepszych... pieprzony lizus.
- Skoro wszystko jasne, to łapać go. Już - zwrócił się do Orgi, a ten tylko kiwnął głową i natychmiast wybiegł z pomieszczenia, po drodze zgarniając kilka innych osób. Sam Sting zaś wrócił do Natsu.
- Chyba go mamy - mruknął, przetarł oczy palcami i zamknął drzwi na klucz, tak w razie czego.

~

Natsu uniósł się do siadu, gdy tylko usłyszał, że Sting wszedł do pokoju.
-Chyba? -Uniósł brew do góry. Nie skomentował już tego, że blondyn znów zamknął drzwi na klucz, ale teraz od środka. -Wiesz... w sumie dajcie mu iść do Laxusa. Wtedy wieść o mojej śmierci byłaby bardziej realna... Potem możecie go zabić. -Podał swój pomysł.
*
Tymczasem...
Laxus zawlókł już Fullbustera do piwnicy i wrzucił go do jednego z pomieszczeń, które wyglądało raczej jak cela więzienna. Z trzech stron ściany, a z jednej same kraty. Gdy weszli i zamknął za nimi kraciane drzwi na kluczyk, uśmiechnął się drapieżnie.
-To co mam z tobą zrobić? -Uderzył go z całej siły w brzuch, a jak się skulił, przykuł mu ręce do kajdanek, które były przykute do metalowej, pionowej rury. -Widzisz, jaki jestem łaskawy? Możesz i stać i siedzieć. Droga wolna. Ale... nie teraz. -Znów go uderzył, ale tym razem w twarz.

~

- Szlag. Zaraz zadzwonię do Orgi. - Wyciągnął telefon i w skrócie mu przekazał instrukcje. Mieli go śledzić. Nic więcej, jak na razie. - To takie oczywiste, a nawet o tym nie pomyślałem. Jestem przemęczony. - Spojrzał na niego ze znużeniem. - Sprawdźmy, co tam u Dreyara. - Wpisał hasło na komputerze podłączonym do całej sieci. - Ostatnio znalazł kamerę, a to zły znak. Sądzę, że już o nas wie, a to źle. Podsłuchy dalej są, chociaż tyle. - Westchnął, a potem zapadła cisza. Nic nie było słychać, nawet kroków, czy rozmów. - Dziwne. Może śpi.
*
Wpadł do celi, ale nie zdążył nawet podbiec do drzwi, żeby się wydostać. Laxus był szybszy. I silniejszy. Chciał coś powiedzieć, ale wtedy padł pierwszy cios, więc skulił się, wydając z siebie cichy jęk. Przez to, że tak się zdekoncentrował, został przykuty do rury. Świetnie. Teraz już nie ma najmniejszych szans... I nie zdziwił się, gdy dostał drugi raz. Szarpnął się, a potem odsunął od niego jak najdalej.
- Zostaw mnie w spokoju, Laxus. Źle zrozumiałeś moje intencje - powiedział, podejmując ostatnią, desperacką próbę ratowania własnej skóry.

~

-Śpi? -Zmrużył oczy, patrząc na chłopaka, który siedział teraz przy biurku. -Jak to ŚPI? Gray na pewno poszedł do niego zdać relacje... nie może spać. -Warknął, a potem z nerwów wstał. -To mi się nie podoba. -Syknął, a potem wyciągnął komórkę, by zadzwonić do Graya, ale... powstrzymał się. Ustawił najpierw swój numer na zastrzeżony i dopiero wtedy wybrał połączenie. Tak w razie czego. W końcu... nie mógł już teraz swobodnie używać komórki.
-Odbierz, do cholery. -Warknął do słuchawki, podenerwowany.
*
-Oooch? Czyli źle odebrałem wyciągnięcie broni i skierowanie jej w moją osobę? -Zaśmiał się, wyraźnie ubawiony tą próbą zbagatelizowania sprawy. -Gray, Gray, Gray... -Pokręcił głową i zacmokał. Złapał go za podbródek, każąc na siebie patrzeć. -To TY źle mnie zrozumiałeś. Myślisz, że jesteś na tyle dla mnie ważny, bym nie mógł cię zastąpić? Śmieszne... Ale mimo wszystko, twoja śmierć będzie powolna. Pobawię się tobą baaardzo długo. Może miesiąc... Zniszczę cię psychicznie, a dopiero wtedy cię zabiję, kochanie. -Patrzył mu w oczy z rozbawieniem. A gdy nagle usłyszał wibracje telefonu... zmrużył oczy i wyciągnął go z kieszeni chłopaka. A widząc zastrzeżony numer... rozłączył się. Nie będzie ryzykować. Rzucił komórkę na podłogę, a potem rozbił ją na kawałeczki mocnym kopnięciem.

~

- Może już wyszedł? Nie panikuj, przecież Laxus mu ufa, więc na pewno nic mu nie jest. - Sting tylko machnął ręką. Teraz przeklinał się za brak kamery. - Kurwa, byliśmy zbyt zajęci szukaniem tego szpiega, żeby przejąć się wtedy podsłuchem... Ale spoko, jestem pewien, że nic mu nie jest.
*
Słuchał tych słów i poczuł, jak po plecach przebiegają mu dreszcze. Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna... poczuł strach. Miesiąc? Miesiąc tortur? To wydaje się tak dużo... Za dużo... Przełknął ślinę, ale nic więcej nie powiedział. Jeśli już ma cierpieć, zniesie to cierpienie z dumą. I niech Laxus sobie nie myśli, że tak łatwo się ugnie... Nie zamierzał robić tego, co będzie mu kazał. Na pewno nie bez walki.
Spojrzał na swój roztrzaskany telefon i teraz już tym bardziej wiedział, że nikt mu nie pomoże. A ktokolwiek dzwonił... mógł być jego szansą. Niestety, wybrał nieodpowiednią porę.

~

-Przecież nie panikuję! -Warknął, jeszcze bardziej wnerwiony tym, że połączenie zostało zerwane. Próbował połączyć się ponownie, ale wtedy był już absolutny brak sygnału. -Kurwa! -Walnął ze złości w jakąś szafkę, z której spadło kilka szklanych figurek, które z hukiem rozbiły się o podłogę. Wziął kilka wdechów, chcąc się uspokoić. Po kilku minutach dopiero spojrzał na blondyna, który dziwnie się na niego patrzył. -Wcale się o niego nie martwię, nie myśl sobie! -Uprzedził jego pytanie widząc, że chłopak chce coś powiedzieć. -Kto by dbał o takiego debila. Pierdolę, jak go dorwę, to sam go zabiję. -Zaczął krążyć po pokoju, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Zawsze miał słabe nerwy.
*
-Ktoś widocznie o ciebie martwi... hmm... ciekaw jestem, czy może to Dragneel? Niby numer był zakazany... ale nie wierzę ci, że go zabiłeś, złotko. -Uśmiechnął się wrednie, a potem złapał go za szyję, podduszając. -Myślę... może by cię upokorzyć? Mam już pomysł....

~

Sting już chciał coś powiedzieć, ale Natsu go ubiegł. Odetchnął głęboko i pokręcił głową, lekko rozbawiony. To oczywiste, że chłopak się martwił, ale był zbyt twardy, żeby się do tego przyznać.
- Gray jest bezpieczny, okay? Zaraz sprawdzę, czy ktoś zapisał nagrania z wcześniej... Powinny być wszystkie. Wtedy się okaże, że miałem rację - powiedział i zaczął przeszukiwać nagrania.
*
- Zabiłem... go... - wychrypiał, patrząc na niego spod zmrużonych powiek. Musiał wytrzymać, łapać jakoś oddech... Przecież Dreyar sam powiedział, że tak szybko go nie zabije. Chociaż... to byłoby lepsze. Jakby go teraz udusił, zamiast katować.

~

-Gówno mnie obchodzi, czy jest bezpieczny, czy nie! -Wrzasnął, patrząc na Stinga z wrogością. -Po prostu jestem na niego zły, że się nie odzywa! Głupek wyłączył telefon! Ale nie to, że mnie to interesuje. -Prychnął i odwrócił wzrok. -Nie obchodzi mnie... phh.
*
Puścił jego szyję, a potem uśmiechnął.
-Mam nadzieję. Jak go zabiłeś... będę się tobą bawić miesiąc. A jak nie, to dwa. -Zaśmiał się, a potem poszedł do rogu pomieszczenia i wyciągnął z jakiegoś pudła knebel, by potem założyć go chłopakowi. Co jak co... ale nie chciał teraz słuchać jego wrzasków. Zaraz też zaczął zdejmować mu spodnie, a gdy pozbył się jego dolnej garderoby... szarpnął nim tak, by usiadł tyłkiem na zimnej posadzce.

~

- Dobra, dobra, jasne. - Przewrócił oczami. - Mam coś! Zamknij się teraz. - Puścił nagranie sprzed niecałej godziny. Słychać na niej było rozmowę Graya i Laxusa. I po dźwiękach można było wywnioskować, że Fullbuster przejął inicjatywę. Mieli się pieprzyć.
Skąd więc ta nagła cisza? Podsłuch nie został zniszczony. A w sypialni też mieli jeden.
*
W sumie był wdzięczny za ten knebel. Lepszy on, niż nic, prawda? Chociaż trochę stłumi dźwięki... bo był pewien, że zaraz się zacznie. Najgorsze było jednak to, że nie miał pojęcia, czego spodziewać się po Dreyarze. On zawsze był nieobliczalny.
Opadł na podłogę i oparł czoło o zimną rurę. Patrzył też na niego, próbując chociażby wyczuć, co zaraz zrobi.

~

Natsu sam nie wiedział czemu... ale coś go ścisnęło, gdy słuchał jak bardzo Gray był chętny do seksu z Laxusem. Zazdrość? Niee, to na pewno nie to! Phh! Nie w tym życiu.
-Wątpię, by robili to w takiej ciszy... ten dupek na pewno by choć raz jęknął. -Odparł z powagą, bo wcale nie było mu do śmiechu. -Może ma inną sypialnię? W końcu dom Laxusa jest ogromny... -Westchnął. -Nieważne. Pewnie się teraz pieprzą i dlatego nie odbiera. Po co się zastanawiam? -Westchnął, a potem padł na łóżko, na plecy, jakoś zdołowany.
*
-Wiesz, Grayciu... dziś nie zaszczycę cię moim penisem w twym niegodnym wnętrzu. -Zaśmiał się lekko. Potem wstał, znów podszedł do pudełka i wrócił z... -Widzisz to? -Kucnął i pomachał mu przed nosem sztucznym chujem. -Jest trochę zakurzony, bo dawno nikogo już nie torturowałem, ale... to dobre na początek. -Oblizał wargi, a potem rozłożył Fullbusterowi szerzej nogi i wbił mu całość zabawki jednym pchnięciem. A potem... pochylił się do ucha chłopaka. -Potrzymasz to tak... z tydzień? Jak będziesz grzeczny. Inaczej potrwa to dłużej.

~

Sting nic nie powiedział. Wyłączył nagranie w momencie, w którym coś spadło na podłogę, a tamci wyraźnie zmienili pozycję. Po co słuchać tego dalej? Nie było sensu.
- Myślałem, że mamy podsłuchy wszędzie, jak widać pominęliśmy jakieś pomieszczenie na piętrze. No nic, nie ma co się nad tym zastanawiać. Mówiłem, że nic mu nie jest. - Wyłączył całkiem komputer i spojrzał na Natsu. - Jesteś głodny?
*
Gdy zobaczył sztuczny członek, mimowolnie mocniej zacisnął nogi, żeby tylko się tak szybko nie dostał... ale Laxus był silniejszy i pokonanie tak marnego oporu nie stanowiło dla niego problemu.
Wydał z siebie zduszony jęk, gdy poczuł, jak to coś wbija się w jego ciało. I miał to niby trzymać tydzień...?! Przecież to... to będzie cholernie niekomfortowe. Uch...

~

-Może trochę... -Spojrzał na blondyna bez entuzjazmu. -To przynieś coś. Przynajmniej wypcham się żarciem i po głowie nie będzie krążyć mi to całe „kocham seks z tobą, przecież wiesz~", „bierz mnie~" -Sparodiował Fullbustera przesłodzonym głosikiem, ewidentnie... wkurzony i zniesmaczony.
-Co za chuj. Tak się zachwycać Dreyarem. -Prychnął.
*
Uniósł się i zsunął z twarzy chłopaka knebel. Miał dziwny błysk w oku, gdy nagle rozpiął sobie rozporek i wyciągnął swego penisa.
-Nie mogę cię przecież głodzić... a wiem, że jesteś też spragniony, nie? -Uśmiechnął się z satysfakcją, a potem złapał chłopaka jedną ręką za włosy, a drugą włożył mu do ust swego członka i... najnormalniej w świecie zaczął mu sikać do ust. Zadbał też o to, by płyn leciał mu do gardła, poprzez uniesienie lekko podbródka chłopaka. Przecież nie chciał, by coś się zmarnowało, no nie? Albo połknie... albo się udusi, hah.

~

- Już się tak nie wkurzaj. Przecież musiał go czymś zająć. Inaczej zacząłby węszyć. I tak mi się wydaje, że nie bardzo mu uwierzył w to, że cię zabił, dlatego tym bardziej musiał się postarać, nie? - Tak, próbował go pocieszyć. Sting - jak i całe Sabertooth - wiedział, że ci dwaj są zbyt dumni, aby przyznać, że coś do siebie czują.
*
Spojrzał na niego z zaskoczeniem, gdy nagle zdjął mu knebel i gadał o tym jedzeniu i pragnieniu... Z początku był zdezorientowany i nie wiedział, co się dzieje... do czasu, aż Laxus nie wepchnął mu swojego chuja do ust...
Poczuł mocz, spływający mu do gardła, ten okropny smak. Chciało mu się rzygać, nie chciał tego połykać. W końcu się zakrztusił i był zmuszony to zrobić. Zacisnął powieki, upokorzony. Czuł, że zwymiotuje. Zwróci to. Na pewno. Niech no tylko Dreyar wyjmie tego chuja... to go obrzyga. Kurwa mać.

~

-Nie obchodzi mnie to. Może się ruchać z Dreyarem do woli. Ja mu nie bronię. -Zamknął oczy i wzruszył ramionami. -NIC nas nie łączy. Nie zachowuj się tak, jakbyś chciał mnie pocieszyć, bo tego NIE potrzebuję. Mam Fullbustera w dupie. I nie mówię o dosłownym znaczeniu. -Prychnął, a potem uchylił powiekę, widząc, ze chyba Sting chciał coś wtrącić. -I co do nagrania... podobno u was głośno o tym, że ja i Gray to kochankowie, taaaa? -Drgnęła mu brew. -Dla twojej wiadomości NIGDY z nim nie spałem i nie zamierzam. Koniec tematu. -Znów zamknął oczy.
*
Gdy skończył załatwiać potrzebę i zadbał, aby chłopak wszystko połknął... odsunął się na bezpieczną odległość. Z doświadczenia wiedział, że niektórzy nie wytrzymywali i się porzygali... A niech rzyga na siebie samego, jak musi, hah.

~

Sting strzelił poker face'a na ostatnie słowa Natsu. I postanowił nie wracać już do tematu.
- Okay, okay. - Uniósł ręce w geście poddania, a potem wstał. - Idę po to jedzenie i coś do picia. Pomieszkasz trochę u nas. - Uśmiechnął się lekko i rzeczywiście wyszedł, do kuchni, by zrobić chociażby jakieś kanapeczki i herbatkę dla gościa.
*
Gray szarpnął się jak najbardziej do tyłu, odwrócił się maksymalnie w tamtą stronę i zwymiotował. Ohyda. Okropieństwo. Fu... Ble...
Gdy już część zawartości żołądka znalazła się na podłodze, z powrotem przylgnął do rury i oparł się o nią, jakby była czymś, co może zapewnić mu bezpieczeństwo. Nawet na niego nie spojrzał. Wiedział, że to dopiero początek... i czuł się z tą myślą chujowo.

~

Prychnął, gdy Sting wyszedł. Jebane Sarbertooth. Mówi się im, że się kogoś NIE lubi w TEN sposób, to oni wymyślają i tak własne bajeczki. Niby dorośli faceci, a lubią plotki, phh. Poza tym... Natsu nigdy nie miał się za geja. Nawet jeśli sypiał w swym życiu jedynie z Dreyarem i nie kręciła go jakoś żadna kobieta, ani facet... myślał, że to normalne. Ale im dłużej zaczął się zastanawiać nad tym CO za uczucie mu towarzyszyło, gdy myślał o tym, że teraz Gray i Laxus mogą się pieprzyć... do głowy przychodziła mu tylko jedna myśl -zazdrość. Nie chciał w to jednak wierzyć, więc wmawiał sobie, że po prostu ma zły dzień... i źle się czuje, lub po prostu jest wkurwiony.
*
Gdy Gray zwymiotował, Laxus tym bardziej się uśmiechnął, a potem uderzył chłopaczka w twarz, trzema mocnymi uderzeniami z rzędu.
-Dam ci na dziś spokój... Posiedzisz sobie tak, w mrozie i z jakże pięknymi zapaszkami. A jutro... wymyślimy coś więcej. -Wyszeptał mu do ucha, a potem złapał go za włosy i uderzył jego głową w rurę. I po tym... wyszedł, zamykając drzwi na klucz.

~

Sting wrócił niedługo później z jedzeniem i herbatą. Postawił to wszystko na stole i sam zwinął jedną z kanapek. W sumie był trochę głodny i zmęczony też.
- Włączę podsłuchy. Może szpieg dotarł do Laxusa - powiedział bez większego przekonania. Z początku nie było nic słychać, dopiero później kroki. Niestety, nie można było dociec, do kogo należały. W końcu nie było kamery.
*
Nawet nie jęknął, gdy otrzymywał te uderzenia. Nie zamierzał mu dać więcej satysfakcji. Nawet go lekko zamroczyło, gdy uderzył głową o rurę. Osunął się na podłogę i teraz na niej leżał, w dość niewygodnej pozycji. Nawet nie skomentował wyjścia Laxusa. Nie miał po co. Postanowił już się do niego nie odzywać i przyjmować na siebie wszystko bez narzekania. Zjebał i teraz płacił za błąd. Mógł poczekać do innej okazji z próbą zabójstwa. Teraz sam był skazany na śmierć. Zamknął oczy i zmienił pozycję na taką, która była najwygodniejsza. Przy każdym ruchu nogami odczuwał obecność sztucznego członka w swym odbycie. I wcale mu się to nie podobało. Może lepiej spróbować iść spać... dopóki mógł.

~

Gdy na stole zostały położone kanapki, Natsu uniósł się do siadu i pochwycił kilka, jedząc je bez większego entuzjazmu. Dopiero gdy po parunastu minutach najadł się i napił... Skierował wzrok na blondyna.
-Było słychać kroki... ale teraz już nic. Na pewno nie zabili tego szpiega? -Odparł ze znużeniem.
*
Laxus skierował się do salonu i usiadł sobie na kanapie, jak gdyby nigdy nic. Minęło trochę czasu... a usłyszał otwieranie drzwi.
-Oo, kogo ja widzę. Masz jakieś wieści? -Uśmiechnął się wrednie.

~

- Cii! - Chyba przyszedł. Słyszę Laxusa - szepnął Sting i pochylił się bardziej w stronę komputera, słuchając uważnie. Nie mogli nic przeoczyć. Nawet nie ugryzł kanapki, którą miał przy ustach, tak się skupił na nagraniu.
*
Młody człowiek przyszedł do Dreyara, tak jak zwykł to robić raz w tygodniu, lub wtedy, gdy miał najważniejszej wieści.
- Jasne, że mam wieści, szefie. I to nie byle jakie. Dragneel nie żyje, podobno zabił go Fullbuster. W całym Sabertooth o tym trąbią! Zleciłeś to zabójstwo, czy był ci nieposłuszny? - Tak... nie mógł powstrzymać ciekawości.

~

Natsu sam nadstawił uszu, zaciekawiony. Chciał się zaśmiać na wieść o swojej śmierci... ale w porę się powstrzymał.
*
-A więc nie żyje, huh? Ciekawe... a podobno byli kochankami. -Ziewnął i zarzucił nogę na nogę. -Pewnie chodziło o sam seks. Fullbuster ma farta, że nic ich nie łączyło, hah. -Uśmiechnął się wrednie, ale nie zamierzał wyjawiać, DLACZEGO miał tego farta. Nie był na tyle głupi, by wygadać się przy takiej szprotce. -No ale w sumie rozumiem. Natsu ładnie jęczał, jak się go pieprzyło. -Skwitował. -A co do twego pytania... zleciłem mu to. Koniec tematu. To nie jest coś, co powinno cię interesować. -Zmrużył oczy. -Możesz już iść. Informuj mnie na bieżąco.
*
Tymczasem Natsu...
-CO?! -Wydarł się praktycznie na całą bazę. -Co za dupek! Nie jęczę słodko! -Dobra... "trochę" się wnerwił i zawstydził.

~

- No Dragneel zawsze się wkurzał, jak ktoś mu coś sugerował, nie chciał, aby łączono go z Fullbusterem, więc wątpię, żeby to było wielkie uczucie. - Zaśmiał się cicho, rozbawiony. - I rozumiem, Gray ma szczęście, bo chcesz go dla siebie, co? To się da zrozumieć. Dziwi mnie, że jeszcze go tu nie ma, ale to nie moja sprawa, tak jak powiedziałeś. Wrócę z nowymi wieściami. - Po tych słowach wyszedł, zadowolony.
*
Sting pacnął Natsu przez łeb, bo mu PRAWIE zagłuszył słowa szpiega. Potem tamten wyszedł i znowu zapadła cisza, przerywana dźwiękami telewizora, który zapewne oglądał Dreyar.
- Dobra... Czyli podejrzenia są od Graya oddalone... ale kiedy on, kurwa, wyszedł? - Podrapał się po głowie. - Nie słyszałem tego. Musieliśmy przegapić, albo te kroki były jego. - Wzruszył ramionami. - I Laxus jest dość... zaborczy chyba, no nie, słodkie jęczydełko? - Nadął lekko policzki.

~

-Tak... nie twoja sprawa. -Szepnął pod nosem, gdy szpieg wyszedł. Z ust nie schodził mu wredny uśmieszek. Nikt nie musiał wiedzieć, że Gray długo już nie pożyje.
*
Drgnęła mu brew i odruchowo uderzył Stinga mocno w twarz, z prawego sierpowego.
-Nie jestem słodkim jęczydełkiem! -Wrzasnął, wkurwiony. Nie przejął się tym, że blondyn zleciał z krzesła po tym uderzeniu. -I jeszcze raz mówię... NIGDY NIE SPAŁEM Z GRAYEM! -Wydarł się, cały trzęsąc się ze złości. Na Laxusa, na tego szpiega, na Fullbustera i Stinga. Na całe Sarbertooth też! -I tak... Laxus może i jest zaborczy, ale i tak traktuje każdą swoją zabaweczkę jak śmiecia. Gray mówił mi kiedyś... że Dreyar gadał coś o tym, że ja i on jesteśmy jego ulubieńcami, że ma z nas zabawę i do tego jesteśmy najlepszymi zabójcami... A to jakoś nie przeszkodziło mu wydać na mnie wyroku śmierci, czy skatować mnie do prawie nieprzytomności za... za nic. Za to, że KTOŚ INNY zawalił. -Odparł spokojniej, ale głosem przesączonym nienawiścią. -Nienawidzę go. Mam ochotę wypruć flaki mojemu pseudo-byłemu szefowi. -Zacisnął pięści.

~

Sting poleciał na glebę, zbyt zaskoczony ciosem. Zdrowo przygrzał o podłogę i złapał się za buźkę. Nie spodziewał się, że chłopak tak się wkurzy.
- Ej, spokojnie - stęknął, podnosząc się z ziemi. - Nikt ci nie sugeruje, że spałeś z Grayem, to po pierwsze. - Kłamstwo, każdy tak sugerował. - Po drugie, nigdy mi nie opowiadałeś tyle o Laxusie, a to było nam, kurwa, potrzebne, baranie jeden! Więc teraz mów wszystko, co wiesz. Odkryjemy słabe punkty... Musisz nam w końcu pomóc. A teraz... Wiesz, że w każdej chwili może wyjść na jaw, że żyjesz? Musimy być pierwsi i uratować dupę i tobie i Fullbusterowi, nie mam racji?

~

Zazgrzytał zębami i warknął, ale nic już nie powiedział. Usiadł na łóżku i wziął wdech na uspokojenie.
-Ale... co mam ci powiedzieć? -Spojrzał na Stinga beznamiętnie. -Wszytko co wiem, ta? Dobra... wiem tylko tyle, że ZAWSZE odkąd pamiętam, Laxus kazał nam zdawać relacje z misji... Ale nie o to chodzi. Mieliśmy kolejkę i przychodziliśmy do niego pojedynczo. I... wtedy, jak mu się tylko nudziło, a to się zdarzało naprawdę często... używał nas jak zabaweczki seksualne. Zawsze padały tylko dwa słowa: „rozbieraj się". I... wcześniej myślałem, że padło na mnie. Że tylko mnie tak wykorzystuje, a inni mają spokój. Myliłem się. W dniu, gdy Rogue chciał mnie zabić i nas podsłuchiwaliście... -Tu zazgrzytał zębami, wkurwiony. -Chyba sam wiesz, że Gray wyznał mi, że to nie tylko ja... ale i on i Loki czy Jellal też są przez niego wykorzystywani. Potem... Gray mówił mi, że Loki i Jellal są mu tak posłuszni, że nie ma z nich w ogóle zabawy, bo trzęsą portkami. Podobno lubił Graya, bo on zawsze był chętny do seksu i się go nie bał. A mnie... bo niby się go bałem, ale nigdy nie chciałem tego okazać i podczas tego... tego co mi robił... podobno miałem morderczy wzrok, czy coś... W sumie racja, zawsze patrzyłem na niego z nienawiścią i mu pyskowałem. Nienawidziłem go, ale pracę dla niego traktowałem jak normalną kolej rzeczy... konieczność. Przejrzałem dopiero wtedy, gdy chciał mnie praktycznie zabić za niewinność. I zamiast normalnie się zaspokoić... potraktował mnie jak jakiegoś psa... czy nawet gorzej. To ci mam mówić? To nie jest przyjemny temat do rozmowy, wiesz... -Zamknął oczy, podenerwowany. Chciało mu się rzygać, gdy myślał o współżyciu z Laxusem. -A co do Graya... nienawidziłem go. Zawsze się sprzeczaliśmy i praktycznie na każdej misji chcieliśmy się nawzajem pozabijać. Nie wiem, kiedy to się zmieniło... Może odkryliśmy, że mamy wiele wspólnego? -Spojrzał na Stinga oschle. -Nie myśl, że to jest jakaś miłość, czy coś. Mówię, że go NIE LUBIĘ w TEN sposób! W żaden sposób go, kurwa, nie lubię! -Warknął choć... tutaj skłamał. -I nie mam z nim romansu. -To akurat była prawda. -Po prostu... powiedzmy, że się zakolegowaliśmy. Tylko trochę. Na tyle, że mu ufam i wiem, że mnie nie wyda... udowodnił to dziś, nieprawdaż?

~

Sting słuchał jego relacji w zupełnej ciszy. Nie był pewien, ale chyba znalazł coś, co można będzie wykorzystać przeciw Dreyarowi.
- Wiem, że to dla ciebie trudne... ale chyba wiem, co można zrobić, by popchnąć plan do przodu... Ale do tego potrzebny będzie nam Gray. Skoro Laxus mu ufa... może go podejść... i załatwić. Jeśli jemu to się nie uda, będziemy na miejscu. Wemkniemy się, chociaż to niebezpieczne. I strzelimy mu w łeb, gdy tylko skupi się na Fullbusterze. Nawet... pozwolimy TOBIE oddać ostateczny strzał. Wyślę kogoś, by znalazł Graya i go tu przyprowadził. Sądzę, że skoro chciał cię chronić, bez problemu się zgodzi. Nie patrz na mnie jak na kosmitę. Ty już nie możesz tam nic zdziałać, bo musisz się ukrywać, debilu.

~

Otworzył szerzej oczy, patrząc na Stinga jak na jakiegoś dekla.
-Posrało cię?! Nie będę kazać mu się narażać, tylko dla wygody misji! -Warknął. -Może i Gray uratował mi dupę... ale sam mi mówił, że dla niego Dreyar jest obojętny. Nie ma powodu, by go zabić DLA MNIE. Co ty myślisz, że on mnie lubi? -Postukał się w czoło. -Wątpię, zjebie, wątpię. -Prychnął. -Nawet nie znam jego powodu, dla którego mnie nie zabijał. Serio... ten facet jest dziwny. -Skrzyżował ramiona na piersi.

~


Machnął ręką, zniecierpliwiony.
- Sam go zapytam, czy nam pomoże, pff. Nie musisz się zgadzać z moim zdaniem, jeśli się zgodzi, to lepiej dla nas, a jeśli nie, to wymyślę coś innego. Jak na razie to najlepszy plan, na jaki wpadłem - powiedział poważnie, a potem wyciągnął telefon i wysłał wiadomość Ordze. Jak unieszkodliwią szpiega, mają znaleźć Fullbustera.

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 8.

Heej~! Miłego czytania i w ogóle ;>


Miesiąc później...
Natsu dalej chodził na misje dla Laxusa, ale... nie dawał z siebie wszystkiego. I zawsze jak szef kazał mu do siebie przychodzić, NIGDY już nie usiadł na jego kanapie. Stał w drzwiach, by w razie czego szybko zwiać. Chyba tylko dzięki temu Laxus ani razu go nie uderzył - nie miał okazji. Poza tym Natsu był u niego baaardzo rzadko. Dzięki Grayowi, który niejednokrotnie przejmował jego kolejkę. Nie wiedział, czemu Fullbuster w ogóle mu pomaga... ale to było dość miłe z jego strony. Jak na niego przynajmniej.
Cały czas Dragneel utrzymywał kontakt z Sarbertooth. Czekali na odpowiedni moment, zbierali informacje. Niestety... przygotowania trwały.
Przez ten miesiąc zmieniło się także bardzo wiele między Natsu i Grayem, co zauważyli Loki i Jell. A mianowicie... kłócili się INACZEJ, niż zawsze. W ich twarzach nie można było już wyczuć takiej samej nienawiści, jak dawniej. Teraz było to raczej... sprzeczanie się na żarty?
W sumie było w tym wiele racji... Sam Natsu przyłapywał się wielokrotnie na myśli, że już wcale nie ma Graya za takiego dupka, jak wcześniej. Ba... nawet go polubił. Nigdy się do tego nie przyznał, ale... jakoś poczuł, że mają wiele wspólnego. Ostatnio naprawdę często ze sobą przebywali. W sumie tylko po to, by się nawzajem denerwować swoją osobą. Ale... przeprowadzali niekiedy rozmowy. Dość poważne, rozmowy... tak po prostu. O życiu. I mogli się tylko dziwić, jak wiele mieli podobnych poglądów. Nie we wszystkim... ale jednak.
-Ej, Natsu? -nagle wyrwany z zamyślenia Dragneel spojrzał na Stinga, u którego akurat był. A dokładniej przesiadywał właśnie w bazie Sarbertooth.
-Huh? -Ziewnął, patrząc na blondyna dość niemrawo.

~

Sting był ostatnio bardzo rozdrażniony. Ciągle coś szło nie tak i ludzie zaczynali się już niecierpliwić. Chcieli jak najszybciej dorwać Laxusa, a nie było ku temu zbyt wielkiej sposobności. Także dlatego, że Natsu unikał chodzenia tam. Nie miał kto się do niego zbliżyć, tak po prostu.
- Ej, Natsu? - zagadnął chłopaka, chyba wyrywając go z rozmyślań. - Potrzebny nam jeden, dobry plan... Nie masz żadnego pomysłu? Wiem, przygotowujemy się do realizacji pierwszego... ale to może potrwać. Czasami proste rozwiązania są najlepsze, a ja jestem zbyt zmęczony, by na coś wpaść. - Przetarł palcami zmęczone oczy. - I co ważniejsze... nikt niczego nie podejrzewa? W sensie... z twoich kolegów? I sam Dreyar?

~

-Och... Nie, wybacz. Nie mam żadnego pomysłu... -Westchnął i wyprostował się na krześle. -A co do Dreyara... nie wydaje mi się, żeby coś podejrzewał, bo tak to kazałby mnie już zabić. A jak dotąd nie przeszkadza mu nawet to, że go unikam... Pewnie myśli, że nadal się go boję po tym, jak mnie skatował. -Wzruszył ramionami. -A koledzy... tylko Gray wie. Ale on mnie nie wyda, akurat tego jestem pewny. Jest dupkiem, ale ma jakieś zasady. -Odparł, patrząc na Stinga dość poważnym, ale też zmęczonym wzrokiem. -No nic... chyba będę się już zbierać. -Wstał i ziewnął. Ostatnio był jakiś śnięty, ech.

~

Sting nie był taki pewien, czy rzeczywiście ta sprawa wygląda tak kolorowo. Ich plan, który planowali przeprowadzić, był zbyt niepewny. Nawet jeśli udałoby im się go zrealizować choćby do połowy, nie było pewności, że zakończy się sukcesem. Tak samo Sting nie był pewien tego całego Graya. Wydawało się, że naprawdę nie obchodzi go to wszystko, ale nie wiadomo, czy to nie przykrywka. Może dostał rozkaz, żeby ich śledzić, a zwłaszcza Natsu. Nigdy nic nie wiadomo.
- Uch... Dobra, idź. Ja jeszcze posiedzę. Orga przywlókł tu jakiegoś trupa. Muszę zająć się ciałem. - Spojrzał ostatni raz na Dragneela, nie komentując jego słów.

~

Natsu już nic więcej nie powiedział. Pożegnał się krótko i wyszedł, kierując się do swego auta, by wrócić do domu. Męczyło go to, że nadal nie udało im się dopaść Laxusa. Wiedział, że to po części jego wina, bo... Sarberzy pewnie liczyli na to, że to ON zbliży się do Dreyara, wyciągnie ważne informacje i może mu coś podłoży lub też zabije na miejscu... i spieprzył. Unikał Laxusa, bojąc się, że znów go skatuje i zgwałci. I pewnie dlatego... akcja wyeliminowania tego osobnika musiała nieco potrwać.

~

Tymczasem...
Gray zdziwił się, gdy dostał wiadomość od Laxusa, że ma natychmiast się u niego pojawić. Dotychczas nigdy go do siebie nie wzywał, zwłaszcza, gdy byli z chłopakami przed akcją. A teraz tak właśnie było - za kilka dni mieli przecież rozpocząć kolejną operację. To kazało Fullbusterowi zachować czujność, gdy przekraczał próg jego domu. Ostatnio bywał tu aż za często, bo przejmował za Natsu kolejkę. Co dziwne, seks z Dreyarem już go tak nie cieszył. Bardziej... męczył, choć i tak odczuwał przyjemność ze zbliżeń. Mimo wszystko coś się zmieniło, a on nie zamierzał dociekać, co takiego.
- Jestem. Coś się stało? - rzucił obojętnie, idąc w głąb salonu. Usiadł obok niego, zanim padło takie polecenie. Pozostał jednak czujny.

~

-Och, nic takiego. -Laxus uśmiechnął się, gdy tylko zauważył Fullbustera. -Mam dla ciebie jedynie zlecenie na samotną misję. Weź kopertę ze stolika, przeczytaj... i idź to wykonać. TERAZ. -Patrzył na niego z groźbą. -Dlatego... Po zapoznaniu się z treścią, spierdalaj. Mam nadzieję, że nie zawalisz. -Zmrużył oczy.

~

Gray od razu się podniósł i sięgnął po kopertę. Coś Dreyar za bardzo się cieszył. Podejrzane. Dlatego... Szybko przebiegł wzrokiem po treści. I poczuł, że robi mu się gorąco. Zgniótł kartkę w dłoni i popatrzył na Laxusa beznamiętnie.
- Przyjąłem. Wykonam. Nie zawalę - powiedział tylko, a potem wyszedł i od razu wyciągnął papierosa. Musiał zapalić. Oparł się o bok auta i pozwolił, by dym wypełnił mu płuca.
Nie mógł dopuścić do siebie tej myśli. Wykrył zdradę Natsu. Kazał JEMU go zabić. A on, kurwa, to zlecenie przyjął. I co teraz? Kiedyś z ziemną krwią strzeliłby mu w łeb, ale teraz... przywiązał się. Nie mógł tego zrobić. Nie dałby rady.
- I właśnie dlatego nie chciałem nikogo, z kim mógłbym chociaż pogadać - szepnął do siebie. Nawet nie wiedział, w którym momencie to się stało, ale wpuścił Natsu do swojego życia, polubił go. Lubił z nim rozmawiać, przedrzeźniać się, czy nawet bić dla żartów. I po co mu to było? Teraz trudniej mu będzie wykonać zadanie.
Wsiadł do samochodu, kończąc palić. Podświadomie szukał rozwiązania tej sytuacji. Nie chciał, żeby Natsu umarł, a już tym bardziej z jego ręki. Jeśli go nie zabije, Dreyar załatwi ich obu.
- Kurwa - zaklął, myśląc gorączkowo. A może... Gdyby Natsu zniknął? Gdyby się ukrywał? Sabertooth na pewno pomogliby mu się ukryć, a wtedy Gray... zabiłby Laxusa. Tak, to ryzykowne. Pomysł z zabiciem blondyna był głupstwem. Być może największym, jakie kiedykolwiek zrobi. Ale przecież Natsu nie mógłby ukrywać się wieki, a zanim Saberki ruszą do działania, cały podstęp może się wydać.
Fullbuster przecież cały czas chodził ostatnio do Laxusa i to może być właśnie ta szansa. Jeśli go zdekoncentruje, może wybrać odpowiedni moment, by strzelić mu w łeb. Laxus nigdy nie miał przy sobie broni w domu, bo nie spodziewał się zamachu na swoje życie od wewnątrz.
Z tą myślą wyrzucił niedopałek, zapiął pasy i odpalił silnik. Pora jechać do Natsu. Ale swojego planu zabicia Dreyara... nie wyjawi nawet jemu. Wiedział, że Dragneel będzie go powstrzymywał, a to nie byłoby dobre. Musiał to zrobić. Dla ochrony własnej... i jego. Oraz Lokiego i Jellala, którzy też byli wykorzystywani. Koniec tego. Pora się postawić.

~

Natsu dojechał już do swego domu. Zatrzasnął za sobą drzwi wejściowe, ale nawet nie przejął się ich zamknięciem na zamek. Padł na kanapę w salonie, twarzą do poduszki. Sam nie wiedział, czemu był ostatnio taki jakiś... zmulony? Najbardziej zaskakiwało go jednak to, że czuł się dużo lepiej, jedynie w obecności tego jebniętego Fullbustera. Czy to możliwe, że już się do niego tak bardzo przywiązał? W sumie... tylko z nim spędza tak dużo czasu i może normalnie pogadać. Ech...
-To wszystko jest głupie. -Burknął w poduszkę i się przeciągnął, z zamiarem ucięcia sobie małej drzemki. Pogoda i tak była chujowa... deszcz zawsze go usypiał.

~

Wszedł do domu Natsu bez pukania. Pierwszym, co zrobił, było wyciągnięcie broni. Musiał ją wyczyścić i... strzelić w coś. Skierował się do salonu i dostrzegł, że chłopak chyba śpi. Byłby takim łatwym celem... jedna kula i po nim. Z wahaniem wymierzył w niego broń, ale szybko ją opuścił. Nie mógł go zabić. Coś go hamowało.
- Natsu... - zaczął, zaciskając dłoń na pistolecie. - Musisz się ukryć. Musisz wiać. Mówię poważnie. Nie możesz tu zostać. On wie.

~

Dragneel uniósł głowę z poduszki i spojrzał sennie na Fullbustera, trochę zaskoczony tym, że nagle usłyszał jego głos. Nie usłyszał, jak wchodził... i w sumie już zaczął zasypiać. Nie zrozumiał też tego, co dokładnie mówił do niego chłopak.
-Co tu robisz? -Ziewnął i przetarł oczy, a dopiero wtedy... jego wzrok padł na pistolet. -Ej... Co ci odbiło? Chcesz mnie postrzelić za tamto zjedzenie twojej porcji spaghetti?! Czy ty jesteś normalny? -Drgnęła mu brew, nie bardzo się czymkolwiek przejmował.

~

Teraz to się zniecierpliwił. Ten chłopak był nienormalny!
- Natsu, do kurwy nędzy, słuchasz ty mnie? Padł na ciebie wyrok. Dostałem zlecenie od Laxusa. Kazał mi cię zabić. Przyjąłem je... ale gdybym miał chęć strzelić ci w łeb, już byś nie żył, więc z łaski swojej idź do tych swoich Saberków, schowaj się tam i utrzymujmy wersję, że nie żyjesz! - wyrzucił z siebie na wydechu, patrząc na niego ze złością i zniecierpliwieniem.

~

Teraz... to Natsu tym bardziej się zdziwił, a jednocześnie zdezorientował i zaczął denerwować.
-Ale... jak to? -Uniósł się do siadu i patrzył na Graya szeroko otwartymi oczami. -Przecież... jak?! Jak on mógł się dowiedzieć?! Świetnie, cały plan poszedł się jebać! No kurwa! -Zaczął się wnerwiać i złapał się rękami za głowę. -Kurwa! -Dalej nie mógł w to uwierzyć. Przecież... uważał! Ktoś go śledził, gdy pojechał do Stinga? Szlag by to...
 -Czekaj... nie chcesz mnie zabić? -Nagle to do niego dotarło i teraz patrzył na Graya z istnym szokiem. -Dobra... to już jest dziwne. Normalnie strzeliłbyś mi w łeb bez wahania. Nie mam przy sobie broni, jestem senny i wykończony... nawet bym się nie bronił! -Zmrużył oczy. -To ma być jakiś podstęp? Nie wiem... udajesz miłego i chcesz, żebym doprowadził cię do bazy Saberków? -Mimo, że lubił Fullbustera... wiedział, że był on posłuszny Dreyarowi. Może nie w pełni... ale zawsze wykonywał jego zlecenia. Dlatego teraz to było podejrzane, że chciał się mu sprzeciwić.

~

- Ma tam, kurwa, jakiegoś szpiega, dlatego idź bezpośrednio do Stinga. - Strzelił w jakiś wazon, który rozpadł się na kawałki, a potem zabezpieczył broń i zaczął ją czyścić. Chciał zyskać na czasie. No bo co miał mu powiedzieć? Upierdliwe.
- Nie chcę wiedzieć, gdzie jest ta baza. Masz przeżyć, okay? Tego zlecenia nie mogę wykonać. Przyjąłem je, żeby Dreyar niczego nie podejrzewał. W innym wypadku zabiłby mnie na miejscu, a potem samodzielnie wykończył i ciebie. A w ten sposób... masz szansę. Wiej, bo jak zmienię zdanie, to już nie będzie tak miło - warknął na koniec, a potem odwrócił się do niego tyłem, schował broń i skrzyżował ręce na piersi. - Bądź ostrożny. Jak ktoś cię zobaczy, wydasz wyrok na nas obu. A teraz spierdalaj. Ja tu sobie trochę posiedzę. Nie mogę się pokazać u Laxusa tak szybko.

~

- Co...?- Natsu nie wiedział. co ma właściwie powiedzieć. Ma przeżyć? Ma być ostrożny? Czy Gray... właśnie się o niego martwi? WTF?! -Mogę najpierw spytać... po cholerę ryzykujesz własne życie DLA MNIE? -Wstał z faktycznym zamiarem udania się do Stinga, ale najpierw... musiał wiedzieć. Musiał, kurwa. -To jest dziwne. Wiesz, że wystarczyłoby jedno pociągnięcie za spust i miałbyś spokój? -Dobra... to może była jawna prowokacja, ale i tak wiedział... a raczej miał dziwne przeczucie, że Fullbuster i tak go nie zabije.

~

- Mam taki kaprys, okay?! - Spojrzał na niego przez ramię, zdenerwowany. Wiedział, że powinien był strzelić mu w łeb i zawlec ciało pod nogi Dreyara, a potem odebrać nagrodę, ale... nie chciał. Zaczynał czuć do tego faceta negatywne uczucia. Kiedyś był mu obojętny, ale teraz już nie. Tak samo było z Natsu... tylko że akurat jego polubił. Ale nie zamierzał mu tego mówić.
- Po prostu już idź. - Podszedł szybko do łóżka i sobie na nim usiadł, by w spokoju pomyśleć nad dalszymi ruchami. - NO IDŹ, DO CHOLERY - wydarł się, widząc, że Dragneel jeszcze tu stoi i chyba zamierza coś powiedzieć. Nie dał mu na to szansy.

~

Miał już coś powiedzieć, by wydusić z niego więcej informacji, ale... powstrzymał się, widząc, że Gray i tak mu nic najwyraźniej nie powie. Podszedł do stolika, chwycił broń i włożył ją za pasek od spodni. Potem zabrał z wieszaka kurtkę i założył ją. Poza tym wcisnął na głowę czarną czapkę, by nie odznaczać się w tłumie. Podszedł do drzwi, chwycił klamkę i na koniec...
-Ty też nie zgiń. -Szepnął na tyle głośno, by go usłyszał, dalej będąc do niego odwróconym plecami. I po tych słowach wyszedł. Też nie był typem, który otwarcie zwierzał się ze swoich uczuć, czy myśli.

~

Poczuł się dziwnie, gdy usłyszał te słowa, ale nic nie odpowiedział. Bo nie był pewien, czy uda mu się przeżyć tą noc. W końcu zamierzał porwać się na coś, co można było śmiało nazwać szaleństwem. Często miewał piekielnie trudne zlecenia, z których cudem uchodził z życiem. Dziś limit mógł się wyczerpać. Dlatego... musiał dobrze to rozegrać. Zapalił papierosa, a potem zaczął rozwalać rzeczy, znajdujące się w pokoju, żeby wyglądał, jakby toczyła się w nim zacięta walka. Wykonał też kilka stłumionych strzałów - a to w ścianę, a to w łóżko. Potem poszedł do kuchni i zajrzał do lodówki. Natsu często trzymał krwiste rzeczy, których i tak nie jadł. Po co? Tego Gray nigdy nie odgadł. Teraz jednak coś się przyda. Będzie musiał utworzyć plamę krwi na skotłowanej pościeli. Przeciął też nożem rękaw swojej kurtki, żeby nie było, że Natsu się w ogóle nie bronił. Wbił go też trochę w skórę. Ręki, która nie była mu aż tak dziś potrzebna. Dopiero po jakiejś godzinie wyszedł z mieszkania Dragneela i pojechał do Dreyara, by zdać relację i wykonać pełen luk plan.

~

Natsu pojechał do bazy, uważając, by nikt go nie śledził. Specjalnie chował twarz i nie rozglądał się za bardzo na boki. Nie mógł narażać ani siebie, ani Graya, który jakby nie było... znów uratował mu dupę. Szlag by to... Po cholerę on ciągle chce mu pomagać? I nawet nie chciał nic w zamian. Czasem... w ogóle nie rozumiał Fullbustera. Kiedyś myślał, że chłopak ma wszystko gdzieś, a chęć pomocy innym to coś, na co w życiu by się nie porwał...
Gdy doszedł na miejsce (pieszo, bo przecież nie mógł używać swojego wozu, skoro „nie żył"), wszedł do bazy od drugiej strony, by przez okno wbić się do pokoju Stinga. Skoro mają szpiega... musi pogadać najpierw z blondynem, bo inaczej Laxus czegoś by się dowiedział.
Tak też zrobił. Włamał się do wewnątrz i wskoczył do pokoju, a potem...
-Woo, nie strzelaj! -Uniósł ręce do góry, gdy nagle do pokoju wbiegł Sting z bronią w dłoni. Chyba wyszedł właśnie z kibla. -Mam do ciebie sprawę. -Zaczął, opuszczając ręce i mrużąc oczy.

~

Sting właśnie skończył załatwiać potrzebę wyższą, gdy nagle usłyszał jakieś szuranie w swoim pokoju. Musiał być ostrożny. Szybko wyciągnął pistolet i wbiegł do pomieszczenia, gotów od razu strzelić, ale ów tajemniczy osobnik odezwał się głosem Natsu.
- Dragneel? O co chodzi? - Zmarszczył lekko brwi, a potem zabezpieczył broń i rzucił ją na łóżko.
*
Gray wszedł do domu Laxusa z obojętną miną, nawet dość znudzoną.
- Wykonane. Pozbyłem się ciała. Ciężko było, ale już po nim. Nie pokrzyżuje ci planów - powiedział spokojnie i podszedł bliżej. Musiał wyczuć moment. Nie mógł teraz strzelić, musiał znaleźć się bliżej. Jak najbliżej.

~

Natsu najpierw zdjął czapkę i kurtkę, rzucając je w kąt pokoju z ulgą, a potem podszedł do łóżka, na którym sobie usiadł, zmęczony. Cóż... droga do tej bazy wcale taka krótka nie była.
-Chodzi o Laxusa. -Spojrzał na niego poważnie. -Gray był dziś u mnie... i powiedział, że dostał od niego zlecenie, by mnie zabić. Powiedział, że tego nie zrobi, bo nie chce... i akurat tego nie rozumiem, bo mógł mnie bez problemu załatwić, ale mniejsza. -Wzruszył ramionami. -Powiedział, że ma u was szpiega, który wydał mu to, że z wami współpracuję. Sprawa wygląda tak: muszę się u was ukrywać, bo teoretycznie nie żyję i nie mogę pokazywać się na powierzchni, by nie narażać Fullbustera. A ty... znajdź szpiega. -Zmrużył oczy.
*
-Och tak? -Laxus spojrzał na Graya z lekkim uśmieszkiem, ale nadal... nie był usatysfakcjonowany. -Szkoda, że nie przyniosłeś mi jego ciała. Chętnie bym go zobaczył. -Oparł się wygodniej na kanapie. -A teraz... siadaj. -Poklepał miejsce koło siebie, bacznie mu się przyglądając. -I powiedz mi, gdzie zakopałeś ciało. Cóż, muszę wszystko sprawdzić. Nie myśl, że nie dotarły do moich uszu plotki o tym, że ty i Dragneel byliście kochankami. W Sarbertooth podobno o tym głośno.

~

Sting otworzył szerzej oczy, słuchając tych relacji. Nie spodziewał się tego. Jego ludzie... ufał im, ale skoro tak przedstawiała się sytuacja...
- Zrobię, co w mojej mocy. Zostań tu i bądź cicho. Zamknę cię tu. Wrócę, jak się czegoś dowiem. Sprawdzę każdego - powiedział, a potem wyszedł z pokoju i zamknął drzwi na klucz, nawet nie czekając na odpowiedź Natsu. To niepokojące wieści...
*
Zaśmiał się, rozbawiony, słysząc słowa o byciu kochankami.
- Ja i Dragneel? No błaaagam. Ci z Sabertooth muszą być jakimiś kretynami - uznał, a potem rzeczywiście usiadł obok niego. Nie mógł okazać po sobie zdenerwowania. - Marzyłem o tym, żeby się go pozbyć. Dlatego ciałko pociachałem na malutkie kawałeczki, wsadziłem do wora, przywiązałem kamień i wyrzuciłem na morzu. Nie znajdziesz. Gdybym wiedział, że zechcesz mnie sprawdzić, nie robiłbym tego. - Spojrzał na niego z powagą. - Obiecałem ci, że nie zawalę więcej, czyż nie?

~

Natsu miał już coś jeszcze powiedzieć, a mianowicie poprosić o żarcie i coś do picia... ale został zamknięty, ech. Trudno się mówi. Opadł placami na pościel i westchnął, patrząc w sufit. Był ciekaw... jak radzi sobie Gray. Laxus nie był taki głupi...
*
-Mmm... skoro tak mówisz. -Zaśmiał się cicho, nie okazując chłopakowi tego, że nadal mu nie ufał. Mimo wszystko postanowił potem sprawdzić mieszkanie Dragneela, będzie prościej. A co do Graya... wybada go. On i Dragneel byli, nie oszukujmy się, najlepszymi zabójcami w jego szeregach. Jednego podobno już stracił. Tak więc... jeśli Fullbuster okaże mu posłuszeństwo, oszczędzi go.
-To co powiesz na mały seks, w nagrodę? -Uniósł brew do góry. Widział, że chłopak ostatnio nie jęczał tak głośno, jak zawsze. A raczej... zaczął mu przypominać Dragneela, podczas seksu. Miał ten sam wzrok. Pełen odrazy. Dlatego... tym bardziej skłaniał się do wiary w to, że jego i Natsu coś łączyło. A to mu się nie podobało.

~

- Jeszcze się pytasz? - Zaśmiał się cicho, a potem zrzucił z siebie kurtkę, szybkim ruchem. Jego plan to zakładał. - Dobrze wiesz, że zawsze jestem chętny na seks z tobą. - Uśmiechnął się seksownie, a potem zrobił coś, co pewnie Laxusa mocno zaskoczyło - usiadł mu na kolanach i wpił się wargami w jego usta. Musi go odpowiednio rozproszyć i wtedy wyciągnąć broń, wystającą zza paska. I strzelić. Prosto w łeb. Musiał być teraz czujny, bo widział, że mężczyzna coś podejrzewa.

~

-Hm, serio? -Spytał z lekką ironią w głosie, ale gdy chłopak usiadł mu na kolanach, owszem, odwzajemnił ten pocałunek. To było dość niespodziewane w oczach Dreyara, gdyż ostatnio... Gray nie okazywał takiego entuzjazmu, gdy chodziło o seks. Albo zdał sobie sprawę, że ON jest dla niego lepszym wyjściem, niż jakiekolwiek więzi z Dragneelem... albo coś kombinuje.
Przeniósł jedną rękę na biodro chłopaka, dość blisko jego broni, tak w razie czego.

~

Szlag. Domyślił się? Czy po prostu położył tam łapsko, bo tak mu było wygodniej? Jedno z dwojga... W każdym razie znacznie utrudnił mu pracę. Dlatego musiał pokazać mu, jak bardzo chce tego seksu. Chociaż, kurwa, nie chciał. Zamruczał do pocałunku i zaczął wodzić niespokojnie dłońmi po jego klacie, wsadzał je pod koszulkę, momentami też ocierał się kroczem o krocze mężczyzny. Niedługo później zerwał pocałunek i zrzucił z siebie koszulkę.
- Bierz mnie - szepnął mu do ucha zmysłowym głosem i przeniósł ręce na swój rozporek, by zacząć go rozpinać. A za moment... sięgnie po broń. Jak tylko będzie zdejmował spodnie. Jeszcze tylko chwila... jeszcze moment... Musi to zrobić! Teraz!

~

Laxus oddawał ten pocałunek, jak i uśmiechał się wrednie podczas tych wszystkich prowokacji Fullbustera... ale nie poddał się im w pełni. Nie był na tyle głupi, by odlecieć przez samo uczucie lekkiego podniecenia. Dlatego też szczególną uwagę zwracał na chłopka w momencie, gdy ten zdejmował sobie spodnie. Hah, też tak myślał, że sięgnie za broń. Momentalnie złapał chłopaka za nadgarstek, wykręcił mu go, by broń wypadła na podłogę, a potem rzucił go plecami na kanapę, samemu się nad nim pochylając i patrząc mu w oczy z żądzą mordu, milimetr od jego twarzy.
-Czas ponieść karę, Gray... -Wyszeptał mu do ucha i je lekko przygryzł. -Nie martw się. To będzie o wiele gorsze od zwykłego gwałtu. -Polizał go po szyi, a potem wstał i złapał chłopaka za włosy, by potem pociągnąć go jak psa w stronę piwnicy. -Przemieśćmy się do sypialni. -Powiedział łagodnie i wymijająco. Tak w razie czego. Przeszukał już dom, czy aby nie ma tu podsłuchu i kamer Sarberów. Owszem, zlikwidował już kamerę. Ale podsłuchu nie znalazł... więc mógł tu nadal być.

~

Szlag! Zrozumiał, że popełnił błąd w momencie, w którym Laxus złapał jego rękę i broń upadła na ziemię. No to już po nim... teraz właśnie zginie. I ta śmierć... nie będzie szybka. Już to wiedział. Te groźby podniosły w nim poziom adrenaliny, dlatego... nie mógł się tak łatwo poddać. Szarpnął się mocno, żeby go tylko puścił.
- Zostaw... - warknął, wyrywając się i zapierając, byle tylko nie zostać zawleczonym Bóg wie, gdzie. Nie spieszyło mu się do grobu, cholera! Nie chciał tam iść, musiał wiać!
Zawsze było mu obojętne, czy umrze, czy też nie... ale teraz...

~

Stanął w miejscu, a potem szybkim ruchem przerzucił sobie chłopaka przez ramię w tę stronę, by jego głowa i ręce zwisały na jego klatkę piersiową. Musiał mieć go na oku. Niósł go na jednym ramieniu, a drugą ręką zakrył mu usta, nic nie mówiąc. Jedyne, co zrobił... to uśmiechnął się do niego drapieżnie i oblizał wargi, puszczając mu oczko, a potem wyszedł z salonu i skierował się do piwnic, schodząc po schodach...

~


Kopał go, bił i za wszelką cenę chciał uwolnić usta. Bo teraz zrozumiał. Sabertooth na pewno mieli tu podsłuch. A gdyby ktoś usłyszał jego wołanie o pomoc... przyszliby. Musieli by, kurwa, ruszyć dupy. Natsu na pewno nie dałby im spokoju, dopóki by tu nie przyszli...

czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 7.

Miłego czytania! ;3


Kilka godzin później...
Dobra. Natsu zaczął się już trochę niepokoić. Ale nie to, że się martwił! Nie! Po prostu... był ciekaw. Tak, właśnie. Był ciekaw, czy Gray serio zdechł, czy nie. Mijały godziny, a on dalej mu nie odpisał, więc... Uch! Raz kozie śmierć!
Poderwał się z łóżka, na którym dotąd leżał, całkiem już ubrany. Potem poleciał do kuchni i wziął jakiś duuuży worek (zwykle używał go do śmieci, ale... może Gray też się zmieści? Jak coś, to potnie jego trupa na kawałki, to na bank wejdzie do worka).
Z tą myślą wyszedł z domu i wsiadł do auta. Po parunastu minutach zajechał pod dom Fullbustera i zapukał, ale... nikt mu nie odpowiedział. Pociągnął za klamkę i na szczęście czy też nieszczęście drzwi były otwarte. Wszedł do środka, rozejrzał się... aż w końcu trafił do sypialni, gdzie zastał...
-A ja już worek na zwłoki ze sobą wziąłem! -Wydarł się na palącego bruneta, wkurzony.

~

Gray przespał się trochę, ale obudził go ból. Te pieprzone tabletki nie działały długo. Właśnie zdążył zapalić sobie papierosa, gdy do pokoju wbił Natsu z wielkim worem w ręce.
- Sorry... Trochę się przeliczyłem. Ale spoko, wór się nie zmarnuje - wychrypiał i strzepał popiół na podłogę. Nie miał w pobliżu popielniczki, niestety. W zasadzie zdziwiło go, że Dragneel w ogóle tu przyjechał. Może się martwił? Nie no, ta myśl była tak absurdalna, że aż zabawna.

~

-Gówno mnie to obchodzi. -Rzucił w niego workiem, a potem skrzyżował ramiona na piersi. -Pakuj się w to. Wykopałem już dół. Nie będzie się marnował. -Prychnął, patrząc na chłopaka poważnie. Choć... serio to żadnego dołu nie wykopał.

~

Zrzucił z siebie worek i wciągnął dym głęboko w płuca. Spojrzał na niego z wyraźnym znużeniem.
- Nie drzyj się. Ja tu umieram, a ty zachowujesz się zdecydowanie za głośno. Daj mi odejść w spokoju, okay? - mruknął, rozdrażniony. - Ach, właśnie... Co do wiadomości... Nikt nie robi lepszej palcówki ode mnie - dodał.

~

Na te słowa uniósł brew do góry, rozbawiony.
-Och, taaa? A robiłeś komuś oprócz mnie? -Spytał i widząc jego minę... mógł domyślić się odpowiedzi, hehe. -Jesteś zwykłym ukesiem Laxusa, złotko.

~

- Ty też, więc się nie wymądrzaj - powiedział ostro, a potem zaciągnął się ostatni raz papierosem i zgasił go o ścianę. - Wypad z mojego domu. - Przekręcił się na bok i jęknął cicho. Nie powinien zmieniać pozycji, kurwa. Mimo tego dzielnie zakrył się kołdrą. I żałował, że powiedział Natsu o Laxusie. Cholernie żałował.

~

-Nie. JA jestem gwałconym ukesiem. Ty robisz to, bo lubisz. To jest różnica. -Uśmiechnął się wrednie i przekrzywił słodko główkę w bok. O tak, kochał go wkurzać. -Hmm... czyli nikogo nie pieprzyłeś... To dlatego tak dziwnie zareagowałeś, gdy podczas schodzenia z ciebie, musiałem trochę się o ciebie otrzeć? Och, tak. Zaważyłem to. -Zaśmiał się, widząc jego minę, gdy chłopak spojrzał w jego stronę.

~

Popatrzył na niego z istnym wkurwem.
- Gówno. Ci. Do. Tego - warknął i rzucił w niego poduszką. Zaraz też się skrzywił, bo nawet to sprawiło, że zabolał go brzuch. Świetnie. - Poza tym sam lepszy nie jesteś, Dragneel. Podnieciłem cię samym DOTKNIĘCIEM twojego penisa, a to już było dziwne samo w sobie. A moja reakcja wcale nie musiała znaczyć, że nikogo nie pieprzyłem. Pieprzyłem, a i owszem. Za to o tobie nie mógłbym powiedzieć tego samego. A teraz grzecznie wyjdź, zanim strzelę ci w łeb.

~

-I tak ci nie wierzę. -Burknął, nadymając lekko policzki, bo... Gray trafił w jego czuły punkt. To nie była jego wina, że się podniecił, skoro nie obcował z żadnym innym człowiekiem prócz Laxusa... I nikt nigdy nie macał go po penisie... No bo sorry, Laxus do najdelikatniejszych nie należał.
-I zamknij mordę. Nie podnieciłeś mnie dotknięciem! -Warknął, chcąc się jakoś bronić. -To przez ten palec w dupie i twoje pseudo delikatne macanie! -I... teraz się zastanowił, czy aby na pewno powinien to mówić.

~

Teraz na twarz Graya wypłynął dość chamski uśmieszek.
- Och? A więc jednak cię podnieciłem. Miło to słyszeć, a teraz albo ładuj się do łóżka, albo wypierdalaj z tego domu - powiedział, a potem... strzelił poker face'a. Dlaczego niby zaproponował mu, żeby się z nim położył?! - A raczej... Nawet się nie zbliżaj i wypierdzielaj drzwiami, albo oknem - poprawił się i przytulił do siebie poduszkę.

~

Natsu wryło, gdy usłyszał tą propozycję. Zamrugał, ewidentnie zszokowany. Czy Gray aby...
-Myślisz, że przyszedłem tu dla seksu?! -Wydarł się, najwyraźniej źle interpretując słowa kolegi „ładuj się do łóżka, albo wypierdalaj". -Chyba cię pojebało! Nigdy! -Wydarł się, podniósł wcześniej rzuconą w niego poduszkę i przyjebał nią Grayowi.

~

- Nie chce się z tobą ruchać, ty zjebie! - warknął Gray, odrzucając poduszkę w bok. - Idź już lepiej, zamiast mi drzeć ryja nad uchem, chcę spać. I tabletki. I spać. I tabletki. I spać. I tabletki. I spać. - Powtórzył to kilka razy dla lepszego efektu, a potem tylko bardziej wtulił buźkę w poduszkę. - I niech ktoś mi zdejmie te spodnie, uwierają mnie w brzuch - poskarżył się, zachowując w tej chwili jak małe dziecko. Myślał, że Dragneel już wyszedł, bo był wyjątkowo cicho.

~

-Ooo, ja chętnie zdejmę ci spodnie! -Zaproponował Natsu z chamskim uśmieszkiem na ustach. Podszedł do Graya, rozpiął mu rozporek i zanim ten zdążył zaprotestować... ściągnął z niego szybko i mocno spodnie, ale... wraz z bokserkami!
-Ha! Wiedziałem, że...! -Chciał zatriumfować i wyśmiać rozmiar jego ptaszka, ale zamiast tego... zagapił się na jego krocze. -Ale... -Szepnął, bo spodziewał się czegoś małego, a nie... a nie... TEGO! Tego pytona!

~

Zanim Gray zdążył zaprotestować, został pozbawiony nie tylko spodni... ale i gaci. Syknął cicho, bo znowu się ruszył i rana się odezwała. Wcale nie był przejęty swoją nagością w dolnych rejonach ciała. Spojrzał na Natsu i już chciał go opieprzyć, ale zamiast tego tylko drapieżnie się uśmiechnął.
- Coś nie tak... Natsu? - zaakcentował jego imię, wyraźnie rozbawiony. - Mówiłem, że mam większego - dodał.

~

-P - przecież ja nic nie mówię! -Warknął, zdezorientowany takim potokiem wydarzeń. Odwrócił wzrok w bok i zaczął mamrotać coś pod nosem o niesprawiedliwości świata, a potem wyrzucił spodnie w kąt pokoju, a bokserki podał Grayowi. -Wkładaj to na dupsko. Nie chcę widzieć tego... czegoś. -Nadął policzki.

~

- Wiem, że chcesz popatrzeć dłużej. Poza tym... sam mi je załóż, bo ty mi je ściągnąłeś. Nie mogę się schylać. Laxus za bardzo skatował mój brzuch. I daj mi tabletki. - Popatrzył na niego już bez zainteresowania. - Dużo tabletek. Całe opakowanie. Chuj, że przedawkuję. Daj mi je! Są w szufladzie. Daaaaj! - A teraz z kolei zaczął zachowywać się jak jakiś odstawiony od dragów ćpun.

~

Natsu zmrużył oczy i uniósł jedną brew do góry. Skrzyżował ramiona na piersi i prychnął.
-Chyba sobie ze mnie kpisz. Nie dam ci ani tabletek, ani nie założę ci gaci. -Usiadł sobie na łóżku. -Jak umrzesz z mojej winy... to będę musiał się wyspowiadać! Jesteś takim egoistą! -Odparł, choć oczywiście... nie mówił poważnie.

~

Sięgnął do niego dłonią z zamiarem uderzenia, ale skończyło się na lekkim pacnięciu w udo.
- Daj mi je. - Spojrzał na niego lekko zamglonym wzrokiem. Nie mógł wytrzymać. Coś naprawdę było nie tak. To nie miało prawa tak boleć. A może się przemęczył? W końcu z taką raną powinien leżeć z tydzień, a nie miał na to czasu. Wczepił palce w koszulkę Natsu. - Albo daj mi broń. Strzelę ci w łeb, a potem sobie. Romantycznie, nie sądzisz?

~

-Heee? -Drgnęła mu brew i odtrącił od siebie tą łapę. -A po cholerę mam umierać Z TOBĄ w jednym łóżku i to do tego romantycznie, głąbie? Nawet cię nie lubię. -Prychnął i przewrócił oczami. -A tak dla twojej wiadomości... nie jesteś w moim typie. Phi.

~

- I tak mnie kochasz - stwierdził, a potem przysunął się bliżej i położył głowę na jego kolanach. - Podaj mi te tabletki, dalej się nie doczołgam. Umieram - zaczął dramatyzować. Zamknął oczy, oddychając dość urywanie. Chciało mu się spać... ale ból nie pozwoli mu zasnąć.

~

Teraz to się autentycznie zdziwił, gdy Gray zrobił sobie z jego kolan poduszkę. Co on? Jego matka? Od kiedy w ogóle zaczęli się tak ze sobą spoufalać?!
-Nic ci nie dam. Umieraj z dala ode mnie, świrze. -Prychnął, a potem trzepnął go w głowę. -Wara od mego krocza.

~

Gray chyba lgnął do niego podświadomie. Zawsze był sam. Zawsze sypiał sam. Nigdy nie miał rodziny z prawdziwego zdarzenia. Nie lubił angażować się w związki, do ludzi podchodził w sposób obojętny... Tylko Lyon - którego traktował jak brata - był kimś, kogo na swój sposób kochał. Byli nierozłączni. A potem on odszedł. I Gray został sam. Sam. Sam. Sam.
- Zawsze sam - szepnął bardzo, bardzo cicho, odruchowo wtulając twarz w jego udo.
Nie wiedział, czemu akurat teraz coś takiego się w nim obudziło. Zawsze trzymał dystans. Zawsze. Dlatego teraz... tłumaczył to wszystko odniesionymi ranami, bólem w nich i łykaniem prochów, które go otumaniały. To nie mogło być nic innego.

~

Natsu teraz... nie wiedział co zrobić. Obudziło się w nim lekkie współczucie i zrozumienie... Niepewnie położył rękę na włosach Fullbustera i westchnął cicho.
-Nie wiem nic o tobie... ale rozumiem. -Szepnął. -Też nikogo nie mam. Nawet nie znałem swoich rodziców. Żyłem i dorastałem w sierocińcu, w mieście niedaleko. -Sam nie wiedział, czemu mu to mówił. Tak jakoś... po prostu.

~

- To tak jak ja. Ale nie jestem stąd. Tu się po prostu znalazłem... I Laxus mnie przygarnął, byłem już pełnoletni, gdy się spotkaliśmy. Musiał dostrzec we mnie dobry materiał na zabójcę, bo od razu zaproponował mi tą pracę. Zgodziłem się. Nie miałem nic do stracenia. Potem doszliście wy... i się zaczęło - mówił cicho, przytulając się do uda chłopaka. - W tamtym miejscu... W sierocińcu... był ktoś. Jedna, jedyna osoba, którą traktowałem jak rodzinę. Lyon. Starszy od nas. Wyciągnął do mnie rękę. Nauczył walczyć. A potem odszedł. Tak po prostu, bez słowa. Uciekłem. Chciałem go znaleźć. I trafiłem tu. Ze świadomością, że już nigdy nikomu nie zaufam - wyznał. Dlaczego mówił to akurat jemu? Nie miał pojęcia.

~

-Och... -Nie wiedział czemu, ale w pewnym momencie zaczął po prostu głaskać chłopaka po włosach, czułym gestem. -Współczuję. -Szepnął smutno. Wiedział, jak to jest czuć się samotnym. -Ale... pewnie nigdy nie będę wiedzieć, co czujesz, bo... ja nie miałem w życiu nawet jednej takiej osoby. Nikogo nie straciłem... bo nikogo nie miałem. -Uśmiechnął się smutno. -Może to i lepiej? Przynajmniej nie wiem, za czym mógłbym tęsknić.

~

- Zazdroszczę. Chciałbym nie zastanawiać się od czasu do czasu, co teraz robi Lyon i dlaczego nic nie powiedział, tylko jednego dnia był, a następnego zniknął. Chujowe uczucie. Dlatego lepiej się nie przywiązywać, nie? Sądzę, że gdybym się do kogoś za bardzo przyzwyczaił, przestałbym być skuteczny jako zabójca. Wkroczyłyby myśli... a uczucie do kogoś mogłoby mnie nawet zabić. Ktoś mógłby się o nim dowiedzieć, wykorzystać je przeciw mnie, albo chcieć zabić osobę bliską memu sercu. Nie, nie dałbym rady podźwignąć takiej odpowiedzialności... Zwłaszcza, że teraz nawet o siebie nie umiem zadbać. Żałosne. - Skrzywił się nieznacznie, ale tego Natsu nie mógł zauważyć, gdyż Gray dalej przytulał mu twarz do nogi.

~

Nic nie powiedział. Nigdy... nigdy nie myślał, że Gray tak bardzo cierpi każdego dnia. Że ma takie poglądy, że boi się ludzi... bo boi się, że ktoś stanie się mu bliski.
-Nie podzielam twoich przekonań. -Szepnął po kilku minutach ciszy. -Osobiście chciałbym mieć osobę, z którą mógłbym o wszystkim porozmawiać... czuć się swobodnie. Dlatego... myśl co chcesz. Może jestem słaby, ale jakbym znalazł taką osobę... to nie chciałbym się przed nią ukrywać. W dupie mam to życie zabójcy. Laxusa... wszystko. Wolałbym żyć normalnie.

~

- Nie myślę, że jesteś słaby. Gdybyś był, złamałbyś się i dalej był wiernym pieskiem Laxusa... a ty chcesz z nim walczyć. Podziwiam to. Ja... po prostu mam to w dupie. Obojętne mi, czy Laxus będzie żył, czy umrze. Mi jest nawet obojętne to, czy umrę, czy przeżyję - wyznał szczerze. Naprawdę o to nie dbał. - A osoba, o której mówisz, być może przydałaby się każdemu. Ale od rozmów na każdy temat, od przebywania ze sobą dzień w dzień... Może zrodzić się uczucie. Nie chcę uczuć. Do tej pory miałem je pod kontrolą. A teraz tak po prostu mięknę... Jestem żałosny. Nie mam pojęcia, co się dzieje.

~

-To znajdź sobie osobę, z którą będziesz rozmawiać co drugi dzień, a nie codziennie. -Zaśmiał się i dalej głaskał go po głowie, uśmiechając się do niego... chyba po raz pierwszy raz szczerze i radośnie. Chciał zmienić temat i jakoś wyprowadzić go z doła. Jakoś... nie chciał patrzeć na Graya w takim stanie. Wolał go jako wrednego skurwiela, z którym mógł się posprzeczać na każdy temat.

~

- Jesteś głupi, wiesz? - Uniósł się trochę wyżej i przygniótł go cielskiem, żeby upadł na łóżko. Zamaskował to jednak tym, że niby chciał sięgnąć do szuflady. Udało mu się nawet wyciągnąć z niej tabletki, ale na tym koniec. Jakby Natsu chciał się uwolnić, musiałby go z siebie zrzucić. Nie ma innej rady.

~

-E? -Zamrugał, gdy nagle poczuł, że leży całkowicie na łóżku, a Gray go gniecie swym wieeelkim... nagim... fiutem. O, cholera! Teraz dopiero przypomniał sobie o nagości kolegi, gdy poczuł tego pytona na swym kroczu. No kurwa.
-Weź zejdź ze mnie, durniu!

~

- Nie podołam. Wiesz, jak mnie boli ten brzuch? Chyba serio umieram. Może zakażenie mi się wdało, czy coooś - mruknął, z twarzą w pościeli, obok jego szyi. Nie ruszał się z miejsca. - Dorwałem leki. Nie mam jak połknąć. Help me! - Ruszył biodrami, chcąc się unieść wyżej. To nie pomogło. Tkwił w miejscu. Jak drzewo. Czy coś.
~

-Uch! -Wydobył z siebie zaskoczony okrzyk, gdy Gray poruszył biodrami... jakby... Jakby chciał go tutaj ruchać, kurwa. CO to ma być za pozycja?! Pięknie, chyba spalił buraka i przyśpieszyło mu tętno. -Zejdź! No mówię, zeeeeejdź! -Próbował go z siebie zepchnąć, ale mu się nie udawało, bo się ułożył jak jakiś parszywy rodzaj pijawki.

~

- Hee? Co się drzesz, ja tu zmartwychwstać próbuję. - Odwrócił głowę, by na niego spojrzeć i teraz chuchał mu na szyjkę. - Nie mogę, wszystko mnie boli. Zrzuć mnie, jak chcesz się mnie pozbyć. Ale możemy tak zostać. Mi tam wygodnie. I ciepło. No... tylko po tyłku trochę wieje. Serio musiałeś zdejmować mi bokserki? - mruczał, niezadowolony. I znowu wykonał ten sam ruch, choć nieświadomy, że tak to na Natsu działa. Spróbował też wstać, ale bez skutku - znów opadł na ciało chłopaka.

~

-Kya! -Pisnął, a potem spalił buraka, bo... to nie był męski okrzyk. Momentalnie zwalił z siebie chłopaka mocnym kopem, a następnie zeskoczył z łóżka i odkaszlnął, speszony. –A psik! Znaczy... -Poprawił się, chcąc udać, że żadnego "kya!" nie było. -No tego, ten... -Błądził wzrokiem po pokoju. -Masz coś do jedzenia? -Zmienił temat.

~

Prawie krzyknął, gdy został tak bezczelnie skopany.
- Masz fart, że nie dostałem w brzuch, kobieto - syknął, celowo nazywając go babą. - Wydałeś z siebie babski pisk, bo chciałem się podnieść? Koleś, opanuj emocje. - Skulił się i pogrążył w Emo - świecie. A potem połknął z pięć tabletek przeciwbólowych. - Idź poszukaj w kuchni, jak już chcesz jeść. Może coś mam - mruknął po kilku minutach na jego pytanie. Potem zakrył się kołdrą, strzelając focha.

~

-Aha! -Pokazał na niego palcem. -Więc przyznajesz, że chciałeś mnie podniecić! -Patrzył na niego jak jakiś rasowy detektyw, który znalazł poszlaki zbrodni. -I ty się tak nie dziw, że to mnie d-denerwuje... -Zadrżał. -Seks kojarzy mi się z Laxusem, więc takie emocje z mojej strony są normalne. -Mruknął, niezadowolony. -Poza tym... Laxus mnie nigdy nie podniecił, ani ja sam siebie też nie... Koleś! Demoralizujesz mnie! -Tak... powiedział zabójca do zabójcy.

~

Gray spojrzał na niego jak na kretyna. Co najmniej.
- Słyszysz ty sam siebie? - zapytał, jakby wierząc w to, że tych słów nie było. - Chciałem WSTAĆ, a nie cię podniecać. Nie rozumiem... aż tak na ciebie działam? - Przy tym uśmiechnął się zadziornie, bo akurat to go bawiło. Bardzo bawiło. - I nie musisz mi się zwierzać ze swojego życia intymnego. Uwierz, wystarczy mi sama wiedza, że cię rucha i nie potrzebuję słuchać o tym, że nie umie cię podniecić. - Przewrócił oczami, już nie komentując słów o demoralizowaniu.

~

-Pheh... -Skrzyżował ramiona na piersi, strzelając focha. -Musiałem dać ci jakieś szczegóły z mego życia... by się zemścić. -Zmrużył oczy. -Już wystarczy, że ja w ostatnich dniach wyobrażam sobie jak jęczysz pod Laxusem i... kurwa. Te wizję są gorrrrące. -Uśmiechnął się seksownie. A tak serio... nie wyobrażał sobie niczego takiego. Chciał go speszyć.

~

- A więc wyobrażasz sobie MNIE? - Podchwycił, wyjątkowo nie zamierzając pokazać po sobie złości. - I Laxus też jest w twoich erotycznych wizjach, hmm. To dziwne, zważywszy na to, jak bardzo go nienawidzisz. A może jednak jara cię to, że on cię gwałci, huh? - Tak, też chciał go trochę wkurzyć. - A może tu chodzi jedynie o moją osobę, co? Może tak naprawdę wyobrażasz sobie, jak cię pieprzę, huh? - Zadawał te pytania, patrząc na niego z drapieżnym uśmieszkiem. - Może w twojej głowie tworzą się obrazy jak cię całuję... Zsuwam się niżej, do szyi, klaty, pieszczę sutki... Zniżam się i wsadzam paluszki do twojego wnętrza, by potem zastąpić je moim chujem... i jęczysz pode mną, zalewany przyjemnością... To właśnie sobie wyobrażasz, nie? - Mówił to na spontana... ale, kurwa, sam aż zaczął o tym myśleć. To głupota. Czysta głupota.
~

-H - huh? -Otworzył szerzej oczy i zamrugał kilkakrotnie, nie chcąc przyjąć do wiadomości tego, co usłyszał, ale... za późno. Wyobraził to sobie. Przegrał. Kurwa. Już po nim. Ta wizja go teraz nie opuści! A... to było chore! Głupie! I po pierwsze...
-Wcale nie wyobrażam sobie Laxusa. -Warknął, chcąc jakoś zatuszować to, że tamte słowa... w pewien sposób na niego podziałały. -Żartowałem, okay? Nie wyobrażam sobie ani ciebie... ani jego. -Gdy teraz pomyślał o Dreyarze, podniecenie momentalnie spadło, a jego oczy stały się beznamiętne. -I tym bardziej... nie mów, że podoba mi się to, że mnie gwałci, Fullbuster... Nie po tym, jak ostatnio chciał mnie po prostu zabić. -Mówił poważnie i nadzwyczaj spokojnie, jak na niego.

~

- Wybacz. Przegiąłem z tym. Chciałem ci po prostu dopiec, ale akurat to było głupie z mojej strony. - Tak, panie i panowie... Gray przeprosił! To podchodzi pod cud. - I nie patrz na mnie, jakbyś UFO zobaczył. Zostajesz na noc, czy jedziesz do domu? Bo leki zaczynają działać i chyba zaraz zasnę, więc szybka decyzja - mruknął, a potem opatulił się kołdrą po same uszy i zamknął oczka.

~

- Niech będzie, że... zostanę. -Westchnął, podejmując decyzję. -I mam nadzieję, że szybko zaśniesz. A najlepiej snem wiecznym, bo worek czeka. -Mruknął, a potem zdjął sobie spodnie i koszulkę, a potem wpierdolił się do łóżka, pod kołdrę... ale odsunął się jak najdalej na drugi koniec łóżka i odwrócił do Graya plecami.

~


- Tak, tak. - Westchnął cicho, a potem już się zamknął i pozwolił sobie odpłynąć. Gdy już zasnął, zmienił jednak pozycję - odwrócił się w stronę Natsu i przytulił go od tyłu. Tej nocy nic mu się nie śniło.

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 6.

Tyle czasu nic nie było, że trzeba w końcu wstawić XD"


Kilka dni później...
Natsu przez ten czas siedział w domu i powoli wracał do siebie. Mógł już chodzić w miarę sprawnie, a to był postęp. Ale skoro mieli dziś iść na misję... najpierw nałykał się środków przeciwbólowych, zanim wyszedł z domu. Tak w razie czego, bo nie chciał wyjść na ciotę. Poza tym... pewnie oberwie mu się od Jella i Lokiego za wsypanie ich wtedy z tym Roguem. Gray mówił mu, że żaden z nich nie był zadowolony.
Dlatego, gdy tylko spotkał się z ekipą w umówionym miejscu w lesie...
-Ty jebany skurwysynu! -Wydarł się Loki, gdy tylko go zobaczył. A potem złapał go za koszulkę, jakby chciał mu przyjebać. Ech... piękny początek dnia.
-Wyluzuj... -Syknął, odtrącając jego rękę.

~

Gray też nie czuł się za dobrze i czuł, że dziś może zawalić. Prochy pomagały tylko chwilowo, a Laxus ciągle do niego wydzwaniał, pewnie po to, żeby przyszedł. Chciał mu wpierdolić, to jasne. W chwili, gdy przyszedł Natsu, był właśnie zajęty nieodbieraniem telefonu. Trzymał go z dala od siebie, jakby bał się czymś zarazić.
Jellal za to dopadł do Dragneela zaraz po Lokim.
- Wydałeś nas, frajerze! Wszystkim się oberwało! - warknął. - Myślisz, że to takie miłe, jak ktoś na ciebie donosi?!
- WYSTARCZY! - Wtrącił się Gray. - Łapcie - rzucił im swój telefon. Szefuncio coś nie odpuszczał sobie tego dzwonienia. - Wywalcie to gdzieś, sprzedajcie, gówno mnie to obchodzi. I zamknijcie już ryje, wy też nie raz kogoś podpierdoliliście - dodał, a potem ruszył przodem w stronę leśnych ruin. Tam bazę miał jakiś gang, który wszystkich tylko wkurwiał. Trzeba było go usunąć.

~

Natsu westchnął, gdy chłopaki ruszyli za Grayem i zostawili go w spokoju. Ruszył za nimi. Ta... na coś jednak ten czarnowłosy zjeb się przydaje. Czasem. Mimo to... ostatnio Dragneel miał dziwne, mieszane uczucia, gdy z nim przebywał. Nadal miał ochotę mu przejebać, nawrzeszczeć i zmieszać go z błotem, ale też... poczuł, jakby delikatnie poprawili swoje relacje. Tamtej nocy, gdy gadali ze sobą w sumie na luzie i normalnie. Nawet takie wygłupianie... To sprawiło, że Natsu zaczął postrzegać go nieco inaczej. Nie jako pustą maszynkę do zabijania, bez najmniejszych uczuć, ale... dostrzegł, że Fullbuster też potrafi się bać. W nocy. I... wyglądał mu na samotnego. Inaczej podświadomie by się do niego nie tulił, prawda?
Tak pogrążył się w swych myślach, że nie zauważył, że doszli już na miejsce.

~

- Po chuj mi twój telefon? - zapytał szeptem Jellal, dostrzegając, że co jakiś czas dzwonił szef. - I dlaczego olewasz szefa? Wkurzy się.
- Już się na mnie wkurzył. Teraz mamy misję, nie? Nie będę jej przerywał, żeby do niego lecieć - mruknął Gray, odbezpieczając broń. - Teraz się zamknij. - Spojrzał na nich wszystkich obojętnie, a potem dotknął ściany i zaczął się przemieszczać tuż przy niej. Jak najciszej. Nie mogli też zauważyć ich przedwcześnie. Nie wiedział, czy mogą ufać danym i tych facetów jest tylko piętnastu. Pamiętał słowa Rogue, który przestrzegał go, że przyjdą następni. Zdaje się, że ściągnął na siebie i innych jakąś bandę zjebów. Teraz też mogli tu być. A to... nie byłoby dobre.

~

Natsu szedł na tyle, ale... nie ubezpieczał im pleców. Był nieobecny. Nie chciał ani pracować dla Laxusa, ani narażać życia dla jego potrzeb. Loki, Jell i Gray... też nie byli mu bliscy. Miał ich wszystkich gdzieś. Dlatego też nawet nie wyjął broni, mając nadzieję, że odwalą robotę za niego. Niestety, przeliczył się, gdy nagle ktoś zakrył mu usta i odciągnął od reszty. O cholera. Nie chciał ginąć akurat teraz! Wolał już umrzeć zgwałcony przez kota, byleby tylko nie na misji dla Laxusa!

~

Sting i jego ludzie oczywiście wiedzieli, że Laxus przyśle tu swoich zabójców. Widząc, że jego cel jest nieobecny myślami i nawet nie wyciągnął broni, a tamci skupiają się bardziej na obserwowaniu przodu... ruszył do akcji. Zakradł się cicho i złapał różowowłosego w pasie, jednocześnie zakrywając mu usta dłonią. Nie robiąc sobie nic z tych szarpań, zaciągnął go w pewne oddalenie od reszty, ale nie puścił.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. A raczej... nic ci nie zrobimy - szepnął mu do ucha. - Nie masz powodów do obaw. Chcemy tylko porozmawiać. O Dreyarze. A raczej zlikwidowaniu skurwysyna.

~

Gdy tylko usłyszał o co chodzi... przestał się szarpać. Odwrócił głowę w bok, spoglądając na jakiegoś blondyna i stojących za nimi kolesi. Uniósł jedną rękę do góry w geście poddania się, a gdy uścisk zelżał... odtrącił od swoich ust i pasa ręce. Odwrócił się przodem do nieznajomego i zmrużył oczy.
-Skąd pewność, że wam pomogę? -Spytał, chcąc wyczuć grunt.

~

Widząc, że załapał, zluzował uścisk.
- To proste. Śledzimy was wszystkich. Jedynie ten czarny, co zabił nam kumpla, się pokapował - odezwał się wysoki mięśniak i skrzyżował ręce na piersi.
- Daj mi mówić, Orga - uciszył go Sting. - Wiemy, że ostatnio Dreyar posunął się za daleko. Byłbyś głupi, gdybyś nie chciał zemsty - powiedział, patrząc na niego z powagą. - Przyznam, że z początku mieliśmy w planach was wszystkich zabić, żeby w ten sposób uderzyć w tego skończonego dupka... ale uznałem, że lepiej będzie zniszczyć go od środka. Pomożesz nam, czy wolisz dalej wiernie mu służyć?

~

Zmrużył oczy jeszcze bardziej, po usłyszeniu, co mają do powiedzenia.
-Skąd wiecie, że posunął się za daleko? I... skąd wiecie, ze to Gray go zabił, skoro Rogue był w MOIM domu? -Chciał wybadać, jak bardzo są poinformowani. -A poza tym... chyba sobie ze mnie kpisz, jeśli uważasz, że chcę służyć Dreyarowi. -Warknął. -Kilka dni temu całkiem stracił resztki szacunku w moich oczach. -Zacisnął pięści, wkurwiony.

~

- Mamy szpiegów wszędzie, kochanie - odpowiedział Sting. - Może wy jesteście profesjonalistami, ale nie dorastacie nam do pięt... W końcu Sabertooth słynie z najlepszych szpiegów. - Uśmiechnął się szeroko na widok jego miny. - Pluskwy też robią swoje, wiesz? A co do Rogue... Zemścimy się kiedyś. Na razie chcemy tylko twojej pomocy. Pozostali się nie sprzeciwią Laxusowi. Może jeszcze w tym czarnym byłaby nadzieja, ale on raczej wybierze własną drogę. - Wyciągnął do Natsu dłoń. - Wchodzisz w to? Razem wymyślimy coś, co pomoże nam zniszczyć Laxusa Dreyara.

~

- Czekaj! -Natsu nagle zaczął się denerwować i spojrzał na Stinga z wyraźnym zakłopotaniem. -A-ale... nie chcecie mi chyba powiedzieć, że widzieliście w-wszystko?! -Otworzył szerzej oczy i poczuł, jak pot leje mu się po czole. Kurwa, nie mogli widzieć, jak Gray go maca! Nie widzieli, prawda?!
-W-wszystko też słyszeliście?! W-wszystko? -Czyli wiedzieli, że Laxus ich ruchał? O, bosko... Pewnie mają go za jakiegoś śmiecia. -Phh, nie pomogę komuś, kto bawi się w podglądacza. -Warknął i skrzyżował ramiona na piersi. Fochnął się.

~

- Spoko... SŁYSZELIŚMY tak, ale nie widzieliśmy. I nie wszystko, tylko od pewnego momentu. Dopiero niecałe dwa tygodnie temu udało nam się w ogóle dostać do posiadłości Laxusa. - Uspokoił go Sting. - Wiemy, co wam robi i nie pochwalamy tego. Jest jeszcze większym gnojkiem, niż myślałem wcześniej. Naprawdę chcesz być dalej zmuszany do czegoś takiego? Pomyśl, Dragneel... Chcemy ci pomóc. Tobie i wam wszystkim uwolnić się od tego śmiecia. Jest nic nie warty. Pomożesz nam, czy nie? - Sting zaczął już się niecierpliwić. Dalej wyciągał dłoń w jego kierunku.

~

-Dobra, pomogę... -Spojrzał na Stinga dziwnym wzrokiem i nawet nie uścisnął mu dłoni. -Ale powiem wam jedno... Skoro Rogue nazwał mnie i Graya „kochasiami"... musicie mieć wszyscy błędne wyobrażenia! Jeśli ktokolwiek z was będzie mnie porównywać do tamtego czarnowłosego gówna, lub nawet MYŚLEĆ, że coś mnie z nim łączy... odchodzę! -Zagroził z drgającą na czole brwią.

~

- To tylko Rogue coś takiego palnął. Nie powinniście byli brać tego na poważnie. - Sting strzelił poker face'a. W sumie wszyscy byli przekonani, że ci dwaj na siebie lecą, ale nic nie powie, bo Natsu odejdzie już teraz, a ledwo do nich dołączył. - Dobra, to masz mój numer. - Podał mu małą karteczkę. - Zadzwoń jutro o dwudziestej. Powiem ci, gdzie masz przyjechać. Wymyślimy plan, który doprowadzi do śmierci Dreyara. Teraz wracaj do towarzyszy. Pewnie się zastanawiają, gdzie wsiąkłeś.
- Macie rację, zastanawiają. - Gray wyszedł z cienia, wycierając twarz z krwi. W ręku dalej trzymał broń. - Załatwiliśmy już wszystkich, idziesz, czy zostajesz? - Zwrócił się do Natsu, jak gdyby nigdy nic.
- Skurwiel... Ile słyszałeś? - Sting sam wyciągnął broń i wymierzył w Fullbustera.
- Wystarczająco dużo, by wiedzieć, że to nie moja sprawa. - Uśmiechnął się tamten. - Natsu, chłopaki czekają przy samochodzie.

~

Natsu ledwo chwycił numer i włożył wizytówkę do kieszeni, a z krzaków wyłonił się ten pojeb.
-Od kiedy jesteśmy po imieniu?! -Wydarł się na niego, podrażniony nadal tym, że ktoś mógłby ich wziąć za kochanków. -Spierdalaj mi z oczu, Fullbuster! Co ty, moja matka?! Umiem sam dojść do auta! -Wydarł się i minął go, szturmując w stronę drogi, by dojść do Jellala i Lokiego. A gdy znikł wszystkim z oczu...
-IDZIESZ?! -To był okrzyk skierowany zapewne do Graya.

~

Gray wybuchnął głośnym śmiechem na reakcję Natsu.
- Wybaczcie, Saberki... Mój kochaś się wstydzi swojego pedalstwa. A wiecie, jak słodko jęczy, jak go posuwam? Mmm, raj dla uszu. - Tak, Fullbuster znalazł sobie zabawę.
- Wiedziałem, że są razem - mruknął Orga.
- Jak nas wydasz... - zaczął Sting.
- Nie wydam, w końcu mój misiek z wami pracuje, nie? Trzeba mu chronić dupę, żeby nie skończył po raz kolejny jako suka Laxusa. Nara! - Pożegnał się i ruszył za Natsu, który raczej nie mógł już słyszeć ich wymiany zdań.
A kiedy zrównał z nim krok, dalej miał na twarzy uśmieszek.

~

-I czego się szczerzysz? -Natsu zmrużył oczy, gdy Gray raczył w końcu ruszyć z nim w drogę powrotną. Miał dziwny wyraz twarzy, który nie wróżył niczego dobrego... -Znowu myślisz o zabiciu kogoś, czy co? -Warknął. -I poza tym... jak mnie wydasz, to cię zabiję. Pamiętaj.

~

- Nieważne, Dragneel.. Nieważne. - Spojrzał na niego i teraz jego uśmieszek stał się bardziej wredny. - A może powinienem powiedzieć... miśku? - Wybuchnął śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Dopiero teraz zabezpieczył broń i schował ją do kieszeni. Kiedy się uspokoił i wytarł łezkę z oka, dodał: - Spoko, nic nie powiem. To nie moja spawa, żywot Dreyara mnie nie obchodzi. - Wzruszył ramionami.

~

-Jaki miśku?! -Drgnęła mu brew i wydarł się na Graya, wkurwiony takim zwrotem. -Nie jestem twoim miśkiem! Nie jestem twoim NIKIM! Pierdol się! -Darł się tak mocno, że pewnie nawet Sarbertooth mogło go usłyszeć, jeśli dalej stali w tamtym miejscu... -I... to dobrze. -Burknął na następne słowa, nadal naburmuszony.

~

- Oj już, kochaaanie, nie denerwuj się. - Znowu się zaśmiał, rozbawiony taką reakcją. - Chodź grzecznie do samochodziku, pokrzycz, pojęcz... Niech Saberki myślą, że cię ruchnąłem. - Puścił mu oczko, a potem przyspieszył kroku, już nawet się na niego nie oglądając. Od śmiechu rozbolał go brzuch. Rana się odezwała. Chciał już wracać.

~

Teraz... to Natsu się wkurzył. I to porządnie. A do tego chyba się zarumienił.
-Kto ci, zjebie, pozwolił klepać mnie po tyłku, heee?! -Cały drżał z poirytowania.
-Oj, Nacuś, nie rumień się, złotko. -Tym razem odezwał się Loki, który... szybko wskoczył do auta, chroniąc się przed dość dużym kamieniem, którym rzucił w niego Dragneel, rozbijając szybę auta.
-Patrz, co zrobiłeś, Fullbuster! -Oskarżył czarnowłosego, a potem wszedł do auta, na przednie siedzenie, tylko po to, by... przyjebać Grayowi w twarz z pięści. -Dobra. Teraz możemy jechać. -Skrzyżował ramiona na piersi, wkurzony.

~

Jellal wskoczył na tylne siedzenie, mając z nich bekę. Śmiał się jak debil, ale nic więcej nie powiedział. W dodatku uważał, by nie wylądować na szkle.
A Grayowi drgnęła brew i odpłacił się Natsu tym samym. Cudownym, mocnym ciosem w buźkę.
- Tak, teraz możemy już jechać, słodziutki. - Spojrzał na niego z rozbawieniem, a potem ruszył z miejsca, z piskiem opon. - Jell, możesz mi oddać telefon - przypomniał sobie nagle.
- No masz. Szef już nie dzwonił, z tego, co widzę - powiedział i wepchnął Grayowi komórkę do kieszeni kurtki.
- Gówno mnie on obchodzi. Kto dziś zdaje raport?
- Chyba ja - mruknął niebieskowłosy, wyraźnie niezadowolony.
- Poszedłbym za ciebie... ale może lepiej nie - mruknął Fullbuster, ignorując zabójcze spojrzenia Natsu.
- Idź - poprosił natychmiast Jell, węsząc szansę do uniknięcia bólu dupy.

~

Natsu mierzył Graya wkurwionym spojrzeniem CAŁY czas. A już zwłaszcza po tym, jak oddał mu cios.
-Ta, idź, Gray. Ja wiem, że lubisz. -Uśmiechnął się dość wrednie, pamiętając jego słowa o czerpaniu przyjemności z seksu z szefem.
-Że lubi co? -Odezwał się Loki, zaciekawiony.
-Że lubi Laxusa. -Ziewnął Natsu.
-HE?!
-Nooo.
-SERIO!?
-Nooooo.... -Inteligentna wymiana zdań Natsu i Lokiego. Tak.

~

- Mam Laxusa gdzieś. Nie obchodzi mnie ten typ - powiedział obojętnie, od razu przybierając niczego niewyrażający wyraz twarzy. - Chociaż może lepiej, żeby Jellalowi się za mnie, kurwa, nie oberwało. Ostatnio trochę szefuńcia wkurwiłem. - O tym, że był zdenerwowany, świadczyły tylko dłonie, mocno zaciskane na kierownicy. Wcisnął gaz do dechy, chcąc jak najszybciej pozbyć się ich z samochodu.
- A ty, Natsu... - Spojrzał na niego takim wzrokiem, który wyrażał nie tylko złość i nienawiść... ale i w pewnym sensie ból. - Lepiej zamknij ryj. Po prostu się zamknij i nie zatruwaj innym życia swoją obecnością. Zdechnij, spłoń, kurwa, cokolwiek...!
- Ej, Gray, spokojnie... Czemu taka reakcja? - Jellal był zbity z tropu. Dotychczas Fullbuster nigdy nie tracił opanowania. - Co się z tobą dzieje?
- To przez tą ranę i prochy... Tracę nad sobą panowanie. - Zatrzymał auto i położył głowę na kierownicy. Kłamstwo. Sam nie wiedział, co się z nim działo. Sięgnął do schowka i wyciągnął leki. Bolało... chyba coś mu się wdało w tą ranę... a była już zszyta. Zajebiście. Połknął kilka tabletek na raz, odetchnął głęboko, a potem ruszył dalej... już z kamiennym wyrazem twarzy.

~

Natsu otworzył aż szerzej oczy na reakcję Fullbustera. O co mu, kurwa, chodzi? Przecież nie powiedział nic, bo mogłoby go oczernić... bo ani Loki, ani Jell nie wiedzą, że Laxus rucha ich wszystkich, więc nie wezmą Graya za dziwkę. A poza tym... wątpił, by którykolwiek z nich wziął jego słowa na poważnie. Przecież on ZAWSZE mówił o Grayu różne rzeczy, które niekoniecznie były prawdą, tylko po to, by go wkurzyć. Więc... czemu teraz zareagował na to tak ostro? Mimo wszystko... Dragneel poczuł się trochę winny. Czyżby Gray miał mu to za złe, bo... nawet, jeśli chłopaki w to nie wierzyli, to wydał część czegoś, co powiedział tylko jemu? Ale... to było dziwne. To by znaczyło, że ufał mu i powiedział pewne rzeczy TYLKO jemu, w zaufaniu. Kurwa. Przecież sam powiedział, że mu nie ufa! Teraz miał mętlik w głowie.

~

Nikt się już nie odezwał. Gray jechał najszybciej, jak potrafił. Najpierw odstawił Lokiego, potem Jellala, a na koniec Natsu. Nie odezwał się ani słowem do żadnego z towarzyszy. A potem tak po prostu pojechał do Laxusa. Zaparkował przed jego domem, wysiadł z auta i zamknął je, a potem zapalił papierosa. Oparł się o bok pojazdu i zaciągnął dymem głęboko w płuca. Natsu go wkurzył. Nie lubił, gdy ktoś mówił innym coś, czego nie powinni wiedzieć. Może nie powiedział wszystkiego dosłownie, ale samo to wystarczyło, żeby wyprowadzić Fullbustera z równowagi.
W końcu wyrwał się z rozmyślań i zgasił peta, by potem wejść do mieszkania Dreyara i zamknąć za sobą drzwi. Przybrał obojętny wyraz twarzy i ruszył do salonu.
- Przyszedłem zdać raport - powiedział po prostu.

~

Natsu poszedł do swego mieszkania, ale... potem zrobił coś, o co nigdy w życiu by się nie podejrzewał. Zrobiło mu się trochę głupio, że ma taki długi język i najwidoczniej musiał złamać jakąś ważną zasadę dla Graya, dlatego... napisał mu sms'em krótkie „Przepraszam". Nic więcej. Po prostu chciał być fair, nawet, jeśli dalej nie trawił tego typa.
*
Laxus siedział tak jak zwykle... i gdy tylko zobaczył idącego w jego kierunku Graya, wstał z miejsca.
-Kogo ja tu widzę... A myślałem, że będziesz unikać tego domu przez długi czas. -Drgnęła mu brew. -Ostatnio zlekceważyłeś moją osobę, wychodząc w ten sposób. -Warknął.

~

Gray poczuł wibracje telefonu, ale je olał. Na razie miał ważniejsze sprawy na głowie, niż odczytywanie wiadomości.
- Sam kazałeś mi wyjść. - Wzruszył ramionami, patrząc na Laxusa beznamiętnie. - A nie odbierałem, bo byłem na misji z chłopakami, wybacz. Wszyscy nie żyją, jak chciałeś. Nikt nie ucierpiał. Nikt nic nie widział, nie słyszał, sprawdzałem to - zdał krótki raport i nawet chciał już wyjść, ale musiał zaczekać na to, co powie Dreyar.

~

-Och, to bardzo dobrze. -Zbliżył się do niego, jak widać było, że nie był w pełni zadowolony. -Ale... jesteś ostatnio zbyt pewny siebie, Fullbuster. -Złapał go za koszulkę, a potem pociągnął do siebie i zadał mocny cios kolanem w żebra. -I mi się to nie podoba. -Warknął, rzucając go na ścianę, by potem uderzyć go pięścią w to samo miejsce. -Zostałeś ranny, taaa? Gdzie? -Znów uderzył w brzuch. -Hmm... wydaje mi się, że mam dobrą intuicję. -Uśmiechnął się wrednie.

~

Spodziewał się tego, dlatego nie zaskoczyło go to, że dostał najpierw w żebra, a potem w brzuch. Wydał z siebie nieartykułowany dźwięk i złapał za obolałe miejsce.
- Myślisz, że jak mi zajebiesz, to to ci w czymś pomoże? - zapytał, oddychając ciężko. Bolało. Rana i bez tego dawała o sobie znać. W dodatku koło niej była przecież druga, choć o wiele płytsza. Cholera. - Dobra, wyżyj się, bij mnie, rób co chcesz - syknął cicho, nie zamierzając nie pyskować. Zawsze pyskował.

~

-Och... spokojnie. Nie mam zamiaru robić ci dziś nic więcej. -Zacmokał, a potem uderzył z całej siły w ranę... i pochylił się chłopakowi do ucha. -Przynajmniej nie dziś. -Uśmiechnął się wrednie. -Jeszcze raz zjebiesz... a pogadamy jeszcze inaczej, skarbie. -Odchylił się, złapał chłopaka za koszulkę i szarpnął nim tak, by wywalił się na podłogę twarzą. -Możesz już iść. -Ziewnął, ukazując tym swój obojętny stosunek do jego cierpienia.

~

Zdusił krzyk, zanim ten wydobył się z jego gardła. Przerodził się w głośny jęk bólu. Opadł na podłogę i od razu złapał się za brzuch, czując ten cholerny, rozchodzący się po ciele ból. Zanim w ogóle coś powiedział, czy zrobił, minęło kilka minut. Potem znalazł w sobie dość siły, by się podnieść.
- Nic nie zepsuję - powiedział obojętnym tonem i z trudem poszedł do drzwi. Ciężko mu było też doczłapać się do samochodu, a kiedy znalazł się już w środku, położył głowę na kierownicy i sięgnął po telefon. Zdziwił się, widząc wiadomość od Natsu. Odczytał i jeszcze bardziej zaskoczyła go treść. Gdy wyszedł z szoku, tylko prychnął. I odpisał: „Właśnie umieram, więc miło jako jedną z ostatnich rzeczy w życiu dostać wiadomość przeprosinową od rywala". Potem wziął głęboki oddech, wyciągnął tabletki ze schowka i połknął kilka na raz, nic sobie nie robiąc z tego, że może przedawkować. A potem wreszcie ruszył w drogę do domu.

~

Natsu akurat wyszedł spod prysznica, gdy do jego uszu doleciał dźwięk przyjścia wiadomości. Podszedł w samych bokserkach i ręczniku na głowie do komórki, która leżała na stoliku w salonie, a potem usiadł i odczytał wiadomości. A gdy to zrobił... przewrócił jedynie oczami i odpisał: „Skoro możesz pisać do mnie sms'y, to nie jest z tobą jeszcze aż tak źle, idioto."

~

Zatrzymał samochód pod domem i dopiero wtedy odpisał Dragneelowi. Przejrzał go, pff. Ale pora grać dalej. „Nie, serio, już prawie po mnie. Piszę do ciebie i czekam na śmierć. Kop już dół" - odpisał, a potem wysiadł z auta i potoczył się do domu, nadal z trudem. Tabletki jeszcze nie do końca zaczęły działać.

~

Na jego usta wpłynął dość rozbawiony uśmieszek, gdy przeczytał tą wiadomość. „Och, nie wiesz, jak cholernie mi miło, że myślisz o mnie w ostatnich chwilach swego życia. Wzruszyłem się." Oczywiście... wszystko pisał z sarkazmem.

~

Wybuchnął śmiechem na tą wiadomość, ale szybko tego pożałował, bo syknął z bólu. Zdjął kurtkę i położył się ostrożnie na łóżku. Dopiero wtedy postanowił odpisać. „Tylko ty do mnie teraz piszesz, kotek. To przeznaczenie. A teraz wybacz, ale chyba ta kula, którą sprzedał mi Laxus postanowiła mnie już wykończyć. Piszę to ostatkiem sił. Żegnaj.". Ta... kula. Gdyby Dreyar naprawdę chciał go wykończyć, już dawno by to zrobił, ale... może Natsu się nabierze. Był trochę łatwowierny pod tą maską twardziela.

~

Natsu uniósł brew, gdy przeczytał o kuli. Przez chwilę się zawahał, czy aby Gray serio udaje, czy może coś mu się stało, ale potem... prychnął. Oczywiście, że robi sobie z niego jaja. Jakby dostał kulkę, to już by nie żył. Poza tym... Laxus nie pozwoliłby mu pisać u siebie w domu sms'ów, więc pewnie Gray był już u siebie. Hah, nie wyszło mu to kłamstwo.
„Żegnaj, kochaniee~! <3 Położę ci pokrzywkę na grobie, chlip.
Ps. Robisz kiepską palcówkę, ziom." -odpisał.

~


Grayowi drgnęła brew na ostatnie słowa, ale postanowił to już olać. Zwłaszcza, że tabletki zaczęły działać i lekko otumaniły mu umysł. Gdyby ktoś chciał go teraz zabić, nie dałby rady się obronić. Zamknął oczy, chcąc w końcu zasnąć. Ostatnio rzadko sypiał... Zwykle w nocy był aktywny, a w dzień odsypiał, albo nie miał na to nawet chwili. Gdy nie był na misji, to załatwiał coś innego, śledził ludzi, albo po prostu płacił rachunki, zakupy robił, cokolwiek. Dlatego teraz... przyjemnie będzie usnąć. Przesunął rękę na brzuch i w takiej pozycji zamarł.