Przepraszam za obsuwę z rozdziałem, mam nadzieję, że się on spodoba, czy coś xd
Tymczasem...
Poszukiwania szpiega trwały. Tylko Orga został w to wtajemniczony i rozsiał plotki o śmierci Natsu. Ten z Sabertooth, który nagle zniknie, aby zdać Dreyarowi raport... będzie tym szpiegiem. Nie trzeba było długo czekać, aż Sting na kamerach ujrzał, że wychodzi jakiś żółtodziób. A raczej... na takiego pozował. Niby chciał się uczyć od najlepszych... pieprzony lizus.
- Skoro wszystko jasne, to łapać go. Już - zwrócił się do Orgi, a ten tylko kiwnął głową i natychmiast wybiegł z pomieszczenia, po drodze zgarniając kilka innych osób. Sam Sting zaś wrócił do Natsu.
- Chyba go mamy - mruknął, przetarł oczy palcami i zamknął drzwi na klucz, tak w razie czego.
Tymczasem...
Poszukiwania szpiega trwały. Tylko Orga został w to wtajemniczony i rozsiał plotki o śmierci Natsu. Ten z Sabertooth, który nagle zniknie, aby zdać Dreyarowi raport... będzie tym szpiegiem. Nie trzeba było długo czekać, aż Sting na kamerach ujrzał, że wychodzi jakiś żółtodziób. A raczej... na takiego pozował. Niby chciał się uczyć od najlepszych... pieprzony lizus.
- Skoro wszystko jasne, to łapać go. Już - zwrócił się do Orgi, a ten tylko kiwnął głową i natychmiast wybiegł z pomieszczenia, po drodze zgarniając kilka innych osób. Sam Sting zaś wrócił do Natsu.
- Chyba go mamy - mruknął, przetarł oczy palcami i zamknął drzwi na klucz, tak w razie czego.
~
Natsu uniósł się do siadu, gdy
tylko usłyszał, że Sting wszedł do pokoju.
-Chyba? -Uniósł brew do góry. Nie skomentował już tego, że blondyn znów zamknął drzwi na klucz, ale teraz od środka. -Wiesz... w sumie dajcie mu iść do Laxusa. Wtedy wieść o mojej śmierci byłaby bardziej realna... Potem możecie go zabić. -Podał swój pomysł.
*
Tymczasem...
Laxus zawlókł już Fullbustera do piwnicy i wrzucił go do jednego z pomieszczeń, które wyglądało raczej jak cela więzienna. Z trzech stron ściany, a z jednej same kraty. Gdy weszli i zamknął za nimi kraciane drzwi na kluczyk, uśmiechnął się drapieżnie.
-To co mam z tobą zrobić? -Uderzył go z całej siły w brzuch, a jak się skulił, przykuł mu ręce do kajdanek, które były przykute do metalowej, pionowej rury. -Widzisz, jaki jestem łaskawy? Możesz i stać i siedzieć. Droga wolna. Ale... nie teraz. -Znów go uderzył, ale tym razem w twarz.
-Chyba? -Uniósł brew do góry. Nie skomentował już tego, że blondyn znów zamknął drzwi na klucz, ale teraz od środka. -Wiesz... w sumie dajcie mu iść do Laxusa. Wtedy wieść o mojej śmierci byłaby bardziej realna... Potem możecie go zabić. -Podał swój pomysł.
*
Tymczasem...
Laxus zawlókł już Fullbustera do piwnicy i wrzucił go do jednego z pomieszczeń, które wyglądało raczej jak cela więzienna. Z trzech stron ściany, a z jednej same kraty. Gdy weszli i zamknął za nimi kraciane drzwi na kluczyk, uśmiechnął się drapieżnie.
-To co mam z tobą zrobić? -Uderzył go z całej siły w brzuch, a jak się skulił, przykuł mu ręce do kajdanek, które były przykute do metalowej, pionowej rury. -Widzisz, jaki jestem łaskawy? Możesz i stać i siedzieć. Droga wolna. Ale... nie teraz. -Znów go uderzył, ale tym razem w twarz.
~
- Szlag. Zaraz zadzwonię do Orgi. - Wyciągnął telefon i w skrócie mu przekazał instrukcje. Mieli go śledzić. Nic więcej, jak na razie. - To takie oczywiste, a nawet o tym nie pomyślałem. Jestem przemęczony. - Spojrzał na niego ze znużeniem. - Sprawdźmy, co tam u Dreyara. - Wpisał hasło na komputerze podłączonym do całej sieci. - Ostatnio znalazł kamerę, a to zły znak. Sądzę, że już o nas wie, a to źle. Podsłuchy dalej są, chociaż tyle. - Westchnął, a potem zapadła cisza. Nic nie było słychać, nawet kroków, czy rozmów. - Dziwne. Może śpi.
*
Wpadł do celi, ale nie zdążył nawet podbiec do drzwi, żeby się wydostać. Laxus był szybszy. I silniejszy. Chciał coś powiedzieć, ale wtedy padł pierwszy cios, więc skulił się, wydając z siebie cichy jęk. Przez to, że tak się zdekoncentrował, został przykuty do rury. Świetnie. Teraz już nie ma najmniejszych szans... I nie zdziwił się, gdy dostał drugi raz. Szarpnął się, a potem odsunął od niego jak najdalej.
- Zostaw mnie w spokoju, Laxus. Źle zrozumiałeś moje intencje - powiedział, podejmując ostatnią, desperacką próbę ratowania własnej skóry.
~
-Śpi? -Zmrużył oczy, patrząc na
chłopaka, który siedział teraz przy biurku. -Jak to ŚPI? Gray na pewno poszedł
do niego zdać relacje... nie może spać. -Warknął, a potem z nerwów wstał. -To
mi się nie podoba. -Syknął, a potem wyciągnął komórkę, by zadzwonić do Graya,
ale... powstrzymał się. Ustawił najpierw swój numer na zastrzeżony i dopiero
wtedy wybrał połączenie. Tak w razie czego. W końcu... nie mógł już teraz
swobodnie używać komórki.
-Odbierz, do cholery. -Warknął do słuchawki, podenerwowany.
*
-Oooch? Czyli źle odebrałem wyciągnięcie broni i skierowanie jej w moją osobę? -Zaśmiał się, wyraźnie ubawiony tą próbą zbagatelizowania sprawy. -Gray, Gray, Gray... -Pokręcił głową i zacmokał. Złapał go za podbródek, każąc na siebie patrzeć. -To TY źle mnie zrozumiałeś. Myślisz, że jesteś na tyle dla mnie ważny, bym nie mógł cię zastąpić? Śmieszne... Ale mimo wszystko, twoja śmierć będzie powolna. Pobawię się tobą baaardzo długo. Może miesiąc... Zniszczę cię psychicznie, a dopiero wtedy cię zabiję, kochanie. -Patrzył mu w oczy z rozbawieniem. A gdy nagle usłyszał wibracje telefonu... zmrużył oczy i wyciągnął go z kieszeni chłopaka. A widząc zastrzeżony numer... rozłączył się. Nie będzie ryzykować. Rzucił komórkę na podłogę, a potem rozbił ją na kawałeczki mocnym kopnięciem.
-Odbierz, do cholery. -Warknął do słuchawki, podenerwowany.
*
-Oooch? Czyli źle odebrałem wyciągnięcie broni i skierowanie jej w moją osobę? -Zaśmiał się, wyraźnie ubawiony tą próbą zbagatelizowania sprawy. -Gray, Gray, Gray... -Pokręcił głową i zacmokał. Złapał go za podbródek, każąc na siebie patrzeć. -To TY źle mnie zrozumiałeś. Myślisz, że jesteś na tyle dla mnie ważny, bym nie mógł cię zastąpić? Śmieszne... Ale mimo wszystko, twoja śmierć będzie powolna. Pobawię się tobą baaardzo długo. Może miesiąc... Zniszczę cię psychicznie, a dopiero wtedy cię zabiję, kochanie. -Patrzył mu w oczy z rozbawieniem. A gdy nagle usłyszał wibracje telefonu... zmrużył oczy i wyciągnął go z kieszeni chłopaka. A widząc zastrzeżony numer... rozłączył się. Nie będzie ryzykować. Rzucił komórkę na podłogę, a potem rozbił ją na kawałeczki mocnym kopnięciem.
~
- Może już wyszedł? Nie panikuj, przecież Laxus mu ufa, więc na pewno nic mu nie jest. - Sting tylko machnął ręką. Teraz przeklinał się za brak kamery. - Kurwa, byliśmy zbyt zajęci szukaniem tego szpiega, żeby przejąć się wtedy podsłuchem... Ale spoko, jestem pewien, że nic mu nie jest.
*
Słuchał tych słów i poczuł, jak po plecach przebiegają mu dreszcze. Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna... poczuł strach. Miesiąc? Miesiąc tortur? To wydaje się tak dużo... Za dużo... Przełknął ślinę, ale nic więcej nie powiedział. Jeśli już ma cierpieć, zniesie to cierpienie z dumą. I niech Laxus sobie nie myśli, że tak łatwo się ugnie... Nie zamierzał robić tego, co będzie mu kazał. Na pewno nie bez walki.
Spojrzał na swój roztrzaskany telefon i teraz już tym bardziej wiedział, że nikt mu nie pomoże. A ktokolwiek dzwonił... mógł być jego szansą. Niestety, wybrał nieodpowiednią porę.
~
-Przecież nie panikuję! -Warknął,
jeszcze bardziej wnerwiony tym, że połączenie zostało zerwane. Próbował
połączyć się ponownie, ale wtedy był już absolutny brak sygnału. -Kurwa!
-Walnął ze złości w jakąś szafkę, z której spadło kilka szklanych figurek,
które z hukiem rozbiły się o podłogę. Wziął kilka wdechów, chcąc się uspokoić.
Po kilku minutach dopiero spojrzał na blondyna, który dziwnie się na niego
patrzył. -Wcale się o niego nie martwię, nie myśl sobie! -Uprzedził jego
pytanie widząc, że chłopak chce coś powiedzieć. -Kto by dbał o takiego debila.
Pierdolę, jak go dorwę, to sam go zabiję. -Zaczął krążyć po pokoju, nie
wiedząc, co ze sobą zrobić. Zawsze miał słabe nerwy.
*
-Ktoś widocznie o ciebie martwi... hmm... ciekaw jestem, czy może to Dragneel? Niby numer był zakazany... ale nie wierzę ci, że go zabiłeś, złotko. -Uśmiechnął się wrednie, a potem złapał go za szyję, podduszając. -Myślę... może by cię upokorzyć? Mam już pomysł....
*
-Ktoś widocznie o ciebie martwi... hmm... ciekaw jestem, czy może to Dragneel? Niby numer był zakazany... ale nie wierzę ci, że go zabiłeś, złotko. -Uśmiechnął się wrednie, a potem złapał go za szyję, podduszając. -Myślę... może by cię upokorzyć? Mam już pomysł....
~
Sting już chciał coś powiedzieć, ale Natsu go ubiegł. Odetchnął głęboko i pokręcił głową, lekko rozbawiony. To oczywiste, że chłopak się martwił, ale był zbyt twardy, żeby się do tego przyznać.
- Gray jest bezpieczny, okay? Zaraz sprawdzę, czy ktoś zapisał nagrania z wcześniej... Powinny być wszystkie. Wtedy się okaże, że miałem rację - powiedział i zaczął przeszukiwać nagrania.
*
- Zabiłem... go... - wychrypiał, patrząc na niego spod zmrużonych powiek. Musiał wytrzymać, łapać jakoś oddech... Przecież Dreyar sam powiedział, że tak szybko go nie zabije. Chociaż... to byłoby lepsze. Jakby go teraz udusił, zamiast katować.
~
-Gówno mnie obchodzi, czy jest bezpieczny, czy nie! -Wrzasnął, patrząc na Stinga z wrogością. -Po prostu jestem na niego zły, że się nie odzywa! Głupek wyłączył telefon! Ale nie to, że mnie to interesuje. -Prychnął i odwrócił wzrok. -Nie obchodzi mnie... phh.
*
Puścił jego szyję, a potem uśmiechnął.
-Mam nadzieję. Jak go zabiłeś... będę się tobą bawić miesiąc. A jak nie, to dwa. -Zaśmiał się, a potem poszedł do rogu pomieszczenia i wyciągnął z jakiegoś pudła knebel, by potem założyć go chłopakowi. Co jak co... ale nie chciał teraz słuchać jego wrzasków. Zaraz też zaczął zdejmować mu spodnie, a gdy pozbył się jego dolnej garderoby... szarpnął nim tak, by usiadł tyłkiem na zimnej posadzce.
~
- Dobra, dobra, jasne. - Przewrócił oczami. - Mam coś! Zamknij się teraz. - Puścił nagranie sprzed niecałej godziny. Słychać na niej było rozmowę Graya i Laxusa. I po dźwiękach można było wywnioskować, że Fullbuster przejął inicjatywę. Mieli się pieprzyć.
Skąd więc ta nagła cisza? Podsłuch nie został zniszczony. A w sypialni też mieli jeden.
*
W sumie był wdzięczny za ten knebel. Lepszy on, niż nic, prawda? Chociaż trochę stłumi dźwięki... bo był pewien, że zaraz się zacznie. Najgorsze było jednak to, że nie miał pojęcia, czego spodziewać się po Dreyarze. On zawsze był nieobliczalny.
Opadł na podłogę i oparł czoło o zimną rurę. Patrzył też na niego, próbując chociażby wyczuć, co zaraz zrobi.
~
Natsu sam nie wiedział czemu... ale
coś go ścisnęło, gdy słuchał jak bardzo Gray był chętny do seksu z Laxusem.
Zazdrość? Niee, to na pewno nie to! Phh! Nie w tym życiu.
-Wątpię, by robili to w takiej ciszy... ten dupek na pewno by choć raz jęknął. -Odparł z powagą, bo wcale nie było mu do śmiechu. -Może ma inną sypialnię? W końcu dom Laxusa jest ogromny... -Westchnął. -Nieważne. Pewnie się teraz pieprzą i dlatego nie odbiera. Po co się zastanawiam? -Westchnął, a potem padł na łóżko, na plecy, jakoś zdołowany.
*
-Wiesz, Grayciu... dziś nie zaszczycę cię moim penisem w twym niegodnym wnętrzu. -Zaśmiał się lekko. Potem wstał, znów podszedł do pudełka i wrócił z... -Widzisz to? -Kucnął i pomachał mu przed nosem sztucznym chujem. -Jest trochę zakurzony, bo dawno nikogo już nie torturowałem, ale... to dobre na początek. -Oblizał wargi, a potem rozłożył Fullbusterowi szerzej nogi i wbił mu całość zabawki jednym pchnięciem. A potem... pochylił się do ucha chłopaka. -Potrzymasz to tak... z tydzień? Jak będziesz grzeczny. Inaczej potrwa to dłużej.
-Wątpię, by robili to w takiej ciszy... ten dupek na pewno by choć raz jęknął. -Odparł z powagą, bo wcale nie było mu do śmiechu. -Może ma inną sypialnię? W końcu dom Laxusa jest ogromny... -Westchnął. -Nieważne. Pewnie się teraz pieprzą i dlatego nie odbiera. Po co się zastanawiam? -Westchnął, a potem padł na łóżko, na plecy, jakoś zdołowany.
*
-Wiesz, Grayciu... dziś nie zaszczycę cię moim penisem w twym niegodnym wnętrzu. -Zaśmiał się lekko. Potem wstał, znów podszedł do pudełka i wrócił z... -Widzisz to? -Kucnął i pomachał mu przed nosem sztucznym chujem. -Jest trochę zakurzony, bo dawno nikogo już nie torturowałem, ale... to dobre na początek. -Oblizał wargi, a potem rozłożył Fullbusterowi szerzej nogi i wbił mu całość zabawki jednym pchnięciem. A potem... pochylił się do ucha chłopaka. -Potrzymasz to tak... z tydzień? Jak będziesz grzeczny. Inaczej potrwa to dłużej.
~
Sting nic nie powiedział. Wyłączył nagranie w momencie, w którym coś spadło na podłogę, a tamci wyraźnie zmienili pozycję. Po co słuchać tego dalej? Nie było sensu.
- Myślałem, że mamy podsłuchy wszędzie, jak widać pominęliśmy jakieś pomieszczenie na piętrze. No nic, nie ma co się nad tym zastanawiać. Mówiłem, że nic mu nie jest. - Wyłączył całkiem komputer i spojrzał na Natsu. - Jesteś głodny?
*
Gdy zobaczył sztuczny członek, mimowolnie mocniej zacisnął nogi, żeby tylko się tak szybko nie dostał... ale Laxus był silniejszy i pokonanie tak marnego oporu nie stanowiło dla niego problemu.
Wydał z siebie zduszony jęk, gdy poczuł, jak to coś wbija się w jego ciało. I miał to niby trzymać tydzień...?! Przecież to... to będzie cholernie niekomfortowe. Uch...
~
-Może trochę... -Spojrzał na
blondyna bez entuzjazmu. -To przynieś coś. Przynajmniej wypcham się żarciem i
po głowie nie będzie krążyć mi to całe „kocham seks z tobą, przecież
wiesz~", „bierz mnie~" -Sparodiował Fullbustera przesłodzonym
głosikiem, ewidentnie... wkurzony i zniesmaczony.
-Co za chuj. Tak się zachwycać Dreyarem. -Prychnął.
*
Uniósł się i zsunął z twarzy chłopaka knebel. Miał dziwny błysk w oku, gdy nagle rozpiął sobie rozporek i wyciągnął swego penisa.
-Nie mogę cię przecież głodzić... a wiem, że jesteś też spragniony, nie? -Uśmiechnął się z satysfakcją, a potem złapał chłopaka jedną ręką za włosy, a drugą włożył mu do ust swego członka i... najnormalniej w świecie zaczął mu sikać do ust. Zadbał też o to, by płyn leciał mu do gardła, poprzez uniesienie lekko podbródka chłopaka. Przecież nie chciał, by coś się zmarnowało, no nie? Albo połknie... albo się udusi, hah.
-Co za chuj. Tak się zachwycać Dreyarem. -Prychnął.
*
Uniósł się i zsunął z twarzy chłopaka knebel. Miał dziwny błysk w oku, gdy nagle rozpiął sobie rozporek i wyciągnął swego penisa.
-Nie mogę cię przecież głodzić... a wiem, że jesteś też spragniony, nie? -Uśmiechnął się z satysfakcją, a potem złapał chłopaka jedną ręką za włosy, a drugą włożył mu do ust swego członka i... najnormalniej w świecie zaczął mu sikać do ust. Zadbał też o to, by płyn leciał mu do gardła, poprzez uniesienie lekko podbródka chłopaka. Przecież nie chciał, by coś się zmarnowało, no nie? Albo połknie... albo się udusi, hah.
~
- Już się tak nie wkurzaj. Przecież musiał go czymś zająć. Inaczej zacząłby węszyć. I tak mi się wydaje, że nie bardzo mu uwierzył w to, że cię zabił, dlatego tym bardziej musiał się postarać, nie? - Tak, próbował go pocieszyć. Sting - jak i całe Sabertooth - wiedział, że ci dwaj są zbyt dumni, aby przyznać, że coś do siebie czują.
*
Spojrzał na niego z zaskoczeniem, gdy nagle zdjął mu knebel i gadał o tym jedzeniu i pragnieniu... Z początku był zdezorientowany i nie wiedział, co się dzieje... do czasu, aż Laxus nie wepchnął mu swojego chuja do ust...
Poczuł mocz, spływający mu do gardła, ten okropny smak. Chciało mu się rzygać, nie chciał tego połykać. W końcu się zakrztusił i był zmuszony to zrobić. Zacisnął powieki, upokorzony. Czuł, że zwymiotuje. Zwróci to. Na pewno. Niech no tylko Dreyar wyjmie tego chuja... to go obrzyga. Kurwa mać.
~
-Nie obchodzi mnie to. Może się
ruchać z Dreyarem do woli. Ja mu nie bronię. -Zamknął oczy i wzruszył
ramionami. -NIC nas nie łączy. Nie zachowuj się tak, jakbyś chciał mnie
pocieszyć, bo tego NIE potrzebuję. Mam Fullbustera w dupie. I nie mówię o
dosłownym znaczeniu. -Prychnął, a potem uchylił powiekę, widząc, ze chyba Sting
chciał coś wtrącić. -I co do nagrania... podobno u was głośno o tym, że ja i
Gray to kochankowie, taaaa? -Drgnęła mu brew. -Dla twojej wiadomości NIGDY z
nim nie spałem i nie zamierzam. Koniec tematu. -Znów zamknął oczy.
*
Gdy skończył załatwiać potrzebę i zadbał, aby chłopak wszystko połknął... odsunął się na bezpieczną odległość. Z doświadczenia wiedział, że niektórzy nie wytrzymywali i się porzygali... A niech rzyga na siebie samego, jak musi, hah.
*
Gdy skończył załatwiać potrzebę i zadbał, aby chłopak wszystko połknął... odsunął się na bezpieczną odległość. Z doświadczenia wiedział, że niektórzy nie wytrzymywali i się porzygali... A niech rzyga na siebie samego, jak musi, hah.
~
Sting strzelił poker face'a na ostatnie słowa Natsu. I postanowił nie wracać już do tematu.
- Okay, okay. - Uniósł ręce w geście poddania, a potem wstał. - Idę po to jedzenie i coś do picia. Pomieszkasz trochę u nas. - Uśmiechnął się lekko i rzeczywiście wyszedł, do kuchni, by zrobić chociażby jakieś kanapeczki i herbatkę dla gościa.
*
Gray szarpnął się jak najbardziej do tyłu, odwrócił się maksymalnie w tamtą stronę i zwymiotował. Ohyda. Okropieństwo. Fu... Ble...
Gdy już część zawartości żołądka znalazła się na podłodze, z powrotem przylgnął do rury i oparł się o nią, jakby była czymś, co może zapewnić mu bezpieczeństwo. Nawet na niego nie spojrzał. Wiedział, że to dopiero początek... i czuł się z tą myślą chujowo.
~
Prychnął, gdy Sting wyszedł. Jebane
Sarbertooth. Mówi się im, że się kogoś NIE lubi w TEN sposób, to oni wymyślają
i tak własne bajeczki. Niby dorośli faceci, a lubią plotki, phh. Poza tym...
Natsu nigdy nie miał się za geja. Nawet jeśli sypiał w swym życiu jedynie z Dreyarem
i nie kręciła go jakoś żadna kobieta, ani facet... myślał, że to normalne. Ale
im dłużej zaczął się zastanawiać nad tym CO za uczucie mu towarzyszyło, gdy
myślał o tym, że teraz Gray i Laxus mogą się pieprzyć... do głowy przychodziła
mu tylko jedna myśl -zazdrość. Nie chciał w to jednak wierzyć, więc wmawiał
sobie, że po prostu ma zły dzień... i źle się czuje, lub po prostu jest
wkurwiony.
*
Gdy Gray zwymiotował, Laxus tym bardziej się uśmiechnął, a potem uderzył chłopaczka w twarz, trzema mocnymi uderzeniami z rzędu.
-Dam ci na dziś spokój... Posiedzisz sobie tak, w mrozie i z jakże pięknymi zapaszkami. A jutro... wymyślimy coś więcej. -Wyszeptał mu do ucha, a potem złapał go za włosy i uderzył jego głową w rurę. I po tym... wyszedł, zamykając drzwi na klucz.
*
Gdy Gray zwymiotował, Laxus tym bardziej się uśmiechnął, a potem uderzył chłopaczka w twarz, trzema mocnymi uderzeniami z rzędu.
-Dam ci na dziś spokój... Posiedzisz sobie tak, w mrozie i z jakże pięknymi zapaszkami. A jutro... wymyślimy coś więcej. -Wyszeptał mu do ucha, a potem złapał go za włosy i uderzył jego głową w rurę. I po tym... wyszedł, zamykając drzwi na klucz.
~
Sting wrócił niedługo później z jedzeniem i herbatą. Postawił to wszystko na stole i sam zwinął jedną z kanapek. W sumie był trochę głodny i zmęczony też.
- Włączę podsłuchy. Może szpieg dotarł do Laxusa - powiedział bez większego przekonania. Z początku nie było nic słychać, dopiero później kroki. Niestety, nie można było dociec, do kogo należały. W końcu nie było kamery.
*
Nawet nie jęknął, gdy otrzymywał te uderzenia. Nie zamierzał mu dać więcej satysfakcji. Nawet go lekko zamroczyło, gdy uderzył głową o rurę. Osunął się na podłogę i teraz na niej leżał, w dość niewygodnej pozycji. Nawet nie skomentował wyjścia Laxusa. Nie miał po co. Postanowił już się do niego nie odzywać i przyjmować na siebie wszystko bez narzekania. Zjebał i teraz płacił za błąd. Mógł poczekać do innej okazji z próbą zabójstwa. Teraz sam był skazany na śmierć. Zamknął oczy i zmienił pozycję na taką, która była najwygodniejsza. Przy każdym ruchu nogami odczuwał obecność sztucznego członka w swym odbycie. I wcale mu się to nie podobało. Może lepiej spróbować iść spać... dopóki mógł.
~
Gdy na stole zostały położone
kanapki, Natsu uniósł się do siadu i pochwycił kilka, jedząc je bez większego
entuzjazmu. Dopiero gdy po parunastu minutach najadł się i napił... Skierował wzrok
na blondyna.
-Było słychać kroki... ale teraz już nic. Na pewno nie zabili tego szpiega? -Odparł ze znużeniem.
*
Laxus skierował się do salonu i usiadł sobie na kanapie, jak gdyby nigdy nic. Minęło trochę czasu... a usłyszał otwieranie drzwi.
-Oo, kogo ja widzę. Masz jakieś wieści? -Uśmiechnął się wrednie.
-Było słychać kroki... ale teraz już nic. Na pewno nie zabili tego szpiega? -Odparł ze znużeniem.
*
Laxus skierował się do salonu i usiadł sobie na kanapie, jak gdyby nigdy nic. Minęło trochę czasu... a usłyszał otwieranie drzwi.
-Oo, kogo ja widzę. Masz jakieś wieści? -Uśmiechnął się wrednie.
~
- Cii! - Chyba przyszedł. Słyszę Laxusa - szepnął Sting i pochylił się bardziej w stronę komputera, słuchając uważnie. Nie mogli nic przeoczyć. Nawet nie ugryzł kanapki, którą miał przy ustach, tak się skupił na nagraniu.
*
Młody człowiek przyszedł do Dreyara, tak jak zwykł to robić raz w tygodniu, lub wtedy, gdy miał najważniejszej wieści.
- Jasne, że mam wieści, szefie. I to nie byle jakie. Dragneel nie żyje, podobno zabił go Fullbuster. W całym Sabertooth o tym trąbią! Zleciłeś to zabójstwo, czy był ci nieposłuszny? - Tak... nie mógł powstrzymać ciekawości.
~
Natsu sam nadstawił uszu,
zaciekawiony. Chciał się zaśmiać na wieść o swojej śmierci... ale w porę się
powstrzymał.
*
-A więc nie żyje, huh? Ciekawe... a podobno byli kochankami. -Ziewnął i zarzucił nogę na nogę. -Pewnie chodziło o sam seks. Fullbuster ma farta, że nic ich nie łączyło, hah. -Uśmiechnął się wrednie, ale nie zamierzał wyjawiać, DLACZEGO miał tego farta. Nie był na tyle głupi, by wygadać się przy takiej szprotce. -No ale w sumie rozumiem. Natsu ładnie jęczał, jak się go pieprzyło. -Skwitował. -A co do twego pytania... zleciłem mu to. Koniec tematu. To nie jest coś, co powinno cię interesować. -Zmrużył oczy. -Możesz już iść. Informuj mnie na bieżąco.
*
Tymczasem Natsu...
-CO?! -Wydarł się praktycznie na całą bazę. -Co za dupek! Nie jęczę słodko! -Dobra... "trochę" się wnerwił i zawstydził.
*
-A więc nie żyje, huh? Ciekawe... a podobno byli kochankami. -Ziewnął i zarzucił nogę na nogę. -Pewnie chodziło o sam seks. Fullbuster ma farta, że nic ich nie łączyło, hah. -Uśmiechnął się wrednie, ale nie zamierzał wyjawiać, DLACZEGO miał tego farta. Nie był na tyle głupi, by wygadać się przy takiej szprotce. -No ale w sumie rozumiem. Natsu ładnie jęczał, jak się go pieprzyło. -Skwitował. -A co do twego pytania... zleciłem mu to. Koniec tematu. To nie jest coś, co powinno cię interesować. -Zmrużył oczy. -Możesz już iść. Informuj mnie na bieżąco.
*
Tymczasem Natsu...
-CO?! -Wydarł się praktycznie na całą bazę. -Co za dupek! Nie jęczę słodko! -Dobra... "trochę" się wnerwił i zawstydził.
~
- No Dragneel zawsze się wkurzał, jak ktoś mu coś sugerował, nie chciał, aby łączono go z Fullbusterem, więc wątpię, żeby to było wielkie uczucie. - Zaśmiał się cicho, rozbawiony. - I rozumiem, Gray ma szczęście, bo chcesz go dla siebie, co? To się da zrozumieć. Dziwi mnie, że jeszcze go tu nie ma, ale to nie moja sprawa, tak jak powiedziałeś. Wrócę z nowymi wieściami. - Po tych słowach wyszedł, zadowolony.
*
Sting pacnął Natsu przez łeb, bo mu PRAWIE zagłuszył słowa szpiega. Potem tamten wyszedł i znowu zapadła cisza, przerywana dźwiękami telewizora, który zapewne oglądał Dreyar.
- Dobra... Czyli podejrzenia są od Graya oddalone... ale kiedy on, kurwa, wyszedł? - Podrapał się po głowie. - Nie słyszałem tego. Musieliśmy przegapić, albo te kroki były jego. - Wzruszył ramionami. - I Laxus jest dość... zaborczy chyba, no nie, słodkie jęczydełko? - Nadął lekko policzki.
~
-Tak... nie twoja sprawa. -Szepnął
pod nosem, gdy szpieg wyszedł. Z ust nie schodził mu wredny uśmieszek. Nikt nie
musiał wiedzieć, że Gray długo już nie pożyje.
*
Drgnęła mu brew i odruchowo uderzył Stinga mocno w twarz, z prawego sierpowego.
-Nie jestem słodkim jęczydełkiem! -Wrzasnął, wkurwiony. Nie przejął się tym, że blondyn zleciał z krzesła po tym uderzeniu. -I jeszcze raz mówię... NIGDY NIE SPAŁEM Z GRAYEM! -Wydarł się, cały trzęsąc się ze złości. Na Laxusa, na tego szpiega, na Fullbustera i Stinga. Na całe Sarbertooth też! -I tak... Laxus może i jest zaborczy, ale i tak traktuje każdą swoją zabaweczkę jak śmiecia. Gray mówił mi kiedyś... że Dreyar gadał coś o tym, że ja i on jesteśmy jego ulubieńcami, że ma z nas zabawę i do tego jesteśmy najlepszymi zabójcami... A to jakoś nie przeszkodziło mu wydać na mnie wyroku śmierci, czy skatować mnie do prawie nieprzytomności za... za nic. Za to, że KTOŚ INNY zawalił. -Odparł spokojniej, ale głosem przesączonym nienawiścią. -Nienawidzę go. Mam ochotę wypruć flaki mojemu pseudo-byłemu szefowi. -Zacisnął pięści.
*
Drgnęła mu brew i odruchowo uderzył Stinga mocno w twarz, z prawego sierpowego.
-Nie jestem słodkim jęczydełkiem! -Wrzasnął, wkurwiony. Nie przejął się tym, że blondyn zleciał z krzesła po tym uderzeniu. -I jeszcze raz mówię... NIGDY NIE SPAŁEM Z GRAYEM! -Wydarł się, cały trzęsąc się ze złości. Na Laxusa, na tego szpiega, na Fullbustera i Stinga. Na całe Sarbertooth też! -I tak... Laxus może i jest zaborczy, ale i tak traktuje każdą swoją zabaweczkę jak śmiecia. Gray mówił mi kiedyś... że Dreyar gadał coś o tym, że ja i on jesteśmy jego ulubieńcami, że ma z nas zabawę i do tego jesteśmy najlepszymi zabójcami... A to jakoś nie przeszkodziło mu wydać na mnie wyroku śmierci, czy skatować mnie do prawie nieprzytomności za... za nic. Za to, że KTOŚ INNY zawalił. -Odparł spokojniej, ale głosem przesączonym nienawiścią. -Nienawidzę go. Mam ochotę wypruć flaki mojemu pseudo-byłemu szefowi. -Zacisnął pięści.
~
Sting poleciał na glebę, zbyt zaskoczony ciosem. Zdrowo przygrzał o podłogę i złapał się za buźkę. Nie spodziewał się, że chłopak tak się wkurzy.
- Ej, spokojnie - stęknął, podnosząc się z ziemi. - Nikt ci nie sugeruje, że spałeś z Grayem, to po pierwsze. - Kłamstwo, każdy tak sugerował. - Po drugie, nigdy mi nie opowiadałeś tyle o Laxusie, a to było nam, kurwa, potrzebne, baranie jeden! Więc teraz mów wszystko, co wiesz. Odkryjemy słabe punkty... Musisz nam w końcu pomóc. A teraz... Wiesz, że w każdej chwili może wyjść na jaw, że żyjesz? Musimy być pierwsi i uratować dupę i tobie i Fullbusterowi, nie mam racji?
~
Zazgrzytał zębami i warknął, ale nic
już nie powiedział. Usiadł na łóżku i wziął wdech na uspokojenie.
-Ale... co mam ci powiedzieć? -Spojrzał na Stinga beznamiętnie. -Wszytko co wiem, ta? Dobra... wiem tylko tyle, że ZAWSZE odkąd pamiętam, Laxus kazał nam zdawać relacje z misji... Ale nie o to chodzi. Mieliśmy kolejkę i przychodziliśmy do niego pojedynczo. I... wtedy, jak mu się tylko nudziło, a to się zdarzało naprawdę często... używał nas jak zabaweczki seksualne. Zawsze padały tylko dwa słowa: „rozbieraj się". I... wcześniej myślałem, że padło na mnie. Że tylko mnie tak wykorzystuje, a inni mają spokój. Myliłem się. W dniu, gdy Rogue chciał mnie zabić i nas podsłuchiwaliście... -Tu zazgrzytał zębami, wkurwiony. -Chyba sam wiesz, że Gray wyznał mi, że to nie tylko ja... ale i on i Loki czy Jellal też są przez niego wykorzystywani. Potem... Gray mówił mi, że Loki i Jellal są mu tak posłuszni, że nie ma z nich w ogóle zabawy, bo trzęsą portkami. Podobno lubił Graya, bo on zawsze był chętny do seksu i się go nie bał. A mnie... bo niby się go bałem, ale nigdy nie chciałem tego okazać i podczas tego... tego co mi robił... podobno miałem morderczy wzrok, czy coś... W sumie racja, zawsze patrzyłem na niego z nienawiścią i mu pyskowałem. Nienawidziłem go, ale pracę dla niego traktowałem jak normalną kolej rzeczy... konieczność. Przejrzałem dopiero wtedy, gdy chciał mnie praktycznie zabić za niewinność. I zamiast normalnie się zaspokoić... potraktował mnie jak jakiegoś psa... czy nawet gorzej. To ci mam mówić? To nie jest przyjemny temat do rozmowy, wiesz... -Zamknął oczy, podenerwowany. Chciało mu się rzygać, gdy myślał o współżyciu z Laxusem. -A co do Graya... nienawidziłem go. Zawsze się sprzeczaliśmy i praktycznie na każdej misji chcieliśmy się nawzajem pozabijać. Nie wiem, kiedy to się zmieniło... Może odkryliśmy, że mamy wiele wspólnego? -Spojrzał na Stinga oschle. -Nie myśl, że to jest jakaś miłość, czy coś. Mówię, że go NIE LUBIĘ w TEN sposób! W żaden sposób go, kurwa, nie lubię! -Warknął choć... tutaj skłamał. -I nie mam z nim romansu. -To akurat była prawda. -Po prostu... powiedzmy, że się zakolegowaliśmy. Tylko trochę. Na tyle, że mu ufam i wiem, że mnie nie wyda... udowodnił to dziś, nieprawdaż?
-Ale... co mam ci powiedzieć? -Spojrzał na Stinga beznamiętnie. -Wszytko co wiem, ta? Dobra... wiem tylko tyle, że ZAWSZE odkąd pamiętam, Laxus kazał nam zdawać relacje z misji... Ale nie o to chodzi. Mieliśmy kolejkę i przychodziliśmy do niego pojedynczo. I... wtedy, jak mu się tylko nudziło, a to się zdarzało naprawdę często... używał nas jak zabaweczki seksualne. Zawsze padały tylko dwa słowa: „rozbieraj się". I... wcześniej myślałem, że padło na mnie. Że tylko mnie tak wykorzystuje, a inni mają spokój. Myliłem się. W dniu, gdy Rogue chciał mnie zabić i nas podsłuchiwaliście... -Tu zazgrzytał zębami, wkurwiony. -Chyba sam wiesz, że Gray wyznał mi, że to nie tylko ja... ale i on i Loki czy Jellal też są przez niego wykorzystywani. Potem... Gray mówił mi, że Loki i Jellal są mu tak posłuszni, że nie ma z nich w ogóle zabawy, bo trzęsą portkami. Podobno lubił Graya, bo on zawsze był chętny do seksu i się go nie bał. A mnie... bo niby się go bałem, ale nigdy nie chciałem tego okazać i podczas tego... tego co mi robił... podobno miałem morderczy wzrok, czy coś... W sumie racja, zawsze patrzyłem na niego z nienawiścią i mu pyskowałem. Nienawidziłem go, ale pracę dla niego traktowałem jak normalną kolej rzeczy... konieczność. Przejrzałem dopiero wtedy, gdy chciał mnie praktycznie zabić za niewinność. I zamiast normalnie się zaspokoić... potraktował mnie jak jakiegoś psa... czy nawet gorzej. To ci mam mówić? To nie jest przyjemny temat do rozmowy, wiesz... -Zamknął oczy, podenerwowany. Chciało mu się rzygać, gdy myślał o współżyciu z Laxusem. -A co do Graya... nienawidziłem go. Zawsze się sprzeczaliśmy i praktycznie na każdej misji chcieliśmy się nawzajem pozabijać. Nie wiem, kiedy to się zmieniło... Może odkryliśmy, że mamy wiele wspólnego? -Spojrzał na Stinga oschle. -Nie myśl, że to jest jakaś miłość, czy coś. Mówię, że go NIE LUBIĘ w TEN sposób! W żaden sposób go, kurwa, nie lubię! -Warknął choć... tutaj skłamał. -I nie mam z nim romansu. -To akurat była prawda. -Po prostu... powiedzmy, że się zakolegowaliśmy. Tylko trochę. Na tyle, że mu ufam i wiem, że mnie nie wyda... udowodnił to dziś, nieprawdaż?
~
Sting słuchał jego relacji w zupełnej ciszy. Nie był pewien, ale chyba znalazł coś, co można będzie wykorzystać przeciw Dreyarowi.
- Wiem, że to dla ciebie trudne... ale chyba wiem, co można zrobić, by popchnąć plan do przodu... Ale do tego potrzebny będzie nam Gray. Skoro Laxus mu ufa... może go podejść... i załatwić. Jeśli jemu to się nie uda, będziemy na miejscu. Wemkniemy się, chociaż to niebezpieczne. I strzelimy mu w łeb, gdy tylko skupi się na Fullbusterze. Nawet... pozwolimy TOBIE oddać ostateczny strzał. Wyślę kogoś, by znalazł Graya i go tu przyprowadził. Sądzę, że skoro chciał cię chronić, bez problemu się zgodzi. Nie patrz na mnie jak na kosmitę. Ty już nie możesz tam nic zdziałać, bo musisz się ukrywać, debilu.
~
Otworzył szerzej oczy, patrząc na
Stinga jak na jakiegoś dekla.
-Posrało cię?! Nie będę kazać mu się narażać, tylko dla wygody misji! -Warknął. -Może i Gray uratował mi dupę... ale sam mi mówił, że dla niego Dreyar jest obojętny. Nie ma powodu, by go zabić DLA MNIE. Co ty myślisz, że on mnie lubi? -Postukał się w czoło. -Wątpię, zjebie, wątpię. -Prychnął. -Nawet nie znam jego powodu, dla którego mnie nie zabijał. Serio... ten facet jest dziwny. -Skrzyżował ramiona na piersi.
-Posrało cię?! Nie będę kazać mu się narażać, tylko dla wygody misji! -Warknął. -Może i Gray uratował mi dupę... ale sam mi mówił, że dla niego Dreyar jest obojętny. Nie ma powodu, by go zabić DLA MNIE. Co ty myślisz, że on mnie lubi? -Postukał się w czoło. -Wątpię, zjebie, wątpię. -Prychnął. -Nawet nie znam jego powodu, dla którego mnie nie zabijał. Serio... ten facet jest dziwny. -Skrzyżował ramiona na piersi.
~
Machnął ręką, zniecierpliwiony.
- Sam go zapytam, czy nam pomoże, pff. Nie musisz się zgadzać z moim zdaniem, jeśli się zgodzi, to lepiej dla nas, a jeśli nie, to wymyślę coś innego. Jak na razie to najlepszy plan, na jaki wpadłem - powiedział poważnie, a potem wyciągnął telefon i wysłał wiadomość Ordze. Jak unieszkodliwią szpiega, mają znaleźć Fullbustera.